• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2000

WGRO SA WOBEC WYZWAŃ ROZWOJOWYCH

Od lat trwają w naszym kraju dyskusje o rynkach hurtowych. Do tej pory nie doczekały się realizacji plany stworzenia ich ogólnopolskiej sieci. Z tych, które powstały, największy sukces odniosła Wielkopolska Giełda Rolno-Ogrodnicza SA w Poznaniu. Inne, jak na przykład podwarszawskie Bronisze, długo nie mogły sobie poradzić.
Od lat trwają w naszym kraju dyskusje o rynkach hurtowych. Do tej pory nie doczekały się realizacji plany stworzenia ich ogólnopolskiej sieci. Z tych, które powstały, największy sukces odniosła Wielkopolska Giełda Rolno-Ogrodnicza SA w Poznaniu. Inne, jak na przykład podwarszawskie Bronisze, długo nie mogły sobie poradzić. Z problemami boryka się ciągle gdański rynek hurtowy w Barniewicach. O wypowiedź na temat źródeł sukcesu WGRO SA w Poznaniu oraz perspektyw rozwoju innych rynków w Polsce zwróciłem się do prezesa Zarządu poznańskiego rynku, Jana Ciesielskiego.

Wojciech Górka: Minęło osiem lat od uruchomienia Wielkopolskiej Giełdy Rolno-Ogrodniczej SA w Poznaniu. Jak można podsumować dotychczasową działalność tego rynku? Jakie plany się powiodły, a których nie udało się zrealizować?

Jan Ciesielski: Dotychczasowy okres funkcjonowania WGRO SA w pełni potwierdził, przyjęte na etapie budowy, założenia docelowego modelu rynku, uwzględniające specyfikę polskiego rolnictwa oraz szybko odradzającego się w Polsce handlu hurtowego i detalicznego. Dla stabilizacji rynku istotne było założenie ścisłego dostosowania jego rozwoju do możliwości finansowych, którymi dysponowaliśmy, oraz uwzględnienie postępującej globalizacji. Z ogromną satysfakcją muszę stwierdzić, że osiągnęliśmy sukces. WGRO SA rozwijała się szczególnie szybko w pierwszych 4 latach swojego funkcjonowania — już w 1995 roku natrafiliśmy na pierwsze bariery w postaci braku wolnych przestrzeni do dalszego rozszerzania rynku o nowe branże, rozwoju niezbędnej infrastruktury technicznej oraz zwiększania powierzchni parkingowych. Wydawało się, że po decyzji władz Poznania o wejściu aportem do naszej spółki, problemy te się rozwiążą. Z ubolewaniem muszę jednak stwierdzić, że z różnych — niezależnych od zarządu WGRO SA — względów realizacja programu MRS (czyli rozszerzenia rynku o nowe branże: mięsną, rybną i mleczarską) została zahamowana. Tymczasem czas ucieka, z roku na rok zaostrza się konkurencja, a rynek funkcjonuje w coraz trudniejszych warunkach. Ten problem próbujemy obecnie rozwiązać w innych układach organizacyjnych.

W. G.: Proszę o kilka danych liczbowych, ilustrujących liczbę uczestników rynku hurtowego w Poznaniu oraz wielkość obrotów Waszej giełdy.

J. C.: Oceniamy, że obecnie obsługujemy 4–5 mln konsumentów końcowych, a około 7 tysięcy zarejestrowanych firm stale zaopatruje się na naszym rynku. Codziennie po zakupy przyjeżdża do nas 2–4 tysięcy samochodów. Stałe miejsca handlowe posiada około 1400 firm z różnych branż. Do tego należy jeszcze dodać 800–1200 rolników, rzadziej lub częściej sprzedających swoje produkty na naszym rynku. Wielkość obrotów wszystkich handlujących u nas firm szacujemy na 350–400 tys. ton, z tego około 250 tys. ton przypada na krajowe owoce i warzywa, pozostałe to owoce południowe i artykuły spożywcze. Wartość obrotów zamyka się kwotą 400–500 mln zł, w tym 7–7,5 mln zł to obroty naszej stacji "Paker".

W. G.: Coraz częściej słyszymy, że czas rynków hurtowych przeminął, a przyszłość należy do bezpośrednich kontaktów między wielkimi sieciami handlowymi a producentami. W jakim kierunku powinny, Pana zdaniem, ewoluować takie placówki, jak Wasza, aby nie przegrać w tej rywalizacji?

