• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2005

KUKUŁCZE JAJO

Wszyscy, których na początku marca pytałem o stan eksportu jabłek na Wschód, zgodnie twierdzili, że ma się on dobrze. Przebąkiwano również o tym, że zapasy 'Idareda' tu i ówdzie są już na wykończeniu. Zgrzytem w tych optymistycznych ocenach były obawy, że może dojść do zakłóceń w stosunkach handlowych ze Wschodem, a nawet do zupełnego wstrzymania dostaw. Owe niepokoje brały się stąd, że któraś z naszych firm handlujących jabłkami z Rosją wpadła na "doskonały" pomysł. Zakupiła mianowicie partię jabłek w Holandii, przepakowała ją i usiłowała sprzedać jako polskie. Fałszerstwo zostało wykryte i łatwo się domyślić, że reakcja strony rosyjskiej była daleka od zachwytu. Jest to zrozumiałe, zwłaszcza w kontekście wcześniejszego zakazu wwozu holenderskich jabłek na rosyjski obszar celny.

Refleksje na kanwie podobnych doniesień mogą być różne. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to tak zwane "wyrazy własne", które jednak w oryginalnej wersji nie nadają się do druku. W złagodzonej formie można je streścić w pytaniu: "Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze?", dobrze skądinąd znanym bywalcom kabaretu lub słuchaczom sejmowych obrad. Można też, zwyczajem profesora Makosza, zapytać po raz kolejny: "Co wy robicie?!!!" Ja wybrałem opcję kukułczego jaja, co jest wszakże ustępstwem jedynie formalnym.

Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2002–2005

Nie sądzę wprawdzie, by konsekwencje wspomnianego wybryku przybrały rozmiary międzynarodowego skandalu, ale atmosfery w naszych kontaktach z rosyjskim partnerem z pewnością to nie poprawi. Nie mogę zrozumieć, dlaczego zwyczajne i fundamentalne "róbmy swoje" nie polega dla niektórych po prostu na tym, aby robić to możliwie najlepiej.

Niepokoje towarzyszyły eksportowi polskich jabłek na Wschód już od stycznia, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o bliżej niesprecyzowanych obostrzeniach, mających obowiązywać w następnych miesiącach. Strona rosyjska określiła już konkretnie swoje stanowisko. Od 1 marca cała eksportowana do Rosji polska żywność ma być poddawana kontrolom fitosanitarnym na wybranych przejściach, zaś od 1 kwietnia wprowadzone zostaną odpowiednie certyfikaty. Przez solidnych eksporterów zostało to przyjęte ze zrozumieniem: "przecież mają prawo do kupowania tylko porządnego towaru" . Nie ma też sygnałów o tym, aby nowe zasady powodowały jakieś zakłócenia w handlu. Przeciwnie, początek marca był okresem prosperity w handlu ze Wschodem. Grupy producenckie i inne podmioty działające na tym rynku nie mogły zrealizować wszystkich zamówień. Cena 'Idareda' o średnicy powyżej 7 cm wynosiła 0,7 zł/kg i rosła. W tym kontekście cenowe narzekania należy potraktować jako normę, wynikającą raczej z przyzwyczajenia. Przypomnijmy zresztą, że rok temu średnia cena wynosiła 0,5 zł/kg i narzekano na "ślamazarność" handlu.

'Gloster' w cenie

Tradycyjnie już, na rynku wschodnim dobrze widziany był 'Gloster' (cena kilograma owoców o średnicy powyżej 8 cm wynosiła 0,9 zł i więcej), który zresztą dobrze sprzedawał się także na rynkach zachodnich, co było raczej niespodzianką. 'Gloster' był poszukiwany nawet w kraju. Wielu producentów wstrzymywało się jednak jeszcze ze sprzedażą owoców tej odmiany.

Do sprzedaży w supermarketach chętnie kupowane były także czerwone sporty 'Jonagolda' (po 0,85 zł/kg), a nawet zwykły 'Jonagold' (po 0,75 zł/kg). W tej samej cenie można było sprzedać ładny 'ampion'. Do odmian poszukiwanych przez ten rynek (najczęściej jednak bezskutecznie) należała też 'Elise'.

Punkt ciężkości w eksporcie zdecydowanie zatem skoncentrował się na Wschodzie. Była jednak i sprzedaż na Zachód: 'Golden Delicious', 'Gala', czerwone 'Jonagoldy'. Za dwie pierwsze odmiany można było w marcu otrzymać 1,2 zł/kg, za trzecią — 0,85 zł/kg, czyli tak, jak we wcześniejszych miesiącach. 'Glostera' można było sprzedać po 0,9 zł/kg, podobnie jak 'Pinovę', zaś 'Elstara' po 1,1 zł/kg. Zdarzały się również kontrakty — po 1,5 zł/kg — na 'Golden Deliciousa', 'Galę', 'Honeygolda' oraz 'Mutsu'.

