• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2003

FRUIT LOGISTICA '2003

Wielu uczestników tegorocznych targów Fruit Logistica w Berlinie, którzy odwiedzali stoisko polskiego gospodarstwa ogrodniczego T. Mularski S.C., dziwiło się, że w naszym kraju uprawia się warzywa pod osłonami. Mimo, iż statystycznie polska produkcja ogrodnicza jest większa niż w poszczególnych państwach Unii Europejskiej (niektórych warzyw produkujemy w wybranych latach nawet więcej niż kraje Wspólnoty mogą zaoferować łącznie), przeciętny unijny handlowiec z branży owocowo-warzywnej o tym nie wie. Dla niego jesteśmy wyłącznie krajem, w którym można sprzedać wszystko, ale niewiele kupić. Chociaż za sąsiada mamy Niemcy, największego w Europie importera owoców i warzyw, nie potrafimy uzmysłowić zachodniej opinii publicznej, że produkcja ogrodnicza w naszym kraju istnieje. Zamiast polskiej kapusty, marchwi i jabłek, Niemcy sprowadzają więc produkty francuskie, włoskie czy hiszpańskie.
Liczby i fakty
Tegoroczna Fruit Logistica była największą w dziejach tej imprezy. Targi odwiedziło prawie 15 500 osób (wystawa dostępna jest wyłącznie dla profesjonalistów) z ponad 80 krajów, o prawie 2000 osób więcej niż rok wcześniej. W tym roku 850 wystawców z 45 państw zajęło aż 6 hal (w ubiegłym tylko 4) o łącznej powierzchni 30 000 m2. Prezentowały się przede wszystkim firmy pośredniczące w handlu owocami i warzywami, nieco mniej było producentów tych towarów. Po raz pierwszy, w Berlinie pojawiło się też stoisko jednej ze międzynarodowych sieci handlowych — Metro (u nas znane jako Makro — fot. 1). Najwięcej było firm europejskich, szczególnie z Francji, Belgii i Holandii. Jak co roku nie zabrakło także egzotycznych wystawców. Po raz pierwszy warzywa i owoce przywieźli do Berlina przedstawiciele Chin, Pakistanu i Peru.

FOT. 1. JAKO JEDYNA SIEĆ HANDLOWA W BERLINIE PREZENTOWAŁO SIĘ METRO (MAKRO)



Polska reprezentacja?
W tym roku do Berlina "zjechało" kilka polskich firm. Po raz kolejny pojawiły się tam krakowski Expans oraz Wielkopolska Giełda Rolno-Ogrodnicza z Poznania. Trzeba docenić, że w przeciwieństwie do pozostałych polskich rynków hurtowych, poznański próbuje wyjść z polskimi produktami na Zachód. Trudno jednak samodzielnie zaprezentować się na Fruit Logistice w taki sposób, aby przyciągnąć zwiedzających (targi zaliczane są do najkosztowniejszych). Do tej pory udało się nam zwrócić uwagę — w europejskim stylu — na polskie jabłka chyba tylko raz, w 1999 roku. Ekspozycja "Polskie jabłka" powstała wtedy dzięki zaangażowaniu Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych, a szczególnie profesora Eberharda Makosza. Do dzisiaj fotografie polskiego stoiska z tamtych czasów służą zagranicznym prelegentom na sadowniczych sympozjach (np. na ubiegłorocznej Interpomie we Włoszech), jako ilustracje przy przedstawianiu produkcji owoców w naszym kraju.

FOT. 2c. EKSPOZYCJE: KILKU POLSKICH WYSTAWCÓW (a), WĘGIER (b) I MAROKA (c)




FOT. 2b.




FOT. 2a.


Ten sukces to jednak już tylko wspomnienie. W tym roku na tle innych stoisk, polskie — poza wyjątkiem, o którym nieco dalej — wyglądały bardzo ubogo (fot. 2 a). Zachodnim stoiskom nie ustępowała natomiast pod względem wyglądu ekspozycja przygotowana przez gospodarstwo ogrodnicze T. Mularski S.C. (fot. 3). Właściciele mogą się pochwalić roczną produkcją 15 000 ton pomidorów. Uprawę w szklarniach prowadzą według najnowszych technologii, bez ochrony chemicznej i zgodnie z wymogami systemu HACCP. Wiele owoców z tego gospodarstwa trafia na eksport, głównie do Czech. Wprawdzie w styczniu wystawcy nie mieli jeszcze pomidorów (pierwsze owoce zbierają dopiero w marcu), mimo to na sporej powierzchni efektownie pokazano zdjęcia obiektów szklarniowych, a stos wytłoczek wypełniały pluszowe pomidory-maskotki. Przez trzy targowe dni gospodarze stoiska nie mieli nawet czasu na zwiedzenie terenów targów, gdyż prowadzili rozmowy z handlowcami z wielu krajów UE, a nawet z Kanady. Jak podkreślali, trudno oceniać efekty takiego zainteresowania, bo targi nie są miejscem podpisywania kontraktów, ale raczej spotkań z dotychczasowymi klientami i nawiązywania kontaktów z nowymi. Czy za takimi rozmowami podążą umowy handlowe, pokaże dopiero przyszłość.

FOT. 3. STOISKO GOSPODARSTWA OGRODNICZEGO T. MULARSKI S.C.



