• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2004

OGRODY ŚWIATA U NASZYCH ZACHODNICH SĄSIADÓW - JAK ROZWIJAĆ REGIONY ZA POMOCĄ OGRODNICZYCH IMPREZ

Północno-wschodnie tereny Niemiec, jeszcze niedawno, za czasów NRD, niewiele różniące się od naszych, zachodniopomorskich, są coraz staranniej utrzymane i zieleńsze. Nie tylko dlatego, że RFN to bogatszy kraj niż Polska, ale również dzięki sensownej polityce, której częścią są "wędrujące" wystawy ogrodnicze. Może warto by niektóre rozwiązania wdrożone przez naszych zachodnich sąsiadów zastosować też u nas, zwłaszcza gdy znajdziemy się w Unii Europejskiej.

Zasięg lokalny lub globalny

Co dwa lata odbywa się w Niemczech — od czasu zjednoczenia wyłącznie we wschodnich landach — wystawa krajowa, pod nazwą BUGA (ostatnia — w 2001 roku w Poczdamie), a co dziesięć lat urządzana jest analogiczna impreza, ale międzynarodowa — IGA. Zasadniczą częścią tych pokazów są prezentacje ogrodów na otwartym terenie, przy tworzeniu których zagospodarowuje się zazwyczaj nieużytki. Na miejsce ubiegłorocznej, międzynarodowej wystawy wybrano okolice Rostocku, co stworzyło szansę gospodarczego rozwoju dla mieszkańców całej Meklemburgii, dotkniętej stosunkowo dużym bezrobociem (Rostock, stolica regionu, przestał być po zjednoczeniu Niemiec liczącym się portem i źródłem miejsc pracy, jako że większość przeładunków, które się tam kiedyś odbywały, przejął Hamburg).

IGA 2003, która trwała niemal sześć miesięcy, od 25 kwietnia do 12 października, zajmowała ponad 100 ha. Przygotowywano ją kilka lat, realizując przy okazji wiele inwestycji towarzyszących, jak budowa dróg i modernizacja komunikacji. Dookoła wystawy utworzono duże parkingi, a także zorganizowano z nich bezpłatny (w ramach biletu wstępu) transport na tereny wystawowe. Cała infrastruktura została funkcjonalnie dostosowana do potrzeb zwiedzających w różnym wieku i rozmaitej kondycji fizycznej. Dlatego też dobrze czuły się tutaj całe rodziny, często trzypokoleniowe, które wracały na wystawę wiele razy, głównie w weekendy. Oprócz bezpłatnych biletów dla dzieci do lat 12, wprowadzono bowiem tanie karty wielokrotnego wstępu (cena od 32,50 euro), ważne przez cały czas trwania imprezy. Stosowano też zniżki — nawet do 50% — dla uczniów i studentów, emerytów oraz zorganizowanych grup. Założenie, iż wystawę zwiedzą przynajmniej 3 miliony osób, zostało zrealizowane z nadwyżką.

IGA okazała się też miejscem "przyjaznym" dla przybyszów z odleglejszych stron. Zarówno w Rostocku, jak i w okolicy, umieszczono bardzo czytelne oznaczenia ułatwiające dojazd do odpowiednich parkingów. Przygotowano materiały reklamowe, rozpowszechniane w całej Europie. Bardzo obszerne, aktualizowane na bieżąco, informacje o wystawie zamieszczano także w internecie. Dotyczyły one nie tylko okresowych prezentacji roślinnych, ale również — towarzyszących jej — imprez kulturalnych, głównie muzycznych.

