• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2005

FREZJE PRZEZ CAŁY ROK

Katarzyna i Wojciech Lechowscy (fot. 1) z Mykanowa koło Częstochowy należą do sporej grupy polskich ogrodników, którzy w ostatnich latach zmodernizowali i rozbudowali swoje gospodarstwa. Jednocześnie są jednymi z niewielu krajowych producentów frezji, którzy przystosowali szklarnie do całorocznej uprawy tych roślin — rzecz jasna, kosztem wielu inwestycji. Ich kwiaty wyróżniają się więc na rynku. Właściciele mają jednak świadomość, że aby utrzymać swoją pozycję i opłacalność produkcji, powinni w dalszym ciągu unowocześniać gospodarstwo oraz je powiększać.


Fot. 1. Katarzyna i Wojciech Lechowscy

Początki działalności

Sięgają one 1980 r. Wówczas rodzice pani Katarzyny, Irena i Bronisław Majchrzakowie, postawili szklarnię o powierzchni 420 m2 w swoim gospodarstwie rolnym (na którego terenie, w rękach drugiego pokolenia, królują obecnie frezje). W 1983 roku do rodziny dołączył zięć, pan Wojciech — z wykształcenia technik ogrodnik. Niedługo potem zbudowano drugą szklarnię, a łączny areał pod osłonami wzrósł do 800 m2. Na owe czasy było to niemało.

Najpierw uprawiano tylko goździki, ale już w 1984 roku pojawiła się frezja — rozmnażane z nasion tak zwane rasy, jak Superfreesia. Zaniechano jednak jej produkcji ze względu na marne rezultaty, jakie uzyskiwano. Dziś właściciele doskonale wiedzą, że powodem niepowodzenia była ich niedostateczna wiedza na temat frezji i brak doświadczenia, a w efekcie — złe warunki uprawy pod osłonami. Nie był to jednak definitywny koniec "przygody" z frezją, na której miejscu posadzono tymczasem pomidory i ogórki.

Otóż w 1987 roku udało się państwu Lechowskim zdobyć, pochodzące z Holandii, bulwy kilku odmian frezji, w tym 'Iceberg', 'Cote d'Azur', 'Morra', 'Steven Rook', o znacznie krótszym niż Superfreesia cyklu produkcji. Posadzono je na jednym zagonie, by już wkrótce powiększyć tę powierzchnię 4-krotnie, a wreszcie przeznaczyć pod frezje obie szklarnie. Kolejnym krokiem było postawienie kilku niewielkich tuneli foliowych. Mimo takich postępów, pan Wojciech uważa dekadę lat 80. ubiegłego roku za czas stracony, gdyż inwestycje w gospodarstwie były w sumie nikłe.

W latach dziewięćdziesiątych K. W. Lechowscy rozpoczęli współpracę z holenderską firmą Van Staaveren, hodowcą frezji, i polskim przedstawicielem tego przedsiębiorstwa A. Gąsowskim. To zapewniło dostęp do kolejnych przebojowych odmian, jak 'Versailles' o czysto białych kwiatach. Jednak brak w szklarniach i tunelach nowoczesnej infrastruktury, która pozwalałaby zapewnić roślinom właściwe warunki uprawy, zwłaszcza temperaturę, przez cały rok (czyt. też HO 2/2005), powodował, iż konieczne były kilkumiesięczne przerwy w produkcji frezji. Wtedy sadzono lilie i irysy holenderskie, by jesienią znów wrócić do głównej uprawy.

W pogoni za nowoczesnością

Ostatnie 5 lat to pasmo inwestycji. Jak wspomina pan Wojciech, decyzję o radykalnej modernizacji gospodarstwa podjął w 2000 r. Pierwszym krokiem było wydzierżawienie ziemi w sąsiedztwie. Tam postawiono 6 tuneli foliowych — sposobem "gospodarskim" (fot. 2), a więc stosunkowo tanio. Później sięgnięto jednak po kredyt "Młody Rolnik" (a następnie także po inne fundusze, w tym SAPARD) i zaczęto dokonywać gruntowniejszych zmian. Skutecznym dopingiem do unowocześniania produkcji okazał się też wyjazd pana Wojciecha do Holandii w 2002 roku i wizyty w tamtejszych szklarniach z frezjami.


