DWIE DROGI

    Pod koniec grudnia 2005 roku było w Polsce 49 grup i organizacji producentów (GP i OP) zarejestrowanych i działających zgodnie z prawodawstwem UE. Za ich pośrednictwem sprzedawano około 2% towarowej produkcji polskich owoców oraz warzyw. Kulejąca organizacja naszego rynku ogrodniczego należy do tematów najczęściej poruszanych w prasie branżowej oraz w rozmowach producentów. Sadownicy niezorganizowani, których wciąż jest większość, nawiązują często kontakty z grupami albo z innymi firmami trudniącymi się handlem owocami. Otoczka producentów "obcych" wokół takich podmiotów powiększa się, zaś oni sami widzą w takich kontaktach substytut zrzeszania się. "Po co mi grupa?" — pytają — "skoro równocześnie mogę sprzedawać swoje owoce samodzielnie, korzystając z pełnej swobody w zakresie produkcji oraz inwestowania".

    Luźna kooperacja


    Jest ona jakąś alternatywą dla zrzeszania się. Wszystko ma jednak swoją cenę, zaś wolność często bywa najdroższa. Grupy czy inne firmy eksportujące owoce chętnie korzystają z dostaw „wolnych strzelców”, ale tylko w miarę potrzeb, najczęściej wtedy, gdy na rynku panuje koniunktura. Podstawowym celem takich podmiotów jest przede wszystkim sprzedaż po godziwych cenach owoców wyprodukowanych przez sadowników zrzeszonych. Tym ostatnim oferuje się lepsze ceny niż tym z zewnątrz. Zrzeszeni mają także pierwszeństwo w sprzedaży owoców jako deserowych. Dla innych pozostaje często tylko możliwość kierowania owoców do zakładów przetwórczych. W ostatnim sezonie ceny jabłek przemysłowych były wysokie, zaś perspektywy na nadchodzący sezon także są dość optymistyczne. Problemu opłacalności produkcji jabłek nie rozwiązuje jednak 40 groszy czy nawet 50 groszy za kilogram. W badanych przeze mnie gospodarstwach koszty produkcji tego kilograma wyniosły bowiem w 2005 roku najprawdopodobniej ponad 80 groszy.


    Bez przytaczania listy argumentów przemawiających za zrzeszaniem się, powołam się na dwa tylko fakty. Po pierwsze, prawo unijne i krajowe daje obecnie grupie szansę realizacji najpotrzebniejszych inwestycji już na etapie wstępnego uznania. Udział Wspólnoty w kosztach kwalifikowanych może sięgać 50%, zaś budżetu państwa członkowskiego — 25%.


    Drugiego argumentu dostarcza analiza budżetu UE przeznaczonego w 2006 r. na wspomaganie rynku owoców oraz warzyw. Łącznie jest to 1,544 mld euro, a więc znacznie mniej niż w 2005 r. (1,81 mld euro). W nowym budżecie na wspomaganie funduszów operacyjnych OP przeznacza się nie tylko najwięcej (716 mln euro), ale też o 200 mln euro więcej niż rok wcześniej. Organizacja rynku pozostaje zatem nadal podstawowym unijnym priorytetem. Inne zadania — wspomaganie przetwórstwa pomidorów oraz owoców cytrusowych — we wspomnianym budżecie zaakcentowano znacznie mniej spektakularnie. Środki na przetwórstwo pomidorów wzrosły tylko o mniej więcej 109 mln euro, zaś na wspomaganie przetwórstwa cytrusów przeznaczono o 13 mln euro mniej niż w 2005 r.


    Przy okazji trzeba dodać, że system „pomidorowy” jest krytykowany w łonie „starej” UE. Podstawowym argumentem przeciwników są wysokie plony pomidorów polowych (około 80 t/ha) uzyskiwane przede wszystkim w Hiszpanii. Pozwalają one na tyle obniżyć koszty jednostkowe produkcji, że grupy producentów, które plony takie osiągają, mogą sprostać wymogom wolnego rynku, a więc funkcjonować bez dopłat. W tej sytuacji rozszerzenie systemu „pomidorowego”, choćby tylko na truskawki dla przetwórstwa, wydaje się wątpliwe.


    Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2003–2006



    Dwa rynki jabłek


    Według wstępnych ocen, w styczniu 2006 roku eksport jabłek z Polski był o mniej więcej 25% niższy niż rok wcześniej. Prawdopodobnie wyniki w kolejnych miesiącach będą podobne. Wydaje się, że szczyt koniunktury na tym rynku (w lutym) mamy już za sobą. Popyt i ceny spadły już w marcu, a na początku kwietnia trend ten nadal się utrzymywał. Od początku tego miesiąca na Ukrainie obowiązywały znowu wysokie cła na importowane jabłka i kraj ten przestał się liczyć jako pośrednik w transporcie polskich owoców do Rosji. Jako odbiorców wymieniano już tylko państwa nadbałtyckie, skandynawskie, Wielką Brytanię oraz Niemcy. We wszystkich tych kierunkach wysyłaliśmy jednak niewielkie ilości owoców.


    Nieco większego, ale mniejszego niż w lutym, zapotrzebowania na rynku rosyjskim spodziewano się przed Świętami wielkanocnymi. Korespondowały z tym ceny proponowane sadownikom za jabłka przeznaczone na eksport. Zainteresowanie handlowców dotyczyło już wyłącznie owoców z przechowalni z kontrolowaną atmosferą. Za 'Idareda’ o średnicy ponad 7 cm proponowano nie więcej niż 1 zł/kg. W przypadku innych odmian bardziej liczyła się jakość (owoce dobrze wybarwione i bez uszkodzeń przymrozkowych) — za jabłka o średnicy 7–7,9 cm płacono tyle, co za 'Idareda’, za owoce o średnicy powyżej 8 cm — do 1,2 zł/kg.


    W poprzednich sezonach kondycja eksportu zwykle przekładała się na stan rynku krajowego. W tym roku było inaczej — od lutego, ceny (głównie hurtowe) na rynku krajowym rosły i nie było trudności ze zbytem jabłek dobrej jakości. Od lutego do kwietnia ceny te wzrosły jednak zaledwie o 15 gr/kg, co raczej nie było wystarczającą rekompensatą za zwiększone koszty przechowywania przez dwa miesiące.


    W grupach producenckich zapasy były już w kwietniu na wyczerpaniu, owoce kupowano zatem od producentów niezrzeszonych, aby podtrzymać ciągłość dostaw na rynek krajowy. Optymistom spośród sadowników niezrzeszonych przypominam, że w 2005 roku grupy miały kłopoty ze sprzedażą własnych jabłek.


    Na przedstawiony powyżej stan rynku wpłynęły — według mnie — przede wszystkim niższe zbiory, zwłaszcza jabłek deserowych dobrej jakości, w 2005 roku — „urozmaiconym” gradem, przymrozkami oraz chłodami w okresie kwitnienia. Sytuację taką należy jednak traktować jako wyjątkową.


    Jaki sezon 2006/07?


    Potwierdziły się doniesienia o dużych szkodach mrozowych w sadach rosyjskich, białoruskich oraz ukraińskich. Szkółkarze sygnalizowali duże zapotrzebowanie z tych krajów na drzewka oraz podkładki. Doniesienia te i rosnąca siła nabywcza (przede wszystkim Rosjan) stwarzały nadzieję na dalszy wzrost importu jabłek, w tym oczywiście z Polski.


    Dobre wiadomości docierały także z rynku koncentratu soku jabłkowego. Zgodnie z ostatnimi ocenami, podstawowym problemem będzie w tym roku zapewnienie dostatecznej ilości surowca dla zakładów przetwórczych, których moce przerobowe w Polsce oceniane są na 3 mln ton jabłek. Stwarza to nadzieję na utrzymanie godziwych cen owoców przemysłowych i ma również związek z rosnącym potencjałem rosyjskiego rynku soków.


    W znanych mi sadach jabłoniowych na początku kwietnia pąków kwiatowych było dużo, a uszkodzeń mrozowych niewiele. Oceny te potwierdzali również sadownicy, z którymi rozmawiałem. O poziomie i jakości tegorocznych zbiorów zadecyduje jednak przebieg pogody w nadchodzących miesiącach.


    Wysokość oraz dynamika średnich cen owoców (w zł/kg) wybranych gatunków
    i odmian na rynku warszawskim — kwiecień 2006/kwiecień 2005


    * współczynnik konkurencyjności cenowej (cena jabłek importowanych do ceny jabłek krajowych)
    ** 'Granny Smith’, 'Braeburn’

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułWolne od wirusów i…
    Następny artykułORYGINALNOŚĆ POD OCHRONĄ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.