Wiosną

Pierwszy raz miałam okazję obejrzeć wystawę IGA 2003 w drugiej dekadzie maja (fot. 1), gdy jeszcze kwitły rośliny cebulowe, przede wszystkim dziesiątki odmian tulipanów, które bardzo ciekawie połączono z bratkami, stokrotkami, niezapominajkami, pierwiosnkami i lakami. Zwiedzający podziwiali nie tylko same rośliny, ale też zestawienia kolorystyczne, oryginalne łączenie gatunków i odmian, a także wielkość poszczególnych kompozycji. Na terenie wystawy posadzono bowiem około 150 tysięcy tulipanów, 50 tysięcy innych cebulowych oraz ponad 100 tysięcy roślin dwuletnich. Wspaniałe efekty uzyskano, między innymi, komponując rośliny w różnych odcieniach tej samej barwy. Na przykład, tło dla ciemnobordowych tulipanów tworzyły jasnoróżowe stokrotki (fot. 2), dla pomarańczowych — kremowe bratki albo na tle złotobrązowych laków prezentowały się żółtopomarańczowe kwiaty szachownicy cesarskiej. Nie mniej efektowne, zwłaszcza przy słonecznej pogodzie, były kompozycje w kolorach zimnych i neutralnych (np. białe lub jasnoróżowe tulipany z niezapominajkami lub granatowymi i niebieskimi bratkami). Te zestawienia można było oglądać spacerując specjalnymi, usytuowanymi na wysokich skarpach, drogami lub — co okazało się jeszcze ciekawsze — przejeżdżając nad kwietnikami w przeszklonych wagonikach kolejki linowej. Bardzo starannie dobrano także połączenia wiosennych bylin skalnych z innymi roślinami, między innymi różami (kolorowe obwódki dookoła niepozornych jeszcze wiosną, rabat różanych).


FOT. 1. OGÓLNY WIDOK NA TERENY WYSTAWOWE WIOSNĄ


FOT. 2. PRZYKŁAD KOMPOZYCJI Z ROŚLIN CEBULOWYCH I DWULETNICH

Niezależnie od pogody, najtłoczniej było w ogromnym, przeszklonym pawilonie centralnym, w którym w trakcie trwającej 24 tygodnie wystawy zaprezentowano zróżnicowane tematycznie 24 pokazy roślinne. Promowało się tu wiele niemieckich firm ogrodniczych, a jako pierwsze — w ostatnim tygodniu kwietnia i na początku maja — te zajmujące się hodowlą oraz produkcją roślin rabatowych i balkonowych. Z kolei w połowie maja dominowały przedsiębiorstwa szkółkarskie z kwitnącymi różanecznikami i azaliami, wiśniami ozdobnymi, lilakami oraz migdałowcami, a także wieloma innymi gatunkami i odmianami krzewów, często ciekawie uformowanych lub zminiaturyzowanych.

Jesienią i przez cały sezon

Wystawę zwiedziłam ponownie w ostatnią sobotę września. W tym terminie w pawilonie wystawienniczym — obok dalii, chryzantem, słoneczników (fot. 3), cyklamenów, nowości bylinowych, wrzosów i wrzośców — eksponowano także jesienne plony sadownicze, warzywnicze i zielarskie. Na terenach otwartych w pobliżu głównej hali, na powierzchni ponad 1000 m2, ciągle kwitły róże, a na wielokrotnie większym areale, w kilku innych miejscach wystawy, okazale prezentowały się ciekawe rabaty kwiatowe o różnym układzie kompozycyjnym — mieszane z roślin sezonowych i wieloletnich (fot. 4) lub z samych bylin. Jedną z najpiękniejszych rabat jesiennych była łąka kwietna.


FOT. 3. KWIATOWO-WARZYWNE DEKORACJE JESIENNE W GŁÓWNYM PAWILONIE WYSTAWIENNICZYM


FOT. 4. JEDNA Z KOMPOZYCJI LETNIO-JESIENNYCH Z ROŚLIN SEZONOWYCH I TRWAŁYCH

W miejscu nieco odizolowanym od reszty wystawy i zadrzewionym zostały zademonstrowane różne wzory nagrobków, a także przykłady cmentarnych kompozycji roślinnych (fot. 5). Wszystkie cechowały się trwałością walorów dekoracyjnych, harmonią oraz znaczącym udziałem płożących roślin zimozielonych o pstrych, biało- lub żółtozielonych liściach. W dekoracji grobów całkowicie zrezygnowano z kwiatów ciętych, a sezonowe dekoracje utworzono w pojemnikach, z miniaturowych form kwitnących roślin, uzupełnianych i zmienianych w ciągu sezonu. Wiosną były to przede wszystkim bratki miniaturowe i o kwiatach średniej wielkości (wielkokwiatowe — w małych ilościach), a także wrzośce; latem — róże, begonie, azalie, niecierpki i inne; jesienią — cyklameny, chryzantemy miniaturowe, wrzosy i wrzośce, a także ozdobna papryka i kapusta (fot. 6).


