• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 05/2004

NOWA USTAWA O OCHRONIE ROŚLIN

Rozmowa z Adamem Zychem — Głównym Inspektorem Ochrony Roślin i Nasiennictwa

Katarzyna Kupczak: Od 1 maja, wraz z wejściem w życie ustawy o ochronie roślin z 18 grudnia 2003 r., Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa zmienia nazwę na Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Z czym związane jest to przekształcenie?

Adam Zych: W nowej ustawie o ochronie roślin wprowadza się termin "państwowy inspektor", czyli osoba mająca prawo wykonywać urzędowe kontrole (termin funkcjonujący w dyrektywach unijnych), więc to logiczne, aby był on przedstawicielem Państwowej Inspekcji. Zmiana związana jest także z podkreśleniem państwowego i urzędowego charakteru tej instytucji oraz ujednoliceniem nazewnictwa inspekcji działających w resorcie rolnictwa, na przykład w odniesieniu do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej.

Nowa ustawa nakłada na PIORiN obowiązek nadzorowania integrowanej produkcji. Dlaczego to właśnie inspekcja ma się zajmować obecnie IP?

Produkty roślinne sprzedawane w krajach UE (zwłaszcza owoce i warzywa) pochodzą głównie z upraw prowadzonych metodami integrowanymi. Tymczasem, jak się szacuje, w Polsce wykazać możemy wyprodukowanych w ten sposób zaledwie 7–8% owoców, a warzyw — jeszcze mniej. Aby nasi producenci mogli stanowić konkurencję na rynkach europejskich, należało rozpowszechnić taką metodę produkcji. Inspekcja zauważyła konieczność usankcjonowania tej produkcji i stworzenia podstaw prawnych w celu jej spopularyzowania. W następstwie tego wprowadziliśmy do projektu PHARE 2000 temat "Stworzenie ogólnopolskiego systemu Integrowanej Produkcji". Nie było bowiem dotychczas jednolitego systemu opartego na prawie, propagującego tę metodę produkcji. Działalność w tym zakresie prowadził co prawda od kilku lat Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach oraz inne jednostki, na własną rękę. PIORiN chce obecnie skoordynować te działania. Powstała ustawa i przepisy wykonawcze pozwalające na uruchomienia całego systemu. Nie będzie to jednak proste. Należy podkreślić, że w polskim systemie IP zgodnie ze standardami UE podzielono funkcje pomiędzy: instytuty i akademie rolnicze (odpowiedzialne za przygotowanie merytoryczne — opracowanie metodyk, programów szkoleń, przygotowanie przewodników), ośrodki doradztwa rolniczego (których zadaniem jest rozpowszechnianie systemu oraz pomoc i pośrednictwo w tym zakresie) i PIORiN (sprawującą funkcję kontrolną i potwierdzającą IP certyfikatami). Intensywnie pracujemy nad metodykami oraz uruchomieniem systemu szkoleń. Chcę podkreślić, że system związany z IP jest dobrowolny i to do rolnika, ogrodnika należy decyzja, czy będzie produkował żywność na proponowanych przez nas zasadach.

Kto w obrębie inspekcji będzie wydawał certyfikaty?

Ustawa stanowi, ze certyfikaty będą wydawać wojewódzcy inspektorzy.

Kto będzie prowadził szkolenia w zakresie IP?

Będą to jednostki upoważnione przez ministra rolnictwa, spełniające wymogi zapisane w stosownych rozporządzeniach, zapewniające odpowiednią kadrę dydaktyczną, gwarantujące profesjonalne przeprowadzenie takiego szkolenia. Na początek trzon wykładowców powinni stanowić naukowcy branżowych instytutów — ISK, IW i IOR. Wszyscy chętni do organizowania szkoleń muszą jak najszybciej zgłaszać się do odpowiedniego wojewódzkiego inspektoratu PIORiN. Potem nastą­pi weryfikacja i przygotowanie przez GIORiN listy jednostek, które formalnie upoważni do prowadzenia takiej działalności minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Czy szkolenia będą obowiązywać wszystkich chcących produkować żywność w ten sposób, nawet tych, którzy już mają certyfikaty Integrowanej Produkcji Owoców wystawione przez ISK?

