• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 01/2007

RAZEM CZY OSOBNO?

Dochodowość produkcji roślinnej, w tym ogrodniczej, pogorszyła się w ostatnich latach. W związku z tym poszukuje się oszczędności zarówno przez ograniczenie zużycia środków ochrony roślin, nawozów i energii, jak i przez zastępowanie pracy ręcznej maszynową. Jakkolwiek jest to bardzo racjonalne działanie, warto pamiętać, że w ogrodnictwie nie ma miejsca na byle jakie maszyny. Wybór taniej maszyny o niskich cechach użytkowych to tylko pozorna oszczędność, na którą stać jedynie bogatych. Stale rosnące ceny środków ochrony roślin, nawozów, nasion z góry nakazują poszukiwania coraz lepszych jakościowo maszyn o coraz doskonalszych cechach użytkowych. Wiele z nich jest już dostępne na krajowym rynku, bo po otwarciu granic świat stał się mały i to, co wczoraj pokazano w Paryżu, już jutro można zakupić w kraju. Pozostaje tylko kwestia pieniędzy, choć i one stały się ostatnio łatwiejsze do zdobycia niż to kiedyś bywało.

Powszechnie wiadomo, że produkcja ogrodnicza wymaga szerokiego asortymentu bardzo specjalistycznych maszyn wytwarzanych w krótkich seriach. Pociąga to za sobą półprzemysłowe metody produkcji i wysokie ceny maszyn. Choć możliwości obniżenia ceny maszyny są niewielkie, warto pamiętać, że cena nie jest najważniejszym składnikiem kosztów w produkcji roślinnej. Dużo ważniejszy jest jednostkowy koszt pracy maszyny. A ten można znacznie obniżyć przez jej lepsze wykorzystanie i staranniejszą eksploatację. Stąd prosta droga do wspólnego użytkowania maszyn lub współpracy z firmami usługowymi. Niewątpliwie komercyjne firmy usługowe są najlepszym rozwiązaniem. Za tym przekonaniem przemawiają bieżące tendencje obserwowane w innych krajach. Należy pamiętać, że kosztowny i skomplikowany sprzęt wymaga niezwykle starannej eksploatacji. Do tego potrzebne są umiejętności operatora maszyny, których nie zastąpi nawet wieloletnie doświadczenie traktorzysty. Powstanie firm usługowych, a zwłaszcza wytworzenie się konkurencyjnego rynku usług, niezbędnego dla utrzymania niskich i stabilnych cen, wymaga wielu lat. W związku z tym pozostaje nam zainteresowanie się wspólnym użytkowaniem maszyn.

Obecnie hasło "wspólne użytkowanie maszyn" wywołuje najczęściej żartobliwe komentarze wskazujące, iż ta koncepcja w Polsce się nie sprawdza. Brak odpowiedzialności i poczucia wspólnoty sprawia, iż bardzo często wspólne użytkowanie polega na tym, że jedni maszynę psują, a drudzy ją naprawiają. Tak więc ze wspólnym użytkowaniem idzie nam "jak po grudzie". Można zaryzykować stwierdzenie, że chyba znacznie gorzej niż z grupami producenckimi. O ile liczba zwolenników tych ostatnich stale rośnie, to wspólne użytkowanie maszyn, pomimo budżetowego wsparcia, wciąż jest u nas rzadkością. Pomysły funkcjonujące pod różnymi nazwami (kółka maszynowe, zespoły maszynowe, międzysąsiedzkie grupy maszynowe) są już popularyzowane od ponad 10 lat, ale bez większych efektów. Nie spotkały się one z zainteresowaniem ze strony rolników. Składało się na to wiele powodów. Wśród nich za najważniejszy uważa się złe doświadczenia z poprzedniego systemu i dominację postaw indywidualistycznych. Nie mniej istotnym argumentem jest wciąż słaba motywacja do wprowadzania nowinek technicznych i technologicznych. Jeszcze do niedawna dokuczał brak kredytów preferencyjnych. Obecnie ten argument ma coraz mniejsze znaczenie, gdyż ta forma użytkowania maszyn jest już wspierana przez środki specjalnie przeznaczone na ten cel. Znacznym utrudnieniem są przepisy prawne, czy raczej ich brak. Dotyczy to zwłaszcza większych zespołów świadczących usługi na zewnątrz grupy, wymagających obsługi finansowo-księgowej, a także comiesięcznej sprawozdawczości. W tej sytuacji lepiej ograniczyć się do mniejszych grup nieformalnych świadczących sobie wzajemne usługi.

Maszyna jest wówczas kupowana wspólnie, ale jest użytkowana tylko przez jedną osobę. Świadczy ona usługi innym członkom grupy, a koszty napraw i eksploatacji rozkładają się proporcjonalne do pracy wykonanej u każdego z jej członków. Bardzo ważne jest porozumienie, zwłaszcza dotyczące firmowego serwisu, zwykle bardzo drogiego, ale i niezbędnego.

Większe grupy, jak choćby kółka lub wspólnoty maszynowe, wymagają bardziej złożonej i sformalizowanej organizacji, a także precyzyjnych zasad współpracy. Liczą one nieraz kilkadziesiąt osób, dlatego trudno wyobrazić sobie sprawne funkcjonowanie bez statutu lub co najmniej regulaminu i cennika. Tym bardziej że swoją działalnością wykraczają poza grupę współwłaścicieli maszyn, świadcząc usługi zewnętrzne. Stąd dla sprawnego działania wymagają niekiedy etatowego pracownika przyjmującego zlecenia. W Niemczech członkowie kółek gospodarują na prawie połowie, a w Austrii na 1/3 użytków rolnych. Obok obsługi swoich członków, świadczą usługi na rzecz współmieszkańców w zakresie gospodarki komunalnej, a zwłaszcza pielęgnacji zieleni, odśnieżania, itp. Dzięki zwolnieniom podatkowym za świadczone usługi i dotacjom na zakup maszyn, kółka te stały się bardzo popularną formą użytkowania maszyn również w innych krajach.

Warto rozważyć tworzenie kółek lub wspólnot maszynowych w gronie grup producenckich. Poza spełnianiem podstawowej funkcji, jaką jest lepsze wykorzystanie sprzętu rolniczego, będę one sprzyjać integracji grupy i zwiększać jej efektywność ekonomiczną. A dla tych, którzy nie dbają o wspólnie użytkowane maszyny, a także o majątek będący w posiadaniu grupy producenckiej, i tak nie ma miejsca. Albo zmienią swoje złe nawyki, albo będą musieli działać na własny rachunek.