• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 07/2003

ŚWIĘTA KWITNĄCYCH SADÓW

,
Wiele z jedenastu tegorocznych świąt (wiadomości o tylu do nas dotarły), było elementem kampanii przed referendum akcesyjnym. Na większości tych spotkań poruszano problemy ekonomiki gospodarstw sadowniczych i ich dostosowywania się do wymagań Unii Europejskiej. Nie zabrakło także tematów związanych z technologią produkcji owoców.

W Łącku (10 maja)

W nocy poprzedzającej pięćdziesiąte czwarte święto nad Nowosądecczyzną przeszły gwałtowne burze z deszczem i gradem. Szczególnie mocne były one nad Łososiną Dolną, Tęgoborzem, Chełmcem, Świniarskiem, Brzezną, Olszanką. Część sadowników wybierających się na seminarium tradycyjnie otwierające trzydniowe obchody została więc w sadach usuwając szkody i opryskując uszkodzone drzewa fungicydami. Wśród "standardowych" tematów — my i Unia, prognozy wystąpienia chorób i szkodników, bieżące zalecenia — referat dr. Jerzego Liska z ISK w Skierniewicach na temat chwastów w sadach zabrzmiał bardzo świeżo. Temat ten nie był tak dokładnie omawiany tutaj już dawno. W naszych sadach może wystąpić do 600 gatunków chwastów. Wytępienie jednego gatunku czy grupy podobnych nie zabezpieczy naszych roślin uprawnych — zwolnione miejsce natychmiast zajmą inne, odporne na użyte przez nas środki. Gdy się wie o tym mechanizmie kompensacji, lepiej tak pokierować odchwaszczaniem, by faworyzować gatunki mniej szkodliwe z naszego punktu widzenia, na przykład słabo rosnące wiechliny, by wkrótce po totalnym oczyszczeniu sadu nie dochować się uciążliwych w zwalczaniu skrzypów czy wierzbownicy. Najwięcej uwagi należy poświęcić utrzymywaniu sadu w stanie wolnym od chwastów w okresie od początku maja do końca lipca. Niewielkie zachwaszczenie późnym latem nie jest groźne dla drzew.

W Rybczewicach (11 maja)

Na sprawy sadownicze podczas oficjalnej części tego święta udało się gospodarzom — sadownikom Zrzeszenia "Stryjno-Sad" — zarezerwować sześć minut, które zajęło wystąpienie prof. Eberharda Makosza. Starając się jak najkrócej opisać potencjał i potrzeby polskiego sadownictwa profesor powiedział, między innymi, — "Tylko w bieżącym sezonie przechowalniczym nasi producenci owoców stracili około 50 milionów złotych, a to dlatego że w ich gospodarstwach brakuje nowoczesnych chłodni mogących pomieścić zebrane jesienią jabłka. Samo sadownictwo nie rozwiąże u nas tego problemu, na całym świecie ta branża jest uzależniona od pomocy państwa — dotacji, kredytów. Brak zainteresowania władz administracyjnych i samorządowych sprawami naszej branży uniemożliwia ustabilizowanie produkcji, a skutki tego odczuwają nie tylko sadownicy." Zaś dla zilustrowania korzyści z wejścia Polski do Unii Europejskiej podał taki przykład: z zebranych u nas jabłek około 300 tysięcy ton spełnia unijne wymagania i gdyby sprzedano je na rynku UE, sadownik dostałby około 2 zł/kg. Tymczasem handlując nimi na naszym rynku mógł uzyskać najwyżej 1 zł/kg. Samo polskie sadownictwo może więc zyskać na wejściu do UE z tytułu różnic w cenach owoców na rynku polskim (czy na Wschodzie) i unijnym co najmniej 300 mln złotych rocznie przez pierwsze lata naszego członkostwa. Głównym gościem lubelskich sadowników był w tym roku prezydent Aleksander Kwaśniewski (fot. 1), który gorąco namawiał do wzięcia udziału w nadchodzącym referendum unijnym. Zwracał się do wszystkich, niezależnie od tego, jaki kto miał pogląd na kwestię przystąpienia Polski do Unii Europejskiej: "najważniejsze, abyśmy wszyscy uczestniczyli w głosowaniu — wykorzystajmy tę historyczną możliwość!"


