• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 01/2003

MARKETING I JAKOŚĆ OWOCÓW

,
Na ogólnopolską konferencję pod tytułem "Marketing i jakość owoców", zorganizowaną przez Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach 24 października przyjechało zaledwie około 100 uczestników. Przyczyną niskiej frekwencji, mimo interesującego programu, był zapewne zbyt wczesny termin imprezy. Jest to efekt przepisów, które nakazują Instytutowi rozliczenie się z władzami ministerialnymi z wyznaczonych zadań do końca października. Niepokojący jest też fakt, że większość uczestników wysłuchała wykładów na temat jakości owoców, a opuściła drugą część konferencji poświęconą marketingowi. Chociaż ten temat jest obecnie bardzo ważny dla sadowników, na sali pozostała zaledwie około połowa z tych, którzy uczestniczyli w pierwszej części sesji.
Z sadu do chłodni
Według prof. Augustyna Miki z ISK w Skierniewicach, w sadach mamy bardzo ładne jabłka. Niestety, w wielu gospodarstwach w wyniku nieumiejętnego zrywania owoców z drzew, transportu z sadu do chłodni, błędów w przechowywaniu, sortowaniu i pakowaniu, owoce, trafiające do konsumenta są już często złej jakości. Z danych przedstawionych przez prelegenta, wynika, że w wielu sadach źle prowadzone są korony wrzecionowe, które są dobrze naświetlone tylko w pierwszych dwóch latach. Dopuszcza się do nadmiernego rozrośnięcia się górnej ich części, co powoduje, że już w piątym roku do dolnej części korony dociera tylko 15–30% światła słonecznego. Jest to zbyt mało, aby mogły wytworzyć się tam silne pąki kwiatowe i dobrze wybarwiały się jabłka. Jedynie górne i środkowe partie korony są dostatecznie nasłonecznione. Dlatego w sadach wrzecionowych należy pamiętać, aby drzewa miały tych jeden okółek starszych gałęzi u dołu korony, a powyżej z przewodnika mogą wyrastać tylko krótkie pedy. Bezwzględnie należy pamiętać o ścinaniu wyrastających u góry silnych, tegorocznych pędów nadmiernie zacieniających dolne partie korony i tworzących tak zwane czapy.

W sadach, w których drzewa zbyt silnie rosną, oprócz cięcia korzeni i nacinania pni wzrost może ograniczyć również poszerzenie pasa murawy i pozostawienie tylko wąskiego pasa ugoru herbicydowego w rzędzie drzew. Ogranicza się w ten sposób również ilość zużywanych herbicydów. Szerokie prowadzenie murawy wymaga jednak zakupu kosiarek, najlepiej z uchylną sekcją tnąca. Dr Paweł Wawrzyńczak z ISK w Skierniewicach, zalecał do koszenia trawy kosiarki bębnowe. Bardzo niskie koszenie (w węźle krzewienia traw), ogranicza liczbę tych zabiegów w sezonie. Praktycznym wskaźnikiem terminu koszenia jest wysokość trawy która nie powinna przekraczać 20 cm.


IPO — wizytówka dla owoców
Zmiany obserwowane w europejskiej produkcji owoców przedstawił prof. Edmund Niemczyk z ISK w Skierniewicach. W latach 1970–80 najważniejszym celem było zapewnienie odpowiednio dużej produkcji owoców, co w następnej dekadzie dało możliwość oferowania klientom przez cały rok świeżych owoców. Lata 1990–2000 to nastawienie na wysoką jakość produkowanych owoców. Od roku 2000 najważniejszymi celami, które postawili przed sobą unijni producenci owoców są: zarządzanie łańcuchem sprzedaży, pełna identyfikacja produktu oraz higiena produkcji. Ostatnie z tych trzech założeń, według prof. Edmunda Niemczyka, zawiera Integrowana Produkcja Owoców. W krajach UE średnio około 80% gospodarstw produkuje owoce, które mają certyfikat IPO i tylko takie można tam sprzedać. Zwiększa się tam również powierzchnia upraw ekologicznych. W Polsce w przeddzień wstąpienia do struktur unijnych mamy zaledwie 14% owoców z certyfikatem IPO. Nie oznacza to wcale, że polskie owoce są niezdrowe — po prostu brak im certyfikatu, bez którego nie sprzedaje się owoców w UE. Jedną z zalet IPO jest udokumentowanie całego procesu produkcji, co jest ważne, jeśli chce się eksportować jabłka. Jak przekonuje prof. E. Niemczyk, tego typu produkcja jest tańsza od tradycyjnej według francuskich wyliczeń o 40%, a wg niemieckich o 20%. W Polsce koszty w takich gospodarstwach mogą być również znacznie niższe niż w tradycyjnych. Plonowanie w sadzie integrowanym jest podobne do tego z sadów tradycyjnych, również jakość owoców jest bardzo dobra — około 80–90% klasy ekstra i pierwszej. Na rynku dostępne są coraz lepsze środki selektywne polecane do zwalczania szkodników w sadach z IPO. Umiejętne używanie preparatów zwiększa w sadach populację pożytecznych entomofagów, których obecność umożliwia zmniejszenie się liczby opryskiwań w porównaniu do przeprowadzanych w tradycyjnych kwaterach.

