• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2003

WYŻSZE DRZEWA TO WIĘKSZE KŁOPOTY

Przez całe lata optymalną wysokość drzew w naszej strefie klimatycznej wyznaczano mnożąc rozstawę rzędów przez 0,7. Oznaczało to, że w sadach z międzyrzędziami o szerokości 4 metrów drzewa nie powinny być wyższe niż 2,8 metra. Obecnie wysokość drzew wyznacza się w oparciu o następującą formułę: połowa rozstawy rzędów plus 1 metr, czyli w naszych przykładowych sadach o rozstawie 4,0 m lub 3,0 m drzewa powinny mieć odpowiednio 3,0 m i 2,5 m. We Włoszech i Hiszpanii, krajach o znacznie większym nasłonecznieniu, wysokość drzew określa się przy użyciu mnożnika 1,1 lub 1,2. Ten sam przelicznik stosuje się w Belgii, znanej z najwyższych średnich plonów owoców w Europie, choć nie jest to kraj
o większym nasłonecznieniu niż Polska. Uzasadnieniem są większe plony i mniejsze szkody wyrządzane przez przymrozki wiosenne. Podobne przekonanie wyraża znaczna część naszych sadowników i trudno im się dziwić. Powtarzające się przez kilka kolejnych lat przymrozki wyrządzały w ich gospodarstwach straty sięgające do 80–90% plonów i doprowadziły nawet zasobnych sadowników na skraj bankructwa. Dlatego wyższe drzewa, często sięgające 4,5 m, sadzone w rzędach oddalonych od siebie o 3,5–4,0 m, okazały się skutecznym sposobem na przetrwanie. Podczas przygruntowych przymrozków tracono owoce z dolnej partii drzewa, podczas gdy ocalałe w górnej części korony dawały przyzwoity plon.

W powszechnej opinii wyższe drzewa wiążą się z większymi nakładami pracy i kosztami cięcia. Jest w tym wiele prawdy. Przy wysokich plonach użycie drabin tylko w niewielkim stopniu obniża jednak wydajność, a w nowoczesnych sadach nakłady na cięcie są mniejsze niż to kiedyś bywało. Znacznie poważniejszym problemem jest ochrona, a zwłaszcza brak odpowiednich opryskiwaczy. O opryskiwaczach tunelowych w takich sadach można zapomnieć, ponieważ trudno zbudować tunel o wysokości ponad 3,5 m. Tylko Ślęzy mogą dosięgnąć wierzchołków drzew, ale te opryskiwacze nie nadają się do nowoczesnych sadów. Strumień powietrza wytwarzany przez wentylatory wyposażone w deflektory nie sięga tak wysoko. Na nic zdają się rady i prośby kierowane do producentów opryskiwaczy, aby konstruowali wyższe deflektory. Oczekiwania sadowników w tym zakresie są trudne do spełnienia. Odpowiedzialni wytwórcy opryskiwaczy odmawiają podjęcia się takiego zadania, ponieważ wiedzą, że nikomu dotąd nie udało się uzyskać z jednego wentylatora osiowego wyposażonego w deflektor, wydajnego strumienia powietrza mogącego równomiernie nanieść ciecz na 4,5-metrowe drzewa. To, czego jednak nie udało się dokonać przy użyciu jednego wentylatora, można uzyskać maszynami dwuwirnikowymi. Takie rozwiązania są już znane w świecie, ale nic nie ma za darmo. Przeniesienie napędu na dwa wirniki, umieszczone jeden nad drugim, jest bardziej kosztowne niż w tradycyjnych konstrukcjach. Wymaga również większego zapotrzebowania mocy, a tej nasze ciągniki nie mają w nadmiarze. Większa jest również masa opryskiwacza, a wyżej położony środek ciężkości zagraża przewróceniem się maszyny podczas pracy na skłonach. Zapytania sadowników o opryskiwacz o zwiększonym zasięgu strumienia powietrza są już na tyle częste, że może przyszedł czas na zamówienie maszyny z dwuwirnikowym wentylatorem u któregoś z krajowych producentów. Jestem przekonany, że potrafią wyprodukować taki opryskiwacz.

Wyższe drzewa to także utrudnione cięcie i zbiór owoców, zwłaszcza gdy brak odpowiednich środków technicznych. Zazwyczaj wystarczą do tego celu sekatory tyczkowe i lekkie trójnożne drabiny aluminiowe. Inaczej niż w krajach z rozwiniętym sadownictwem, nie udało się tych elementarnie prostych i tanich rozwiązań upowszechnić w Polskich sadach. Oferowane na rynku drabiny i sekatory tyczkowe nie nadają się do uprawy towarowej, mogą być przydatne najwyżej działkowiczom. Zapewne projektowali je konstruktorzy, którzy nigdy w sadzie nie byli.

Można również rozważyć zakup specjalistycznych pojazdów samojezdnych wyposażonych w dwupoziomowe platformy dla 4–8 osób. Wysokość i szerokość położenia platformy można regulować przy użyciu siłowników hydraulicznych. Nisko rosnące owoce zbiera się stojąc na ziemi, a pozostałe — na platformie samojezdnej. W tym celu w uliczkach roboczych rozstawia się skrzyniopalety lub skrzynki, które następnie są podbierane przez maszynę tak, że znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie zbierających. Po napełnieniu skrzynie pozostawia się w uliczce sadu. Takie maszyny są powszechnie używane we Włoszech. Spotyka się je również w Belgii i innych krajach, są nawet oferowane w Polsce. Platformy takie mogą być także przydatne do ręcznego przerzedzania zawiązków oraz cięcia, zarówno przy użyciu sekatorów tradycyjnych, jak i pneumatycznych. W tym celu można zamówić platformę wyposażoną w kompresor lub zbiornik sprężonego powietrza.

Nie jest moją intencją pouczanie sadowników, jak wysoko powinni prowadzić drzewa. Są w tej dziedzinie znacznie lepsi ode mnie specjaliści. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że wyższe drzewa to więcej problemów z prowadzeniem sadu, a te trudno rozwiązać przy użyciu stosowanych obecnie urządzeń. Nowe problemy to także nowe wyzwania dla naszych producentów maszyn i narzędzi. Sądzę, że sprostanie im powinno opłacić się zarówno sadownikom, jak i producentom. Ci pierwsi będą mieli niezbędne maszyny i narzędzia, a drudzy szerszą ofertę produktów.