Fot. 2. Jeden z tuneli postawionych własnym sumptem przez gos­podarzy

Kolejnymi zasadniczymi inwestycjami były: budowa chłodni i pomieszczenia do tak zwanego preparowania bulw; budowa nowej kotłowni miałowej (z dwoma piecami polskiej produkcji — fot. 3) i opomiarowanej instalacji cieplnej (fot. 4), postawienie używanej — sprowadzonej z Holandii — szklarni typu Venlo o powierzchni 1266 m2 (fot. 5) i wyposażenie jej — między innymi — w urządzenia do podgrzewania oraz schładzania podłoża; zainstalowanie lamp do doświetlania asymilacyjnego; zamontowanie agregatu prądotwórczego o mocy 44 kW.


Fot. 3. Jedną z wielu inwestycji ostatnich lat było zainstalowanie nowych pieców C.O.
(na miał węglowy)


Fot. 4. a także budowa instalacji grzewczych
(tu wskaźnik temperatury w poszczególnych cieplarniach)

 
Fot. 5. W 2003 roku stanęła w Mykanowie szklarnia typu Venlo

Produkcja całoroczna

Ostatnie z wymienionych inwestycji umożliwiają produkcję kwiatów frezji przez cały rok, w dwóch cyklach uprawowych — jesienno-zimowym i wiosenno-letnim. W tym drugim, czyli w okresach o zbyt wysokiej dla tej rośliny temperaturze — kiedy dawniej przerywano uprawę — doprowadza się zimną wodę plastikowymi przewodami, bieg­ną­cymi wzdłuż zagonów. Rurki te — po cztery na zagon — mają średnicę 20 mm i umieszczane są w podłożu na głębokości 6 cm. Z kolei w cyklu jesienno-zimowym podgrzewa się podłoże — ciepła woda doprowadzana jest wężami o średnicy 32 mm, które (po dwa) prowadzone są pod zagonami, na głębokości 40 cm (fot. 6).


Fot. 6. Instalacje do schładzania (4 węże górne)
i podgrzewania podłoża (2 przewody położone niżej)

Temperatura podłoża, do jakiej się dąży, wynosi 13,5–15°C (nigdy nie powinna przekroczyć 17°C), a powietrza 18°C dniem i 13°C nocą (fot. 7). Temperaturę powietrza obniża się, między innymi, za pomocą kurtyn-cieniówek, które rozsuwają się w słoneczne dni (zatrzymują jednak tylko 28% światła, gdyż frezja wymaga dobrej cyrkulacji powietrza, a więc nie można zbyt gęstymi zasłonami blokować jego dostępu do roślin). Ponadto w nowej szklarni zamontowano zamgławiacze (w starszych obiektach działają natomiast zraszacze), które włączają się automatycznie i — jak podaje pan Wojciech — pozwalają obniżyć temperaturę wokół roślin o 8–10°C.


Fot. 7. Podczas uprawy mierzy się temperaturę zarówno podłoża, jak i powietrza

Z kolei doświet­lanie asymilacyj­ne (fot. 8) — używa się lamp sodowych o mo­cy 600 W, pracujących pod na­pięciem 400 V — umożliwia uzys­kanie plonu dob­rej jakości w okresach niedoboru światła. Jest to ważne, zwłaszcza w przypadku wrażliwych na te niedobory odmian (jak 'Versailles'), u których — bez doświetlania — zasychają boczne pędy kwiatostanowe.