J. C.: Specyfika rozwoju rynków hurtowych w Polsce różni się od tej w krajach Europy Zachodniej. Działalność tych rynków na Zachodzie niewiele się zmieniła, ale przemiany dotyczą ich zewnętrznego otoczenia. Większość nastawiona jest dalej na administrowanie terenem, udostępnianie miejsc w halach oraz zapewnienie infrastruktury. Pojawiły się jednak duże sieci handlowe, które narzucają własny system organizacyjny oparty na rozwiązaniach logistycznych preferujących terminową organizację odpowiednio przygotowanych dostaw, w ściśle określonych ilościach i po z góry ustalonej cenie. Poszczególne firmy działające na rynkach hurtowych nie zawsze są przygotowane, aby być partnerem dużych sieci. Część rynków w Europie Zachodniej podjęła więc próbę przystosowania się do zmieniającego się otoczenia, przestawiając się na systemy logistyczne. Dużo łatwiej jest jednak wybudować rynek od podstaw niż zmieniać narosłe doświadczenia. Dlatego w naszym kraju mamy większą szansę przystosować się do nowych wymagań rynku, jednak — z uwzględnieniem polskiej specyfiki. Ze względu na duże rozdrobnienie sfery produkcji i niedorozwój organizacji producenckich, polskie rynki hurtowe muszą realizować zadania, które w innych krajach do nich nie należą, przede wszystkim pośredniczyć w handlu między rozdrobnioną sferą produkcji a dużymi sieciami handlowymi. W Polsce w zasadzie tylko rynek hurtowy (ze względów organizacyjnych, z powodu szerokiej oferty produktów i siły ekonomicznej) jest w stanie być ich partnerem, jednocześnie chroniąc drobne firmy przed "dyktatem" supermarketów i zapewniając niezbędną, bardzo drogą infrastrukturę (np. maszyny do sortowania i pakowania). Rynki hurtowe w Polsce nie mogą jednak nastawiać się wyłącznie na zaopatrywanie dużych sieci handlowych, trzeba również kontynuować to, co nam obecnie się udaje — zaopatrywać duże, średnie i małe sklepy detaliczne, sieci hotelarskie, gastronomiczne oraz firmy cateringowe. Te placówki zawsze będą poszukiwały pewnego miejsca zaopatrzenia i tego segmentu rynku nie wolno nam stracić. Dlatego też musimy szybko rozszerzyć poznański rynek hurtowy o nowe branże. Jesteśmy bowiem oparciem dla walczącego o przetrwanie drobnego handlu. Niezależnie od światowych tendencji, tamtejszych rozwiązań nie należy traktować jako dogmatu. Wszystko zależy od tego, jaki system wybierze społeczeństwo — czy taki, jak w Niemczech i Anglii — gdzie większość obrotów jest realizowana przez sieci handlowe, czy model włoski, w którym duża część obrotów przypada na małe i średnie firmy handlowe.
Odpowiedź na pytanie, czy okres rynków przemija, zależy przede wszystkim od tego, czy potrafimy na czas zrobić wszystko, aby duże sieci handlowe stały się naszymi klientami. Wymaga to rozwoju systemów logistyczno-dystrybucyjnych. Drugim warunkiem jest rozszerzenie działalności o nowe branże, które są obecnie szczątkowe lub w ogóle niereprezentowane (MRS). Wreszcie trzecim warunkiem jest stworzenie organizacji, która przejmie na siebie funkcje zaopatrzenia w nowych branżach, zapewniając dostawy po cenach producenta. Dominacja producenta będzie oznaczać to, że hipermarketom lub pojedynczym sklepom łatwiej (szybciej i taniej) — ze względu na koszty transportu — będzie zaopatrzyć się kompleksowo na rynku hurtowym. Jak więc widać, nie zawsze musimy się opierać tylko na doświadczeniach. Dla osiągnięcia sukcesu trzeba często patrzyć w przyszłość i przestawiać się "na nowe", mimo że początkowo może to dużo kosztować.

W. G.: Jak powinny wyglądać "zdrowe" relacje pomiędzy rynkiem hurtowym a supermarketami?

J. C.: W tych kontaktach przyjmujemy pozycję kooperanta, a nie przeciwnika. Inne postępowanie byłoby odwracaniem biegu rzeki. Od kilku lat z powodzeniem współpracujemy z szeregiem dużych super- i hipermarketów. Sądzę, że idziemy we właściwym kierunku, a w miarę cywilizowania się obrotu towarowego w Polsce nasza rola jako dostawców dla dużych sieci handlowych będzie rosła. Na podkreślenie zasługuje integracyjna funkcja rynku hurtowego, gdyż obecnie trudno sobie wyobrazić — ze względu na duże rozdrobnienie, nielojalność oraz słabość ekonomiczną — prowadzenie skutecznych akcji promocyjno-reklamowych polskich produktów przez pojedyncze podmioty lub grupy producenckie. Może to robić tylko rynek hurtowy, ale niezbędne są zmiany organizacyjne w sferze produkcji oraz w funkcjonowaniu tegoż rynku, przede wszystkim wdrożenie systemów logistycznych. Mieliśmy w Poznaniu światowy zjazd rynków hurtowych, na którym zaprezentowaliśmy taki system, wprowadzany przez WGRO SA. Spotkał się on z dużym zainteresowaniem i został bardzo dobrze przyjęty. Z satysfakcją stwierdzam, że nasze rozwiązania koncepcyjne wykorzystano w budowanym obecnie rynku hurtowym w Lizbonie.

