• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2006

PROBLEMY W UPRAWIE WARZYW W REJONIE SANDOMIERZA

Przebieg pogody w okresie wegetacji w ciągu minionych kilku lat bardzo utrudniał uzyskanie wysokich i dobrych jakościowo plonów warzyw. Z podobnymi kłopotami borykali się ogrodnicy w tym roku.

Spóźniona wiosna

Wiosenne deszcze, chłody i przymrozki uniemożliwiały sadzenie rozsady m.in. pomidorów, ogórków i papryki w tunelach we właściwym terminie, a gdy sadzono ją pomimo niesprzyjającej pogody, następstwem były często choroby — głównie zgorzele, zgnilizna pierścieniowa, zgnilizna twardzikowa, potem zgorzele fuzaryjne. W zapobieganiu im na początku uprawy bardzo pomocne, oprócz chemicznego zabezpieczania, okazało się ogrzewanie, również podłoża, jednak w niewielu gospodarstwach są takie możliwości. Natomiast przy opóźnieniu terminów sadzenia pod osłony często następowało przerastanie rozsady — rośliny były zbyt wybujałe, czasem mocno zdrewniałe. Ogrodnicy często więc ograniczali podlewanie, aby nie dopuścić do ich zbyt szybkiego wzrostu i rozwoju. W efekcie następowało również zasolenie podłoża, prowadzące do kolejnych nieprawidłowości — uszkadzania korzeni, dalszego drewnienia roślin, objawów niedoboru składników pokarmowych na liściach, nekroz, a w skrajnych przypadkach nawet do zamierania młodych roślin. Wielu problemów mogli uniknąć ci, którzy przed siewem i sadzeniem roślin wykonali analizę podłoża, określającą zasobność poszczególnych składników w glebie (analizę taką producenci roślin mogą wykonywać m.in. w laboratorium przy sandomierskim oddziale Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego) i dostosowali nawożenie do zaleceń oraz warunków pogodowych. Oprócz zaleceń nawozowych dla konkretnej uprawy, producenci w ŚODR-ze mogą otrzymać również, w miarę zapotrzebowania, szeroką gamę porad z zakresu nawożenia i ochrony roślin. W laboratorium funkcjonuje także pracownia ochrony roślin, do której ogrodnicy zgłaszają się z problemami, jakie zdarzają się w trakcie uprawy, a także w czasie przechowywania warzyw.

Majowe chłody

Na początku maja panowała niska temperatura, zwłaszcza nocą, co negatywnie wpłynęło na kondycję roślin. Nadal duże zagrożenie stwarzały choroby odglebowe, wszelkiego rodzaju zgorzele, zgnilizna twardzikowa, która wystąpiła w tym roku wyjątkowo wcześnie, szara pleśń oraz choroby pochodzenia bakteryjnego objawiające się zgorzelami, zgniliznami i plamistościami. W takich przypadkach zapobiegawcze podlewanie preparatami grzybobójczymi prowadziło często do dodatkowego zahamowania wzrostu i rozwoju roślin oraz do ich uszkodzeń, czasami także do więdnięcia, zwłaszcza gdy środki zastosowano na suche podłoże. W tym czasie nagminne okazały się też problemy z chorobami nieinfekcyjnymi, zwanymi często fizjologicznymi. Ich występowanie zależy od warunków uprawy, głównie nawożenia, temperatury — zwłaszcza dużych jej różnic między dniem i nocą — nasłonecznienia, dostępności wody, itp. Niska temperatura i małe nasłonecznienie powodowały, że rośliny wielu gatunków słabo rosły, owoce źle się przebarwiały, stawały się tym samym bardziej podatne na choroby infekcyjne i szkodniki.

Na roślinach pojawiały się różne przebarwienia — od żółtych między nerwami (na starszych liściach — niedobór magnezu, na młodszych — braki mikroelementów), żółtych na brzegach liści (niedobór potasu), po fioletowe na liściach (niedobór fosforu) — oraz więdnięcie, nekrozy, zniekształcenia, narośle, korkowatości (tzw. edemy). Praktykowane wówczas przez niektórych ogrodników częste podawanie doglebowo wysokich dawek nawozów w celu pobudzenia roślin "do życia" potęgowało zwykle problemy. Objawy zaburzeń fizjologicznych pojawiają się bowiem również przy nadmiarze składników pokarmowych, ponieważ występuje wówczas wzajemne blokowanie pobierania niektórych pierwiastków, a przy nadmiernym zasoleniu utrata turgoru przez tkanki, a także uszkodzenia systemu korzeniowego. Jedynym ratunkiem jest wtedy przelewanie podłoża jak największą ilością wody, ale tak, aby nie zalać i nie zadusić korzeni. Niezbędne jest także ogrzewanie, aby podłoże szybko przesychało i istniała możliwość dalszego podlewania. Objawy niedoborów niweluje się wówczas jedynie poprzez nawożenie dolistne, małymi stężeniami, aby nie pogłębić istniejących już uszkodzeń. Osłabione w wyniku zaburzeń fizjologicznych rośliny były bardziej podatne na choroby infekcyjne. W takich przypadkach bardzo pomocne okazały się biopreparaty (Biosept 33 SL, Grevit 200 SL, Biochikol 020 PC, Bioczos BR), które w bezpieczny sposób chroniły i leczyły rośliny, a także zwiększały ich odporność na choroby.