Fot. 8. Lampy do doświetlania asymilacyjnego pozwalają poprawić jakość kwiatów zbieranych jesienią i zimą

Aby zbierać kwiaty przez cały rok, bulwy sadzi się partiami — zwykle co miesiąc, pomijając jedynie kwiecień. Zwraca się przy tym szczególną uwagę na te terminy, które zapewnią większy plon kwiatów w okresach o wzmożonym popycie.

W cyklu jesien­no-zimowym K. W. Lechowscy sadzą bulwy o śred­nicy ponad 5 cm, a w wiosenno-letnim korzysta­ją też z 3–4-centymetrowych bul­wek przybyszo­wych. Materiał wyjściowy, który wymaga tak zwanego preparowania, umieszczają w specjalnym pomieszczeniu ("pre­paratorni") w tem­peraturze 28–30°C i wilgotności 85% (fot. 9).


Fot. 9. Pomieszczenia do tzw. preparowania i chłodzenia bulw należały do podstawowych inwestycji w okresie modernizacji

Krok po kroku

Podłoże przygotowuje się we własnym zakresie — z lekkiej ziemi polowej, torfu oraz obornika. Komponenty te miesza się na zagonach za pomocą glebogryzarki i paruje (fot. 10). Węże, którymi dostarczana jest zimna woda i inne sprzęty używane wielokrotnie — jak druciane siatki wspierające (fot. 11) — odkaża się przed każdym cyklem uprawowym preparatem Trisep 210 SL.


Fot. 10. Parowanie podłoża jest zabiegiem każdorazowo poprzedzającym sadzenie bulw


Fot. 11. Przysypany wiórami drzewnymi zagon z frezjami na początku cyklu uprawowego
(na wierzchu podłoża widoczne 2 druciane siatki wspierające i 4 linie kroplujące, które służą do nawadniania roślin)

Średnio na metrze kwadratowym sadzi się po 80 bulw. Do odkażonego parą podłoża dodaje się wcześniej kredy w celu podniesienia jego odczynu (zalecane pH wynosi 6,0–7,2). Po wyrównaniu zagonu wciska się — ale tylko w cyklu uprawowym, w którym kwitnienie uzyskuje się od końca maja do września — węże do chłodzenia podłoża i po obu ich stronach sadzi bulwy. Następnie na jego wierzchu układa się linie kroplujące T-tape (po cztery na zagon), którymi dostarczana jest woda lub pożywka. Wresz­cie przysypuje się zagon trocinami lub wiórami drzewnymi (fot. 11), które — jako jasna ściółka — odbijają promienie słoneczne i pozwalają dodatkowo obniżyć tem­peraturę podłoża o 2–4°C. Na koniec montuje się podwójne siatki wspierające z drutu, które początkowo znajdują się na poziomie podłoża, a w miarę wzrostu roślin są podnoszone (fot. 12).


Fot. 12. Plantacja (w tunelu) mniej więcej w połowie cyklu produkcji
(podniesione siatki wspierające)

Po miesiącu od sadzenia podaje się do podłoża saletrę wapniową i nawóz wieloskładnikowy o zwiększonym udziale potasu. Rośliny są też dokarmiane wraz z podlewaniem, co 2, 3 tygodnie.

W ochronie roślin największą uwagę przywiązuje się do zwalczania mszyc, choć — jak mówi pan Wojciech — prawidłowy klimat pod osłonami ogranicza występowanie szkodników.

Frezje zakwitają (fot. 13) po upływie 3,5–6 miesięcy od założenia plantacji, w zależności od terminu uprawy. Najkrótszy jest okres produkcji, gdy bulwy sadzi się w marcu, a najdłuższy — w przypadku terminu sierpniowego. Ten ostatni cykl uprawowy oceniany jest też przez K. W. Lechowskich jako najdroższy, ale kwiaty otrzymane w je­go efekcie łatwo jest sprzedać, gdyż w pełni zimy brakuje frezji na naszym rynku.


