Na południu
Wykorzystując niepowtarzalną okazję wejścia Polski do Unii Europejskiej i kalendarzowe pierwszeństwo przed innymi podobnymi uroczystościami, urządzono 2 maja w Łososinie Dolnej Europejskie Święto Kwitnących Sadów. W tym roku do dotychczasowych organizatorów — władz gminy, starostwa powiatowego w Nowym Sączu i Małopolskiego ODR-u — dołączył wojewoda małopolski. Podniosło to prestiż imprezy — niektórzy z wystawców przeznawali, że przyjechali do Łososiny wyłącznie dlatego, iż zostali zaproszeni przez urzędników wojewody. Wśród wystawców po raz pierwszy pojawiło się kilku przedstawicieli dużych banków, co można przypisać nie tyle sprawności służb gospodarza Małopolski, ale raczej strumieniowi pieniędzy, jaki może trafić już wkrótce z Brukseli na naszą wieś. Obok zawsze dzielącej dole i niedole sądeckiego sadownika bankowości spółdzielczej (jeden ze sponsorów święta) na rozmowy zapraszali przedstawiciele, między innymi, PKO BP i ING BSK (ten bank, jak dotąd, tylko w Warce otwarł oddział nastawiony na obsługę gospodarstw sadowniczych). Popularny w regionie festyn, jakim jest łososińskie Święto Kwitnących Sadów ściągnął w tym roku około 20 tysięcy gości. Bardzo dobrze, że wszyscy oni mogli się przekonać, iż wśród stoisk z ludowym rękodziełem i regionalnymi przysmakami nie brakuje bardzo dobrej jakości miejscowych jabłek. Najciekawiej prezentowały się kilogramowe zestawy sześciu owoców różnych odmian sprzedawane w polipropylenowych zamkniętych wytłoczkach, które oferowała (wraz z własnym folderkiem ułatwiającym powtórzenie zakupów w przyszłości) Sadownicza Spółdzielnia Handlowa "Łososina".
Następny weekend należał do sadowników z drugiego końca Sądecczyzny — od 7 do 9 maja w Łącku obchodzono 55. Święto Kwitnącej Jabłoni. Tradycyjnie sobotnie przedpołudnie zarezerwowano na konferencję, podczas której w tym roku tematem głównym była technika opryskiwania sadów omawiana przez doc. dr. hab. Ryszarda Hołownickiego z ISK. Koszty ochrony drzew są jednymi z głównych ponoszonych w produkcji owoców. Jest jednak wiele niewykorzystywanych przez sadowników możliwości ich zmniejszenia. Najprostszym, a już odczuwalnym źródłem oszczędności jest wyregulowanie używanej maszyny — o potrzebie, zakresie i pozytywnych skutkach kalibracji opryskiwacza pisaliśmy niejednokrotnie. Trochę większych nakładów wymaga unowocześnienie używanego urządzenia. Może się przy tym okazać, że koszt remontu i nowych podzespołów jest tak duży, iż warto rozważyć decyzję poniechania tych zamiarów i kupienia nowego, nowoczesnego sprzętu (fot. 1). Korzyści osiągnięte poprzez regulacje, wymianę podzespołów czy zakup nowego opryskiwacza to już 20–30% oszczędności w zużyciu środków ochrony roślin, usprawnienie pracy i ograniczenie uciążliwości sadownictwa dla środowiska. Te prawdziwe, największe zyski ze zmiany techniki opryskiwania są jednak związane z wyraźnym wzrostem jakości produkowanych owoców. Lepsza ich cena może w ciągu sezonu zwrócić nakłady poniesione na nowy opryskiwacz.
Fot. 1. Nowoczesny opryskiwacz, a nawet regulacja lub wymiana zużytych podzespołów w starym, pozwalają na znaczne oszczędności w zużyciu środków ochrony roślin
Ściana wschodnia
Sadownicy świętowali tutaj 14 maja w Wisznicy k. Białej Podlaskiej. W uprawie jabłoni i wiśni województwo lubelskie wraz z podlaskim stanowią drugi po Mazowszu region produkcyjny. Najbardziej skoncentrowane tereny sadownicze to północne powiaty Lubelszczyzny i południowe Podlasia (tu znajdują się, między innymi, największe w Polsce i Europie plantacje porzeczki czarnej i duże nasadzenia truskawki). Tutejsze Święto Kwitnących Sadów jest jedynym u nas "świętem ruchomym" — jego animator mgr inż. Bogdan Jachimczuk urządza je w różnych miejscowościach regionu, dając lokalnym społecznościom sposobność do pokazania swojego dorobku zawsze licznym gościom imprezy. Po ośmiu latach uczestnicy spotkania ponownie mieli okazję odwiedzić sad Zygmunta i Jacka Zająców w Horodyszczu. Dziesięcioletnie dzisiaj drzewa 'King Jonagolda' mają bardzo "spokojny" wygląd — na młodych, cienkich pędach wyprowadzonych z wyraźnie dominującego średnicą pnia jest wiele pąków kwiatowych (fot. 2). Według zapewnień Zygmunta Zająca, tak jest co roku, mimo że w sadzie nie używa się chemicznych przerzedzaczy. Wiele wysiłku gospodarze wkładali w pieczołowite wyprowadzanie przewodników u gęsto posadzonych jabłoni. Potem ręczna przerywka i zapewnienie proporcji pomiędzy grubościami przewodnika i wyrastających z niego pędów daje stałe, powtarzalne efekty — spokojny wzrost i regularne owocowanie.
