• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2006

JABŁKA Z POŁUDNIA, POWIETRZE Z PÓŁNOCY

W marcu oceniano, że tegoroczna wiosna nadejdzie co najmniej 2 tygodnie później niż zazwyczaj. W pierwszej dekadzie tego miesiąca w sadach centralnej Polski leżał jeszcze śnieg i nic nie zapowiadało jego rychłego zniknięcia. Ponieważ grubość pokrywy śnieżnej przekraczała czasami 0,5 m, wielu sadowników jeszcze w styczniu jeździło po sadach ciągnikami zaopatrzonymi w szufle. W obawie przed kolejnymi siarczystymi mrozami starano się w ten sposób zabezpieczyć pnie i system korzeniowy, zwłaszcza młodszych drzew. Zabiegi te znacznie ułatwiły także później prace przy cięciu, gdyż pracownicy nie zapadali się w śnieg.

Zimny marzec miał oczywiście konsekwencje również na rynku. Taka sytuacja oznacza zwykle w Polsce stabilny i przedłużony popyt na jabłka, z powodu późniejszego pojawienia się truskawek z upraw przyspieszonych oraz innych nowalijek. W tym roku utrzymywały się przyzwoite ceny hurtowe jabłek oraz — w miarę — stabilna koniunktura. Nie rozwiązało to jednak wszystkich problemów. Niektóre supermarkety próbowały lansować 'Idareda' jako jabłka "sałatkowe", co przy braku dostatecznej ilości owoców 'Boikena', a zwłaszcza 'Boskoopa' miało pewne szanse powodzenia. Nie zmieniało jednak faktu, że zagospodarowanie większości 'Idareda' zależało od intensywności eksportu jabłek na Wschód. Chłody ułatwiały życie także eksporterom, ale na stan rynku wschodniego wpływały też inne czynniki.

Znowu Argentyna

Na ostatnim seminarium w Limanowej Irina Fachrijewa, dyrektor generalny jednej z rosyjskich firm zajmujących się importem owoców z Polski, nie bez ironii stwierdziła, że w pracy bardzo przeszkadza im dość rozpowszechniony zwyczaj przetrzymywania przez polskich sadowników owoców, w oczekiwaniu na lepsze ceny. W ubiegłym sezonie efektem tego oczekiwania było pojawienie się w rosyjskich portach statków z jabłkami z Ameryki Południowej. Doniesienia z Rosji wskazywały, że i w tym sezonie sytuacja się powtórzyła. Jabłka z Ameryki Południowej już w marcu znowu były na rynku rosyjskim. W ubiegłym roku wielu rosyjskich kupców poniosło znaczne straty handlując argentyńskimi jabłkami, jest to jednak ich kłopot, my natomiast w związku z tym handlem mamy dosyć własnych problemów.

Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2003–2006

Najważniejszym była koniunktura na europejskim rynku jabłek, w marcu znacznie gorsza niż w lutym, co objawiało się zarówno spadkiem zainteresowania polskimi jabłkami, jak i obniżeniem ich cen. Pod koniec lutego i w pierwszej dekadzie marca w wielu polskich gospodarstwach sadowniczych na transport czekały jabłka (głównie 'Idared') w opakowaniach kartonowych. Ale oczekiwanie na odbiór przedłużało się i trwało 2 lub 3 tygodnie. W pierwszych dniach marca większość tych "korków" uległa rozładowaniu. Zdarzały się jednak i takie sytuacje, że eksporter gotów był nawet pozostawić sadownikowi opakowania kartonowe oraz dać wolną rękę w zagospodarowaniu wypełniających je owoców. Z reguły zaś było tak, że sadownicy otrzymywali za kilogram tych owoców już nie 1,2 zł, ale 90 groszy. Eksporterzy tłumaczyli, że rynek moskiewski "zawalony jest" polskimi jabłkami. Wielu sadowników zwracało jednak uwagę i na inne fakty. W okresie koniunktury (w lutym) handlowcy przez palce patrzyli na jakość owoców, toteż eksportowano także jabłka niekształtne oraz ordzawione przez przymrozki, co jednak nie zachęcało do dalszych zakupów. Z drugiej zaś strony, wielu producentów wstrzymywało się jeszcze ze sprzedażą.