FOT. 1. PREZYDENT ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI NAMAWIAŁ DO WZIĘCIA UDZIAŁU W REFERENDUM

W Lipsku (8 maja)

Polska zajmuje drugie miejsce w światowej produkcji wiśni (179 700 ton w 2001 roku), a w województwie mazowieckim zbiera się około 31% krajowych owoców tego gatunku. Produkcja wiśni w rejonie Lipska systematycznie wzrasta i obecnie jest prowadzona na ponad 1100 hektarach. Także tutaj pojawiają się nowoczesne nasadzenia wiśni, w których prowadzone jest intensywne cięcie i formowanie koron oraz zbiór kombajnowy owoców. Coraz większego znaczenia nabiera integrowana produkcja owoców, w tym kontrolowane nawożenie doglebowe i dolistne. W czasie święta dyrektor Regionalnego Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich Henryk Skórnicki zachęcał do korzystania z preferencyjnych kredytów z programu SAPARD, które wykorzystywane są przez rolników w niewielkim tylko stopniu. Osoby zainteresowane skorzystaniem z tych ostatnich mogą zgłaszać się do pracowników ośrodków doradztwa rolniczego, którzy udzielają bezpłatnie pomocy w zebraniu wymaganej dokumentacji i opracowaniu biznesplanów.

W Klonowej Woli i Błędowie (10 i 11 maja)

Na spotkania w gospodarstwach Marcina Strzeżka i Leszka Skarżyńskiego zorganizowanych wspólnie przez Bayer CropScience, ZZO w Warce i Agrosimex sadownicy przynieśli owoce z objawami oparzelizny powierzchniowej przechowywane w chłodniach z KA i ULO. Choroba ta wystąpiła w tym roku przeważnie na jabłkach odmiany 'Cortland' i 'Lobo'. Do głównych powodów jej wystąpienia należy zaliczyć zbyt wczesny zbiór i za długie przechowywanie owoców w chłodniach z modyfikowaną atmosferą. W ubiegłym sezonie zdarzały się też poparzenia liści spowodowane nie — jak często sądzili sadownicy — złą jakością środków ochrony roślin, ale z nieprawidłowym mieszaniem tych preparatów z nawozami dolistnymi. Poparzenia bywały też skutkiem nieumiejętnego stosowania herbicydów na sąsiadujących z sadami uprawami zbóż. Niektórzy producenci wciąż nie umieją ustawić prawidłowo ciśnienia cieczy roboczej, wiele pracujących w sadach opryskiwaczy jest niesprawnych, a brak manometru należy do najczęstszych usterek tych maszyn. W Klonowej Woli odbył się pokaz kalibracji opryskiwaczy przeprowadzony przez pracowników ZZO z Warki. Firma ta, po dokonaniu w niej zakupu preparatów ochrony roślin za minimum 4000 zł, przeprowadza kalibrację za darmo i wydaje atest (brak na opryskiwaczu naklejki świadczącej o pozytywnym wyniku jego obowiązkowego badania grozi mandatem!).

W Wisowej (12 maja)

Ośrodek IPO w Wisowej powstał w 1992 roku. Należy do niego 50 producentów gospodarujących w sumie na 734,5 ha. W najbliższym czasie liczba jego członków zwiększy się o kolejnych 16 sadowników. Gospodarz spotkania, Romuald Ozimek (fot. 2) podkreślał: "musimy być nie tylko dużym stowarzyszeniem, świetnie współpracujących ze sobą gospodarzy, ale musimy także utworzyć organizację producentów, która będzie mogła skorzystać z pomocy finansowej UE". Spotkanie było poświęcone dostosowywaniu funkcjonowania polskiego sadownictwa do wymogów w Unii Europejskiej. Problemy te zostały przedstawione przez sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i RW Wojciecha Olejniczaka oraz Ryszarda Kazubka naczelnika Wydziału Produkcji Ogrodniczej w MRiRW. O tym, jak ważne są dla krajowych producentów rynki unijne, na które trafia duża część produkowanych w kraju owoców, mówił Wojciech Olejniczak, pełnomocnik rządu do spraw dostosowania rolnictwa do wymogów UE. Grupą, której udało się już sprostać tym warunkom, są producenci pieczarek — od kilku lat sprzedają na rynku unijnym swoje grzyby. Po wejściu do UE polscy sadownicy skorzystają z tych samych przywilejów, z jakich korzystają już sadownicy Piętnastki. Na pomoc będą mogły liczyć tylko organizacje producenckie, przez co tylko zrzeszeni sadownicy będą konkurencyjni dla producentów z Zachodniej Europy. W. Olejniczak mówił: "Jestem zwolennikiem prostych metod przenoszenia prawa z UE do Polski. Jeżeli coś jest sprawdzone w UE, na przykład ustawa o organizacjach producentów, i stamtąd będą pochodziły źródła finansowania, nasze przepisy muszą być wprost przeniesione z UE po to, aby nie utrudniać naszym grupom możliwości skorzystania z tej pomocy". Ryszard Kazubek poinformował, że w sektorze owocowo-warzywnym nie będzie używana nazwa "grupy producencie" tylko "organizacje producentów". Tylko uznana organizacja producentów będzie miała prawo do interwencji na rynku — na przykład do wypłacania rekompensat z tytułu wycofania owoców i warzyw z rynku. Prawo do tego — ale jedynie poprzez te organizacje — będą mieli również niezrzeszeni producenci, a organizacja będzie potrącała sobie 10% za pośrednictwo. Z rynku będą mogły być wycofywane produkty spełniające wymagania jakościowe (minimum II klasa). Wycofanie będzie mogło odbywać się tylko w ściśle określonym terminie i dotyczyć ograniczonej liczby gatunków (m. in. gruszek, jabłek, kalafiorów i pomidorów). Od 2002 roku ilość wycofanych towarów nie może przekroczyć określonej puli (na przykład 8,5% — produkcji jabłek i gruszek oraz 10% — pozostałych gatunków) owoców czy warzyw wprowadzanych do obrotu. Wysokość rekompensat dla poszczególnych produktów objętych interwencją jest stała. Od 2002 roku wynoszą one (w euro/100 kg) dla jabłek — 8,81; gruszek — 8,39; kalafiorów — 7,01 i pomidorów — 4,83.