Brakuje promocji
Należy się już chyba pogodzić z faktem, że w oczach zwiedzających nasza pozycja na berlińskiej imprezie nie odzwierciedli potencjału polskiego ogrodnictwa. Tak można ocenić dotychczasową polską działalność marketingową na Fruit Logistice, największym europejskim — jeżeli nie światowym — "targu" warzywami i owocami. Nie jest to wyłącznie wina polskich uczestników berlińskiej imprezy. Większość wystawców z innych krajów jest bowiem dofinansowywana przez rządy własnych państw. Na przykład, na efektownym stoisku węgierskim (fot. 2 b) już od kilku lat prezentuje się w Berlinie kilkanaście firm z tego kraju pod szyldem Węgier i państwową flagą. Można tam znaleźć broszury o węgierskim ogrodnictwie, wydrukowane w angielskiej, niemieckiej i francuskiej wersji językowej. Przedstawiciel Węgierskiego Stowarzyszenia Producentów Owoców i Warzyw, dr Béla Mártonffy stwierdził — "Fruit Logistica jest dla nas najważniejszą wystawą na świecie". Ekspozycja ta była jednak aż w połowie dofinansowywana przez agencję promocji eksportu artykułów rolno-spożywczych tego kraju. Czy to się opłaca? Wystarczy spojrzeć na statystyki dotyczące salda w handlu zagranicznym produktami ogrodniczymi. Węgry są jedynym krajem z dawnego bloku wschodniego, który więcej warzyw i owoców eksportuje do UE (głównie paprykę, arbuzy, czosnek, kukurydzę cukrową, wiśnie, owoce jagodowe, kalafiory i kapustę pekińską), niż stamtąd sprowadza.

My przestaliśmy pokazywać polskie jabłka w Berlinie, bo podobno mamy ich za mało, aby myśleć o eksporcie. Nawet jeżeli to prawda, z takim podejściem na dłuższą metę przegramy. Węgrzy produkują wielokrotnie mniej jabłek niż my, ale co roku je pokazują i uświadamiają handlowców unijnych, że węgierskie jabłka istnieją.

Inny przykład to ogrodnictwo marokańskie. Sześć firm handlowych z tego kraju stworzyło stoisko, które było jednym z najciekawszych plastycznie (fot. 2 c) i przyciągało uwagę zwiedzających. Również ta ekspozycja była dofinansowana przez Marokańskie Centrum Promocji Eksportu.

Targom Fruit Logistica towarzyszy co roku spotkanie dla wystawców (głównie uczestników odbywającej się równocześnie imprezy Grüne Woche) w polskiej ambasadzie. Zapytaliśmy tam wiceministra rolnictwa Jerzego Plewę dlaczego nasz rząd nie wspiera promocji krajowego ogrodnictwa. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że nie na takie cele pieniędzy. Próbowaliśmy więc dowiedzieć się od członków sejmowej komisji rolnictwa, dlaczego dotąd — mimo wielokrotnych prób — nie powstała agencja promocji eksportu polskich artykułów rolno-spożywczych. Okazuje się, że taki temat nie jest podejmowany, gdyż komisja zajmuje się problemami zgłaszanymi posłom przez wyborców w poszczególnych okręgach. Tematu promocji eksportu nikt im dotąd nie zgłaszał...

Zastanawia dlaczego w Berlinie wspólnie nie promują krajowych produktów polskie rynki hurtowe, których wielu przedstawicieli często wspomina o konieczności rozwoju eksportu warzyw i owoców. Placówki te powstały przecież w pewnej części z funduszy państwowych i powinny reprezentować Polskę za granicą. Na Fruit Logistice indywidualne stoiska miało wiele dużych zachodnioeuropejskich rynków hurtowych, ale równocześnie te same rynki były reprezentowane na wspólnych ekspozycjach poszczególnych krajów, na przykład Włoch (fot. 4. ), Hiszpanii (fot. 5.) czy Niemiec.



FOT. 4. WSPÓLNE PREZENTACJE RYNKÓW HURTOWYCH Z WŁOCH ...




FOT. 5. ... I Z HISZPANII



Certyfikaty i marketing
Coraz ważniejsze stają się dla odbiorców warzyw czy owoców certyfikaty gwarantujące jakość i bezpieczny dla zdrowia konsumentów sposób produkcji tych towarów. Wiedzą o tym producenci oraz handlowcy nie tylko z krajów wysoko rozwiniętych, ale i z biedniejszych. W tym roku informacje o tym, że oferowane produkty mają certyfikat ISO, EUREPGAP lub są wytwarzane zgodnie z wymaganiami systemu HACCP, można było znaleźć, między innymi na pomidorach i pomarańczach z Maroka czy nawet egzotycznych owocach z Tajlandii (fot. 6).

FOT. 6. EGZOTYCZNE OWOCE Z CERTYFIKATEM EUREPGAP


Targom towarzyszyła też konferencja, na której przedstawiono szczegóły związane z wprowadzaniem certyfikatu EUREPGAP do produkcji roślin ozdobnych. Coraz ważniejsze staje się też informowanie o walorach zdrowotnych warzyw i owoców. Warto podkreślić, że o takich sprawach mówi się na targach, które są zamknięte dla publiczności, czyli finalnego odbiorcy. Producenci wiedzą bowiem, że takie informacje musi przekazać konsumentom handlowiec, a temu ostatniemu trzeba podsunąć pomysł, jak to zrobić (fot. 7).

FOT. 7. TAK PROMOWANO WŁAŚCIWOŚCI ZDROWOTNE OWOCÓW JAGODOWYCH