• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2006

UPRAWA POMIDORÓW DLA PRZETWÓRSTWA

Spotkanie plantatorów należących do Spółdzielczej Grupy Producentów Owoców i Warzyw dla Przetwórstwa (dla przetwórni HJH Polska SA w Pudliszkach), jakie zorganizowano 23 czerwca br. w Krobi, dotyczyło zagadnień związanych z ochroną plantacji pomidorów. Konsultacje z tego zakresu prowadzili prof. dr hab. Bogdan Nowicki z SGGW i dr Anna Długosz z firmy BASF.

Bakteriozy nadal groźne

Na odwiedzonych w czasie czerwcowego spotkania plantacjach można było zaobserwować objawy bakteryjnej cętkowatości pomidora. Rozwojowi tej choroby sprzyja długo utrzymujące się zwilżenie liści i temperatura 20–25°C. Na 20-hektarowej plantacji Stanisława Piotrowiaka (fot. 1) w Kuczynie doszło do niewielkiego porażenia. Tylko na pojedynczych roślinach widoczne były nieliczne ciemne plamki z chlorotyczną obwódką, łatwo zauważalną przy ustawieniu liścia pod światło. Jak podał właściciel plantacji, do czasu spotkania wykonano na niej trzy zabiegi, najpierw zastosowano Funguran-OH 50 WP, potem Miedzian 50 WP, a następnie Grevit 200 SL. W uprawie Kazimierza Bartkowa (fot. 2), mimo że choroba ta wystąpiła w większym nasileniu, również udało się ją zwalczyć i objawy bakteryjnej cętkowatości (fot. 3) były widoczne tylko na starszych, dolnych liściach. Profesor Nowicki podkreślał konieczność powtarzania zabiegów ochrony — co najmniej trzykrotne opryskiwanie zaatakowanych przez bakteriozę roślin, w odstępach 5–7 dni. Ma to na celu zabezpieczenie wyrastających młodych części roślin przed rozprzestrzeniającymi się bakteriami, które są przenoszone z kroplami wody w promieniu 2–3 m od źródła zakażenia, a także podczas prac pielęgnacyjnych. Objawy choroby pojawiać się mogą również na owocach w postaci powierzchniowych plamek na skórce i, mimo że owoce takie nie gniją, to tracą wartość handlową.


Fot. 1. Plantacja Stanisława Piotrowiaka


Fot. 2. Kazimierz Bartków — właściciel plantacji (w środku) oraz dr Anna Długosz


Fot. 3. Objawy bakteryjnej cętkowatości pomidora

Profesor Nowicki przestrzegał przed aplikowaniem środków miedziowych na wilgotne rośliny, ponieważ w takich warunkach jony miedzi są uwalniane bardzo szybko, co może prowadzić do uszkodzenia liści. Niewskazane jest też opryskiwanie tymi środkami przy silnym nasłonecznieniu i przy wysokiej temperaturze, gdyż wówczas woda z cieczy użytkowej, dostającej się na liść i gromadzącej się na jego brzegu, gwałtownie odparowuje, przez co stężenie cieczy wzrasta. W rezultacie na brzegach liści powstają nekrozy. Preparaty miedziowe można zastąpić w późniejszym okresie środkami Grevit 200 SL lub Biosept 33 SL, które są szczególnie polecane w czasie dojrzewania owoców, gdyż nie mają karencji.

Uwaga na alternariozę

Profesor Nowicki zalecał łączenie z preparatami przeciwko bakteriozie środków zwalczających alternariozę, której pierwsze objawy pojawiły się na plantacjach w czerwcu. Warto również, jego zdaniem, przy każdym zabiegu dodawać do cieczy użytkowej nawozów dolistnych (np. Florovitu), o ile dopuszcza to instrukcja zawarta na etykiecie środka ochrony roślin. W warunkach sprzyjających (w latach ciepłych i wilgotnych) objawy alternariozy — w postaci ciemnobrunatnych plamek, czasami ograniczonych żółtą obwódką — ujawniają się zwykle w połowie czerwca. Na powierzchni plam widoczne są koncentrycznie ułożone pierścienie. Grzybnia i zarodniki patogenu zimują w resztkach pożniwnych, więc większe zagrożenie istnieje na monokulturowych plantacjach. Źródłem choroby mogą być także porażone nasiona, objawy pojawiają się wówczas już w czasie produkcji rozsady na siewkach, które trzeba eliminować.

Tuż po pojawieniu się alternariozy na plantacjach pomidorów można się w końcu czerwca spodziewać septoriozy, która objawia się w postaci drobnych plamek na wszystkich częściach nadziemnych, oprócz owoców — przypominał prof. Nowicki. Brak objawów na owocach jest podstawową cechą różniącą septoriozę od alternariozy i bakteryjnej plamistości.