Szkolenia będą obowiązkowe dla wszystkich wchodzących do nowego systemu. Wiadomo, że część osób prowadziła już integrowaną produkcję i zamierzamy uznać ich doświadczenie. Będą więc dwa rodzaje szkoleń — dla przystępujących do IP — oraz uzupełniające — dla tych, którzy już produkowali w taki sposób i odbyli szkolenia, nie dawniej jednak niż trzy lata temu. Także ci, którzy obecnie biorą udział w licznie organizowanych przez ODR szkoleniach, będą musieli uzupełnić swoje wiadomości, gdyż program przeprowadzanych przez te jednostki kursów nie obejmuje wszystkich zagadnień. W przypadku IPO propagowanej przez ISK szkolenia w tym zakresie były jednorazowe — w momencie przystąpienia do integrowanej produkcji. Niejednokrotnie więc miało to miejsce 10 lat temu. Nasz system musi być porównywalny z systemami innych krajów i nie można ograniczyć się do szybkich
i powierzchownych szkoleń. Będą one dwu- lub trzydniowe, prowadzone w niewielkich grupach. Co trzy lata trzeba będzie je powtarzać, gdyż wiele się zmienia w zakresie prowadzenia IP. Nowe wymagania będą podawane w ramach metodyk, które zatwierdza Główny Inspektor, a producent będzie je musiał spełniać.

Jaki będzie koszt takiego szkolenia?

Szkolenia będą odpłatne. Będziemy się jednak starali, aby jednostek szkolących było na tyle dużo, by zrodziła się konkurencja jeśli chodzi o cenę szkolenia. Chcemy, aby te koszty były minimalne.

A jakie dodatkowe koszty będzie musiał ponieść rolnik przystępujący do IP?

Także jeśli chodzi o prowadzenie uprawy na zasadach IP chcemy, aby te koszty, zwłaszcza na początku, nie obciążały bardzo producentów. Uruchamiamy nasze zaplecze laboratoryjne, aby prowadzić pewną część badań bezpłatnie albo za niewielką opłatą. Na przykład badania pozostałości ś.o.r. będą mogły być przeprowadzone w laboratorium PIORiN w Toruniu i w całości lub w części będziemy pokrywać koszty tych analiz. Podobne uzgodnienia mamy ze stacją chemiczno-rolniczą w Wesołej — niektóre badania, np. pozostałości azotanów i azotynów (ale tylko wtedy, gdy będzie to wymagane) będą mogły być tam wykonywane i częściowo finansowane z dotacji budżetowych. Wszelkie kontrole — wizyty w gospodarstwach, sprawdzanie realizowanych przez rolnika wytycznych IP będziemy wykonywali w ramach obowiązków służbowych. Na pewno rolnik będzie musiał ponieść koszty szkolenia, pozostałe będą zminimalizowane lub nie będzie ich wcale. Przynajmniej na początek będziemy te koszty mogli pokryć z własnego budżetu. W przyszłości, kiedy producentów chętnych do przystąpienia do tego systemu produkcji będzie znacznie więcej, siłą rzeczy nasz budżet nie będzie mógł wszystkiego udźwignąć.

Czy będzie opracowywany rejestr środków ochrony roślin dopuszczonych do takiej produkcji?

Lista środków będzie zatwierdzona przez GIORiN na podstawie danych uzyskanych przez specjalistów z tego zakresu.

A co ze środkami, których zapis w etykietach-instrukcjach stosowania nie pokrywa się z zaleceniami dopuszczenia do IP?

Będą mogły być stosowane, ale nie w IP.

Dla ilu gatunków stworzono już instrukcje IP?

W tym roku integrowaną produkcją chcemy objąć około 10 gatunków roślin sadowniczych i warzyw. Potem może ziemniaki. Liczymy również na propozycje ze strony grup producenckich, które będą się zgłaszały o instrukcje IP interesującego ich gatunku, innego, niż w naszych dotychczasowych założeniach (np. borówki wysokiej).

Na ile szacuje się liczbę gospodarstw, które będą mogły przystąpić do tego systemu produkcji?

