• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2005

TRUDNY ORZECH DO ZGRYZIENIA

Przedstawiamy poniżej niektóre wątki, jakie zostaną poruszone w Lublinie, 13 grudnia bieżącego roku podczas konferencji "Przyszłość uprawy truskawki, maliny, czarnej porzeczki i wiśni w Polsce".

 

Kraj nasz jest liczącym się w świecie producentem owoców miękkich. Z produkcją wiśni wynoszącą 205 tys. ton w 2004 r. zajmowaliśmy drugie miejsce, podobnie było w przypadku porzeczek, których zebraliśmy wówczas 192 tys. ton. W produkcji malin Polska zajmowała czwarte miejsce na świecie, a truskawek — szóste miejsce. Zwłaszcza wiśnie i porzeczki są sprawą strategiczną z punktu widzenia źródeł surowca do przetwórstwa. Z Polski pochodzi 22% światowej produkcji porzeczek, 19% wiśni, 9% malin oraz 5% truskawek. Producentami owoców miękkich jest około 24% polskich rolników.
W Polsce areał produkcji tej grupy owoców zajmuje 35% powierzchni sadów i plantacji owoców jagodowych, a 22% upraw ogrodniczych ogółem. Chociaż uprawy owoców miękkich zajmują zaledwie 0,8% powierzchni naszych użytków rolnych, to wartość tej produkcji (w cenach bieżących z 2003 r.) — 665 mln zł — stanowi już 1,2% produkcji globalnej rolnictwa, 2% produkcji towarowej rolnictwa, a już 4,6% towarowej produkcji roślinnej. (S. Kierczyńska)

W produkcji wszystkich omawianych gatunków, a także czarnych porzeczek, Polska należy jeśli nie do światowych, to do europejskich potentatów. Fakt ten wcale nam jednak nie ułatwia przeprowadzenia w UE sprawy dopłat do produkcji. Raczej wręcz przeciwnie. "Stara" wspólnota specjalizuje się głównie w produkcji owoców deserowych, a obecnie obowiązujące dopłaty do przetwórstwa uwzględniają przede wszystkim interesy krajów basenu Morza Śródziemnego. A zatem, nie znajdziemy w tym gronie państw nawet w przybliżeniu tak, jak Polska zainteresowanych objęciem dopłatami jabłek przemysłowych, malin czy czarnych porzeczek. Nie mamy zatem szans na stworzenie silnej i skutecznej grupy nacisku dla przeforsowania tej sprawy. Wydaje się, że realne są jedynie szanse na objęcie dopłatami truskawek przeznaczonych do mrożenia. W tym przypadku mogłaby nam dopomóc Hiszpania.

Z pozostałymi gatunkami — z wyjątkiem jabłek, których produkcja rządzi się swoistymi regułami — najprawdopodobniej będziemy musieli radzić sobie sami, unowocześniając i koncentrując nasadzenia, zwiększając plony, organizując rynek i wprowadzając w coraz większym zakresie mechaniczny zbiór owoców. (G. Klimek)

Należy z naciskiem podkreślić, że kombajnowy zbiór owoców wymaga nie tylko odpowiedniego modelu sadu, ale też skali produkcji znacznie większej niż dotychczas — już nie na areale 0,5–1 ha, ale na 5–10 ha. Możemy produkować tyle samo wiśni, ile dotychczas, ale nie możemy tego robić tak samo, jak dotychczas. Kończy się era starych, małych, ekstensywnych sadów wiśniowych. Wynika to nie tylko z faktu, że koszty, jakie trzeba ponosić na zbiór owoców już stają się zbyt wysokie, ale i z tego, że do ręcznego zbioru coraz częściej brakuje chętnych, co dało się odczuć już w bieżącym roku. Pracownicy sezonowi ze wschodu coraz częściej przenoszą się za naszą zachodnią granicę, gdzie oferuje się im znacznie bardziej atrakcyjne wynagrodzenie.

