• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2004

ANGIELSKI REKONESANS W KALISKICH SZKLARNIACH

W tym roku okolica Kalisza była niejednokrotnie odwiedzana przez wycieczki zagranicznych doradców i producentów. Organizatorem pobytu grup z Francji i Wielkiej Brytanii był Mieczysław Banach, reprezentujący firmę Grodan. W Europie Zachodniej zainteresowanie polską produkcją pomidorów wzrosło po ubiegłym sezonie, gdy nieurodzaj spowodowany upałami na południu i zachodzie naszego kontynentu pozwolił nam na rozpoczęcie na większą skalę eksportu tych warzyw.

2 i 3 czerwca producenci z brytyjskiego Zrzeszenia Producentów Pomidorów (fot. 1) odwiedzili kilku kolegów z branży z okolic Kalisza. Reprezentowali gospodarstwa o zróżnicowanej wielkości — był właściciel 0,5-hektarowej szklarni Gary Griffiths (pomidory z jego gospodarstwa sprzedawane są w Harrodsie — ekskluzywnym sklepie w Londynie), menedżerowie produkcji z kilkunastohektarowych obiektów, a także współwłaściciel firmy Arreton Valley Nursery, prowadzącej uprawę pomidorów na powierzchni 60 hektarów — Chris Hynes.


Fot. 1. Brytyjska wycieczka w jednej z odwiedzanych szklarni. Od lewej — Paul Howlett, Gary Griffiths, Chris Hynes, Clive Brooks, Zdzisław Dziubek, Włodzimierz Oświecimski, Tony Mills i Mieczysław Banach

W czterech kaliskich gospodarstwach

Trasa wycieczki zaczęła się od Blizanówka, gdzie Katarzyna i Kazimierz Janasowie, należący do ZPW "Pomidor Kaliski", uprawiają pomidory na powierzchni 3,2 hektarów. W gospodarstwie tym prowadzona jest również produkcja rozsady (fot. 2). Część szklarni (1,5 ha) wyposażona jest w rynny plas­tikowe leżące na ziemi, w których układane są maty wełny mineralnej — w tym przypadku Grotop Master. Według właściciela, główną zaletą tego rozwiązania jest poprawa higieny uprawy — ponieważ pożywka odprowadzana jest poza szklarnię. W przyszłości myśli on o zbieraniu pożywki i wykorzystywaniu jej do nawożenia innych upraw. Podstawowymi odmiana­mi są mięsiste Grace F1 i Matrix F1, uzupełnieniem tego zestawu jest również mięsisty Quest F1, Ivone F1 oraz średnioowocowy Admiro F1, a także całogronowe Ever F1 i Chapeau F1 — na części powierzchni uprawiane ze szczepionej rozsady (czyt. HO 5/04), prowadzonej na dwa pędy (fot. 3). Zdaniem K. Janasa, cena pomidorów całogronowych na naszym rynku jest jak dotąd niska — za kilogram takich owoców uzyskiwał on tylko o 20–30 groszy więcej niż za kilogram pomidorów mięsistych.

Goście z Wielkiej Brytanii odwiedzili także 1,5-hektarową uprawę pomidorów (Grace F1) prowadzoną w Podzborowie przez Janusza Michalaka. Uzyskała ona certyfikat Integrowanej Produkcji Pomidora, wydany przez Instytut Warzywnictwa w Skierniewicach (w przyszłości będzie można uzyskać Certyfikat IP — czyt. też HO 3/04). Pomidory z tego gospodarstwa przeznaczone są na rynek krajowy, część wysyłana jest także do Austrii i Szwajcarii. W Pod­zborowie planowana jest budowa własnej elektrowni wiatrowej, 2 wiatraki na 30-metrowych masztach mają wytwarzać około 300 kW/godz., co powinno pokryć zapotrzebowanie gospodarstwa — przy maksymalnym obciążeniu i doświet­laniu rozsady zużywane jest 120 kW/godz. Najtrudniejsze, zdaniem J. Michalaka, jest wywalczenie zezwolenia i koncesji, dlatego przygotowania do rozpoczęcia tej inwestycji trwają już 1,5 roku.


Fot. 2. Produkcja rozsady pomidorów w gospodarstwie K. Janasa (grudzień 2003 r.)


