• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2005

ZRYWAĆ CZY STRZĄSAĆ?

Uważa się, że wśród importerów świeżych owoców Rosja zajmuje szóste miejsce na świecie. W 2002 roku zakupiła w innych krajach 2,4 mln ton owoców, rok później — 3,2 mln ton, zaś w ubiegłym roku — 3,74 mln ton. Ze wzrostem dochodów wzrasta w rosyjskim społeczeństwie świadomość i potrzeba zdrowego żywienia, co skutkuje wzrostem spożycia owoców. Rodzima produkcja w tym kraju nie nadąża jednak za zapotrzebowaniem. Coraz więcej owoców kupuje się więc za granicą. Jabłka, obok bananów i cytrusów, należą w Rosji do najchętniej spożywanych owoców. Ocenia się, że w ubiegłym sezonie sprowadzono ich 700–800 tys. ton, a w obecnym może to być 1,1–1,2 mln ton.

Dla polskich sadowników to dobre wiadomości. Powstaje jednak pytanie, jak wiele jabłek wyeksportujemy w sezonie 2005/2006 na (ciągle dla nas podstawowe) rynki wschodnie. W ubiegłym sezonie eksport tych owoców wzrósł po raz kolejny i wyniósł 445 tys. ton, podczas gdy rok wcześniej 389,9 tys. ton. Z tych prawie 450 tys. ton, do państw byłej WNP trafiło 275 tys. ton, z czego na rynek rosyjski — 205 tys. ton. Można mieć wątpliwości, czy w tym sezonie uda nam się te liczby zwiększyć. Można je mieć również w związku z obowiązującym od 14 listopada zakazem eksportu owoców i warzyw z Polski do Rosji. I poprzestańmy na wątpliwościach. Do rozpoczęcia prawdziwego sezonu pozostało 6 tygodni. Czas ten zostanie z pewnością przez stronę polską dobrze wykorzystany. Nie stać nas na to, aby było inaczej. A już wiadomo, że na powrót do normalności oczekuje się po obu stronach granicy. Powodów jest kilka. Przede wszystkim, zdaniem wielu osób, zbiory jabłek nie przekroczą w tym roku w Polsce 2 mln ton. Następne ważne pytanie to, ile jabłek zostanie przeznaczone na rynek owoców deserowych, w tym na eksport? Obecna sytuacja na rynku upoważnia do prognozowania, że także będzie ich mniej, bowiem...

Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2003–2006

...ceny "przemysłu" nadal rosną

Na początku listopada, gdy pisałem ten felieton, ceny jabłek przemysłowych doszły już do 0,54 zł/kg i powszechnie uważano, że to jeszcze nie koniec. Zakładom przetwórczym nadal brakowało surowca, tym bardziej że kilka usytuowanych w centralnej Polsce uruchomiło linie do produkcji moszczu, co oznacza zapotrzebowanie większe nawet o 2–3 tys. ton na dobę. W sytuacji, gdy jabłka powszechnie oszpecone są korkowymi "liszajami" po przymrozkach, wielu sadowników przeznacza znacznie więcej owoców niż dotychczas do przemysłowego przerobu. W największym stopniu dotyczy to Jonagoldów. Te ucierpiały najbardziej
i widać to już było na rynku, gdzie tych owoców jest mniej niż w latach ubiegłych. Nikt nie wie, na ile rynek owoców deserowych i eksport zaakceptuje korkowe "ozdoby" na jabłkach. W handlu detalicznym widuje się je dość powszechnie. Dopuszcza się jednak tylko nieznaczne zeszpecenie. Nikt zaś nie wie, co to znaczy "nieznaczne", bo nie zostało to precyzyjnie określone.

Na początku listopada eksport jeszcze raczkował. Wyekspediowano jedynie niewielkie partie 'Gali' o średnicy od 6,5 cm wzwyż, co ciekawe, na rynki wschodnie. Jeszcze w ubiegłym sezonie głównie paskowane sporty tej odmiany kupowali jedynie kontrahenci z zachodu Europy. Oferta na Wschód ulega więc kolejnemu wzbogaceniu, znowu na zasadzie kopiowania struktury popytu artykułowanej przez Zachód. To kolejny przyczynek do budowania mocnej pozycji 'Gali' w polskich sadach. Pojawiało się też pierwsze zapotrzebowanie na 'Idareda' po 0,7 zł/kg. W porównaniu z ceną jabłek przemysłowych i przy jej tendencji wzrostowej, propozycji takich nie uważano za atrakcyjne. Co więcej, dość powszechnie sądzono, że upały oraz upor­czywa susza spowodują znaczne pogorszenie kondycji przechowalniczej jabłek z tegorocznych zbiorów. Wszystko to w wielu przypadkach staje się decydującym argumentem na rzecz przeznaczenia jabłek do przerobu przemysłowego.

Znowu wzrost cen jabłek deserowych

Skutkiem opisanej sytuacji jest kolejny wzrost cen jabłek deserowych. Chodzi przede wszystkim o ceny hurtowe, które w listopadzie były o ponad 30% wyższe niż rok temu. Był to nie tylko trzeci już miesiąc wzrostu tych notowań, ale też miesiąc, gdy wzrosły one nie o 8–10%, ale znacznie bardziej.

