• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2003

AGROTURYSTYKA: AGROTURYSTYKA WEDŁUG PRZEDSTAWICIELI LOKALNYCH SAMORZĄDÓW

Jan Golonka, starosta nowosądecki

Na agroturystykę trzeba popatrzeć inaczej niż do tej pory. To nie jest panaceum na rozwiązanie problemów wsi. Może to być natomiast dodatkowy dochód dla gospodarstwa. Taka działalność musi być jednak zorganizowana. Można przez znajomych znaleźć gości, którzy przyjadą do gospodarstwa. Taka metoda promocji nie wystarczy jednak, aby zapewnić turystów dla całego regionu. Informację trzeba przygotować profesjonalnie. Nie da się tego zrobić indywidualnie. Działania muszą być długofalowe i organizowane we współpracy z lokalnymi samorządami, na przykład powiatami czy gminami.

W naszym powiecie agroturystykę traktujemy na równi z turystyką tradycyjną. Współpracujemy ze stowarzyszeniami agroturystycznymi, którym współfinansujemy organizację miejscowych imprez oraz wyjazdy na targi. Obecnie najważniejszym naszym zadaniem jest stworzenie w Nowym Sączu centrum informacji turystycznej, w którym będzie można telefonicznie lub przez internet zamówić z Warszawy, Nowego Jorku i innych miejsc na świecie (ciekawe, że obecnie mamy wielu turystów ze Wschodu — z Rosji, Ukrainy, o których trzeba zadbać) kwaterę w gospodarstwie. Trzeba też uświadomić ludziom, że turystyka wiejska to nie tylko pokój z noclegiem, ale i miejsce, gdzie można przyjechać rano — zebrać samodzielnie owoce i warzywa w gospodarstwie, kupić domowe przetwory, wędliny, miło spędzić kilka godzin. Według mnie, są to najważniejsze zadania dla samorządu. Oczywiście, gdy władze gminy zwolnią gospodarstwa z niektórych obciążeń podatkowych, to też pomaga, ale nie napędza gości.

Musimy także pomóc zmienić polskie przepisy związane z tak zwaną produkcją domową. Agroturystyka wykorzystuje chęć powrotu do natury, a więc i spożywania zdrowych domowych przysmaków. W Polsce często zabraniają tego przepisy (choćby serwowania domowych win). Przecież cały świat robi to inaczej. Te rygory stworzyliśmy sami, nasze przepisy prawne wynikają z zaszłości. Unia Europejska wcale tego od nas nie wymaga. Nigdy nie uczyliśmy ludzi prowadzenia własnego małego biznesu. Dla nas przedsiębiorstwo to wciąż kilka tysięcy osób, a nie na przykład mąż, żona, może dziecko. W produkcji rolnej największy dochód powstaje przy sprzedaży. Wszystko, co uda się sprzedać bezpośrednio w gospodarstwie, pomnaża zyski rolnika. Najlepiej byłoby więc nakarmić turystę w gospodarstwie, dać mu możliwość zakupu domowych produktów i wyrobów. W tym celu musimy jednak stworzyć prawo regionalne — inne dla centralnej Polski, inne dla regionów górskich, w których zima trwa dłużej i większy odsetek rolników przyjmuje turystów. Takie rozwiązania istnieją, na przykład w Austrii.

Konieczna jest też współpraca z władzami parków narodowych. Część osób chce u nas traktować góry jako skansen. Tymczasem, gdy zalesimy hale, znikną turyści, bo nie będzie widoków do oglądania. Dlatego powinniśmy popierać powrót owiec na te tereny. Krajobraz trzeba także pielęgnować. Niezbędna jest też współpraca lokalnych właścicieli gruntów. Władze nie mogą obecnie pomóc, na przykład, gdy ktoś nie zgadza się na budowę na swoim terenie wyciągu czy doprowadzenie rurociągu z wodą do armatek śnieżnych. Polskie prawo własności skutecznie blokuje inwestycje.

Agroturystyka jest najłatwiejsza do zorganizowania w małych gospodarstwach sadowniczych. Wystarczy skorzystać z wzorów austriackich czy włoskich. Większość tamtejszych ogrodników ma duże, wielopokoleniowe domy, które stoją niewykorzystane. Koszty przygotowania bazy są więc stosunkowo niewielkie. Rolą władzy jest zapewnić resztę — oczyszczalnie ścieków (duże i przydomowe), drogi, parkingi, chodniki, wspierać kształcenie młodych ludzi w zanikających, a atrakcyjnych dla gości z miast, zawodach, na przykład ludowych rzeźbiarzy, kowali, muzyków. Młodych ludzi trzeba uczyć nawet domowego przetwórstwa (pieczenia chleba, wyrobu masła, itp.). Bez tego wszystkiego nie będzie turystyki.


Marek Gabzdyl, wójt gminy Raciechowice

Agroturystyka może być dodatkowym dochodem dla lokalnej społeczności, ale pod pewnymi warunkami. Jako taką działalność trzeba bowiem rozumieć nie tylko oferowanie noclegów, ale także lokalnych przetworów, domowych alkoholi, zbierania owoców, zwiedzania miejscowych atrakcji. Tak to wygląda na świecie.

Turyści przyjeżdżają do naszej gminy od kilku lat, głównie ci zainteresowani czynnym wypoczynkiem, jazdą na koniach, na rowerze, motocyklu czy pieszymi wędrówkami. Obecnie zatrzymują się w kilku gospodarstwach agroturystycznych, których nie prowadzą jednak sadownicy (tych w Raciechowicach jest sporo).

Według mnie, trudno połączyć przyjmowanie gości z prowadzeniem sadu. Na plantacji nie da się bowiem uniknąć używania środków chemicznych, a to odstrasza gości spragnionych kontaktu z naturą. Chociaż jesteśmy postrzegani jako gmina ekologiczna, trudno wytłumaczyć turyście, że zabieg chemiczny w sadzie jest nieszkodliwy. Wyjściem może być jednak promowanie wypoczynku jesienią, na przykład połączonego z owocobraniem. W tym czasie nie używa się już żadnych preparatów. Jesienna wycieczka do sadu to forma alternatywnego wypoczynku, której szukają ludzie z miast (a Raciechowice leżą blisko Krakowa). Ten pomysł umieściliśmy w naszym programie rozwoju turystyki. Sadownik musi się jednak przygotować do przekazania pewnej wiedzy (na przykład nauczenia człowieka z miasta, jak się zbiera jabłka bez uszkadzania owoców i drzewa), aby uniknąć szkód na plantacji, a równocześnie uatrakcyjnić pobyt gości.

Według mnie, najważniejszą rolą samorządu lokalnego jest promocja gminy i jej atrakcji. Musimy też zadbać o infrastrukturę. Stworzyć na przykład takie warunki, żeby turysta zaparkował samochód i przesiadł się na rower lub na konia. Trzeba zadbać o dobre drogi, parkingi, chodniki, oświetlenie i wygląd otoczenia. Powinniśmy wspierać targi agroturystyczne, kluby gospodyń wiejskich, lokalne rzemiosło oraz szerzyć informacje. W tym ostatnim celu stworzyliśmy turystyczną mapę gminy, którą ustawimy obok naszego urzędu. Przygotowujemy broszury reklamujące miejscowe atrakcje (kościoły, zabytki, dworki), zawierające informacje o sławnych Polakach, którzy wywodzą się z naszego rejonu lub tu mieszkali (np. Odo Bujwid). Ponadto istnieje już strona internetowa Raciechowic, na której pod symbolami jabłuszek opisujemy ciekawe miejsca oraz przedstawiamy trasy turystyczne.