Fot. 3. Część uprawy prowadzona jest w plastikowych rynnach, odmiany całogronowe — z rozsady szczepionej, prowadzonej na dwa pędy

W Koźminku w szklarniach państwa Mirosławy i Zdzisława Dziubków na powierzchni 4,2 ha, można było zobaczyć przede wszystkim Grace F1 (około 3 ha), a także Quest F1 (0,7 ha) i Emotion F1 (0,5 ha) oraz próby odmianowe — Jeronimo F1 i Ivone F1. Większa część uprawy prowadzona jest w leżących rynnach, w podłożu Grotop Master. Pomidory z tego gospodarstwa trafiają głównie na rynki hurtowe i do hurtowni w Łodzi, Warszawie oraz w Gdyni. Na początku sezonu, gdy ceny utrzymują się na wyższym poziomie, pomidory pakowane są w skrzynki kartonowe z logo gospodarstwa (fot. 4). Później, w miarę obniżania się cen, coraz większą część plonu pakuje się tradycyjnie — po 15 kg w plastikowe pojemniki, w warstwach przekładanych celofanem. Latem sprzedaje się niemal wyłącznie pomidory zapakowane w ten sposób.


Fot. 4. Na początku sezonu pomidory częściej pakowane są w kartonowe skrzynki z logo gospodarstwa, latem w handlu przeważają plas­tikowe pojemniki

Producenci z Wysp odwiedzili również jedno z gos­podarstw, z których pomidory trafiają na ich własne "podwórko" — do sklepów Tesco w Wielkiej Brytanii — byli u Wiesławy i Zenona Janiaków.

Koszty robocizny w centrum uwagi

Zagadnieniem, któremu poświęcono wiele uwagi, były sposoby ograniczenia kosztów robocizny w uprawie pomidorów. Często zadawano szczegółowe pytania, ile trwa wykonanie poszczególnych czynności związanych na przykład z pielęgnacją roślin. Polscy producenci nie zawsze potrafili to dokładnie określić. Ta różnica w podejściu do produkcji wynika głównie z różnicy w kosztach pracy — w Anglii stanowią one około 60% kosztów ogólnych, w Polsce — według orientacyjnych obliczeń naszych ogrodników — niecałe 10%.

Jednym ze sposobów na zwiększenie wydajności pracy, zdaniem Anglików — nawet o około 30%, jest wykorzystanie wózków z napędem. Tymczasem we wszystkich odwiedzanych gospodarstwach pielęgnację prowadzono z wózków, które trzeba samodzielnie przesuwać trzymając się górnych drutów (fot. 5). Wydajność pracy zwiększa się też w miarę wydłużania się rzędów — dłuższe są wtedy przejazdy robocze. W nowo budowanych angielskich szklarniach rzędy mają po 75 m, a nawet 100 m długości, u nas są zwykle krótsze — około 50–60 m. Gości dziwiło także, że do przypinania pędów pomidorów używa się u nas klipsów, w Anglii powszechne jest okręcanie pędów wokół sznurków — ponieważ uwa­ża się, że jest ono prostsze i można je wykonać szybciej niż zapięcie klipsów. M. Banach zwracał uwagę, że okręcanie rośliny wokół sznurka jest dla niej czynnikiem stresowym, stymulującym wzrost i rozwój generatywny. Taki sposób prowadzenia można więc wykorzystać jako dodatkowy czynnik pozwalający na kontrolowanie uprawy, jednak przy odmianach wielkoowocowych należy zwracać uwagę, aby podczas okręcania nie złamać łodygi.


Fot. 5. Syn Kazimierza Janasa, Sebastian, demonstruje producentom z Anglii sposób przemieszczania wózków, które są wykorzystywane w większości naszych gospodarstw

Kilka słów o uprawie

W Anglii uprawia się przede wszystkim odmiany o małych, około 100-gramowych owocach, prowadzone na dwa pędy — ich ostateczne zagęszczenie wynosi do 4,5 szt./m2. Uzyskuje się tam wysokie plony — do 65–70 kg/m2.

Jedną z ważniejszych różnic uprawowych, na jakie zwracano uwagę, jest dokarmianie dwutlenkiem węgla. Na Zachodzie utrzymywany jest wysoki poziom CO2 — około 600–700 ppm — i dwutlenek węgla jest podawany od godzin porannych do popołudnia (między godziną 10 a 14). Wykorzystuje się tam dwutlenek wytwarzany w czasie spalania gazu używanego do ogrzewania obiektów (koszty ogrzewania gazowego są tam niższe niż u nas i wynoszą około 25% ogólnych kosztów produkcji) dlatego jest on dostępny właściwie bez ograniczeń. W awaryjnych przypadkach CO2 otrzymuje się ze spalania paliwa lotniczego o niskiej zawartości siarki. Nasi producenci zwykle wykorzystują czysty dwutlenek węgla ze zbiorników ciśnieniowych, dlatego często dokarmiają oszczędniej. Zdarza się, że zaprzestają podawania dwutlenku węgla — na przykład, gdy spadają ceny pomidorów, stężenie tego gazu w godzinach południowych utrzymuje się wówczas na poziomie około 250 ppm.