FOT. 2. SPOTKANIE W IPO W WISOWEJ POŚWIĘCONO DOSTOSOWYWANIU POLSKIEGO SADOWNICTWA DO WYMAGAŃ UE

W Białej Podlaskiej (14 maja)

Dr Andrzej Holewiński z ISK ze Skierniewic podał pierwsze prognozy dotyczące tegorocznych plonów. W jego ocenie zbiory jabłek w kraju mogą przekroczyć 2,5 mln ton, a z drzew owocowych zbliżyć się do 2,9 mln ton. Można także liczyć, że więcej będzie owoców wysokiej jakości, bo coraz więcej mamy nowoczesnych sadów jabłoniowych, a tegorocznemu kwitnieniu w całym kraju towarzyszyła wymarzona pogoda. Sady w rejonie Białej Podlaskiej były bardzo często uszkadzane przez wiosenne przymrozki. Spotykało to także sady Edmunda i Andrzeja Olesiejuków, w którym ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat tylko kilka było bez przymrozków. Dlatego z 15 hektarów jabłoni 10 ha ma instalację antyprzymrozkową (fot. 3). Kosztowała sporo, jednak przedsięwzięcie się opłaciło — w ubiegłym roku, pomimo silnego przymrozku podczas kwitnienia, udało się ocalić wszystkie owoce. Wodę ze zbiornika (wyrobisko po żwirowni) o powierzchni około 1,5 hektara i głębokości około 1–1,5 m dostarczają cztery pompy zasilane agregatem prądotwórczym o mocy 170 kW — pozwalają uzyskać 70 mm opadu w ciągu nocy. Gdyby jednak wystąpiły przymrozki przez trzy kolejne noce, to — jak twierdzi Edmund Oleksiejuk — zabrakłoby wody w ich zbiorniku. Większość sadów w gospodarstwie Oleksiejuków założono na glebach V i VI klasy bonitacyjnej. Nie stanowi to jednak problemu — dzięki nawadnianiu kropelkowemu i optymalnemu nawożeniu osiąga się zadowalające plony, zarówno na podkładce 'M.26', jak i 'M.9'. Ze starych odmian w gospodarstwie znajduje się tylko 'Lobo', 'Cortland' (i te w najbliższym czasie zostaną zlikwidowane) oraz 'Idared' — co E. Olesiejuk (fot. 4) komentuje: "To też jest stara odmiana, ale mamy jej dużo w nowych nasadzeniach, ponieważ owoce 'Idareda' dobrze sprzedaje się na wschodzie".


