• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2007

O NIEMIECKIM SADOWNICTWIE

Na przełomie stycznia i lutego 2007 roku uczestniczyłem w dwóch spotkaniach z sadownikami we wschodniej i zachodniej części Niemiec. Była to kolejna okazja do wymiany poglądów dotyczących sytuacji i przyszłości polskiego oraz niemieckiego sadownictwa.


Dobremu wyrośnięciu jabłek i osiągnięciu przez nie dużego rumieńca sprzyja właściwe zaopatrzenie drzew w potas

Teren między Berlinem i Frankfurtem nad Odrą w czasach NRD stanowił jeden z pięciu niemieckich okręgów ze skoncentrowaną produkcją sadowniczą. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w 7 dużych gospodarstwach uprawiano tam rośliny sadownicze na około 10 000 ha. Po zjednoczeniu Niemiec w 1989 roku wyraźnie zmniejszyła się powierzchnia tych upraw i dziś wynosi około 3000 ha, w tym tylko na 2000 ha produkcja jest na dobrym poziomie. Największy wpływ na tak duże zmniejszenie areału miała dotacja z UE na likwidację sadów jabłoniowych, wynosząca około 8000 DM/ha (ok. 4000 euro/ha). Na terenach po zlikwidowanych sadach przez 15 lat nie wolno było zakładać nowych. Drugim powodem była prywatyzacja gospodarstw państwowych i spółdzielczych. Obecnie znajduje się tam 80 gospodarstw prywatnych ze średnią powierzchnią 35 ha oraz 5 dużych, o łącznej powierzchni 1200 ha. Warto podkreślić, że w innych rejonach dawnej NRD duże państwowe gospodarstwa także sprywatyzowano, ale nie dzielono ich na mniejsze jednostki produkcyjne. Te nowe zakłady, a raczej spółki, zupełnie dobrze prosperują.

Inną ważną cechą rejonu między Berlinem a Frankfurtem nad Odrą są piaszczyste gleby z przewagą tych V i VI klasy. Na tych glebach, mimo nawadniania, średnie plony jabłek wynoszą 25–30 t/ha i przeważają małe owoce. Zaledwie 20–30% jabłek osiąga średnicę powyżej 7,5 cm. Kolejną charakterystyczną cechą jest dominacja bezpośredniej sprzedaży owoców — tylko około 30% sprzedaje się za pośrednictwem spółdzielni lub hurtowni. Przy bezpośredniej sprzedaży cena waha się od 0,7 do 1,0 euro/kg. Pod koniec stycznia za jabłka wysokiej jakości sprzedawane w spółdzielniach producent uzyskiwał 0,40–0,45 euro/kg. Warto jeszcze dodać, że w sklepach ceny jabłek wynosiły wtedy 1,5–2,0 euro/kg.

Są jeszcze stare sady jabłoniowe i wiele czereśniowych, z dużymi drzewami i starymi odmianami. W tych sadach opłacalność produkcji stoi pod znakiem zapytania. W nowych nasadzeniach liczba jabłoni waha się od 2000 do 3000 szt./ha na podkładce 'M.26' (na lekkich glebach), w przypadku czereśni na karłowych podkładkach wynosi 1000 drzew/ha. Wszystkie te sady są nawadniane. Mimo to, plony są zdecydowanie niższe niż w Polsce w podobnych sadach. Nie ulega wątpliwości, że sadownictwo na opisanym terenie dawnej NRD nie stanowi konkurencji dla naszego.

Inaczej jest w sadownictwie zachodnioniemieckim. Tam nie spotyka się sadów na bardzo lekkich glebach — głównie z powodów ekonomicznych. Plony jabłek muszą tutaj wynosić powyżej 40 t/ha, przy średniej cenie minimalnej 0,30–0,35 euro/kg, a czereśni — 12–15 t/ha (średnica owoców powyżej 28 mm) przy cenie powyżej 1,8 euro/kg, aby produkcja była opłacalna. W tej części Niemiec dominują gospodarstwa rodzinne, w których średnia powierzchnia upraw sadowniczych wynosi 10–15 ha, większość owoców sprzedaje się do spółdzielni.

Należy jednak stwierdzić, że w tym roku producenci jabłek w Niemczech są zadowoleni, gdyż ceny przekraczają 0,40 euro/kg przy kosztach produkcji 0,25–0,28 euro/kg. Mimo tego nastroje są raczej pesymistyczne. Obawiają się dalszego spadku opłacalności produkcji i wzrostu wymagań odbiorców. Warto nadmienić, że nie obawiają się już np. polskich jabłek. Są zainteresowani większym importem, nie tylko naszych jabłek, gdyż owoce są wysokiej jakości i tańsze.

Podczas pobytu w zachodniej części Niemiec na targach szparagowo-jagodowych w Leeze koło Hanoweru swoją uwagę skoncentrowałem na problemach dotyczących produkcji truskawek.
A to głównie dlatego, że od dwóch lat jest ona tam ledwo opłacalna z powodu niskich cen. Główną przyczyną jest nadprodukcja owoców. W 2004 roku w Niemczech wyprodukowano około 95 000 ton truskawek, a w 2006 r. — mniej więcej 130 000 ton. Średnia cena owoców deserowych wysokiej jakości wynosiła 0,8–1,0 euro/kg. Przy plonie około 20 t/ha (na plantacjach zagonowych z zagęszczeniem ok. 70 000 szt./ha) koszty produkcji wynosiły 0,8–1,0 euro/kg, a na "normalnych" plantacjach przy niższym plonie (10–15 t/ha) — 1,3–1,4 euro/kg. Godzina pracy kosztuje tam około 5 euro, a koszt zbioru kilograma truskawek wynosi 0,5 euro. Sadzonki frigo ze średnicą szyjki korzeniowej 12–14 mm kosztują 8–10 eurocentów/szt., a ze średnicą 18–20 mm — 13–14 eurocentów/szt. Z powodów ekonomicznych marginalna jest produkcja owoców przemysłowych. Nieznana jest już produkcja niemieckiej odmiany 'Senga Sengana'. Co najmniej 80–90% deserowych truskawek sprzedaje się do hurtowni lub spółdzielni w plastikowych opakowaniach o pojemności 0,5 kg, jest to głównie 'Elsanta'. Średnia powierzchnia plantacji towarowej wynosi w południowych Niemczech 3–5 ha, na północy i wschodzie — 30–40 ha, a czasem przekracza nawet 100 ha.

Specjaliści i producenci owoców truskawek są zgodni, że jeśli w tym roku także ceny będą niskie, w wielu gospodarstwach w Niemczech zakończy się produkcję towarową. Pozostaną tylko najlepsi, jak szacują, tylko 10–15%. W Niemczech produkcja owoców musi zmaleć o mniej więcej 30 000 ton, natomiast w Polsce może wzrosnąć o 20 000–30 000 ton. Sytuacja w naszym kraju jest zupełnie inna. Dużo plantacji o powierzchni 1–2 ha zlokalizowane jest w gospodarstwach rodzinnych. Na takiej powierzchni wszystkie prace, a nawet zbiór owoców, mogą wykonać członkowie rodziny. Wtedy produkcja jest tańsza, a owoce konkurencyjne na europejskim rynku truskawek. Trzeba tylko osiągać plon powyżej 10 t/ha, a raczej 15 t/ha, a owoce musza być wysokiej jakości — zarówno deserowe, jak i przemysłowe. Jest to szansa dla małych gospodarstw. Trzeba się bardzo spieszyć, aby z niej skorzystać.