FOT. 5. JESIENNE DEKORACJE GROBÓW


FOT. 6. CIEKAWE NASADZENIE CMENTARNE

W ciągu całego półrocza wzrok przykuwała Wiklinowa Katedra (Weidendom), o której napisano, że jest największą "żywą" katedrą na świecie. "Budowla" ta — o długości 50 m, szerokości 10 m i wysokości do 15 m — była rzeczywiście unikatowa. Podobnej, rosnącej i zmieniającej się w trakcie sezonu wegetacyjnego, nie spotkałam nigdzie indziej. Skonstruowano ją z pęczków ukorzenionych pędów wierzb, posadzonych co 2 metry
w dwóch rzędach. Znajdujące się po obu stronach i naprzeciwko siebie pędy poprowadzono łukowato na metalowych pałąkach i złączono wierzchołkami w taki sposób, żeby utworzyć ściany boczne i żebrowo-gwiaździste sklepienie nawy głównej świątyni, a także sklepienia prezbiterium i wieży. Te wielometrowe pędy zostały wcześniej odpowiednio uformowane i wyprowadzone w szkółce. W maju katedra była jeszcze ażurowa i złotożółta, we wrześniu, z pędami mocno ulistnionymi, pięknie się zieleniła. Dla wielu zwiedzających świątynia ta była miejscem skupienia i modlitwy, odprawiano tam również nabożeństwa, a także organizowano koncerty.

Część terenów, jakie zajmowała IGA 2003 pozostawiono w formie naturalnej — jako zarośla, wydmy, a miejscami mokradła. Wytyczono tam jedynie ścieżki, zbudowano mostki i kładki, ustawiono estetyczne pojemniki na odpadki, w niektórych miejscach także ławki, stoły piknikowe, a nawet leżaki do opalania. Właśnie to miejsce wystawy było szczególnie oblegane w godzinach południowych, zwłaszcza podczas upalnego lata. Najpiękniej wyglądało ono jednak jesienią, a to za sprawą zarośli z rokitnika, którego pędy o srebrzystych liściach były w tym czasie oblepione pomarańczowymi owocami.

Bardzo dużą popularnością wśród zwiedzających cieszyły się również sztuczne, pływające wyspy, które zbudowano na betonowych pontonach zakotwiczonych na rzece Warnow i połączono z głównym terenem ekspozycji specjalnym pirsem. Można tam było usiąść przy jednym z wielu stolików, ewentualnie zjeść posiłek.

Część międzynarodowa

Stanowiły ją — wspomniane w tytule artykułu — "Ogrody Świata", które były głównym tematem wystawy IGA 2003, a zarazem najróżnorodniejszym elementem całej ekspozycji. Swoje ogrody pokazało 26 krajów, najwięcej azjatyckich. Szczególnie atrakcyjną prezentację, uzupełnianą i zmienianą w trakcie wystawy, przygotowała Indonezja. Być może innym zwiedzającym bardziej podobały się (czy też smakowały, bo — przy okazji — niektóre kraje serwowały swoje narodowe potrawy lub napoje) ogrody Indii, Pakistanu, Chin czy Japonii. Z kolei spośród ekspozycji amerykańskich, moim zdaniem wyróżniała się boliwijska. Oprócz atrakcji kulinarnych, wielu wystawców zorganizowało też sprzedaż różnych upominków, między innymi wyrobów sztuki ludowej czy jubilerskich. Zainteresowanie było duże, do niektórych stoisk ustawiały się długie kolejki i niemal wszyscy wychodzili z wystawy z zakupami.

Wśród ekspozycji europejskich największa i najróżnorodniejsza była hiszpańska (fot. 7). Bardzo ciekawie zaprezentowała się też Bułgaria i całkiem nieźle — sąsiadująca z Polską — Słowacja. Nasza ekspozycja była wyjątkowo skromna. W maju — spoglądając na małą, drewnianą altankę z kilkoma workami torfu wewnątrz i pusty, niezagospodarowany teren dookoła — sądziłam, że po prostu nie zdążono przygotować naszego ogrodu. Przy końcu września ekspozycja wyglądała jednak niewiele lepiej: altanka była pusta, a posadzone w kilku miejscach drobne rośliny niczym szczególnym się nie wyróżniały (fot. 8). Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy, jaką była międzynarodowa wystawa tuż za miedzą, i nie promowaliśmy na dobrym poziomie naszego ogrodnictwa ozdobnego, a przy okazji innych narodowych specjalności — na przykład potraw. Następna, podobna okazja przydarzy się dopiero za 9 lat.


FOT. 7. OGRODY ŚWIATA — HISZPANIA


FOT. 8. OGRÓD POLSKI (NA DRUGIM PLANIE SŁOWACKI)