FOT. 3. DZIAŁAJĄCA NA 10 HEKTARACH INSTALACJA ANTYPRZYMROZKOWA


FOT. 4. E. OLEKSIEJUK (w środku, w okularach) Z UCZESTNIKAMI SPOTKANIA

W Kutnie (16 maja)

Najmłodsze — po raz drugi organizowane — święto kwitnących jabłoni odbywało się w Kutnie. Zgromadzeni na nim producenci mówią o swoim regionie, że "jest jednym z najmłodszych ośrodków sadowniczych w Polsce, ale za to jednym z najnowocześniejszych". Przeważają tu nowe, intensywne nasadzenia jabłoni, z których zbiera się około 10 000 ton jabłek. Przechowuje się je w chłodniach z KA o łącznej pojemności 2200 ton (niedługo powiększy się ona o kolejne 500 t) oraz w zwykłych, na 6000 ton. Sadownicy i plantatorzy z gmin Kutno, Strzelce, Gostynin, Krośniewice i Witonia zrzeszeni są w nieformalnym Kutnowskim Klubie Producentów Owoców. Jest to grupa około 40 osób pracujących na około 400 ha sadów i 250 ha plantacji jagodowych — głównie czarnej porzeczki oraz porzeczki czerwonej i aronii. Warte zaznaczenie jest to, że w rejonie nie ma plantacji jagodowych mniejszych niż 3–5 hektarów, a takie należą do rzadkości, zaś największe mają nawet 70 hektarów. Sadownicy z tego regionu planują w najbliższym czasie stworzyć organizację producencką. Pomaga im w tym tutejszy ODR i Fundacja Wspomagania Wsi. Największe kłopoty związane są z wypracowaniem wewnętrznych uregulowań, które dokładnie będą określały rozliczanie przyjmowanych produktów i ich sprzedaż. Organizacja będzie liczyła około 18 osób. Sadownicy mają jednak świadomość, że może być to zbyt mała grupa i trzeba będzie ją powiększać. Spotkanie (fot. 5) odbywało się w 24-hektarowym gospodarstwie Wojciecha Łempickiego. Sad jabłoniowy zajmuje w nim 19 hektarów. Rosną w nim 'Jonagold' i jego sporty — głównie 'Jonagored' oraz 'Golden Delicious Reinders', ampion', 'Gloster', 'Gala', 'Gala Must', 'Cortland' i 'Idared'. W nowych nasadzeniach dominuje 'ampion'. Na kilku hektarach uprawia się grusze — 'Konferencję' i 'Lukasówkę'. Owoce tej pierwszej w ubiegłym roku sprzedano do Holandii. Zanim zostały kupione, sprawdzono je, między innymi, pod względem zawartości cukrów, jędrności i ekstraktu. W. Łempicki pozytywnie odnosi się do tych wymagań i uważa, że przestrzegać norm należy również w Polsce. Podniosłoby to jakość sprzedawanych owoców, a przez to ich spożycie. Na naszych giełdach powinni się znaleźć kontrolerzy jakości, eliminujący ze sprzedaży owoce niespełniające wymagań, przyczyniające się do obniżenia cen dobrego towaru.


FOT. 5. W KUTNIE ŚWIĘTO KWITNĄCYCH JABŁONI ODBYWAŁO SIĘ PO RAZ DRUGI

W Grójcu (22–24 maja)

Tematem seminarium towarzyszącego trzydniowemu festynowi było "Sadownictwo polskie przed przystąpieniem do UE". Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski mówił o szansach i zagrożeniach związanych z akcesją. Podkreślił, że żaden kraj nie dba tak mało o swoje dochody, jak Polska. Problem dotyczy sprzedania ponad 90% zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego i pozbawienie się dochodów płynących ze zbytu owoców przetworzonych. Strata jest tym bardziej dotkliwa, że jesteśmy krajem o bardzo dużej produkcji owoców miękkich dla przetwórstwa i koncentratu soku jabłkowego. Nie mniej istotny jest problem jakości owoców, o której często zapominamy, choć jest ona warunkiem niezbędnym, aby nasze sadownictwo mogło funkcjonować po przystąpieniu do UE. Roman Izdebski z Fundacji Spółdzielczości Wiejskiej analizując traktat akcesyjny przedstawił szanse i zagrożenia dla polskiego sadownictwa. Stwierdził, że jeżeli zapisy traktatu nie zostaną zmienione, grozić nam będzie degradacja sadownictwa, które dotychczas rozwijało się bardzo dynamicznie. W negocjacjach zapomniano o nim albo świadomie je pominięto. Nie zaproponowano dopłat do produkcji i przetwórstwa owoców miękkich, a pozytywnych elementów przystąpienia jest o wiele mniej niż zagrożeń. W jego ocenie nasze szanse byłyby dużo większe, gdyby polscy sadownicy byli zorganizowani i dysponowali dużymi centrami dystrybucji owoców. Niestety, tworzeniu silnych organizacji producenckich nie sprzyjają nasze przepisy