• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2005

W STANACH ZJEDNOCZONYCH AMERYKI PO 30 LATACH

W czasie wyjazdu do USA (12–29 sierpnia br.) z grupą 43 polskich sadowników i szkółkarzy miałem okazję odwiedzić spółkę Auvil w Orondo. W latach 1975–1983 właścicielem farmy był dziś już nieżyjący Grady Auvil, jeden z najbardziej postępowych sadowników w zachodniej części USA. Już w połowie lat siedemdziesiątych ub. wieku, jako pierwszy zakładał sady jabłoniowe z drzew na półkarłowych podkładkach. Jako pierwszy też uprawiał odmiany 'Granny Smith' i 'Braeburn'. Był także jednym z pierwszych sadowników, którzy posiadali własną chłodnię i sortownię. Owoce sprzedawał we własnym zakresie, głównie na terenie kraju. W połowie lat siedemdziesiątych była to jedna z najnowocześniejszych farm sadowniczych, jak sądzę, nie tylko w stanie Waszyngton.

Dziś farma ta należy do dużej spółki pod nazwą Auvil. Około 30 lat temu powierzchnia farmy wynosiła 150 ha — na 100 hektarach rosły jabłonie, na 30–40 hektarach nektaryny i brzoskwinie, resztę zajmowały czereśnie. Średnia roczna produkcja jabłek wynosiła 4 000 ton. Dziś powierzchnia całej spółki to 750 hektarów, produkcja jabłek wynosi 50 000 ton, a plony osiągane z hektara intensywnego sadu to 60–80 ton jabłek. Kiedyś dominowały w tym gospodarstwie drzewa jabłoni średniej wielkości, sadzone w rozstawie 4 m x 3–2,5 m, podczas gdy u sąsiadów jabłonie rosły na silnie rosnących podkładkach i miały korony o średnicy 3–5 m. Teraz już nie ma drzew z 1975 roku ani na farmie w Orondo, ani u sąsiadów. Wszędzie dominują małe drzewa w liczbie 1200–2000 na hektarze, prowadzone w formie "V" lub o koronach w kształcie piramidy. Zakładane są także intensywne sady czereśniowe — ich powierzchnia się zwiększa, a ogranicza się produkcję nektaryn i brzoskwiń. Czereśnie w nowych sadach rosną na podkładkach półkarłowych (około 1000 szt./ha) lub na podkładce 'GiSelA 6' (1200–1500 szt./ha). Z takich sadów czereśniowych udaje się zebrać 30–35 ton owoców z hektara.

Dawniej w doborze odmian jabłoni przeważały 'Red Delicious' i 'Golden Delicious', następnie 'Granny Smith' oraz 'Winesap' i 'Rome Beauty'. Dziś z niedużym udziałem pozostała tylko 'Granny Smith'. Dominują 'Braeburn', 'Gala', 'Fuji', Jazz® i 'Pacyfic Rose'.

Wraz ze wzrostem powierzchni sadów w spółce Auvil rozbudowano bazę przechowalniczą, pomieszczenia do sortowania i pakowania owoców. Są one kilkakrotnie większe niż w 1975 roku. Zmieniło się też wynagrodzenie. W 1975 roku stawka godzinowa wynosiła 2,0–2,5 $, teraz jest trzykrotnie wyższa.

Zmiany w sadach spółki Auvil są podobne, jak w całym sadownictwie zachodniej części USA. Jak już wspomniałem, w tym rejonie całkowicie zniknęły popularne niegdyś drzewa jabłoni i czereśni na silnie rosnących podkładkach. Obecnie najwięcej spotyka się sadów jabłoniowych na półkarłowych podkładkach z liczbą 1200–2000 drzew/ha. Tylko w jednym sadzie o powierzchni 120 ha spotkaliśmy drzewa wyłącznie na podkładce 'M.9' posadzone w rozstawie 2,5 m x 1,0 m i prowadzone w formie wysmukłego wrzeciona. Ze względu na spadek opłacalności produkcji jabłek 'Golden Delicious', a zwłaszcza 'Red Delicious', karczuje się drzewa tych odmian i nie zakłada się już nowych sadów jabłoniowych. Ich miejsce zajmują czereśnie lub grusze i brzoskwinie. Rzadko spotykane są sady jabłoniowe w wieku 1–2 lat. Podstawowymi odmianami jabłoni w nowych sadach w zachodniej części USA są: Brookfield Gala®, 'Fuji', 'Braeburn', 'Pacyfic Rose', Jazz® i jeszcze 'Granny Smith'. Drzewa prowadzone są w formie "V" lub jednorzędowo z konarami piramidalnymi.