Występujące licznie szkodniki — głównie mszyce, przędziorki, miniarki, a także ziemiórki, pędraki, drutowce, opuchlaki, rolnice (fot. 1) i nicienie — nadal powodują duże straty w uprawach. W tym roku częste były przypadki uszkodzeń systemu korzeniowego roślin w fazie siewek i rozsady (seler, warzywa cebulowe) przez nicienie. O ile w przypadku szkodników części nadziemnych roślin możliwe jest użycie w trakcie uprawy środków owadobójczych, o tyle w przypadku szkodników glebowych jest to w tym czasie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, ze względu na długą karencję środków przeznaczonych do ich zwalczania (60 dni). Dlatego, oprócz analizy chemicznej podłoża, konieczne jest również przebadanie go pod względem obecności szkodników glebowych. Czynność tę można wykonać we własnym zakresie (nie stwierdzi się jednak w ten sposób obecności nicieni), wykopując dołki i przesiewając glebę przez sito. Czasem szkodniki można zauważyć nawet już podczas kopania gleby. Nawet jeśli szkodniki glebowe występują w podłożu w niewielkiej liczbie, można się spodziewać, że w niedługim czasie będzie ich znacznie więcej i ich zwalczenie będzie trudniejsze, zwłaszcza w trakcie uprawy. W takich przypadkach doglebowe zastosowanie preparatów owadobójczych przed posadzeniem roślin — ściśle według zaleceń zamieszczonych w aktualnych programach ochrony roślin oraz na etykietach-instrukcjach znajdujących się na opakowaniach środków — zabezpieczy uprawę przed późniejszymi uszkodzeniami powodowanymi przez bytujące w glebie różne stadia zoofagów.


Fot. 1. Gąsienice rolnic i poczwarka

Zmienne warunki w czerwcu

W pierwszej połowie czerwca panowały zmienne warunki atmosferyczne — było ciepło w dzień i zimno (do 3–4°C) w nocy. Zaburzenia fizjologiczne w postaci osłabionego rozwoju, a także choroby (szara pleśń, zgnilizna twardzikowa, bakteryjna nekroza rdzenia pomidora i inne) nasilały się i bardzo pomocne w zapobieganiu im, oprócz stosowania różnych biofungicydów, fungicydów i bakteriocydów, było ogrzewanie upraw pod osłonami (niestety, rzadko praktykowane w rejonie Sandomierza). W uprawach polowych dobre efekty w takich warunkach przynosiło użycie różnych środków biostymulujących. Padające wówczas deszcze, czasami ulewne, zapewniały odpowiednią, a nawet nadmierną wilgotność podłoża i powietrza. Dodatkowo, miejscowe opady gradu poważnie uszkodziły część upraw, jednak do końca wegetacji rośliny miały czas na zregenerowanie uszkodzonych tkanek. O ile było to możliwe, należało w tym okresie nadal zabezpieczać uprawy przed chorobami infekcyjnymi, natomiast populacje szkodników zostały osłabione, ze względu na niekorzystne dla nich warunki atmosferyczne. Druga połowa czerwca była korzystniejsza dla roślin — nie występowały już duże różnice temperatury między dniem a nocą, procesy życiowe zaczęły się normować, a rośliny intensywniej rosnąć i plonować.
W tym okresie problemy w ochronie roślin były podobne, jak w poprzednich sezonach. Pod koniec miesiąca nastały duże upały, którym towarzyszyła wysoka intensywność promieniowania słonecznego, zaczęły się problemy z niedoborem wody, a co za tym idzie — trudności z pobieraniem składników pokarmowych. Zauważalny był szczególnie (podobnie jak w maju) niedobór magnezu i wapnia (fot. 2) oraz mikroelementów. "Przywrócone do życia" szkodniki żerowały masowo, głównie przędziorki, mszyce (fot. 3), miniarki, a także szkodniki glebowe. Straty powodowane przez nie były potęgowane przez ograniczenie możliwości użycia insektycydów — w temperaturze wyższej niż 20°C nie działały pyretroidy. Aby uniknąć uszkadzania roślin, zabiegi ochrony należało wykonywać w późnych godzinach wieczornych lub nocą, środkami działającymi w temperaturze wyższej niż 20°C, np. fosforoorganicznymi, pamiętając o ich prewencji i karencji.


