• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2003

TRZY MIEJSCA, TRZY METODY DZIAŁANIA

W okolicach Szczecina — podobnie, jak w innych częściach Polski — można znaleźć różnorodne szklarniowe gospodarstwa ogrodnicze. Zarówno powiększające się, jak i takie, gdzie nie prowadzono ostatnio nowych inwestycji. Istnieją też formy pośrednie — nakłady są wprawdzie ponoszone, ale pochodzą z kieszeni zagranicznego właściciela, który decyduje o losach przedsiębiorstwa i spożytkowaniu zysków. Przykłady takich trzech sposobów gospodarowania przedstawiam poniżej.

Model pierwszy:
ogólnopolski zasięg i stały rozwój

Maria Andruszkiewicz (fot. 1) prowadzi w Pniewie koło Gryfina firmę "Złocień" specjalizującą się w produkcji sadzonek chryzantem. Działa od 1980 roku docierając ze swoją ofertą w bardzo odległe od Szczecina zakątki kraju, nawet na południowy wschód. Jak twierdzi właścicielka, co roku przybywa jej około stu nowych klientów. Zyskuje ich dzięki reklamom oraz "poczcie pantoflowej", jaka funkcjonuje w ogrodniczym światku. Ważny okazał się także udział w ubiegłorocznej Krajowej Wystawie Ogrodniczej w Poznaniu. Wiele osób zwróciło wówczas uwagę na niewystępującą tam wcześniej producentkę sadzonek chryzantem, której jury przyznało wyróżnienie KWO.


FOT. 1. MARIA ANDRUSZKIEWICZ W SWOJEJ NOWEJ, JESZCZE NIEWYKOŃCZONEJ SZKLARNI (POCZĄTEK MAJA)

"Złocień" ma w ofercie mniej więcej 200 odmian — ze wszystkich grup (od doniczkowych drobnokwiatowych po wielkokwiatowe na kwiaty cięte) i od kilku hodowców, wśród których są Gediflora, Deliflor, CBA i Buitet. Jak podkreśla M. Andruszkiewicz, polski rynek jest tak specyficzny, że trzeba mieć "wszystko", aby być konkurencyjnym (ponadto — podobnie, jak w innych krajach — należy stale zabiegać o nowości). Zamówienia bywają niewielkie pod względem liczby sadzonek, ale bardzo urozmaicone, jeśli chodzi o wybór odmian. Mateczniki odnawia się co roku w październiku sprowadzając materiał z zagranicy, a część — z polskich laboratoriów kultur in vitro. Wśród przebojowych nowości M. Andruszkiewicz wymienia, między innymi, odmianę 'Valys' (biała wielkokwiatowa do uprawy w doniczkach), która wyparła 'Royalysa', czy 'Eldę' (drobnokwiatowa doniczkowa, o białych pełnych koszyczkach).

Coraz mocniejsza w Polsce pozycja dostawcy sadzonek chryzantem, chęć ugruntowania tego stanu rzeczy i utrzymania się w czołówce wymusiła nowe inwestycje. Otóż w odległości 4 km od "centrali", w miejscowości Krzypnica, M. Andruszkiewicz postawiła w tym roku nowy obiekt o powierzchni 5650 m2, który został oddany do użytku na początku lipca (w sumie, wraz z dotychczasowymi szklarniami i tunelami, areał pod osłonami wyniesie ok. 9000 m2). I tak, szklarnie typu Venlo, o wysokości 4 m, umożliwią nowoczesną produkcję. Wyposażono je bowiem we wszystkie urządzenia niezbędne do sterowania klimatem, fertygacji i podawania CO2. Maria Andruszkiewicz podkreśla, że wzorowała się na rozwiązaniach zastosowanych w Gądkach przez Marka Szaja i korzystała z jego rad. Inny będzie jednak opał — mazut zamiast gazu. Właścicielka marzy też o zainstalowaniu stołów przesuwnych i przeniesieniu na nie produkcji z zagonów gruntowych. Rozważa też ewentualną zmianę specjalizacji — z sadzonek chryzantem na materiały wyjściowe do produkcji roślin balkonowo-rabatowych — gdyby konkurencja zachodnich firm, mających filie w krajach o ciepłym klimacie, okazała się za silna na wspólnotowym rynku. Ma zresztą możliwość powiększenia areału pod szkłem o hektar. Perspektywiczne myślenie i optymizm opiera, między innymi, na udanej współpracy z córką i zięciem, Katarzyną i Piotrem Tyszkiewiczami, z którymi wspólnie gospodaruje w nowym obiekcie. Zamierza tam zresztą przenieść produkcję z Pniewa i działać już w jednym miejscu.

"Rabatówka" to druga specjalność M. Andruszkiewicz, traktowana jako "przedplon", który poprzedza sezon chryzantemowy. Pani Maria przygotowuje przy tym dużo wiszących wielogatunkowych kompozycji, które trafiają na rynek niemiecki. Umiejętność wykorzystania tamtejszych — odmiennych od polskich — potrzeb okazuje się atutem niektórych, leżących blisko zachodniej granicy, krajowych gospodarstw.