W liczbach będzie to trudno określić. Na początek widzimy duże zainteresowanie zarówno już prowadzących IP, jak i tych, którzy widzą przyszłość w takiej metodzie produkcji. Sądzę, że produkcja ta będzie się rozwijać dynamicznie. Coraz wyższe wymagania stawiane żywności zarówno na rynkach zachodnich, jak i wschodnich będą motywowały do prowadzenia takiej produkcji. Jeśli ktoś będzie chciał utrzymać się na rynku, nie ma innego wyjścia.

Ile certyfikatów obecnymi siłami inspekcja może wydać w ciągu roku? Czy zdąży z wydawaniem certyfikatów w tym sezonie?

Jesteśmy przygotowani na 10 000–30 000. Chcemy ten rok potraktować przejściowo. Robimy wszystko, aby system uruchomić, ale nie my odpowiadamy za termin wejścia w życie ustawy i rozporządzeń. Osoby wypełniające stary notatnik IPO, po uzupełnieniu go o nowe zalecenia, które zostaną wkrótce podane, będą mogły uzyskać certyfikat PIORiN.

Jak przebiegają badania i atestacja opryskiwaczy?

Liczbowo — nieźle, statystycznie — gorzej. Liczba atestowanych opryskiwaczy wzrasta, ale to nie satysfakcjonuje inspekcji. Zbliżamy się do 100 000 przebadanych i atestowanych profesjonalnych opryskiwaczy, czyli do 1/3 będącego na stanie sprzętu ochrony roślin. Nie wszyst­kie zarejestrowane opryskiwacze są jednak używane. Bez względu na to, co byśmy robili, nie wszyscy użytkownicy takiego sprzętu zastosują się do wymogów prawnych. Jako kraj do kwestii atestacji opryskiwaczy podeszliśmy dosyć restrykcyjnie, a przecież nie wszystkie kraje unijne wprowadziły ten obowiązek. Myślimy, że problem rozwiąże się nieco inaczej — jest duże zapotrzebowanie na nowe opryskiwacze i będziemy mieli do czynienia coraz częściej z wymianą starego, niesprawnego sprzętu na nowy, spełniający wymogi techniczne.

Pojawiają się radykalne głosy, że inspekcja nie powinna zachęcać do atestacji opryskiwaczy, lecz karać tych, którzy jeszcze tego obowiązku nie dopełnili?

Podchodziliśmy dotychczas do tego zagadnienia bardziej edukacyjnie niż restrykcyjnie, podobnie zresztą, jak do konieczności prowadzenia ewidencji zabiegów, ale ten etap się już kończy i z pewnością wkrótce będziemy szerzej stosować sankcje karne. Wciąż jednak nie chcemy — mówię o inspektorach — być postrzegani jako policjanci, gdyż nie zrealizujemy wielu zadań także z innego zakresu, jeśli rolnicy będą w nas widzieć jedynie urzędników nakładających mandaty. Chcemy służyć także pomocą i doradzać.

Czy stan używanych opryskiwaczy, niewielka liczba osób prowadzących integrowaną produkcję i ewidencję zabiegów nie będą powodem wyeliminowania nas z rynków europejskich przez konkurencję z innych krajów?

Co roku badamy pozostałości w niektórych produktach rolniczych i wykrywamy pozostałości zaledwie w około 3% płodów rolnych. Przekroczenia dopuszczalnych norm są stwierdzane zaledwie w promilu produktów. Nie ma więc mowy o tym, "że polski rolnik truje". Naturalnie, opryskiwacz powinien być przebadany i ewidencja zabiegów musi być prowadzona, ale niskie zużycie środków ochrony roślin czy nawozów jest naszym atutem. Odnotowujemy w ostatnich latach wzrost eksportu żywności, z czego wynika, że polska żywność jest bezpieczna, ale mamy problem z udowodnieniem tego.

Jakie jest stanowisko inspekcji wobec powszechnego używania w sadownictwie i warzywnictwie środków zarejestrowanych do ochrony roślin rolniczych?