Fot. 13. Plantacja — w najnowszej szklarni — w pełni kwitnienia

Tradycyjnie szczyt sprzedaży przypada na kwiecień i maj, wyraźny wzrost zapotrzebowania na kwiaty frezji notuje się również w październiku. Zdarza się jednak, że najlepszym sezonem na frez­je okazuje się listopad — tak było, na przykład, w 2003 roku.

Z jednej rośliny K. W. Lechowscy zbierają średnio po 2,5 kwiatu. Po sortowaniu i powiązaniu w pęcz­ki wstawiane są do roztworu preparatu Chrysal AVB, który przedłuża trwałość kwiatów. W jednej wiązce znajduje się 25 kwiatów o różnych barwach (fot. 14), przy czym — jak podkreślają właściciele — w polskich warunkach zdecydowanie muszą przeważać jasne kolory. I tak, białych i żółtych frezji powinno być w pęczku około 15, niebieskich nie więcej niż dwie, a resztę powinny stanowić kwiaty pomarańczowe i purpurowe. Efektem takich preferencji klientów w naszym kraju, którzy na dodatek lubią zdecydowane odcienie i najchętniej kupują frezje pełnokwiatowe, jest określony dobór odmian. Wśród najlepszych z ostatnio uprawianych ogrodnicy z Mykanowa wymieniają 'Grandieur' o żółtych pełnych kwiatach, która — co podkreśla pani Katarzyna — może być pakowana w jednorodne wiązki, bez dodatków innych "kolorów", a i tak bardzo dobrze się sprzedaje. Do podstawowego doboru w tym gospodarstwie należą ponadto: 'Versailles', 'Esprit' (białe), 'Dijon', 'Yvonne' (żółte), 'Orangina'(pomarańczowa, mocno pachnąca), 'Purple Rain' (purpurowa), 'Bel Air', 'Blue Bayou', 'Castor', 'Divers' (niebieskie).


Fot. 14. Kwiaty po ścięciu są kondycjonowane i przechowywane w chłodni —
w wiązkach przewaga jasnych kwiatów

Kwiaty z gospodarstwa K. W. Lechowskich trafiają przede wszystkim na rynek warszawski i wrocławski. Pan Wojciech mówi, że nie obawia się towaru z importu (kwiaty cięte z fragmentami pędów bocznych), lecz raczej konkurencji ze strony krajowych kwiatów innych gatunków, które mogą stać się popularniejsze od frezji.

Szczególnym powodem do takich obaw stała się sytuacja, jaką zaobserwowano na rynku we wrześniu ubieg­łego roku, kiedy to eustoma była chętniej kupowana niż frezje. Co do cen kwiatów, ogrodnicy z Mykanowa nie liczą na ich wzrost (w 2004 r. w hurcie nie przekraczały 1 zł/szt.). Podkreśla­ją, że od kilku lat są one niezmienne, toteż rosnące jednostkowe nakłady na produkcję można nadrobić tylko zwiększaniem ilości sprzedawanego towaru, przy zachowaniu dobrej jakości i właściwego doboru odmian.

K. W. Lechowscy — choć postawili na frezje — mówią, że to bardzo pracochłonna uprawa, zwłaszcza w porównaniu z innymi, których wcześniej "popróbowali" (np. iry­sami holenderskimi). Nie chodzi tylko o przy­gotowanie zagonów i sadzenie bulw, ale także o zbiór i sortowanie kwiatów. Chwalą jednak pracowników, dzięki których doświadczeniu i zaangażowaniu czynności te są wykonywane sprawnie.

Mimo takich czy innych niedogodności lub obaw, pan Wojciech intensywnie myśli o dalszym ciągu unowocześniania gospodarstwa. Przede wszystkim o wprowadzeniu chłodzenia i podgrzewania podłoża na 100% powierzchni uprawnej (na razie usprawnienia te funkcjonują na 1200 m2). Umożliwi to produkcję w dwóch cyklach na całym posiadanym areale — który obecnie wynosi 3300 m2 — a tym samym nastąpi pokaźny wzrost plonu kwiatów.