• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2004

ZAPROSILI NAS: AGROTURYSTYKA PO AUSTRIACKU

Połączenie produkcji rolniczej z działalnością agroturys­tyczną może być poważnym źródłem dodatkowych dochodów gospodarstwa (czyt. też HO 9/2003). W Polsce mamy jednak najczęściej do czynienia z agroturystyką oderwaną od produkcji rolniczej czy ogrodniczej, a prowadzoną przez "emigrantów" z miast. O tym, że może być zupełnie inaczej, przekonywali Austriacy na konferencji "Rozwój obszarów wiejskich. Agroturystyka jako możliwość pozarolniczej aktywizacji" zorganizowanej 28 czerwca w Bielsku-Białej i dzień później w Nowym Sączu przez władze województw małopolskiego i śląskiego oraz Konsulat Generalny Austrii w Krakowie.

Zainteresowanie polskich samorządów rozwojem agroturystyki wynika przede wszystkim z możliwości pozyskania unijnych funduszy na rozwój obszarów wiejskich. Poprawa infrastruktury polskich wsi oraz rewaloryzacja krajobrazu mogą z kolei zwiększyć zainteresowanie Polaków i obcokrajowców wypoczynkiem w gospodarstwach agroturystycznych. Zdaniem gości z Austrii, podstawowym warunkiem jest jednak to, aby były to "żywe i czynne gospodarstwa", w których wciąż produkuje się rośliny oraz chowa zwierzęta. Tylko w takie miejsce będzie chciał bowiem przyjechać interesujący się agroturystyką turysta, który chce uczestniczyć w typowych pracach gospodarskich i polowych, a nawet jest skłonny za to zapłacić. Na wsi może przecież równie dobrze znaleźć wygodne hotele czy pensjonaty, ale pozbawione atrakcji, jakie daje pobyt na farmie.


"W Austrii co siódme łóżko przeznaczone dla turystów znajduje się już w gospodarstwie agroturystycznym" — powiedziała Hermine Poppeller, konsul generalny Republiki Austrii w Krakowie

Austria to kraj, który wszedł do Unii Europejskiej przed kilku laty i od tego czasu walczy o utrzymanie standardu życia na wsi oraz tworzenie tam warunków uzyskiwania dochodów nie tylko z samego rolnictwa, a tym samym zapobieganie emigracji młodego pokolenia do miast. Jednym ze sposobów na te problemy jest wspieranie agroturystyki. Od kilku lat jest to już prawdziwy "przemysł czasu wolnego" przyciągający do austriackich gospodarstw nie tylko rodaków, ale także Niemców i gości z innych krajów. Ocenia się, że już 8% gospodarstw w tym kraju oferuje usługi dla turystów, a co 7. łóżko zarezerwowane dla turystów w Austrii znajduje się w prywatnym gospodarstwie. W ten sposób wykorzystywane są stare domy, często budowane z myślą o kilku pokoleniach, a obecnie zamieszkiwane zazwyczaj tylko przez właściciela z najbliższą rodziną. Nowym kierunkiem jest zmniejszanie liczby pokoi gościnnych, kosztem rozbudowy apartamentów (z osobnym wejściem, aneksem kuchennym oraz łazienką), które dają większą swobodę wypoczynku gościom oraz pozwalają właścicielom zachować prywatność. Dodatkowo, w takim przypadku goście często kupują od rolnika produkty rolne, z których sami przyrządzają posiłki. Sprzedaż własnych produktów w obrębie gospodarstwa to z kolei "furtka" na uniknięcie unijnych wymagań dotyczących jakości artykułów rolno-spożywczych.

Aby agroturystyka była dochodowa, potrzebna jest promocja, na którą nie stać pojedynczych gospodarstw. W Austrii we wszystkich punktach informacji turystycznej znaleźć można katalogi agroturystyczne pt. "Urlaub am Bauernhof", czyli "Urlop na wsi". Goście z Austrii zwracali uwagę na konieczność wspólnego prezentowania takiej oferty. Każdy, kto chce umieścić swoją ofertę, musi jednak przestrzegać granicy cen (nie mogą być niższe od ustalonych minimalnych) oraz udowodnić, że w gospodarstwie prowadzi się produkcję roślinną bądź zwierzęcą, a najlepiej obydwie. Wspólne działanie pozwala też na reklamę agroturystyki w kolorowych magazynach oraz na plakatach reklamowych w Wiedniu czy Berlinie. Zdaniem Hansa Embachera — prezesa stowarzyszenia Urlaub am Bauernhof — błogosławieństwem dla gospodarstw agroturystycznych okazał się internet, który przybliżył turystom ofertę poszczególnych gospodarstw i bardzo zwiększył liczbę gości.

Austriackie gospodarstwa agroturystyczne mają zwyk­le nie więcej niż 10 łóżek, co wynika z prawa podatkowego i przepisów sanitarnych tego kraju (większa niż 10 liczba miejsc noclegowych pociąga za sobą zaliczenie do wyższej grupy podatkowej oraz konieczność przystosowania budynku zgodnie z wymaganiami sanitarnymi, przeciwpożarowymi i budowlanymi dotyczącymi pomieszczeń użyteczności publicznej). Ci, którzy liczą na pomoc finansową z budżetu Austrii czy UE, muszą działać wspólnie, zwykle w grupach 5, 6 gospodarstw. Muszą także zgodzić się na kategoryzację obiektów. W Austrii kategoria określana jest liczbą "kwiatków", których może być 1–5. Aby otrzymać dotacje na podniesienie jakości usług trzeba podpisać umowę (zerwanie grozi karami finansowymi), że po modernizacji obiekt będzie miał co najmniej 4 "kwiatki", a właściciele przez kolejne 5 lat nie zrezygnują z agroturystyki.
W ostatnich latach wymagania gości szybko się zmieniają. Wprawdzie w dalszym ciągu chcą oni mieszkać w tradycyjnym wiejskim domu, wykończonym kamieniem i drewnem, ale równocześnie muszą mieć do dyspozycji komfortowe, nowoczesne łazienki oraz kuchnie. We wschodniej Styrii właściciele starych, ponad 100-letnich domów mogą liczyć na dotacje na ich remonty pod warunkiem, że zobowiążą się do nieużywania plastikowych okien, plastikowych płytek podłogowych czy paneli, a będą korzystać jedynie z naturalnych materiałów. W ten sposób (pomysłem zainteresowała się pani wójt Lanckorony) władze tego kraju związkowego chcą ratować stary wiejski krajobraz, który przetrwał do obecnych czasów głównie dzięki biedzie.

Czy agroturystyka będzie się w Polsce rozwijać zależy od tego, jak polskie samorządy skorzystają z funduszy pomocowych przeznaczonych na rozwój obszarów wiejskich. Nawet najpiękniejsze gospodarstwo nie wystarczy bowiem, żeby dłużej zatrzymać turystę, jeżeli w najbliższej okolicy nie znajdzie interesujących form spędzania czasu, dobrych dróg, porządnych restauracji czy kawiarni.