• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2002

JAGODOWE ZA BANANY?

 

Taka wymiana to najnowszy pomysł na znalezienie w budżecie Unii Europejskiej funduszy na pokrycie ewentualnych dopłat do produkcji owoców jagodowych i jabłek dla przemysłu przetwórczego. Propozycja została przedstawiona 22 sierpnia na spotkaniu przedstawicieli zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego (inicjatorzy spotkania) w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dużym zaskoczeniem było przybycie na ulicę Wspólną nie tylko przedstawicieli przetwórni z polskim kapitałem większościowym, ale i tych, które należą do zagranicznych inwestorów. Może to być sygnał, że także ci ostatni zauważyli, iż — bez wsparcia polskich dostawców — za kilka lat trzeba będzie zamknąć zakłady, bo zabraknie surowców do produkcji.

Jan Świetlik z IERiGŻ stwierdził, że owoce jagodowe to polskie produkty narodowe (w UE raczej drugorzędne), o które musimy walczyć. Problemem jest to, że naszą obecną pozycję w europejskiej wymianie handlowej tymi towarami osiągnęliśmy za pomocą niskich kosztów produkcji i cen zbytu oraz taniej siły roboczej. Warunki ekonomiczne jednak się zmieniają i produkcja przestaje być opłacalna. Szansą na odbudowanie polskiej pozycji lidera w dostawach owoców jagodowych mogłoby stać się rozszerzenie systemu unijnych dopłat na rośliny jagodowe. Polska proponuje więc, aby pomoc finansową uzyskiwali producenci, którzy zorganizują się w grupę i podpiszą kontrakt na dostawę owoców do zakładów przetwórczych. W zamian, te drugie powinny zagwarantować cenę minimalną. Taki układ sprzyjałby rozpoczęciu współpracy ogrodników i odbiorców ich produktów. Kontraktacja to także jedyny sposób na zagwarantowanie pełnej kontroli produkcji przetworów (od pola po sklepową półkę). Do takiego nadzoru od 2004 roku zobowiązane będą wszystkie duże przedsiębiorstwa — zgodnie z ustawą o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia, będą musiały wprowadzić system kontroli bezpieczeństwa zdrowotnego żywności HACAP.

Fundusze na dopłaty do produkcji owoców jagodowych i jabłek przemysłowych można by uzyskać ograniczając pomoc finansową dla unijnych producentów bananów (takie uprawy znajdują się na Wyspach Kanaryjskich i należących do UE terytoriach zamorskich). Zmniejszenie tych dopłat o połowę pozwoliłoby zgromadzić w ciągu 5 lat 160 mln euro, sumę wystarczającą na sfinansowanie rozszerzenia wspólnej polityki rolnej o nowe produkty w całej nowej UE.

Według wiceministra Jerzego Plewy, trudno się jednak spodziewać, aby udało się przekonać Komisję Europejską do zwiększenia wydatków na rolnictwo. Naszym atutem przetargowym może być fakt, że nie wszystkie pieniądze z unijnej puli przeznaczonej dla rolnictwa są w pełni wykorzystywane, na przykład w ubiegłym roku w kasie pozostało prawie 2 mld euro. Nawet, gdyby udało się skłonić UE do akceptacji polskich postulatów, sukces będzie tylko połowiczny, gdyż spodziewane dopłaty mogą trafić tylko do producentów zorganizowanych w formalne grupy, których w przypadku owoców jagodowych jeszcze w Polsce nie ma.

Ten temat poruszył Krzysztof Gołębiewski z firmy Zentis Polska, która od 1998 roku prowadzi kontraktację truskawek dla przetwórstwa — umowy określają ilość owoców oraz cenę minimalną — około 2 zł/kg (cena minimalna została ustalona na podstawie analizy kosztów produkcji). Według K. Gołębiewskiego, jedynie wprowadzając kontraktację z zagwarantowaną ceną minimalną można spełnić wymagania odbiorców towarów, którzy chcą znać wszystkie szczegóły produkcji surowców. Do tej pory polscy producenci nie widzą potrzeby organizowania się, z drugiej strony — zgodnie z ustawą, grupy producenckie nie mogą powstawać z inicjatywy zakładów przetwórczych. Obecnie około 130 plantatorów produkujących owoce jagodowe dla firmy Zentis przygotowuje się do stworzenia formalnej grupy (jest na etapie rejestracji), która będzie pierwszą w tej branży w Polsce.

Władysław Kowalczyk z Krajowego Związku Zrzeszeń Plantatorów Owoców i Warzyw mówił, iż niezbędna jest szybka nowelizacja ustawy o grupach producentów, gdyż obecna jest całkowicie niedostosowana do polskich warunków. Podobne stanowisko przedstawił były minister rolnictwa Roman Jagieliński. Według niego, wspomniany akt prawny jest "dziwolągiem", o czym wie obecny rząd. Ustawa była bowiem tworzona w ten sposób, aby jak najmniej pieniędzy wypłynęło z budżetu.
Tymczasem rząd się zmienił, a projektu nowelizacji dalej nie ma. R. Jagieliński uważa, iż grup byłoby więcej, gdyby nie skomplikowane procedury rejestracji (wystarczyłoby to robić u wojewody albo starosty). Winą za problemy polskich producentów obarczył też zakłady przetwórcze, które nie są w Polsce partnerami dla ogrodników, o czym świadczą ogromne różnice między cenami detalicznych przetworów i tymi płaconymi za surowce. Wielu plantatorów nie może uzyskać kredytu na rozwój gospodarstw, gdyż banki żądają wygórowanych zabezpieczeń majątkowych. Tymczasem gwarantem takich kredytów mogłyby zostać np. zakłady przetwórcze, z którymi rolnik podpisał umowę.

W odpowiedzi na zarzuty dotyczące ustawy o grupach producenckich Ryszard Kazubek, naczelnik wydziału produkcji ogrodniczej w MRiRW stwierdził, że rząd przygotowuje już nowelizację ustawy, ale na pewno nie zmieni zasad rejestrowania grup, gdyż tylko obecne gwarantują uznawanie w przyszłości polskich organizacji w UE. Jedną z proponowanych zmian będzie natomiast możliwość wchodzenia w skład grup nie tylko osób fizycznych (jak obecnie), ale i prawnych.