Fot. 2. Objawy niedoboru wapnia na liściach ogórków


Fot. 3. Kolonia mszyc na liściu papryki

W tym okresie nasiliło się też występowanie chorób infekcyjnych — pochodzenia zarówno grzybowego i grzybopodobnego (alternariozy, szarej pleśni, zgnilizny twardzikowej — fot. 4,
mączniaka prawdziwego, brunatnej plamistość liści pomidora, fuzaryjnego więdnięcia, rzadko — zarazy ziemniaka na pomidorze, zgnilizny "przyglebowej" części łodygi), jak i bakteryjnego — głównie bakteryjnej nekrozy rdzenia łodyg pomidora, raka bakteryjnego, bakteryjnej cętkowatości pomidora, bakteryjnej kanciastej plamistości ogórka (fot. 5) i innych.


Fot. 4. Zgnilizna twardzikowa — zamierająca roślina

Fot. 5.a)Fot. 5b)
Fot. 5. Bakteryjna kanciasta plamistość ogórka:
a — objawy początkowe, b — zaawansowane stadium

W wielu przypadkach intensywna chemiczna ochrona, a często używanie niesprawdzonych i niedozwolonych mieszanin środków ochrony roślin i niedostosowanie ich do panujących warunków atmosferycznych (wysoka temperatura, zwilżone przez rosę liście) przyczyniało się do uszkadzania nadziemnych części roślin, liści, łodyg, kwiatów, zawiązków i owoców. Stwierdzano poparzenia, nekrozy, zniekształcenia, deformacje, a nawet dochodziło do zasychania i zamierania roślin. Zdarzało się również, że przy silnym stresie spowodowanym upałami rośliny reagowały podobnie na prawidłowe stężenie środków ochrony roślin, nawozów dolistnych i ich mieszanin.

Bardzo częste w rejonie Sandomierza były przypadki uszkadzania roślin, w postaci żółknięcia nerwów, zasychania blaszek liściowych, nawet całych roślin, przez stosowany w ubiegłym roku w uprawie pomidorów herbicyd zawierający metrybuzynę. W fachowej literaturze (z małymi wyjątkami) niewiele jest informacji o takim działaniu tej substancji aktywnej, jednak praktyka pokazuje, że prawdopodobnie poszczególne podłoża różnie wiążą tę substancję. Czasami również przy niedokładnym prowadzeniu opryskiwacza zdarzają się w uprawie miejsca opryskane nadmiernie i tam fitotoksyczność herbicydu jest większa. Pojawiać się mogą wtedy nawet uszkodzenia roślin pomidora (mimo że środek ten jest przeznaczony do odchwaszczania tego gatunku). Należy wówczas wnioskować, że poważnie została przekroczona zalecana dawka substancji aktywnej.

Inne uszkodzenia — w postaci zniekształceń, paprociowatości, nitkowatości liści oraz dużych zniekształceń owoców — występowały po użyciu środków z grupy regulatorów wzrostu i rozwoju roślin. Objawy takie wywoływało m.in. nieprawidłowe stosowanie regulatorów wzrostu — środków Betokson Super 025 SL czy Gibrescol 10 MG, a także opary po użytych w zbożach i sadach herbicydach z grupy MCPA czy 2,4-D oraz pozostałości herbicydów w niedokładnie wymytych opryskiwaczach.

Upalny lipiec

W lipcu utrzymywała się wysoka temperatura i przy prowadzeniu zabiegów chemicznej ochrony roślin oraz dolistnego nawożenia należało brać pod uwagę warunki atmosferyczne i kondycję roślin. Jeśli tylko istnieje taka możliwość, zdecydowanie lepiej wykonać więcej zabiegów, podając nawozy w mniejszych stężeniach (zarówno doglebowo, jak i dolistnie).

Rejon Sandomierza, podobnie jak przeważającą powierzchnię kraju, dotknęła tego lata susza. Zwłaszcza w uprawach polowych przy niedoborze wody częstym zjawiskiem było przedwczesne starzenie się liści. Przejawia się ono zanikaniem chlorofilu — liście żółkną — oraz ich wcześniejszym opadaniem, co dodatkowo osłabia dotknięte stresem rośliny. W takich przypadkach należy wspomagać je poprzez stosowanie biostymulatorów (czyt. też
HO 7/2006
) i wzmacnianie nawozami dolistnymi (czyt. HO 5/2006), podając je w małych stężeniach. Koniecznością staje się również podlewanie roślin, najlepiej poprzez linie kroplujące. W uprawach pomidorów można kopczykować rośliny, co umożliwia wykształcenie dodatkowych korzeni, zdolnych do pobierania wody i składników pokarmowych. Częste podlewanie przyspiesza ten proces.

W ostatnich latach długie okresy suszy zdarzały się już wielokrotnie, dlatego warto zastanowić się, czy nie nadszedł czas, aby skorzystać (o ile to jest tylko możliwe) z funduszy unijnych na dofinansowanie m.in. instalacji nawadniających.