Na małych areałach można produkować owoce odmian deserowych — na przykład węgierskich odmian 'Groniasta z Ujfehertoi' czy 'Debreceni Btermo' (najnowsza w Polsce z tej grupy). Poziom cen, zwłaszcza na początku sezonu, zachęca do rozwijania tego sektora rynku. Sukcesy w tym zakresie wymagają jednak spektakularnych działań marketingowych. (G. Klimek)

Warto pochwalić inicjatywy niektórych środowisk zmierzające do wypromowania swoich lokalnych sokówek. Występują one dość powszechnie w uprawie w niektórych rejonach, a ich udział w ogólnych zbiorach wiśni szacuje się na około 20%. W rejonie Sandomierza i Radomia są to wiśnie określane jako: 'Nadwiślanka', 'Wiśnia Serocka' czy 'Sokówka z Jedlińska'. Koło Kielc uprawia się 'Słupię Nadbrzeżną', a w okolicy Poznania — 'Włoszakowicką'. Wiśnie te, a zwłaszcza produkowane z nich przetwory, mogą stać się typowym produktem regionalnym. Ich wspólną zaletą jest zdecydowanie bardziej intensywna barwa soku, wyrazistszy aromat w porównaniu z owocami 'Łutówki' i większy udział suchej masy w miąższu. Jak wiemy, Duńczycy wykorzystują tego typu owoce do produkcji wspaniałych trunków, z których kraj ten słynie na świecie. (E. Rozpara)

1. Musi dojść do porozumienia między zakładami przetwórczymi a plantatorami co do sposobów współpracy. Uczciwe umowy kontraktacyjne, rzetelność dostaw pod względem jakości, ilości i terminowości, oraz poczucie wspólnej odpowiedzialności powinno być podstawą tej współpracy.

2. Musi dojść do reorganizacji produkcji w gospodarstwach. Mam na myśli powstawanie grup producentów i wspólne zaopatrywanie się w środki produkcji i zbyt owoców oraz wspólne inwestycje zarówno w nasadzenia, jak i w infrastrukturę. Pozwoli to obniżyć koszty produkcji, ale wymaga jednak poprawy warunków prawnych i większych zachęt dla rolników, którzy zechcą podjąć trud tworzenia grup.

3. Konieczna jest zmiana doboru odmian i poprawa jakości produkcji. Odmiany muszą spełniać oczekiwania plantatorów i przetwórców. Podstawowe kryteria przydatności odmiany do nowoczesnych nasadzeń to: wysokość plonu, odporność na choroby i warunki atmosferyczne, przydatność do mechanicznego zbioru, przydatność owoców do mrożenia (czyli m.in. odporność na transport), ich odpowiednia wielkość, kolor i smak. W przypadku malin do produkcji koncentratu — także zawartość cukrów.

4. Mało jest jeszcze plantacji, na których uprawia się maliny deserowe. Przy odpowiedniej organizacji sprzedaży może to być bardzo dochodowa gałąź produkcji. Ma ona jednak swoje mankamenty. Masowe przechodzenie na produkcję deserową może spowodować nadwyżkę podaży, a co za tym idzie — spadek cen. Odmiany preferowane jako deserowe mogą nie spełniać wymagań przetwórczych, co spowoduje brak możliwości ich zagospodarowania lub obniżenie jakości malin do przetwórstwa. Produkcja ta — z powodu nietrwałości owoców — wymaga także bardzo dobrej organizacji zbioru i sprzedaży oraz pewnych i solidnych odbiorców.

5. Niezbędna jest promocja polskiego zdrowego i smacznego produktu. Nawet wyprodukowane w naturalny s posób, na nieskażonej ziemi owoce, bez odpowiedniej promocji będą miały problem z przebiciem się na bardzo skomercjalizowanym rynku. Wiedząc, że pozyskanie środków unijnych na produkcję będzie bardzo trudne, a może wręcz niemożliwe, powinniśmy szukać gdzie indziej środków na promocję naszych produktów. Wiemy jak droga jest dziś reklama, więc wykorzystajmy każdą szansę, jaka istnieje, po to, by wspierać, a raczej ratować produkcję owoców miękkich. (T. Solis)