• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 06/2004

WCHODZĘ!

Tegoroczne święto 1 Maja było tak różne od obchodzonych jeszcze niedawno, jak "kopenhaskie" 13 grudnia 2002 r. od wcześniejszej o 21 lat daty. (Czyżby to było "oczko" puszczone do nas przez Nemezis — boginię karzącej sprawiedliwości?) Pierwszomajowe polskie "wchodzę" było jedynie uwieńczeniem procesu zapoczątkowanego lata wcześniej i na pozór z pokerem ma niewiele wspólnego. Nie da się jednak ukryć, że dreszczyk emocji towarzyszy każdemu z nas, bo ryzyko związane z licznymi znakami zapytania odnoszącymi się do przyszłości, jest duże. Myślę, że w środowisku sadowniczym także dobrze czujemy to wszyscy. Pozostając wiernym pragmatyzmowi, trzeba pamiętać, że teraz liczy się to, czy i w jaki sposób sprostamy odzywce "sprawdzam!".

W przełożeniu na realia sadowniczo-ekonomiczne odnosi się to choćby do tego, jak wykorzystamy szanse związane z zagospodarowaniem środków z funduszy strukturalnych. Nie wchodząc w szczegóły, przypomnę, że w latach 2004–2006 polskie rolnictwo ma do dyspozycji z tego tytułu prawie 2,8 mld euro, czyli prawie połowę tego, co cała "dziesiątka", która przystąpiła do Wspólnoty pierwszego maja. Wprawdzie Niemcy czy Francja mogą wydatkować w tym czasie po ponad 5 mld euro, ale do skonsumowania tych środków są jednak znacznie lepiej przygotowane niż my. Zresztą, gdy weźmie się pod uwagę liczbę ludności, Polska została potraktowana nie gorzej niż unijni tuzowie i można śmiało powiedzieć, że w całym ubiegłym wieku polskie rolnictwo (w tym i sadownictwo) podobnej szansy na rozwój infrastruktury nie miało. Mam niepłonną nadzieję, że szansę tę potrafimy wykorzystać. Nadzieja ta jest realna, bo program SAPARD w polskim sadownictwie okazał się sukcesem. Z dużym prawdopodobieństwem można więc przypuszczać, że ośmieleni tym sukcesem producenci potrafią podobnie skorzystać z funduszy strukturalnych.

Sprawa jest ważna, bo są to środki do wykorzystania niemalże od zaraz — pierwsze wnioski będzie można składać w oddziałach regionalnych ARiMR, najprawdopodobniej już w lipcu. Te pieniądze będą dostępne od zaraz również i w tym sensie, że przeznaczone są nie dla grup czy organizacji producenckich, ale dla gospodarstw indywidualnych. Posługiwać się tym instrumentem trzeba się nauczyć również i dlatego, że zamierzenia budżetowe Wspólnoty na okres od roku 2007 przewidują znaczny wzrost jego znaczenia, kosztem bezpośredniego wspomagania produkcji.

Nowy sezon już się zaczął

przynajmniej w odniesieniu do owoców miękkich.
W Warszawie polskie truskawki spod osłon oferowano już na początku maja (wcześniej niż w ubiegłym roku). Było ich znacznie więcej niż truskawek hiszpańskich i nie ustępowały im wyglądem ani wielkością. Co zaś się tyczy smaku — polskie truskawki nie mają sobie równych w Europie. Bardzo bym jednak chciał, aby ten fakt znany był wszystkim w tejże Europie. Ceny pierwszych owoców były jeszcze bardzo wysokie (detaliczne do 30 zł/kg), ale sądzę, że będą szybko spadać. Deszczowa i ciepła pogoda spowoduje bowiem zapewne znacznie wcześniejsze niż w 2003 roku dojrzewanie truskawek na plantacjach pod włókniną (na Mazowszu kwit­ły już na początku maja). Jakość owoców zapowiada się również dużo lepiej, ale pod warunkiem starannej ochrony przed szarą pleśnią. Problemem są niestety nadal opakowania. Przeważają celulozowe pojemniki po 0,25 kg lub 0,5 kg, podobne do tych, w jakich od lat sprzedaje się maliny. Takie opakowania są jednak, co tu ukrywać, siermiężne, szare, bez kolorowych nadruków. Najczęściej brakuje również jakichkolwiek informacji o towarze i o producencie, co jest niezgodne z unijnymi wymaganiami, które już nas przecież obowiązują. Tak przygotowanego towaru eksportować się nie da, a myśleć o tym czas najwyższy.

