• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2006

"NA ZACHODZIE - BEZ ZMIAN"

Targi Grune Woche w Berlinie, największą na świecie imprezę promującą produkcję i przetwórstwo żywności, produkty spożywcze i kuchnie całego świata, nowe trendy oraz mody w żywieniu zorganizowano 13–22 stycznia. Polskę (fot. 1) reprezentowało 47 firm występujących w barwach czterech samorządów wojewódzkich — dolnośląskiego, wielkopolskiego, łódzkiego, pomorskiego.


Fot. 1. Polska ekspozycja

W Berlinie nie zaprezentowano rolniczej Polski. Jak co roku, pokazaliśmy pospolite ruszenie, zebrane dość przypadkowo i eksponujące to, co kto miał najlepszego. Z pewnością ugruntowaliśmy obraz Polski jako kraju chleba ze smalcem, piwa, kiełbasy i innych "tradycyjnie naszych" produktów — na przykład szaszłyka, steku i kiełbasek z grilla. Nikomu (prócz mnie może) nie brakowało wśród wystawców polskiego ogrodnictwa — wystawcom — bo to przecież nie ich "broszka", zwiedzającym — bo nawet nie podejrzewają, że taki dział rolnictwa mamy — przecież gdybyśmy w tej dziedzinie mieli się czym pochwalić, zrobilibyśmy to właśnie w Berlinie. Obecne na Grune Woche warzywa ze Ścinawy, firmy Urbanek i Eurofoods (fot. 2), "Żywność Polska", Dolnośląskie Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego, kilka półek z żywnością ekologiczną — to raczej hipoteza niż odpowiedź na pytanie o istnienie naszego ogrodnictwa.


Fot. 2. Kaszubski Eurofoods — jego przetwory warzywne były jednym z listków figowych skrywających ubóstwo naszej ogrodniczej prezentacji

Zupełnie inaczej wyglądała ekspozycja Rosji — partnera tegorocznych targów. Nie chodzi o to, że zajmowała ona 6000 m2. Po wejściu do rosyjskiego pawilonu od razu widać było "co autor chciał przez to powiedzieć". Na organizację wystąpienia Rosji w Berlinie ogłoszono przetarg, który wygrał moskiewski organizator największych rosyjskich targów rolniczych. I miał pieniądze na zrealizowanie swojego projektu. Przekaz był czytelny dla zwiedzających, sugestywny. Rosjanie pokazali niekoniecznie to, co rzeczywiście mają, ale dokładnie to, co chcieli, by zwiedzający zapamiętali. I tak, na przykład, Krasnodarski Kraj (fot. 3) był pokazywany jako zagłębie ogrodnicze. Jego stoisko zajmowało 40% powierzchni rosyjskiego pawilonu — niemal dokładnie tyle, ile stanowi produkcja sadownicza tego regionu w ogólnej produkcji sadowniczej Federacji Rosyjskiej (42% rosyjskich jabłek pochodzi z Krasnodaru, tamtejsze szkółki produkują prawie co trzecie rosyjskie drzewko owocowe). Kto z gości Zielonego Tygodnia dociekał, jaki procent produkcji rolnej Krasnodaru stanowią owoce i warzywa? Kto wie, że właściwie — w porównaniu z pszenicą, słonecznikiem, produkcją mięsa — sadownictwo stanowi margines rosyjskiego rolnictwa i dopiero odradza się po zapaści ostatniego ćwierćwiecza? Rosjanie "sprzedali" wizerunek tego regionu jako potentata, o którym warto pamiętać. Ludzie to "kupowali". Tylko nieliczni wiedzą, że cały Krasnodarski Kraj, który prezentowano na 2400 m2 (kilka razy więcej niż zajmowała ekspozycja Polski) zebrał w ubiegłym roku z 26 tys. hektarów około 172 tys. ton jabłek. To mniej niż zbierają niektóre gminy grójeckie, ale o Grójcu nie wie pies z kulawą nogą, a nazwę Krasnodar zapamiętały tysiące ludzi z całego świata.


Fot. 3. Tak świadomie kreowano wizerunek jednego z regionów Rosji
— Krasnodarskiego Kraju

Po powrocie z Berlina zaglądnąłem na internetowe strony Grune Woche. W serwisie fotograficznym targów znalazłem 7 zdjęć z ceremonii otwarcia targów nawiązujących do uczestnictwa Rosjan w imprezie. Wśród kilkudziesięciu fotografii niemieckich VIP-ów odwiedzających narodowe ekspozycje nie było ani jednego z ich wizyt na stoiskach polskich, choć uwieczniono odwiedziny na przykład u Bułgarów, Macedończyków. W serwisie dotyczącym zagranicznych wystawców Rosja ma 17 zdjęć, Rumunia — 7, Łotwa — 2, Ukraina, Litwa, Estonia po jednym. Polsce poświęcono 3 — przygotowywanie bigosu, prezentację kiełbasy oraz występ zespołu ludowego.