• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 06/2005

ZE SPÓŁDZIELNI DO SUPERMARKETU

W Piotrkowie Trybunalskim od kilku lat prowadzi działalność Piotrkowska Spółdzielnia Producentów Ogrodniczo-Rolnych. Jej dyrektorem jest Kamil Krasoń (fot.). Oferta handlowa obejmuje pełną gamę warzyw — od popularnie uprawianych w tym rejonie nowalijek po warzywa polowe. O tym, że taka forma współpracy się sprawdza, świadczyć może duży wzrost sprzedaży notowany przez spółdzielnię w minionym sezonie.


Od 2002 roku dyrektorem Piotrkowskiej Spółdzielni Producentów Ogrodniczo-Rolnych
jest Kamil Krasoń

— Jak doszło do założenia Piotrkowskiej Spółdzielni Producentów Ogrodniczo-Rolnych?

Kamil Krasoń: Spółdzielnia została założona w 1999 roku z inicjatywy starostwa powiatowego. Obecnie zrzesza 25 producentów z rejonu Piotrkowa uprawiających wczesne warzywa pod osłonami — w szklarniach i tunelach foliowych na około 18 hektarach. Głównie jest to sałata i rzodkiewka, w mniejszym stopniu pomidory i ogórki. Do grupy należą także producenci warzyw polowych — kapustnych i korzeniowych, uprawianych na powierzchni około 120 hek­tarów. Jesteśmy na etapie kompletowania dokumentów, które pozwolą uzyskać wpis spółdzielni do Rejestru Grup.

— W jaki sposób zorganizowana jest sprzedaż warzyw poprzez spółdzielnię?

KK: Wcześniej spółdzielnia koncentrowała się głównie na zaopatrzeniu rynku lokalnego. Od 2002 roku nastawiliśmy się na zwiększenie sprzedaży — zaczęliśmy zaopatrywać również platformy logistyczne. Mamy podpisane umowy z sieciami Tesco, Geant, Lider Price, Kaufland i z grupą Ahold.

Dążymy do skrócenia czasu, w jakim warzywa trafiają do konsumentów. Dlatego towar przygotowywany jest na konkretne zamówienia. Sałatę czy rzodkiewkę producenci przygotowują do sprzedaży we własnym zakresie i od razu w gospodarstwie są one umieszczane w opakowaniach odpowiadających wymaganiom naszych odbiorców. Jeden z naszych producentów dysponuje również linią do pakowania warzyw. Przygotowany towar trafia do naszego magazynu o powierzchni 600 m2 (z czego 130 m2 zajmuje powierzchnia chłodnicza). Jest on znakowany i przygotowywany do dalszej dystrybucji. Dobra jakość naszych warzyw jest zapewniana, między innymi, dzięki przetrzymywaniu ich w odpowiedniej temperaturze po zbiorach. Mamy własne środki transportu — 5 sa­mochodów mieszczących po 18 palet (jeden jest własnoś­cią spółdzielni, pozostałe należą do naszych producentów), 3 z nich wyposażone są w agregaty chłodnicze.

— Opinie naszych producentów na temat współpracy z odbiorcami sieciowymi są dosyć zróżnicowane. Jak ta współpraca przedstawia się w Waszym przypadku — czy trudno jest spełnić wymagania jakościowe, jakie są terminy płatności i czy jako dostawcy musicie ponosić dodatkowe opłaty, na przykład za wyeksponowanie towaru w sklepie?

KK: Dostarczamy towar do magazynu centralnego danej sieci i dalszą jego dystrybucją zajmuje się sieć. Płatności są realizowane bez opóźnień w określonym w umowie terminie — wynosi on zwykle od 14 do 30 dni. Jeśli chodzi o jakość, to obowiązują normy unijne, dodatkowo każda sieć handlowa ma swoje wymagania jakościowe, które są zwykle bardziej restrykcyjne (zakładają na przykład większą masę główek sałaty czy większą liczbę rzodkiewek w pęczkach). W naszej spółdzielni mamy włas­ny system kontroli i oznakowania towaru — każdy producent ma swój kod, każda partia towaru jest oznakowana i można zidentyfikować jej pochodzenie. Zaczynamy także wprowadzać EUREPGAP — będzie on wdrażany w każdym gospodarstwie indywidualnie. Trzech producentów już rozpoczęło wprowadzanie tego systemu.

Jako dostawcy warzyw nie mamy obowiązku specjalnego eksponowania towaru, dodatkowym obciążeniem są natomiast tak zwane premie pieniężne dla sieci za współpracę, wynoszące od kilku, nawet do kilkunastu procent wartości sprzedawanego towaru.

— A jak wyglądają rozliczenia spółdzielni z producentami?

KK: Pieniądze za dostarczony towar są wypłacane po 30 dniach. Ustaliliśmy kilkuprocentową marżę od ceny sprzedaży na pokrycie kosztów działalności (związane są one, między innymi, z zatrudnieniem pracowników, magazynowaniem i transportem towaru oraz jego odpowiednim oznakowaniem i opakowaniem).

— Dotąd nie udało się założyć zbyt wielu grup producentów warzyw, zwykle do takiej formy współpracy zniechęcają ich koszty, jakie trzeba by było ponieść. Jak tę barierę udało się przełamać w Waszym przypadku?

KK: Na początku działalności spółdzielni było dosyć ciężko, roczne obroty wynosiły nieco powyżej 500 tysięcy zł. Wtedy nastawienie producentów było dość sceptyczne, większość towaru produkowanego w swoich gos­podarstwach sprzedawali na giełdach. Po rozpoczęciu współpracy z sieciami supermarketów obroty bardzo wzrosły — w ubiegłym roku wyniosły ponad 5 mln zł. Możliwości sprzedaży towaru są więc coraz większe, co jest dobrze przyjmowane przez producentów. Są nowi chętni do przystąpienia do Piotrkowskej Spółdzielni i ci, którzy mogą wyprodukować towar odpowiedniej jakości, złożą wniosek, podpiszą umowę członkowską i wniosą swój udział oraz opłatę wpisową, są przyjmowani.

— W jaki sposób przy tak dużej liczbie producentów zapewniacie jednorodność oferowanego towaru? Czy obowiązuje jednakowa technologia produkcji?

KK: Jeszcze nie mamy doradcy uprawowego, ale zastanawiamy się nad zatrudnieniem kogoś takiego. Dotychczas określamy jedynie wybór odmian i dostarczamy nasion. Staramy się w ten sposób ujednolicić naszą produkcję i przy dużej powierzchni uprawowej nie ma problemów ze skompletowaniem odpowiedniej ilości jednorodnego towaru. Nie określamy dotąd wyboru pozostałych środków produkcji — nawozów czy środków ochrony roślin.

— Dziękuję za rozmowę

rozmawiała Anna Wize