• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2000

30 LAT KWIACIARSTWA

Trzydziestolecie powołania działu roślin ozdobnych w Instytucie Sadownictwa i Kwiaciarstwa uczczono dwudniowym ogólnopolskim zjazdem naukowym (9-10 grudnia 1999 r., Skierniewice).
Trzydziestolecie powołania działu roślin ozdobnych w Instytucie Sadownictwa i Kwiaciarstwa uczczono dwudniowym ogólnopolskim zjazdem naukowym (9–10 grudnia 1999 r., Skierniewice). Oprócz referatów i sesji plakatowych, były też, rzecz jasna, okolicznościowe życzenia, odznaczenia (fot. 1) oraz wspominki.

FOT. 1. DYREKTOR INSTYTUTU SADOWNICTWA I KWIACIARSTWA, DOC. DANUTA GOSZCZYŃSKA WRĘCZA OKOLICZNOŚCIOWY DYPLOM FRANCOIS CORBINEAU, ZE WSPÓŁPRACUJĄCEGO Z ISK, UNIWERSYTETU P.M. CURIE W PARYŻU


Podsumowując ostatnie 30 lat prof. Kazimierz Mynett (fot. 2), pierwszy szef kwiaciarskiego działu w Skierniewicach, podkreślił niekwestionowane zasługi prof. Szczepana Pieniążka — w 1969 roku dyrektora Instytutu Sadownictwa — dla utworzenia tej jednostki. Symptomatyczne, że prace naukowe w Zakładzie Roślin Ozdobnych IS (od 1978 roku ISK) rozpoczęto od hodowli, której efektem są 103 odmiany 9 gatunków, głównie cebulowych. Dziś, przy braku środków z budżetu państwa na tę działalność, straciła ona prawie zupełnie na znaczeniu — zlikwidowano nawet Zakład Hodowli i Odmianoznawstwa Roślin Ozdobnych ISK. Pewne zmiany są jednak nieuniknione, jako następstwo tego, co dzieje się w kraju, a w branży ogrodniczej szczególnie. Można się więc spodziewać, że powróci zamiar łączenia dwóch skierniewickich instytutów: ISK oraz Instytutu Warzywnictwa, niefortunnie realizowany (bez skutku) trzy lata temu. Sugerował to zresztą prof. Mynett mówiąc, że "na następne jubileusze trzeba zapracować w tym, czy innym instytucie, a gruszka, pietruszka i ostróżka mogą być badane w jednym laboratorium". Prelegent stwierdził też, między innymi, że znaczenie kwiatów, jako "pokarmu wyższego rzędu", powinno rosnąć wraz z rozwojem gospodarczym kraju. Dodał, że dobrze, w tym świetle, rokuje zmiana nazwy resortu sprawującego pieczę nad naszą branżą — na Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, gdyż nowoczesna wieś mogłaby się kojarzyć również z produkcją roślin ozdobnych.