Model drugi:
polska baza, zagraniczna własność

Firmy Bloemexim (czyt. blumeksim) i Holpol to gospodarujące po sąsiedzku spółki ze 100% kapitału holenderskiego, które zatrudniają prawie wyłącznie polskich pracowników. Działają w Szczecinie, w części szklarni należących kiedyś do 20-hektarowego kombinatu Gumieńce, a przejściowo użytkowanych przez Gryf-Plant. Różnią się przede wszystkim specjalizacją i głównymi rynkami zbytu. Otóż Bloemexim oferuje ukorzenione sadzonki roślin doniczkowych (fot. 2) oraz produkty finalne tychże (także pelargonie i niecierpki nowogwinejskie), a dużą część swojego towaru sprzedaje na polskim rynku. Holpol natomiast produkuje rośliny doniczkowe i balkonowo-rabatowe z przeznaczeniem do Holandii (również do Danii).


FOT. 2. MATERIAŁY WYJŚCIOWE DO PRODUKCJI ROŚLIN DONICZKOWYCH TO SPECJALNOŚĆ BLOEMEXIUMU (TU: UKORZENIONE SADZONKI SYNGONIUM)

Obie spółki istnieją od 7 lat dzierżawiąc szklarnie od Agencji Rynku Rolnego. Jak podkreśla zastępca dyrektora Bloemeximu Wojciech Budynek (fot. 3), te — pochodzące z lat 80. ub. wieku, zdekapitalizowane — cieplarnie, wymagały sporych nakładów, by można w nich prowadzić obecną działalność. Przede wszystkim wymieniono szyby i uszczelniono szklarnie (Bloemexim użytkuje 6 ha tych pomieszczeń). Zainstalowano ponadto urządzenia umożliwiające sterowanie klimatem pod osłonami, fertygację, dokarmianie roślin dwutlenkiem węgla. Pozostała infrastruktura, między innymi przesuwne stoły z ażurowymi blatami, to wyposażenie "odziedziczone" po kombinacie.


FOT. 3. BEGONIA X ELATIOR TO PRZEDSTAWICIELKA DRUGIEJ GRUPY PRODUKTÓW OFEROWANYCH PRZEZ TĘ FIRMĘ (ROSLINY PREZENTUJE DYR. W. BUDYNEK)

Holenderski właściciel prowadzi podobną, jak w Szczecinie działalność w swoim kraju (4 ha szklarni i kolejne w budowie), jednak w Polsce lokuje przede wszystkim produkcję wymagającą pracy ręcznej. Taką, jak niezautomatyzowane sadzonkowanie w multiplatach. Rąk do pracy jest zaś w Szczecinie pod dostatkiem. Bloemexim zatrudnia prawie 70 osób, przy czym — poza produkcją — zajmuje się też hurtowym handlem roślinami doniczkowymi i kwiatami ciętymi.

Ukorzenianie sadzonek roślin doniczkowych ozdobnych z liści odbywa się na powierzchni 0,75–1 ha. Ten młody materiał jest w 90 procentach eksportowany i zapewnia spółce połowę wpływów. Dominują figowce (kilkanaście taksonów), difenbachie ('Camilla', 'Compacta', 'Mars') i syngonium 'White Butterfly'. Duża część materiału wyjściowego do produkcji "młodzieży" w multiplatach pochodzi z 3 polskich laboratoriów kultur in vitro (difenbachie rozmnaża się natomiast tradycyjnie, a sadzonki pozyskuje z własnych mateczników, które zajmują 0,25 ha). Wielodoniczki są wytwarzane w naszym kraju, na specjalne zamówienie Bloemeximu. Jednak większość pozostałych środków produkcji — między innymi gotowe podłoża dla poszczególnych upraw — dociera z zagranicy. Właściciel zamawia je globalnie dla obu swoich firm, holenderskiej i polskiej.

Sadzonki umieszcza się w doniczkach typu paper pots (fot. 4), które sporządzane są na miejscu z podłoża torfowego z dodatkiem perlitu. Do tego celu sprowadzono specjalną maszynę (fot. 5), która napełnia substratem celulozową osłonkę i tnie powstały walec na odcinki kilkucentymetrowej długości oraz wykonuje otwory w podłożu. Umieszczanie w nim sadzonek odbywa się natomiast ręcznie, podobnie jak późniejsze przesadzanie roślin do większych doniczek.


FOT. 4. FIGOWCE UKORZENIONE W DONICZKACH TYPU PAPER POTS


FOT. 5. LINIA DO WYTWARZANIA PAPER POTS

Rośliny "dorosłe", kierowane na polski rynek (tylko 10% trafia, głównie latem, na aukcje holenderskie, a także do Danii i Niemiec), produkowane są w pojemnikach o średnicy co najmniej 12 cm. Oprócz wymienionych już gatunków, są to cyklameny, cynerarie, begonie, chryzantemy, poinsecje, alokazje. Towar ten sprzedawany jest do dwóch sieci hipermarketów działających w naszym kraju.