Przechowywanie

Przechowywane jabłka powinny zachowywać optymalną jędrność miąższu, zawartość kwasów i cukrów oraz zasadniczą barwę skórki. Jabłka w ciągu 24 godzin po zbiorze powinny być, według dr Zbigniewa Jóźwiaka z ISK w Skierniewicach, wstępnie schłodzone do temperatury nie wyższej niż 5°C. Zmienność temperatury podczas przechowywania nie powinna być większa niż 0,5°C. Szybkiego obniżania temperatury wymagają owoce jagodowe. Najlepsze efekty schładzania truskawek uzyskuje się w tunelu z wymuszonym obiegiem powietrza, który pozwala na obniżyć temperaturę tych owoców z ponad 20°C do 0°C w ciągu 1,5 godziny. W takim zakresie temperatury chłodzenie bez wymuszonego obiegu powietrza trwa ponad 20 godzin. Dodatkowo warunki przechowywania truskawek można poprawić przez podniesienie w komorze (lub szczelnie okrywającą owoce pod folią) stężenia CO2 do 20% i utrzymanie temperatury 2°C.

Kolejnym elementem decydującym o dobrym przechowywaniu owoców w komorze chłodniczej jest wilgotność atmosfery, która obniża się znacznie, gdy występuje silne szronienie powierzchni chłodnic. Jest to najczęściej związane z niewłaściwie dobranymi lub niesprawnymi urządzeniami chłodniczymi. Dla poprawy warunków przechowywania, można zamontować w komorze automatyczne nawilżacze. Oddychanie owoców najsilniej ogranicza umieszczenie ich w chłodni z KA czy ULO. Najnowszym rozwiązaniem jest technologia DULO, która polega na utrzymywaniu składu gazowego w chłodni na poziomie oddychania beztlenowego. Jednak jej powszechne wdrożenie do produkcji ograniczają bardzo duże koszty.

Ciekawym rozwiązaniem wydaje się zaproponowana przez dr. Z. Jóźwiaka możliwość pozbiorczego traktowania owoców gazowym 1-metylcyklopropenem (1-MPC). Owoce bezpośrednio po zbiorze traktuje się tym związkiem przez 24 godziny w temperaturze około 0oC. Potraktowane nim jabłka umieszczone w zwykłej chłodni, po 3, 4 miesiącach mają taka samą jędrność, jak po wyjęciu z chłodni (z KA), w kontrolowanej atmosferze można przechowywać owoce z takim samym rezultatem jak w ULO.


Tylko współpraca
W drugiej części poświęconej marketingowi jako pierwszy zabrał głos Jos Kirpenstein, z holenderskiej firmy Greefa, który mówił o możliwościach zaistnienia polskich owoców na światowych rynkach. Najważniejszym wnioskiem z jego wystąpienia jest stwierdzenie, że pojedynczy producent czy handlowiec nie ma obecnie szansy na uzyskanie korzystne kontrakty. Tylko grupy producentów (wykładowca używał, zaczerpniętej z języka angielskiego nazwy "kooperatywy", czyli spółdzielnie) i wspólne działania mogą rozwiązać problem dostaw dla supermarketów przy jednoczesnej ochronie praw dostawcy. Polscy sadownicy mają jednak duże kłopoty z porozumieniem się nie tylko z odbiorcami owoców, ale i we własnym gronie. Według J. Kirpensteina, żeby myśleć o grupie producenckiej należy założyć: ? chęć do lojalnej współpracy, ? konsekwencję w utrzymywania standardów jakościowych oraz ? wewnętrzną dyscyplinę w wypełnianiu zobowiązań. Bez takiego podejścia lepiej wcale nie zaczynać.

