• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2004

O POMIDORACH MIĘSISTYCH, PROMOCJI I REKLAMIE...

wiele mówiono podczas jesiennych spotkań z firmą De Ruiter Seeds. Pierwsze z nich miało miejsce 4 września w Gołuchowie i uczestniczyli w nim głównie producenci z rejonu kaliskiego. Jego współorganizatorem był Jacek Pospiszyl (fot. 1) prowadzący firmę Top Flora Service, oferującą nasiona i inne środki produkcji ogrodniczej. Kolejne, poświęcone marketingowi warzyw szklarniowych zorganizowane zostało pod patronatem naszego wydawnictwa w Poznaniu 7 października, podczas targów Polagra-Farm — tematy prezentowanego tam wystąpienia dr. Michała Trzęsowskiego (fot. 2) oraz artykuł poświęcony działalności firmy handlowej Greenery zamieściliśmy w dodatku specjalnym październikowego numeru "Hasła Ogrodniczego".


Fot. 1. Dr Tomasz Pyzik, dyrektor De Ruiter Seeds Sp. z o. o. i Jacek Pospiszyl (z prawej), właściciel Top Flora Service — organizatorzy spotkania w Gołuchowie


Fot. 2. Konferencję w Poznaniu otworzyli dr Tomasz Pyzik (w środku) oraz prezes naszego wydawnictwa Marek Kawalec; dr Michał Trzęsowski (z prawej) omówił tegoroczną sytuację na rynku warzyw szklarniowych

Dr Tomasz Pyzik, dyrektor De Ruiter Seeds Sp. z o. o. podsumowując miniony sezon uprawy pomidorów zwracał uwagę, że co prawda polskie pomidory trafiają na rynek zachodni, ale ich udział na nim nadal jest mniejszy niż oczekiwaliby nasi producenci. Warto, aby towar ten był lepiej rozpoznawany na Zachodzie. Według dr. T. Pyzika, szansą na to może być wyspecjalizowanie się w uprawie i eksporcie pomidorów mięsistych, dotąd bardziej popularnych na krajowym rynku w tradycyjnej sprzedaży "giełdowej". Na Zachodzie stanowią one niecałe 10 procent ogólnej sprzedaży tych warzyw. Promując ten typ owoców na Zachodzie trzeba zwracać uwagę głównie na ich walory smakowe. Jak dotąd, sprzedaż pomidorów czy innych warzyw opiera się jednak przede wszystkim na indywidualnych kontraktach z odbiorcami i w takiej sytuacji producenci dostosowują się do wymagań kontrahentów, przez których smak pomidorów jest często brany pod uwagę na ostatnim miejscu — bardziej liczy się, między innymi, twardość i trwałość pomidorów. Dlatego w eksporcie większe znaczenie mają odmiany średnioowocowe, a od niedawna dla odbiorców brytyjskich uprawiane są u nas pomidory o kulistych, około 100-gramowych owocach. Wypromowanie określonego produktu czy marki, jaką mogłyby być na przykład wspomniane "polskie pomidory mięsiste", wymagałoby prowadzenia długofalowych i konsekwentnych działań marketingowych. Na to jednak nasi producenci nie są przygotowani — brak wspólnej organizacji i wspólnych funduszy uniemożliwia im podejmowanie jakichkolwiek akcji promocyjnych (jedynym wyjątkiem są "promocje" organizowane przez sieci handlowe, polegają one jednak głównie na wymuszonym obniżaniu cen).

Przy rosnącej produkcji pomidorów i dużej konkurencji na rynkach zachodnich warto zainteresować się również możliwościami zwiększenia konsumpcji pomidorów w kraju. Podczas poznańskiego spotkania zaprezentowano przykład spotu reklamowego, po którego kilkukrotnej emisji w telewizji niemieckiej, tamtejsi sprzedawcy zanotowali zwiększenie sprzedaży pomidorów. Jak większość reklam produktów spożywczych adresowanych do konsumentów, odwoływała się ona do walorów zdrowotnych pomidorów i wywoływała skojarzenia ze zdrowym stylem życia. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że jest to skuteczny sposób zwiększenia spożycia określonego produktu — codziennie oglądamy podobne reklamy i ulegamy zawartym w nich sugestiom. Problem polega jednak na tym, że nie bardzo jednak wiadomo, jakiej suges­tii trzeba by użyć, aby nasi producenci zamiast konkurować, zaczęli przynajmniej w pewnych dziedzinach działać wspólnie, co umożliwiłoby im na przykład uruchomienie podobnych kampanii medialnych.

Na razie trudno wyobrazić sobie, kto mógłby być u nas "siłą sprawczą" takiej reklamy, chociaż tych, którym przyniosłaby ona korzyści, jest wielu. Poza kilkoma lokalnymi zrzeszeniami, brakuje organizacji czy związku o charakterze ogólnopolskim, które reprezentowałaby interesy producentów pomidorów. Rozpoczynający się kolejny sezon uprawy — pierwszy całkowicie unijny — najprawdopodobniej dostarczy kolejnych argumentów na poparcie tezy, że warto się zrzeszać — chociaż z pewnością i bez tego będzie można uprawiać oraz z mniejszym lub większym powodzeniem sprzedawać pomidory i inne warzywa. Mało prawdopodobne jest jednak, że bez zorganizowanej współpracy uda się podjąć jakiekolwiek dodatkowe działania, które mogłyby przynieść większe korzyści.