Holpol zatrudnia w Polsce około 50 osób, w tym troje menedżerów. Produkcją kieruje Elżbieta Borecka, młoda absolwentka szczecińskiej Akademii Rolniczej. Korzystając z zaleceń Holendrów jednocześnie kieruje się własnym doświadczeniem, wiedzą i intuicją osiągając bardzo dobre rezultaty.

W Holpolu przez cały rok produkowane są figowce Benjamina — kilka odmian w różnych formach (bardzo dobrze sprzedają się, między innymi, te z "pniem" z tkaniny jutowej — fot. 6  — czy wyściółką z włókien kokosowych). Rośliny te rozmnaża się z sadzonek pobieranych z własnych mateczników uprawianych na miejscu. Zimą — oprócz figowców — dominują pierwiosnki, wiosną rośliny balkonowo-rabatowe (2 mln szt., głównie pelargonie), a jesienią bluszcze (w wiszących pojemnikach lub prowadzone na podporach). Materiały wyjściowe sprowadza się z zagranicy.


FOT. 6. FICUS BENJAMINA (ROŚLINY GOTOWE DO HANDLU DETALICZNEGO) TO GŁÓWNY PRODUKT HOLPOLU

Rośliny uprawiane są na zagonach gruntowych, w nawach, na które podzielono 1,5-hektarowe bloki szklarniowe (powierzchnia wynosi w sumie 3 ha). Nawadnianie i nawożenie odbywa się przede wszystkim systemem zalewowym (fot. 7). Jak zaobserwowała E. Borecka, ta technologia produkcji bardzo sprzyja, na przykład, daliom z grupy Dalietta (fot. 8), których 140 tysięcy sztuk wyprodukowano w tym roku.


FOT. 7. ROŚLINY UPRAWIANE SĄ NA ZAGONACH GRUNTOWYCH I NAWADNIANE (ORAZ NAWOŻONE) SYSTEMEM ZALEWOWYM


FOT. 8. DALIE Z GRUPY DALIETTA TO JEDEN Z CIEKAWYCH WIOSENNYCH PRODUKTÓW

W wiosennym asortymencie wyróżniało się też osteospermum (180 tys. szt.), które chętnie kupowane jest również w Polsce. W Holpolu oferowano odmiany z grup Sunny Side, Cape Daisy i żółto kwitnącą odmianę 'Alex'.

Model trzeci:
mały rodzinny biznes i szukanie dodatkowych dochodów

Izabela i Jerzy Kochelakowie ze Szczecina kontynuują tradycje ogrodnicze dziadków i rodziców, jednak jako pierwsi specjalizują się w produkcji roślin ozdobnych, głównie balkonowo-rabatowych. Całe ich gospodarstwo zajmuje mniej niż hektar, przy czym osłony (szklarnia i kilka tuneli — fot. 9) — w sumie około 1000 m2. Nie zatrudniają nikogo obcego, lecz sami zajmują się produkcją i handlem.


FOT. 9. JEDEN Z KILKU TUNELI W RODZINNYM GOSPODARSTWIE I. J. KOCHELAKÓW

Oprócz "rabatówki", uprawiają doniczkowe pierwiosnki (grudzień, styczeń) i chryzantemy oraz — na niewielką skalę — byliny w gruncie, ale gros dochodów przynosi ta pierwsza. Jej produkcja zaczyna się w styczniu: w przypadku roślin rozmnażanych wegetatywnie (np. pelargonie, Surfinie i inne petunie kaskadowe) korzystają z gotowych materiałów wyjściowych, a rozsady produkują z nasion sami. Pani Izabela uważa petunie za swoją specjalność, ale asortyment musi mieć bogaty. Rośliny z gospodarstwa I. J. Kochelaków trafiają bowiem w pięćdziesięciu procentach do niemieckich odbiorców, którzy zaopatrują się na przygranicznych bazarach. Potrzeby Niemców są zaś inne niż Polaków — chętnie kupują, na przykład, diascje i inne gatunki mało u nas popularne. Co więcej, znacznie wcześniej rozpoczynają obsadzanie balkonów i rabat (pełnia sprzedaży trwa od 10 kwietnia). Wśród rodzimych klientów są, między innymi, firmy obsadzające miejskie kwietniki oraz kupcy detaliczni przyjeżdżający do gospodarstwa. Docierają tu, na przykład, po wystawie "Kwiaty i Ptaki" urządzanej w Zamku Książąt Pomorskich (czyt. HO 6/2003), w której I. J. Kochelakowie biorą udział od 4 lat.

Ostatni sezon nie był udany, ze względu na koszty ogrzewania, przy utrzymujących się od kilku lat tych samych cenach najważniejszych roślin rabatowych. Izabela Kochelak przewiduje więc, że 2003 rok nie przyniesie jej gospodarstwu zysków i zmusi właścicieli do szukania dodatkowych źródeł dochodów poza ogrodnictwem (latem, gdy mniej jest prac w szklarniach i tunelach). Nie zamierzają natomiast powiększać produkcji roślin, gdyż nie mogliby jej sami obsłużyć. Przeciwnie, aby móc zainwestować w modernizację domu i systemu ogrzewania w gospodarstwie, sprzedali kawałek działki, na której się ono znajduje.