• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2005

JABŁKA W DEFENSYWIE

Użytkownicy komputerowej poczty elektronicznej wiedzą, że kiedy w skrzynce odbiorczej nie ma nowych listów, pojawia się informacja, że "brak nowych wiadomości". Trawestując to można powiedzieć, że brak dobrych wiadomości na rynku owoców (a po części i w sadach). Najpierw poruszyć trzeba temat suszy, pogłębiającej się na przeważającym obszarze Polski oraz klęski gradu, który w wielu miejscach jest, jakże przykrym, novum.

Na początku lipca oceniano się, że susza nie osiągnęła jeszcze takich rozmiarów, aby jej wpływ był widoczny w sadach. Trwała już około miesiąca, dlatego można było mieć nadzieję, że wreszcie przerwą ją większe opady. Ponieważ zaś równocześnie dobre było nasłonecznienie, a temperatura wysoka, były podstawy do przypuszczeń, że tegoroczne jabłka okażą się smaczne i okazałe. Inna sprawa, to odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądał następny sezon sprzedaży. Może on być trudny choćby dlatego, że pierwsze prognozy zbiorów w "starej" UE przekraczają ubiegłoroczny poziom. Francuzi na przykład przypuszczają, że mogą zebrać w tym roku nawet 2,3 mln ton jabłek. Sporo też ostatnio się mówi o nowych krajach, które mogą się w najbliższych latach pojawić na światowej mapie producentów jabłek. Wymienia się w tym kontekście Algerię, Turcję (liczy się już od ładnych paru lat), Indie oraz Iran.

Klęska gradu nawiedziła w czerwcu rejon Iłowa oraz Belska w centrum regionu grójeckiego. Szacuje się, że w Grójeckiem objęła ona 3000–4000 ha, przy czym są sady, w których prawie wszystkie jabłka będą nadawały się tylko do przerobu przemysłowego. A przecież wcześniej zrobiły swoje również przymrozki. Widziałem taki sad i rozmawiałem z jego właścicielem. Bolesne jest to, że sad ten należy do najlepszych w Polsce, a jego właścicielowi można dzisiaj jedynie współczuć. Nikt nie wie, czy klęska ta zacznie nawiedzać nasze sady na tyle często, aby opłacało się ponosić koszty (kilkanaście tysięcy euro/ha) instalacji osłon przeciw gradowi. W ocenie firm ubezpieczeniowych, ryzyko ubezpieczania sadów od klęsk żywiołowych jest tak duże, że proponowane składki są nie do przyjęcia — nawet dla właścicieli bardzo dobrze prosperujących gospodarstw. Może warto więc pomyśleć o systemie ubezpieczeń wzajemnych na podobne okoliczności — na przykład w ramach organizacji zawodowych sadowników, czy (jeszcze lepiej) organizacji producentów.

Wiele alternatyw dla jabłek

Kwiecień i częściowo maj były dobrymi okresami na rynku tych owoców. Regres, który częściowo występował już wcześniej, w czerwcu i na początku lipca stał się jednak dominującą cechą tego rynku. Najpierw na spadek sprzedaży wpłynął nadspodziewanie duży wysyp truskawek z wczesnych upraw sterowanych, a potem z polowych. Nawiasem mówiąc, informacje, jakimi raczyły nas media, komentując kolejny sezon katastrofalnie niskich cen skupu truskawek przemysłowych, zasługują na miano osobliwych. Wśród nich na czoło wybijało się, wielokrotnie powtarzane, bzdurne stwierdzenie o imporcie tych owoców z Chin i Afryki Południowej. Odnoszę wrażenie, że autorom tych "sensacji" dobrze by zrobił dłuższy pobyt w chłodniejszym klimacie.

Na początku lipca miejsce truskawek zajęły czereśnie. Wbrew pesymistycznym prognozom opartym na znacznych szkodach przymrozkowych, podaż tych owoców na rynku warszawskim była wysoka, ceny zaś niższe od oczekiwanych i wykazywały tendencję spadkową. Rynek nader obficie zaopatrzony był także w maliny, również tańsze niż przed rokiem (pół kilograma tych owoców w pojemniku kosztowało od 3 złotych).