Fot. 2. Józef Zając: Mam również 'Ligola' na 'M.26' i 'M.9'. Na tej pierwszej trochę przemiennie owocował, więc od końca maja do połowy czerwca, kiedy już dobrze widać zawiązki, wycinam gałęzie bez nich. Powoduje to, że jesienią będą bardzo ładne owoce na pozostawionych pędach. W ten sposób na przedwiośniu robimy tylko "półcięcie", a kończymy ten zabieg późną wiosną.
Centralna Polska
Po raz trzeci Święto Kwitnących Sadów w regionie kutnowskim zorganizowano 14 maja, w gospodarstwie Magdaleny i Wojciecha Rosiewiczów w Muchnicach Nowych (gmina Strzelce).
Miejscowi producenci owoców w integracji z Unią Europejską dostrzegają swoją szansę na wspólnym rynku i podejmują działania, by z niej jak najlepiej skorzystać. W ubiegłym roku utworzyli organizację producentów w formie spółki prawa handlowego pod nazwą Grupa Producentów Owoców i Warzyw MALUS Sp. z o.o. Grupa uzyskała osobowość prawną jeszcze przed rozpoczęciem sezonu handlowego i prowadziła sprzedaż na rynkach skandynawskich. Było to możliwe dzięki wysokiej i powtarzalnej jakości oferowanych owoców, o jaką zabiega się tutaj od zawsze. Od ponad dziesięciu lat większość sadowników z tego rejonu — a wszyscy należący do organizacji producentów — produkuje jabłka zgodnie z IPO. W roku bieżącym, w kilku gospodarstwach podjęto wdrożenia systemu EUREPGAP.
W dostosowywaniu produkcji do rosnących wymagań rynku pomagają organizowane w rejonie Kutna szkolenia organizowane przez WODR w Bratoszewicach i firmę Bayer CropScience. W minionym sezonie poświęcone były one, między innymi, systemom kontroli świeżych owoców i warzyw, postępowaniu z owocami przed i w czasie zbiorów oraz w okresie przechowywania, regulowaniu wzrostu i owocowania oraz ochronie roślin sadowniczych przed chorobami i szkodnikami.
Dniom Kwitnących Jabłoni w Grójcu (20–22 maja) towarzyszyło wiele imprez kulturalnych, artystycznych i sportowych. Dla sadowników najważniejszy był jednak V Walny Zjazd Delegatów Związku Sadowników RP, który oficjalnie nazwany został Sejmikiem Sadowniczym. Spotkanie to było okazją nie tylko do przedstawienia działalności związku, ale także do przedyskutowania aktualnych problemów sadowniczych. Związek uczestniczy we wszystkich najważniejszych krajowych imprezach sadowniczych, wspierał powstanie Mazowieckiej Spółdzielni Producentów Owoców i Warzyw CENTRUM, był organizatorem kilkudziesięciu szkoleń z zakresu technologii produkcji, ekonomii i tych mających na celu zapoznanie sadowników z programem SAPARD. Prezentował branżę sadowniczą w spotkaniach w Sejmie, Senacie, w państwowych agencjach związanych z rolnictwem, w Instytucie Ochrony Roślin w Poznaniu, a także w Sejmikach Wojewódzkich i Izbach Rolniczych. Podczas rozmów w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiciele ZSRP przedstawiają błędy legislacyjne i proponują racjonalne rozwiązania, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania polskiego sadownictwa. Według Mirosława Maliszewskiego prezesa ZSRP, prawie w 100% zrealizowano program, który zaplanowano w chwili powstawania związku. Przez 5 lat działalności żadna partia polityczna nie zawładnęła związkiem, a działalność tej organizacji przez wielu naukowców i praktyków postrzegana jest bardzo dobrze.
Cele, jakie postawiono sobie do realizacji w najbliższym czasie, to przedstawienie w MRiRW problemu pracowników sezonowych; podawanie do publicznej wiadomości informacji o nieuczciwych firmach działających na rzecz sadowników, między innymi, tych zajmujących się handlem owocami; kontynuowanie negocjacji dotyczących cen owoców miękkich; prowadzenie rozmów z eksporterami na temat cen i wspólnego działania; domaganie się powstania niezależnych instytucji badających skuteczność stosowania środków ochrony roślin; wytypowanie jednego przedstawiciela sadowników do Parlamentu Europejskiego; śledzenie prac Ministerstwa Finansów w sprawie opodatkowania rolników.
Według burmistrza Warki Z. Pałczyńskiego, przystąpieniu Polski do UE ze strony sadowników nie towarzyszyły huczne fajerwerki, nie było też protestów. To dobrze, że producenci owoców podchodzą do tych ważnych problemów ostrożnie i z rozwagą. Nie ma już barier politycznych, ale mogą się pojawić bariery gospodarcze czy ekonomiczne. Należy je śledzić i im przeciwdziałać.