CZYSTOŚĆ OWOCÓW…

    ... była głównym tematem siódmego Dnia Otwartego w Sadzie Doświadczalnym SGGW w Wilanowie (7 września 2003 roku). W imieniu pracowników Katedry Sadownictwa i Przyrodniczych Podstaw Ogrodnictwa przybyłą "rodzinę" sadowniczą przywitał dziekan Wydziału Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu prof. dr hab. Kazimierz Tomala. Dzień Otwarty w Wilanowie, to oprócz możliwości zapoznania się z doświadczeniami prowadzonymi w 24-hektarowym sadzie, także spotkanie towarzyskie, na które absolwenci SGGW przybywają z rodzinami. Wśród zebranych krążyły pogłoski, że jeśli tak dalej pójdzie, to oprócz parkingu dla samochodów będzie trzeba przygotować specjalny parking dla wózków dziecięcych. W Wilanowie rozlosowano kilkadziesiąt upominków — pod względem ich liczby spotkanie w sadach SGGW należy do krajowej czołówki (fot. 1).


    FOT. 1. PODCZAS DNI OTWARTYCH W WILANOWSKICH SADACH ROZLOSOWANO KILKADZIESIĄT UPOMINKÓW (OD LEWEJ B. LEGUCKA, R. DZIUBAN, M. KAWALEC, G. PREISS, K. TOMALA, S. PODLASKI)


    W tym roku pogoda w okolicach Wilanowa sprzyjała dorośnięciu i wybarwieniu się jabłek 'Red Elstara’ (u tej odmiany występuje duża zmienność barwy owoców, we wcześniejszych latach odmiana ta słabo owocowała, a jabłka nie dorastały). Zbyt silny wzrost 'Red Elstara’ udało się w tym roku ograniczyć opryskując drzewa jednorazowo dawką 2,5 kg Regalisu 10 WG na hektar. 'Elstar’ i jego mutanty nie weszły w naszym kraju do powszechnej uprawy, ale na przykład w Niemczech odmiana ta uznawana jest stale za jedną z najważniejszych i stymuluje konsumpcję jabłek.


    Prof. dr hab. Andrzej Sadowski z SGGW (fot. 2) zachęcał do zakładania sadów z drzewek dwuletnich z jednoroczną koroną. Nawet, jeśli drzewka nie wyglądają okazale w pierwszym roku po posadzeniu do sadu, w drugim pozwalają osiągnąć zadowalający plon. Jako przykład przedstawiano kwaterę 'Glostera’ na 'M.9′, do której założenia użyto wyrośniętych dwuletnich drzewek z jednoroczną koroną. W drugim roku z tej kwatery zebrano 29 ton jabłek z hektara, w tym roku owocowanie będzie zapewne na podobnym poziomie.



    FOT. 2. PROF. DR HAB. A. SADOWSKI ZACHĘCAŁ DO ZAKŁADANIA SADÓW Z DRZEWEK DWULETNICH Z JEDNOROCZNĄ KORONĄ, ROZPOCZYNAJĄCĄ SIĘ NA WYSOKOŚCI OD 70 DO 100 cm OD ZIEMI


    W sadownictwie dużo uwagi poświęca się dbałości o środowisko naturalne. W Sadzie Doświadczalnym w Willanowie wybudowano biologiczny neutralizator środków chemicznych — BIOBED — na którym napełniane są i myte opryskiwacze (fot. 3). BIOBED to wykopany i wybetonowany dół z umieszczoną w nim materią organiczną (rozdrobniona słoma, torf i gleba), którą po 5 latach należy wymienić na nową. Stara, zanieczyszczona środkami chemicznymi po 8-letnim kompostowaniu nadaje się do ponownego użytku. Według dr. Georga Preissa z niemieckiej firmy Spiess-Urania, polscy sadownicy będą musieli produkować owoce zgodnie ze światowymi normami IPO czy EUREPGAP. Coraz więcej uwagi zwraca się także na czystość opryskiwaczy. Przepłukanie opryskiwacza tylko wodą nie jest skuteczne, dlatego na polski rynek wprowadzono preparat Agroclean. Ułatwia on rozpuszczenie zalegających w opryskiwaczu środków chemicznych, w podwójnym stężeniu zabezpiecza metalowe części opryskiwacza przed korozją, nie jest fitotoksyczny dla roślin uprawnych. Roztwór z płukania opryskiwacza należy wypryskać na uprzednio chronioną powierzchnię. Koszt jednorazowego mycia opryskiwacza tym środkiem to wydatek około 6–8 zł. Używanie takich preparatów jest konieczne, na przykład w Niemczech, gdzie firmy sprzedające środki ochrony roślin mają obowiązek odbioru opakowań, ale pod warunkiem, że te ostatnie są czyste.



    FOT. 3. BIOLOGICZNY NEUTRALIZATOR ŚRODKÓW CHEMICZNYCH — BIOBED — BYŁ OBLEGANY PRZEZ SADOWNIKÓW


    Dr G. Preiss przestrzegał także przed używaniem w sadach preparatów wapniowych zanieczyszczonych metalami ciężkimi i stosowaniem środków ochrony roślin niezarejestrowanych w sadownictwie. Jeśli w owocach zostaną wykryte pozostałości takich preparatów, polscy sadownicy będą mieli problemy ze sprzedażą swoich produktów na wspólnym unijnym rynku. Według dr. G. Preissa, warto wykorzystać bliskość niemieckiego rynku, na który rocznie importuje się kilkadziesiąt tysięcy ton jabłek deserowych. Konsumenci z tego kraju mogą zapłacić dużo za owoce z Polski, które będą spełniały normy określone na przykład przez EUREPGAP. Certyfikat ten wymagany jest przez wiele supermarketów w Europie. Dobrym rozwiązaniem byłoby również wybudowanie przez Polaków w Niemczech sieci sklepów owocowo-warzywnych, tak jak zrobili na przykład Turcy. Można w ten sposób ominąć pośredników i sprzedawać swoje produkty po niższych cenach niż w sieciach niemieckich, a znacznie wyższych (czasem o kilkaset procent) niż na polskim rynku.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułINDYWIDUALISTA Z GRUPY
    Następny artykułO CENTRACH KOMPETENCJI I NIE TYLKO

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.