Wymienione czynniki spowodowały większy niż w minionych latach spadek sprzedaży jabłek oraz ich cen. Przypomnę, że średnie ceny hurtowe kilograma jabłek deserowych w maju, czerwcu i lipcu 2004 roku, wynosiły odpowiednio: 1,50 zł, 1,77 zł i 2,23 zł. W tym roku analogiczne wartości wynosiły: 1,46 zł/kg, 1,36 zł/kg i 1,26 zł/kg. Nie tylko były więc niższe, ale też wykazały zupełnie odwrotną tendencję. Czas postawić pytanie, czy jest to zjawisko incydentalne, czy też będzie się ono powtarzało w nadchodzących latach. Myślę, że w związku ze zmieniającą się sytuacją na rynku owoców miękkich, trzeba się poważnie liczyć z tą drugą ewentualnością. Producenci owoców miękkich stanęli przed koniecznością znalezienia alternatywy dla produkcji na potrzeby przemysłu przetwórczego. Trzeba się zatem liczyć z ich rosnącą ekspansją na rynek owoców deserowych — zarówno w kraju, jak i w eksporcie.

Do pogłębienia regresu na rynku jabłek przyczyniła się również sytuacja w eksporcie. W tym sezonie wcześniej niż w poprzednim odnotowano jego ożywienie, ale też wcześniej ustał. Na Zachód niewiele jabłek wysyłano już w czerwcu. Eksport na Wschód zakończył się w pierwszych dniach lipca, kiedy wysyłano jeszcze niewielkie ilości 'Idareda' i 'Glostera', przy cenie dla producentów nie wyższej niż 0,8 zł/kg (za jabłka o średnicy powyżej 7 cm).

Jaki rynek dla owoców miękkich?

Dotychczasowe średnie ceny skupu owoców miękkich (tab. 1) mają jednoznaczną wymowę. Nie ma owoców, których tegoroczne notowania byłyby wyższe niż ubiegłoroczne.

Konsekwencją jest poszukiwanie przez producentów atrakcyjniejszych cenowo rynków zbytu. Jest nim rynek owoców deserowych. W przypadku malin stało się to już w latach 80. ub.w. Rynek truskawek rozwinął się stopniowo w ostatnich latach, ze wskazaniem na rok bieżący, jako najbardziej spektakularny. Sądzę, że w obu tych asortymentach trzeba już poszukiwać znaczących możliwości eksportowych.
W przypadku truskawek robi to nie tylko firma "Sadpol", ale i organizacje producenckie. Za truskawki odmiany 'Marmolada' przeznaczone na eksport płacono w tym roku do 3,5 zł/kg.

Na rynku agrestu oraz porzeczek czarnych i kolorowych w tym roku po raz pierwszy obserwowano podejmowane na większą skalę próby sprzedaży do bezpośredniego spożycia na rynku krajowym owoców dobrej jakości (czasem i preferowanych odmian) w pojemnikach po 0,5 kg lub 1 kg. Rosły oczywiście wymagania jakościowe stawiane producentom, ale też niewspółmiernie wyższe były ceny owoców. I tu jednak rychło przyjdzie rozejrzeć się za możliwościami eksportu, w którym będą mogli uczestniczyć przede wszystkim więksi producenci, bo tylko tacy sprostają rosnącym wymaganiom ilościowym oraz jakościowym. Czas kilkuarowych plantacji ma się więc ku końcowi.

Na rynku czereśni widać w tym roku nie tylko wyraźne zróżnicowanie cen owoców jasnych i ciemnych (droższe — tab. 2), ale coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące odmian. Na początku lipca eksport czereśni był niewielki. Stąd zapewne niskie ceny na rynku krajowym. Prawdziwe możliwości eksportowe pojawiają się jednak dopiero wtedy, gdy wysoka będzie już podaż późnych odmian wielkoowocowych ('Summit', 'Regina', 'Kordia').