Do końca listopada sprzedaliśmy na Zachód 14 900 ton jabłek, podczas, gdy w całym ubiegłym sezonie — 22 800 ton. Można zatem oczekiwać kolejnego wzrostu sprzedaży w tamtym kierunku. W bieżącym sezonie może ona wynieść 30 000–35 000 ton. To ciągle niewiele, ale znowu więcej niż poprzednio.

Ożywienie na rynku krajowym

Zadowalający stan eksportu przełożył się na początku marca również na kondycję rynku krajowego. Średnia cena hurtowa jabłek deserowych w marcu wzrosła — w stosunku do danych z ubiegłego roku — o 17%, zaś w stosunku do danych z lutego — o 12%. Miała w tym zapewne swój udział również przedłużająca się zima. W marcu dominowały na rynku owoce ze zwykłych chłodni. Jednak koledzy, posiadający obiekty z KA, donosili o naciskach kupców, z którymi mają długoletnie kontakty, na wcześniejsze otwarcie komór. To także dobra nowina. Ceny jabłek większości odmian wzrosły, nawet 'Cortlanda' oraz 'Lobo'. Szczególnie ta ostatnia odmiana należy ostatnio do bardziej poszukiwanych. Ale i 'Cortland' sprzedawał się dobrze. Obie odmiany już od paru lat należą do najczęś­ciej karczowanych, a proces ten jest kontynuowany. Nie wydaje się, aby został zahamowany. Czasy ich świetności na rynku już minęły, co nie oznacza jednak, że owoców dobrej jakości z KA nie można będzie sprzedać.

Do niewielu odmian, które w marcu staniały, należały owoce Jonagoldów. Zapewne ma to związek z ubiegłorocznymi kłopotami z wybarwianiem się tych jabłek i ich miernym smakiem. Ale czy to tylko to? W niemieckich chłodniach w lutym także zalegało najwięcej Jonagoldów. Trzeba się bacznie przyglądać pozycji jabłek z tej grupy na rynku krajowym i europejskim.

W tej części sezonu trudno już było sprzedać (zarówno na rynku krajowym, jak i na eksport) jabłka o jędrności niższej niż 5–6 stopni w skali Magnessa. Już miesiąc temu jeden z kolegów, który ma tylko zwykłą przechowalnię, musiał sprzedać cały star Jonagoldów dla przemysłu po 27 groszy. Jabłka były duże i dobrze wybarwione, ale zbyt niska ich jędrność spowodowała, że dwukrotnie nie zostały zaakceptowane przez eksporterów. Można przypuszczać, że w najbliższych latach na utrzymanie się na rynku największe szanse mają gospodarstwa o produkcji 300–500 ton jabłek, posiadające przynajmniej zwykłą chłodnię.

Dalszy rozwój rynku soków

Opublikowano niedawno interesujące dane, dotyczące spożycia w Europie soków owocowych w 2004 roku. Rynek ten nadal się rozwija. Podobnie jak w poprzednich latach, największe spożycie soków odnotowano w Niemczech (45,9 l/mieszkańca). Na następnych miejscach znalazły się Finlandia — 31,9 l, Norwegia — 31,5 l oraz Austria — 28,1 l. W Polsce spożycie soków przekroczyło już 20 l na osobę i wynosi obecnie 21,6 l, czyli prawie tyle samo, ile
w Wielkiej Brytanii (21,5 l). Rosja (14,7 l) i Macedonia (25,7 l) zanotowały wzrost o 17% w stosunku do danych z roku ubiegłego. Dla porównania warto dodać, że w Chinach spożycie soku pomarańczowego wynosi obecnie 100 ml na osobę, zaś w tym roku ma wzrosnąć pięciokrotnie. Szacuje się, że w 2006 roku spożycie soków w Europie wyniesie 16 mld l, a więc o 10 mld l więcej niż w roku 1996. Zapewne sok jabłkowy zachowa w tej puli drugą pozycję po pomarańczowym. Jabłka przemysłowe będą więc nadal potrzebne. Jest jednak sprawą otwartą, czy będą to jabłka polskie, czy też chińskie.

Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — marzec 2005/marzec 2004

1  – odmiany: 'granny Smith', ' golden Delicious'