Problemy przetwórstwa i eksportu
O szansach w eksporcie polskich owoców mówił prof. Kazimierz Kubiak z COBRO, w którego wystąpieniu pojawił się pesymizm. Owszem, nasz kraj należy do liderów wśród dostawców mrożonych owoców jagodowych, wiśni i koncentratu soku jabłkowego do Unii Europejskiej, ale nie jest to eksport opłacalny, lecz transakcje "za wszelką cenę". W rankingu producentów soku jabłkowego znajdujemy się jeszcze na wysokiej (drugiej po USA) pozycji, ale coraz bardziej depczą nam po piętach nie tylko tradycyjni dostawcy tego produktu, ale i nowi — Węgry, kraje byłego ZSRR czy Chiny. Nasze jabłka nie istnieją na rynkach unijnych, mimo że ubiegłoroczne osiągnięcia w eksporcie tych owoców z Polski były imponujące — do krajów środkowo-wschodniej Europy dotarło ponad 200 000 ton polskich jabłek. Największym zagrożeniem dla dalszego rozwoju tego kierunku dostaw jest jednak wyniszczająca wzajemna konkurencja polskich firm.

Profesor Witold Płocharski z ISK w Skierniewicach podsumował możliwości zagospodarowania owoców w polskim przemyśle przetwórczym. W kraju mamy nowoczesne zakłady, nieustępujące poziomem technologii tym w UE. Większość polskich przetwórni znalazła się w rękach kapitału zagranicznego, między innymi dlatego, że u nas tańsze są surowce, głównie jabłka i wiśnie (podobnie wygląda sytuacja na Węgrzech). Korzyści z wytwarzania najważniejszego dla nas produktu — koncentratu jabłkowego — wciąż jednak spadają z powodu dumpingowej polityki handlowej Chin. Przedstawiciele tego kraju są nawet zainteresowani zakupem fabryki w Polsce, aby tu mieszać swój zagęszczony sok z naszym i eksportować go do UE, korzystając z przywilejów stowarzyszenia, a w przyszłości członkostwa naszego kraju w UE. Spożycie soków owocowych ciągle u nas rośnie, ale trzeba pamiętać, że wzrost dotyczy głównie soków warzywnych oraz z owoców cytrusowych. Niewykorzystaną szansą pozostaje w Polsce produkcja soków z owoców świeżych oraz tak zwanych ekologicznych. Wytwarzaniem takich produktów mogłyby się zająć zakłady należące do dużych grup producenckich. Jako przykład profesor Płocharski podał sukces grupy około 1000 producentów cytrusów z Florydy, którzy opanowali znaczną część rynku amerykańskiego sokiem ze świeżych pomarańczy (o około 30% droższym od soków z koncentratu), oferowanym pod marką 'Florida's Natural'.


Groźne unijne standardy
Najbardziej realne zagrożenie starał się uświadomić sadownikom dr Krzysztof Zmarlicki. Na początku przedstawił on obowiązujące w UE standardy jakościowe dla owoców, obowiązujące na wszystkich etapach obrotu (również w eksporcie i imporcie) i prawnie egzekwowane w poszczególnych krajach członkowskich. Owoce trafiające do obrotu muszą być odpowiednio sortowane i oznakowane. Mimo zbliżającej się integracji Polski z UE, większość ogrodników wciąż nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji wprowadzenia wymagań unijnych na polskim rynku. Gdybyśmy musieli przyjąć je już obecnie, większość krajowych jabłek i gruszek trafiłaby do zakładów przetwórczych (owoce niespełniające standardów można sprzedawać w detalu jedynie na terenie gospodarstwa). Nawet jeżeli nie wejdziemy do UE w zakładanym terminie, normy unijne będą u nas egzekwowane na mocy ustawy o jakości handlowej produktów spożywczych (pierwotnie miała obowiązywać od stycznia 2003 roku, ale termin ten przesunięto jeszcze o rok). Mimo olbrzymiej produkcji jabłek w Polsce może się zdarzyć, że sieci handlowe nie będą mogły kupić w kraju wystarczającej ilości owoców spełniających unijne standardy i konieczny będzie ich import.

Dr. Zmarlicki przedstawił także pozytywne efekty integracji ze Wspólnotą. Przy założeniu, że ceny owoców w Polsce i na Zachodzie będą się wyrównywać, można przewidywać znaczny wzrost opłacalności produkcji. Symulacje wyników ekonomicznych dla dobrych gospodarstwach sadowniczych przewidują wzrost wskaźnika opłacalności produkcji jabłek z 106,91% (obecnie) do 140,83% (po wejściu do UE), gruszek — z 120,07% do 175,95%, wiśni — z 107,44% do 167,81%, a śliwek — z 91,79% do 165,29%.