Jak pisałem w ubiegłym miesiącu w odniesieniu do truskawek, tegoroczny sezon handlu owocami miękkimi dla przetwórstwa może się okazać w wielu przypadkach mniej korzystny niż poprzedni. Na podstawie akceptowanych pod koniec miesiąca na rynku UE cen mrożonek, prezentuję na stronie obok (tab. 1) prognozy cen skupu wraz z szacunkowymi jednostkowymi kosztami produkc­ji. Ceny skupu wyliczyłem zakładając, że nie powinny być wyższe niż 60% cen eksportowych mrożonek.
Z danych tych wynika, że produkcja truskawek może być w tym sezonie opłacalna, ale znacznie mniej niż w ubieg­łym roku (ceny skupu były wtedy nieracjonalnie wysokie). Do ostrożności w prognozowaniu skłania fakt, że pod koniec kwietnia w polskich chłodniach były jeszcze zapasy tych owoców. Nieco gorszą sytuację można też przewidywać w odniesieniu do malin. Zapewne opłacalna będzie produkcja jedynie na plantacjach najlepszych, o najwyższym plonowaniu. Kolejny kryzys rysuje się w produkcji czarnych porzeczek. Jest to skutek znacznych nasadzeń w ubiegłych latach. Jak się wydaje, produkcja czerwonych porzeczek będzie opłacalna podobnie, jak w ubiegłych latach. Produkcja wiśni będzie opłacalna, chociaż tylko na poziomie kilkunastu procent, co preferuje nasadzenia intensywne, o niższych kosztach jednostkowych. Zadowalająca może być opłacalność produkcji śliwek węgierek do zamrażania bez pestek. Jest to jednak płytki rynek o niewielkim znaczeniu.

Tabela. 1. Prognoza jednostkowych kosztów produkcji i cen skupu niektórych owoców miękkich dla przetwórstwa w 2004 roku

* dotyczy ręcznie połowionych węgierek

Nadzwyczaj ostrożne powinny być również przewidywania dotyczące cen jabłek przemysłowych. Jest to spowodowane kilkoma czynnikami, z których najważniejsze wydają się optymistyczne prognozy zbiorów pomarańczy na sok w Brazylii i USA, jak również bardzo obfite kwitnienie sadów "za stodołą" w Polsce.

Optymistyczniej na rynku jabłek

Bardzo wyraźnie zmniejszyła się podaż jabłek w handlu hurtowym. Wpłynęło to na poprawę zbytu, chociaż najszybciej znajdowały nabywców jabłka z KA. Prognozowana w ubiegłym miesiącu poprawa sytuacji na rynku jabłek deserowych rzeczywiście nastąpiła. Wzrost cen obserwowany w ubiegłym miesiącu wyraźnie nabrał tempa — hurtowe były wyższe o 29% niż w kwietniu (tab. 2). Należy jednak podkreślić, że w ubiegłym roku analogiczny wskaźnik wyniósł 45%. Stąd też, w odróżnieniu od sytuacji w ubiegłych miesiącach, w maju ceny były o 7–8% niższe niż rok temu. Ale nawet ten poziom cen okazał się wystarczający, aby poprawić humor właścicielom "kontroli", którzy mieli wystarczająco silne nerwy, aby trochę poczekać. A było warto, bo po świętach wielkanocnych jabłka z KA sprzedawano po 0,9–1,0 zł/kg, na początku maja — po 1,3–1,4 zł/kg, a nawet więcej ('Jonagored', 'Ligol', 'Golden Delicious', 'Rubin'). 'Idared', ale także z KA, podrożał do 1 zł/kg w ofercie eksportowej. Wybrane owoce o średnicy około 8 cm można było na rynku krajowym sprzedać nawet po 1,4 zł/kg. Sadownicy byli zadowoleni, ale sadzę, że wynika to z nieznajomości dokładnego rachunku kosztów produkcji i przechowywania owoców. Moi rozmówcy dość zgodnie wyrażali opinię, że ceny do czerwca jeszcze wzrosną, choć już nie tak, jak w ubiegłym roku. Sprzyjająca pogoda sprawiła, że szybciej pojawią się polowe truskawki oraz czereśnie, co spowoduje spadek atrakcyjności jabłek.

Tabela 2. Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — maj 2004/maj 2003

Jabłonie kwitły w tym roku wcześnie — 8 maja było już po pełni. O stratach przymrozkowych, szczególnie na 'Cortlandzie', 'ampionie' i 'Idaredzie', a także na gruszach (tu są poważne — nawet do 80%) donoszą jedynie z Podlasia oraz z regionu Lipska (tam mocno ucierpiały również wiśnie), zaś kwitnienie w sadach produkcyjnych oceniano jako obfite. Czeka nas zatem zapewne rok, w którym trzeba będzie wykazać szczególną troskę o jakość owoców.