Na tym tle, szczególnie charakterystyczna jest sytuacja 'ampiona'. Cena tych jabłek wzrosła o ponad 60% i nie jest to przypadek. Właśnie drzewka czerwonych sportów 'Sampiona' były tej jesieni szczególnie poszukiwane. Jeden ze znanych szkółkarzy stwierdził: "Gdybym miał 200 tysięcy szt. 'Sampiona', to też bym sprzedał". Po kilku latach zastoju, odmiana ta przeżywa renesans. Obroniła się nie tylko w produkcji, ale i na rynku. Jest wierna w plonowaniu i wielu sadowników podkreśla, że nie zawiodła również i w tym roku. Na rynku krajowym jej owoce dobrej jakości są nadal poszukiwane, chociaż nie osiągają już takich cen, jak kilka lat temu. Co najważniejsze jednak, jabłka te są coraz popularniejsze w ofercie eksportowej i to nie tylko na Wschód, ale i na Zachód. Pod jednym wszakże warunkiem — owoce nie mogą być przejrzałe. Handel 'ampionem' trzeba więc zaczynać nazajutrz po zbiorach.

Na listopadowym rynku jabłek deserowych panowała więc koniunktura. Średnie ceny hurtowe na rynku warszawskim niewiele różniły się od osiąganych w maju 2004 i 2005 roku. To znamienne stwierdzenie i warto się nad nim chwilę zastanowić. Czy można wyciągnąć z tego wniosek, że w maju 2006 roku średnia cena hurtowa osiągnie 3 zł/kg? Niekoniecznie. Pamiętajmy o mizernej zawartości portfela polskich konsumentów. Dalszy wzrost cen może mieć charakter zaporowy i spowodować spadek spożycia. Myślę, że warto pamiętać przede wszystkim o tym, że za dobry towar można obecnie otrzymać dobrą cenę.

Oczywiście, organizacje producenckie trudniące się handlem, płaciły mniej. Za kilogram 'Cortlanda', 'Lobo', 'ampiona' czy 'Ligola' o minimalnej średnicy 6,5 cm ('Gali' — 6 cm) można było otrzymać 0,75 zł/kg, a za jabłka tych samych odmian o średnicy przynajmniej 8 cm — 0,9 zł/kg (za 'Rubina' czy 'Golden Deliciousa' — 1 zł/kg i więcej). Ta oferta była atrakcyjna głównie dla właścicieli zwykłych przechowalni, zważywszy, że opisywanym odbiorcom można sprzedać nawet po kilkanaście ton jabłek. Przy koszcie ich produkcji szacowanym na 0,6–0,7 zł/kg nie było to oferta olśniewająca, ale opłacalna.

Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — listopad 2005/listopad 2004


1  — odmiany 'Granny Smith'

Rynek drzewek

Umiarkowanym zainteresowaniem cieszyły się grusze. Dwuletnie, rozgałęzione drzewko kosztowało 12–14 zł/szt., niezależnie od podkładki. Najchętniej kupowano odmiany znane: 'Concorde', 'Konferencję', 'Lukasówkę' czy 'Faworytkę'. Ale znam i takich sadowników, którzy z przekonaniem sadzą 'Amforę' czy też mołdawską odmianę 'Nojabrskaja'.

Kolejny rok mieliśmy koniunkturę na drzewka wiśni. Rozgałęzione drzewko, niezależnie od podkładki, kosztowało (bo wiśni brakowało) 8–9 zł/szt. Dobór odmian nie był już zupełnie tradycyjny: 'Łutówka', ale także 'Groniasta z Ujfehertoi' i 'Debreceni Btermo'.

Wysokie ceny śliwek przełożyły się na rynek drzewek. Najchętniej kupowano materiał na 'Węgierce Wangenheima'. Rozgałęzione drzewko kosztowało 8 zł/szt., zaś największe zainteresowanie dotyczyło odmian, których owoce były najdroższe (Cacanska Rana', 'Amers', 'President' i, oczywiście, 'Promise', 'Tolar' oraz 'Nectavit'). Warto także pamiętać o 'Dianie' czy 'Verity'. Tradycyjnie już dobrze sprzedawały się czereśnie: 'Burlat', 'Kordia', 'Regina', 'Summit', 'Lapins', 'Sylvia'. Rozgałęzione drzewko na podkładce 'GiSelA 5' kosztowało około 22 zł/szt., zaś na 'Colcie' — 10–12 zł/szt. Przybyło sadowników zainteresowanych drzewkami brzoskwiń. Hurtowa cena owoców (2–3 zł/kg) jest zachęcająca. Za rozgałęzione drzewka (na brzoskwini mandżurskiej) takich odmian, jak 'Harnaś', 'Inka', 'Redhaven' czy 'Suncrest', trzeba było zapłacić 12–14 zł/szt.

Zacytowany cennik dotyczył renomowanych szkółek i drzewek najwyższej jakości. Na targu w Grójcu czy Warce drzewka można było kupić dwa, a nawet trzy razy taniej. Niedawno czytałem wypowiedź pewnego eksperta, który napisał, że gospodarstwa, które zaopatrują się w materiał w taki sposób, zbankrutują najszybciej. Zgadzam się z tym poglądem.