• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/1999

MOŻE BYĆ CIEKAWIE

Sytuacja na rynku owoców, na przełomie lipca i sierpnia, zapowiadała się ciekawie, ale i niepokojąco. Przede wszystkim dlatego, że znowu wzrósł import owoców południowych, których — według CIHZ i GUS — w pierwszym półroczu tego roku sprowadziliśmy aż 476 tys. ton (rok temu — 450 tys. ton). Od lipca rynek warszawski ( a pewnie nie tylko) dosłownie zasypały importowane brzoskwinie. Rekordowe zbiory w południowej Europie (3,8 mln ton) trzeba przecież gdzieś upchnąć — niestety, dotyczy to także Polski.
Przy "szczelności" naszych granic nie można się spodziewać niczego dobrego. Uwagę zwracały ceny. Importowane brzoskwinie były tańsze od krajowych wczesnych śliwek i malin deserowych, a kosztowały tyle samo, ile letnie jabłka dobrej jakości. Na dodatek, znaczna część tych brzoskwiń to tzw. twardki, czyli owoce przemysłowe. Dla handlowca jest to świetny interes. Po pierwsze ze względu na cenę, po drugie (i zgodnie z nazwą) — wytrzymałość na transport (prawie jak Idared).

TABELA 1. CENY OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM W SIERPNIU 1998 I 1999 ROKU (w zł/kg): * współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych)


Jak zawsze w lecie, odżył temat wczesnych jabłek. W tym roku mam mniej powodów do narzekania na jakość. Wprawdzie Close i Oliwka Żółta (popularna Papierówka) dalej w większości przypominają wyglądem owoce "przemysłowe", ale Early Geneva prezentuje się już całkiem inaczej. Tylko że na rynku było jej tyle, co kot napłakał. Szkółkarze sygnalizują jednak, że zainteresowanie tą odmianą, które zaczęło się już 2–3 lata temu, trwa nadal. Nie widać natomiast zupełnie owoców Pirosa, Festivala, czy Delbarefestivale. Ponieważ jednak są już podobno w sadach, może więc niedługo "martwy sezon" na dobre, krajowe, wczesne jabłka będzie w końcu należał do przeszłości.
W tym roku uwagę zwracały bardzo wysokie ceny wczesnych jabłek, nawet niskiej jakości owoców starych odmian. Podobnie było zresztą ze śliwkami (tab. 2 i 3). Różnice w stosunku do ubiegłego roku w obu przypadkach są bardzo znaczne (tab. 1). Myślę więc, że warto ten fakt zapamiętać.

TABELA 2. DYNAMIKA CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM - SIERPIEŃ '99/SIERPIEŃ '98: H - hurt, D -detal


Ciekawe mogą być perspektywy eksportu polskich płodów ogrodniczych na Wschód. Z Podlasia sygnalizują, że rosyjscy handlowcy już w lipcu pytali o jabłka i interesowały ich nawet owoce przemysłowe, co też warto zapamiętać.
Parę słów poświęcić należy owocom miękkim. Mało kto się chyba spodziewał w tym roku takiego urodzaju... moreli. Na warszawskim rynku było ich dużo i prawie tak tanich, jak importowane brzoskwinie. Pojawiło się również sporo krajowych moreli zupełnie przyzwoitej jakości. Słowo "krajowe" gości zresztą prawie na każdej etykiecie z ceną. Widać skutkuje — i bardzo dobrze.

TABELA 3. CENY OWOCÓW NA RYNKU WARSZAWSKIM W SIERPNIU 1999 ROKU (w zł/kg): x) - odmiany Red Delicious (RD) i Granny Smith (GS), L - luzem, S - w siatkach, F - w folii, P - w pojemnikach


Coraz bardziej cywilizuje się handel truskawkami: pojemniki, etykiety, nazwa odmiany. Niestety ceny detaliczne były w sierpniu bardzo wysokie. Również maliny, których, jak wiem, wiele zmarnowało się na krzewach, w Warszawie kosztowały 8–10 zł/kg (detal), a borówki wysokie prawie dwa razy tyle (ale z roku na rok coraz ich więcej). Na oddzielny felieton zasługują estetyka i rozmaitość opakowań, których mamy chyba trochę za dużo i warto byłoby je ujednolicić, co ułatwi obrót. Między innymi, w tym roku po raz pierwszy spotkałem na rynku owoce z Katedry Sadownictwa SGGW — również opakowane bez zarzutu. Z jednej strony to dobrze, że uczelnia ratuje w ten sposób swoje kiepskie finanse, z drugiej — czy rzeczywiście naukowcy powinni zajmować się handlem? Cóż jednak robić, kiedy w naszej części świata tylko Turcja wydaje na naukę mniej pieniędzy?
Aby pokonać parcha, potrzeba było w tym roku 14–15 opryskiwań. Jak się można było spodziewać, nawet tam, gdzie owocowanie zapowiadało się przyzwoicie, a sadownicy zapewniali, że "nie dali ani grama nawozu", były ogromne kłopoty z nadmiernym wzrostem drzew. Bez cięcia letniego w tym roku się nie obeszło. Na Mazowszu opad czerwcowy był intensywny i trwał długo. "Leciały" nawet zawiązki o średnicy około 3 cm. W zagłębiu grójeckim oceniają, że jabłek będzie o jakieś 20% mniej, a na Podlasiu — nawet o 40%. Powtarza się opinia, że "spadło" sporo Lobo. Pewnie znowu będzie drogie.
Na koniec kilka słów o warszawskim rynku hurtowym w Broniszach. Opinie sadowników są zgodne: "pusto, pies z kulawą nogą tam nie zajrzy". Handel nadal koncentruje się na starym zieleniaku, gdzie jeżdżą nawet ci, którzy w Broniszach mają boksy. Przebąkuje się już o sprzedaży obiektu firmie z całkiem innej branży. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wszystko jeszcze może się "rozruszać" — zwłaszcza gdy zrobi się zimno i zacznie się lać na głowę. Sądzę, że w tej sprawie warto zachować dystans i cierpliwość, bo obiekt był i jest potrzebny, a dla europeizacji handlu owocami i warzywami nie ma innego wyjścia.