Problemu upatruję w świadomości stosujących. Rozumiem zysk — środki te są nieco tańsze — ale ogrodnicy używający tych preparatów muszą wiedzieć, do czego w przyszłości może doprowadzić nadmierne wykorzystywanie takich specyfików. Dużą rolę mają w tym zakresie do spełnienia same firmy fitofarmaceutyczne, które tworzą grunt do takich nadużyć. Na pewno ewidencja zabiegów, integrowana produkcja pomogą ograniczyć ten problem. O ile w IP stwierdzić będzie można na podstawie pozostałości, że do ochrony użyto środka niezarejestrowanego dla danej uprawy, trudniej będzie z udowodnieniem tego zjawiska, jeśli użyto odpowiednika danego preparatu zarejestrowanego do ochrony roślin rolniczych. Producenci i dystrybutorzy ś.o.r. wprowadzający na rynek jednocześnie podobne preparaty muszą wziąć pod uwagę, że — jeśli środek ochrony roślin nie będzie stosowany ściśle wedug zaleceń — wcześniej czy później nastąpi uodpornienie i wówczas ogrodnik nie kupi ani tego tańszego — rolniczego preparatu, ani tym bardziej droższego — sadowniczego, bo oba nie będą działały. A nowych środków jest coraz mniej i może być jeszcze mniej, ze względu na dyrektywę unijną wymagającą rerejestracji substancji aktywnych dotychczas dopuszczonych do użycia w środkach ochrony roślin.

Od 1 maja będzie obowiązywał Rejestr przedsiębiorców (producentów i dystrybutorów roślin, produktów roślinnych lub przedmiotów). Kto powinien się rejestrować?

Przepis ten dotyczy producentów i dystrybutorów roślin, których wykaz znajduje się w załącznikach do Dyrektywy Rady 2000/29/EC (lista jest dostępna na stronie internetowej inspekcji — www.piorin.gov.pl). Z rejestracją związany jest system paszportów roślin, co jest elementem nadzoru fitosanitarnego w UE. Zniesienie granic i swobodny przepływ towarów zmusiły państwa członkowskie do wprowadzenia systemu kontrolowania roślin już na etapie ich produkcji, przechowywania, a potem dalszego przemieszczania. Takie rośliny będą zaopatrywane w paszport, który w przypadku nowych krajów członkowskich zastąpi dotychczasowe świadectwa fitosanitarne. Ma to na celu ułatwienie określenia miejsca pochodzenia danej partii roślin. Nie będzie można wprowadzać na rynek unijny roślin, jeżeli nie jest się zarejestrowanym i zdrowotność roślin nie jest potwierdzona paszportem. Profesjonalni producenci muszą więc zarejestrować się jak najszybciej po podjęciu decyzji o uprawie danego gatunku.

Inspekcja jest przygotowana do wydawania paszportów. Wprowadzane do obrotu ziemniaki zaopatrywane są już w paszport.

Ile osób do dzisiaj zdążyło się zarejestrować?

Przepis obowiązuje już jakiś czas, ale tak naprawdę system ruszył dwa miesiące temu i zarejestrowane jest ponad 60 000 podmiotów. Chcielibyśmy do 1 maja zarejestrować 75% producentów i dystrybutorów. Nie ma ostatecznego terminu zakończenia rejestracji. To jest proces ciągły.

Kto może być zwolniony z wpisu do rejestru?

Z wpisu i zaopatrzenia roślin w paszport są zwolnieni produkujący niewielką ilość towarów przeznaczonych na rynek lokalny (przyjmuje się, że jest to powiat, aczkolwiek nie ma sprecyzowanej definicji rynku lokalnego) dla nieprofesjonalnych odbiorców.

Czy mamy szanse na stworzenie stref chronionych (obszarów, na których nie występuje określony organizm kwarantannowy) w Polsce?

Myśleliśmy o tym, ale nawet naukowcy stwierdzili, że jest to zbyt kosztowne, aby było opłacalne. Nie ma aż tak wielkich potrzeb, aby tworzyć strefy chronione, ale widzę
możliwości tworzenia stref buforowych. Są to obszary minimum 500-hektarowe w jednym kompleksie i na tym terenie prowadzi się określone czynności, między innymi lustracje, aby stwierdzić, czy nie występuje dany szkodnik lub patogen. Z takiej strefy będzie można eksportować materiał roślinny do innych stref buforowych i stref chronionych. Wojewódzcy inspektorzy mają rozeznać możliwość utworzenia takich stref na terenie naszego kraju.

Dziękuję za rozmowę.