FOT. 2. PROFESOR KAZIMIERZ MYNETT PODCZAS JUBILEUSZOWEGO WYKŁADU


W imieniu własnym i kolegów, doc. Teresa Orlikowska, obecnie kierownik Zakładu Biotechnologii Roślin Ozdobnych, podziękowała prof. Mynettowi za to, że przez 30 lat prowadził lobbing polskiego kwiaciarstwa — pięknie mówiąc i pisząc o roślinach trafiał do ludzi niezwiązanych z produkcją kwiaciarską, upowszechniał ją, dodawał jej splendoru. Innymi słowy: spełniał taką rolę, jak w sadownictwie profesor Pieniążek.
Jedyną organizacją producencką, jaka dała o sobie znać podczas jubileuszowych uroczystości, był Klub Producentów Anturium, ściśle współpracujący z ISK. Podziękowania za tę kooperację złożył — na ręce prof. Leszka Orlikowskiego — prezes klubu, Włodzimierz Kowalski. Profesor Orlikowski, współtwórca tej organizacji, stwierdził, że jej powołanie było próbą dogadania się naukowców z producentami (jak widać udaną, bo klub działa już 5 lat przydając sensu istnieniu branżowego instytutu). Wyraził też zadowolenie, że KPA jest znany nie tylko w kraju, ale również w Europie Zachodniej.
Kierujący obecnie działem kwiaciarskim ISK prof. Gabriel Łabanowski zaznaczył, że branża roślin ozdobnych generuje w Polsce 15% wartości produkcji ogrodniczej przyczyniając się do rozwoju wymiany handlowej z zagranicą. O tym, jakie są perspektywy polskiego kwiaciarstwa i eksportu, mówiła w Skierniewicach dr hab. Lilianna Jabłońska z SGGW. Oprócz tez przedstawionych przez nią na lubelskiej konferencji poświęconej krajowemu ogrodnictwu w drodze do Unii Europejskiej, które zostały streszczone w HO 1/2000, zawarła w swoim referacie inne ważne spostrzeżenia. Oto niektóre z nich. Jakkolwiek produkcji kwiatów ciętych pod osłonami nie rokuje się w naszych warunkach klimatycznych większych szans (zużywamy o 40% energii cieplnej więcej niż Holendrzy, a ci i tak przenoszą uprawy, zwłaszcza róż, poza Europę — do Afryki i Ameryki Płd.), to jednak można znaleźć nisze, gdzie możemy być konkurencyjni. Zdaniem prelegentki, takie lepsze perspektywy stoją przed anturium. Warto podkreślić, że w asortymencie obecnie importowanych kwiatów ciętych 90% stanowią róże, chryzantemy i goździki. Ogólnie lepsza przyszłość ma czekać naszych producentów roślin doniczkowych, których eksport z Polski zwiększył się ponaddwukrotnie w ciągu ostatnich dwu lat. Konieczne jednak będzie precyzyjniejsze dostosowanie programu produkcji do konkretnych terminów wzmożonego popytu w UE (np. Dzień Matki jest tam świętem ruchomym, przypadającym na pierwszy weekend maja). Powinniśmy też utrzymać wysoką pozycję wśród dostawców sadzonek na rynek "Piętnastki" — obecnie zajmujemy 2. miejsce, po Francuzach (notowania takie są zasługą przede wszystkim krajowych laboratoriów kultur in vitro).
Jesteśmy też liczącym się eksporterem cebul roślin ozdobnych. Pozycję tę możemy ugruntować we wspólnej Europie — szanse jednak stoją przed wielkotowarowymi gospodarstwami oraz spółkami polsko-holenderskimi (jak wiadomo, głód ziemi w Kraju Tulipanów powoduje, że tamtejsi producenci są zainteresowani wyprowadzaniem upraw roślin cebulowych poza swój kraj). Natomiast ograniczeniem, jakie czyni nas mało konkurencyjnymi w porównaniu z ogrodnikami z Zachodu, jest słabe rozeznanie rynku i strach przed zawieraniem umów z dużym wyprzedzeniem, co praktykują na przykład, Holendrzy.
Dr hab. Lilianna Jabłońska podkreśliła również, iż polscy producenci przegrają w rozmowach dotyczących cen, o ile — tak, jak obecnie — będą prowadzili negocjacje z importerami na własną rękę, każdy z osobna. Wypada więc zakończyć podsumowanie wykładu tą samą, co zwykle, konkluzją: podstawowe znaczenie dla przyszłości rodzimego ogrodnictwa, w tym kwiaciarstwa, ma wspólne, zorganizowane działanie. Jest to truizm, lecz jakoś trudno zrealizować tę oczywistość.
Kolejny kwiaciarski jubileusz w Skierniewicach być może odbędzie się za 10 lat (piszę "być może", bo nie wszyscy świętują 40-lecia). Należy zakładać, że Polska stanie się do tego czasu członkiem Unii Europejskiej. Z ciekawością, ale i zarazem niepokojem myślę o tej dacie. Czy będzie wówczas co celebrować?