Bardzo duże są zmiany w wielkości sadów i poziomie produkcji jabłek w obrębie jednego gospodarstwa. Około 30 lat temu wystarczała powierzchnia 5–10 ha i produkcja około 150 ton jabłek; kilkanaście lat później — około 15 ha i 500 ton, obecnie trzeba posiadać co najmniej 30 ha sadu i produkować rocznie prawie 1000 ton jabłek. Zmiany te wynikają z pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w produkcji jabłek. Wzrost powierzchni sadów i produkcji owoców w jednym gospodarstwie jest tendencją ogólnoświatową i czeka również polskich sadowników, co wynika z wyraźnego spadku opłacalności produkcji owoców.

Koszt produkcji jabłek w USA jest teraz prawie dwukrotnie wyższy niż jeszcze kilka lat temu, a ceny zdecydowanie niższe. Obecnie koszt produkcji kilograma jabłek przy plonie 40 t/ha to 0,3–0,4 $, a cena zbytu 'Red Deliciousa' 0,15–0,25 $/kg, zaś 'Golden Deliousa' 0,20–0,25 $/kg. Tylko za jabłka nowych odmian producent uzyskuje 0,50–0,60 $/kg. Na razie udział "opłacalnych" sadów nie przekracza 30% powierzchni i produkcji wszystkich sadów jabłoniowych w zachodniej części USA.

Czym różni się nasze sadownictwo od tego w zachodnich stanach Ameryki? Jest tam zdecydowanie więcej słońca i wyższe temperatury, co ma decydujący wpływ na wielkość i jakość plonu owoców, niezależnie od gatunku. Konieczne jest nawadnianie drzew, bowiem niewystarczające są tam opady deszczu. Każdy tamtejszy farmer ma do dyspozycji relatywnie tanią wodę i prąd. W takich warunkach łatwiej o wysokie plony. Na podkreślenie zasługuje fakt, że w naszym kraju przy zdecydowanie mniej sprzyjających warunkach klimatycznych, wielu sadowników uzyskuje podobne plony, jak amerykańscy producenci jabłek. Tak jest głównie za sprawą większej liczby drzew na hektarze, sadzonych na podkładce 'M.9' i formowania drzew w kształcie wysmukłego wrzeciona. Nie można też pominąć dużego zasobu wiedzy i pracowitości naszych sadowników. Większa ich liczba częściej podróżuje po sadowniczym świecie, co niewątpliwie pomaga w organizacji gospodarstwa i w podnoszeniu poziomu produkcji. Dziwić może powolność we wdrażaniu w Stanach na przykład podkładki 'M.9' i korony wrzecionowej — nie tylko u jabłoni.

Jednak największa różnica między naszym i amerykańskim sadownictwem daje się zauważyć w sposobie przygotowania owoców do obrotu i w formie ich dystrybucji. Jeśli w naszym kraju nie wprowadzimy szybko zmian w tym zakresie, stracimy konkurencyjność nie tylko na rynku europejskim. Ogólnoświatową tendencją jest popyt na duże partie owoców estetycznie pakowanych i dostarczanych do dużych odbiorców, którzy już teraz decydują o wielkości zbytu i cenach owoców. U nas jeszcze w wielkich obiektach handlowych (super- i hipermarkety) sprzedaje się tylko około 25–30% owoców deserowych, w USA jest to już 80–90%.