Czynnikiem dodatkowo komplikującym sytuację był obowiązujący zakaz eksportu polskiej żywności na rosyjski rynek (zapowiedź odwołania blokady z dniem 1 marca okazała się plotką). Chociaż wydaje się prawie pewne, że embargo nie wywoła w tym sezonie załamania na rynku polskich jabłek deserowych, niewątpliwie przyczynia się do obniżenia ich cen. Każdy dodatkowy pośrednik musi przecież zarobić. Pozostaje mieć nadzieję, że do początku następnego sezonu handlowego sprawa embarga zostanie wreszcie załatwiona. Jest to tym ważniejsze, że w sezonie 2006/07 można przewidywać zwiększone zainteresowanie polskimi jabłkami w Rosji. O ile bowiem polskie sady jabłoniowe wyjdą z tegorocznej zimy najprawdopodobniej obronną ręką, w rosyjskich straty w drzewostanie oceniono na 30–40% (wiele sadów pestkowych uznano za stracone). Do tego należy dodać spadek zbiorów wynikający także z przemarznięcia wielu pąków kwiatowych.

Na początku marca eksport jabłek realizowano w zakresie ograniczonym gorszą koniunkturą i dotyczył on rynku skandynawskiego, ukraińskiego, litewskiego, łotewskiego oraz białoruskiego (przynajmniej formalnie). Oprócz 'Idareda', wysyłano, między innymi, 'Golden Deliciousa' i 'Mutsu'. Za owoce tych odmian o średnicy 7,5 cm i większej płacono 1,4–2,0 zł/kg. Jabłka 'Ligola' o średnicy powyżej 8 cm można było sprzedać po 1,4 zł/kg (powyżej 7 cm — 1,2 zł/kg). Za 'Galę' o średnicy 7 cm i większej można było otrzymać 1,2 zł/kg. Takie same ceny uzyskiwano za jabłka 'Glostera' i 'Sampiona', w obu przypadkach o średnicy 7,5 cm i większej. Podane ceny (dotyczą także rynku krajowego) oferowały za jabłka organizacje producenckie (OP), które same sortowały owoce.

Warto zauważyć, że OP zajmujące się handlem nie uskarżały się bynajmniej na przestoje. Przeciwnie, nadal miały kłopoty z podołaniem zamówieniom. Wynikało to zapewne z niewielkiej ciągle liczby takich organizacji, a także dobrej, choć nierosnącej, koniunktury na rynku krajowym. Ważne, że sadownicze OP w coraz większym zakresie podejmują udane próby integracji poziomej. Dotyczy to zarówno codziennej działalności handlowej, jak i organizowania wspólnych ekspozycji na targach w kraju i za granicą.

Ceny owoców na rynku krajowym wzrosły w marcu tylko nieznacznie (tabela), a większość nie zmieniła się w porównaniu z notowaniami z lutego. Nie było raczej problemów ze sprzedażą jabłek dobrej jakości.

Miękkie owoce i twarde realia

Wśród ekspertów dość powszechny był pogląd, że zapasy truskawek w zakładach przetwórczych były w marcu na ukończeniu. W związku z tym przewidywano wyższe ceny skupu tych owoców w nadchodzącym sezonie. Nie sądzę jednak, aby pomogło to w trwałym rozplątaniu węzła gordyjskiego, jakim jest rynek owoców miękkich przeznaczonych dla przetwórstwa. Co wnikliwsi obserwatorzy zwracają bowiem uwagę na fakt, że taki rozwój sytuacji jest konsekwencją bardzo niskich cen w ubiegłym sezonie. Na skutek tego wiele owoców truskawek zostało po prostu na plantacjach. Taka sytuacja nie stanowi, niestety, dla Komisji Europejskiej argumentu na rzecz wprowadzenia na tym rynku systemowych mechanizmów regulacyjnych. Wręcz przeciwnie, może spowodować bezcłowy import mrożonych truskawek spoza UE, bo tego produktu przecież brakuje we Wspólnocie. Co więcej, z Brukseli dochodziły niepokojące doniesienia dotyczące raportu unijnych ekspertów w sprawie rynku owoców miękkich w Polsce. Mówiono, że raport nie będzie dla nas korzystny. To zaś oznacza, że nie zostaną również wprowadzone wspólnotowe mechanizmy ochronne nawet dla truskawek, o innych gatunkach nie wspominając. Prawdopodobnie problem będziemy musieli więc rozwiązać sami. Nie należałem i nie należę do przeciwników integracji z UE. W tej sytuacji trudno być jednak jej entuzjastą.

Wysokość oraz dynamika średnich cen owoców (w zł/kg) wybranych gatunków
i odmian na rynku warszawskim — marzec 2006 rok/marzec 2005 r.


* współczynnik konkurencyjności cenowej
(cena jabłek importowanych do ceny jabłek krajowych)
** 'Granny Smith', 'Red Delicious'