Ponieważ na Wyspach Brytyjskich klimat jest o wiele łagodniejszy niż u nas, a pomiędzy likwidacją starej uprawy w połowie listopada i rozpoczęciem nowych nasadzeń upływa czasem tylko 2 do 4 tygodni, nastąpiło tam bardzo silne rozbudowanie populacji dziubałeczka mączlikowego (Macrolophus caliginosus). W czasie łagodnej zimy krótką przerwę w uprawie ten pożyteczny owad może przeżyć na zewnątrz szklarni, a później wraca do obiektów po rozpoczęciu nowych nasadzeń. Czasem występuje tak licznie, że zaczyna uszkadzać liście, które skręcają się, zwijają i zamierają, uszkadzane bywają też młode kwiaty. Zdarzały się takie przypadki, że na jednej roślinie w sierpniu występowało od 50 do 100 osobników i trzeba było prowadzić z nimi walkę chemiczną. Gdy jednak zajdzie potrzeba wprowadzenia tego entomofaga do szklarni, następuje ono w styczniu i producenci angielscy przeznaczają zwykle 0,1–0,25 szt./m2.

W polskich warunkach przy dłuższej przerwie pomiędzy kolejnymi cyklami uprawy i mroźnych zimach, a także prowadzeniu biologicznej ochrony dopiero od kilku lat, rzadko następuje szkodliwe nasilenie liczebnoś­ci owadów pożytecznych. Może się jednak zdarzyć i u nas, że pod koniec wegetacji pomidorów, gdy zabraknie naturalnych ofiar, M. caliginosus może również uszkadzać pomidory (czyt. HO 2/2004).

W odwiedzanych uprawach zdarzały się przypadki srebrzystości liś­ci (silvering — fot. 6). Jeżeli zmiany nie są zbyt silne i nie następuje zahamowanie wzrostu, to — zdaniem M. Banacha — taką roślinę można pozostawić, ale trzeba obserwować, czy objawy się nie pogłębiają. Przy dużym nasileniu objawów i osłabieniu wierzchołka lepiej jest usuwać takie pomidory, wyprowadzając równocześnie dodatkowy pęd z sąsiedniej rośliny. Podobne problemy mają także producenci z Anglii i dotyczą one większości uprawianych odmian. Zdarza się, że objawy srebrzystoś­ci występują nawet u 25% roślin (wkrótce zamieścimy więcej informacji na ten temat).


Fot. 6. Srebrzystość liści pomidora

Współpraca, promocja, handel

Większość producentów na Wyspach Brytyjskich jest zrzeszona, przede wszystkim w Zrzeszeniu Producentów Pomidorów, które powstało 5 lat temu — głównie, jak mówią sami producenci, aby lepiej konkurować z tanimi pomidorami z Hiszpanii. Ciekawe jest również, że zrzeszenia w Anglii są nastawione bardziej na wymianę informacji niż na wspólny handel. Producenci opłacają składki, które przeznaczane są, między innymi, na regularnie prowadzone działania promocyjne skierowane do konsumentów.

Dla angielskich producentów bardzo ważna jest jakość plonu i wyrównana wielkość oraz regularny, kulisty kształt owoców, ponieważ sprzedawane są one głównie na tackach, pakowane po 6 sztuk. Uzyskuje się za nie wyższe ceny. Owoce sprzedawane luzem mają coraz mniejszy udział w ogólnej sprzedaży. Jest to tańszy towar i w tym asortymencie, jak mówią Anglicy, trudno wygrać konkurencję z Hiszpanami.

W tym roku pogoda wiosną sprzyjała wydłużeniu plonowania pomidorów w Hiszpanii, w wielu krajach przyczyniło się to do obniżenia cen w maju i na początku czerwca. Również angielscy producenci odczuli negatywne skutki hiszpańskiego urodzaju — pod koniec maja zdarzało się, że musieli niszczyć partie pomidorów, gdy ceny spadały na tyle, iż przychody nie pokrywały kosztów produkcji, trudno było więc płacić dodatkowo za sortowanie czy pakowanie.

***

W trzy tygodnie po wizycie Brytyjczyków kaliskie gos­podarstwa (Piotra Prusa, Ryszarda Prusa i Janusza Michalaka) wizytowali ogrodnicy z Francji. Podsumowując wizyty zagranicznych grup M. Banach zwracał uwagę, że obcokrajowcy są bardzo zaskoczeni postępem technologicznym w polskim ogrodnictwie. Niejednokrotnie wręcz boją się silnej konkurencji z naszej strony, zwłaszcza na rynku niemieckim. Nasi ogrodnicy powinni jednak zadbać przede wszystkim o zwiększenie wydajności pracy, rozpocząć organizowanie grup producentów, a w uprawie — intensywniej dokarmiać rośliny dwutlenkiem węgla.