Zaprawianie podstawą profilaktyki

Wielu producentów należących do tej grupy przygotowuje rozsadę pomidorów we własnym zakresie, dlatego w czasie spotkania dużo uwagi poświęcono problemom powstającym w trakcie jej produkcji. Nie wolno zapominać o zaprawieniu nasion, nawet jeśli zostały częściowo zaprawione przez firmę nasienną, trzeba odnaleźć skład preparatu na opakowaniu nasion i potraktować je uzupełniająco np. metalaksylem-M (Apron XL 350 ES) w dawce 1 ml/kg nasion — przypominała dr Anna Długosz.

Na plantacjach można było też znaleźć pojedyncze rośliny porażone przez wirusy. Wystąpił tam najgroźniejszy szczep mozaiki pomidora powodujący smugowatość. Na wszystkich nadziemnych częściach zainfekowanych nim roślin pojawiają się nekrotyczne plamy i smugi. Porażone części stają się kruche i łamliwe, porażeniu ulegają także tkanki przewodzące. Chore rośliny mają zahamowany wzrost. Należy je niezwłocznie usunąć z plantacji, gdyż wirus ten przenosi się mechanicznie (nie jest rozprzestrzeniany przez mszyce). W zapobieganiu tej chorobie profesor Nowicki radził opryskiwanie roztworem mleka rozsady przed wywiezieniem w pole. Na pozostającym na powierzchni liści mleku mogą się jednak rozwijać saprotroficzne grzyby, utrudniające asymilację, dlatego warto wykonać wówczas następny zabieg środkiem zawierającym mankozeb (np. Dithane M-45 80 WP).

Jak zwalczać zarazę ziemniaka?

Choć większość producentów doskonale rozpoznaje objawy zarazy ziemniaka na pomidorze i zna również biologię jej sprawcy oraz sposoby zwalczania tej choroby, często wykonują oni jednak niepotrzebne zabiegi, gdy zagrożenie jeszcze nie występuje. Zdaniem prof. Nowickiego, nie warto w ten sposób niepotrzebnie powiększać kosztów produkcji. Zalecał lustrowanie plantacji co dwa dni, nie tylko jej skrajów, ale także całego obszaru po przekątnej. Radził również obserwowanie sąsiednich plantacji ziemniaków, na których choroba ta pojawia się wcześniej. Warto też śledzić prognozy pogody i komunikaty Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, informujące o zagrożeniu tą chorobą. Zabiegi najlepiej jest wykonywać przed spodziewanymi opadami (ale nie bezpośrednio przed deszczem).

Profesor zalecał stosowanie najskuteczniejszych środków (bez względu na ich cenę), gdy choroba ta już wystąpi, gdyż ważą się wtedy losy plantacji — w sprzyjających rozwojowi patogenu warunkach plantacja zaatakowana przez zarazę ziemniaka może zostać zniszczona w ciągu tygodnia.

Dr Anna Długosz przypominała o konieczności dokładnego pokrycia roślin dużą ilością cieczy użytkowej i wykonywania zabiegów przy wysokim jej ciśnieniu. Nie wolno, ale i nie warto zawyżać ani zaniżać dawek preparatu w stosunku do zalecanych — przekonywała dr Długosz.

Inne problemy

Okazało się, że nie dla wszystkich są jasne powody i zasady dodawania do cieczy użytkowej substancji zwilżających (adiuwantów). Celowe jest stosowanie ich w ochronie cebuli czy warzyw kapustnych — pokrytych nalotem woskowym — nie dodaje się natomiast adiuwantów do środków przeznaczonych na plantacje pomidorów, których liście są pokryte włoskami. Użycie środków zwilżających może nawet w przypadku tych roślin sprzyjać szybszemu zmywaniu preparatów przez deszcz.

Już drugi raz w tym roku grupa producentów z Krobi sprowadziła pewną ilość rozsady z Włoch. Rośliny były dobrze zabezpieczone środkiem miedziowym (na liściach utrzymywał się niebieski nalot i kolejne deszcze nie zmywały preparatu). Kupujących gotową rozsadę profesor Nowicki uczulał na konieczność kontroli systemu korzeniowego roślin. Zdarzają się bowiem, jego zdaniem, przypadki nadmiernego nawożenia dolistnego rozsady, wskutek czego rośliny wykształcają słaby system korzeniowy, gdyż wszystkie składniki otrzymują drogą pozakorzeniową. Po posadzeniu na polu, na lekkiej i suchej glebie — a takie warunki często panują w Wielkopolsce — rozsada taka będzie się bardzo źle przyjmować lub nawet rośliny mogą zamierać.

Coraz częściej ostatnio mówi się o konieczności właściwego zmianowania. Korzyści wynikające z zachowywania przerwy w uprawie tego samego gatunku na jednym stanowisku można było zaobserwować na zdrowej plantacji Stanisława Piotrowiaka. Jeśli z różnych względów uprawiamy pomidory przez kolejny rok na tym samym polu, to musimy się spodziewać nasilenia chorób. Gdy po ulewnym deszczu na takim polu rośliny są zabrudzone ziemią, natychmiast trzeba wykonać zabieg fungicydem, gdyż patogeny zagrażające pomidorom znajdują się również w glebie — radził profesor.