W. G.: Wspomniał Pan już, że intensywnie pracujecie nad organizacją systemu logistycznego. Na czym dokładnie mają polegać zmiany?

J. C.: Wdrażanie systemów logistycznych i poszerzenie rynku o nowe branże jest konsekwencją przyjętych wcześniej długookresowych planów naszego rozwoju, zmierzających do umacniania pozycji WGRO SA na hurtowym rynku w Polsce, a wynikających ze stale zmieniającego się, w wyniku globalizacji rynku, otoczenia zewnętrznego. Ze względu na niedorozwój polskich systemów logistycznych, instalujące się na naszym rynku duże sieci handlowe muszą tworzyć własne. Po przyjęciu do Unii Europejskiej może nam więc zagrozić eliminacja z rynku polskich produktów (szczególnie ogrodniczych i nietrwałych spożywczych). Naszym zamiarem jest likwidacja istniejącej luki z korzyścią dla polskich producentów. W uproszczeniu, systemy logistyczne polegają na perfekcyjnym dostosowaniu sfery produkcji do stale zmieniających się wymagań rynku dzięki: - zapewnieniu dwukierunkowego przepływu informacji — między sferą konsumpcji i produkcji, - likwidacji zbędnych ogniw pośredniczących, co zmniejsza koszty manipulacyjne i magazynowania, - dostarczaniu towarów bezpośrednio ze sfery produkcji do sklepów "na czas", na podstawie długoterminowych umów pozwalających z wyprzedzeniem określić ceny i dostosować produkty do wymagań konkretnego odbiorcy. Za koniecznością rozwijania systemów logistycznych przemawia również potrzeba sprostania coraz lepiej zorganizowanej konkurencji na rynkach zewnętrznych oraz szybszego reagowania na pojawiające się tam szanse. Pragnę również dodać, że obecnie wdrażamy pilotażowy program logistyczny obejmujący całą Wielkopolskę.

W. G.: Czy stworzenie systemu logistycznego przyniesie wymierne korzyści producentom? Czy przewidujecie współpracę z producentami we wspieraniu eksportu produktów ogrodniczych?

J. C.: Korzyści dla producentów są bezsporne. Wymienię tylko niektóre z nich. Przede wszystkim lepsze rozeznanie i dostosowanie się do potrzeb rynku zmniejsza koszty dystrybucji, uwalnia rolnika od zbędnych kosztów manipulacyjnych i tych związanych ze sprzedażą towaru, pozwala zaistnieć w kanałach dystrybucji nieosiągalnych dla pojedynczego małego producenta, prowadzi do oszczędności czasu. Wszystko to pozwala z kolei na podniesienie poziomu i jakości produkcji. Z myślą o ułatwieniu zbytu krajowych produktów, zarząd WGRO SA utworzył specjalny dział zajmujący się przygotowaniem i kompletowaniem dużych, jednorodnych partii produktów dla potrzeb rynku wewnętrznego oraz na eksport. Działalność tę komplikują jednak duże rozdrobnienie i brak standaryzacji produkcji. W związku z tym, przed polskimi systemami logistycznymi stoi — w skali większej niż w innych krajach — problem organizacji produkcji. My podejmujemy te wyzwania. Od dwóch lat, na przykład, udaje nam się z powodzeniem kompleksowo organizować produkcję korniszonów na eksport do UE. W tym celu powołaliśmy specjalny dział doradztwa technologicznego, który świadczy też usługi dla tworzonych przy WGRO SA grup producenckich.

W. G.: Niedawno nasz Sejm uchwalił w końcu ustawę o grupach producenckich. Czy widzi Pan rolę rynków hurtowych w organizacji nowych i wspieraniu istniejących już organizacji tego typu?

J. C.: Rola rynków hurtowych w organizowaniu i wspieraniu grup producenckich w polskich warunkach, ze względu na słabość organizacji branżowych, jest szczególna. W naszym przekonaniu w tej sytuacji rynki hurtowe są obecnie instytucją najbardziej predystynowaną do pomocy organizacjom producentów, ze względu na dobre rozeznanie potrzeb rynku i posiadany potencjał ekonomiczny. WGRO SA inspiruje i wspiera tworzenie grup producenckich w rejonie swojego działania, uczestnicząc w finansowaniu niezbędnej infrastruktury i organizując doradztwo.

W. G.: Na koniec, jaka Pana zdaniem jest przyszłość Waszego i innych rynków hurtowych w Polsce, czy warto jeszcze inwestować w budowę kolejnych?

J. C.: Powiem krótko — nie widzę zagrożeń dla funkcjonowania, wręcz przeciwnie. Spełnianie przez rynek wszystkich jego funkcji wymaga odtworzenia jednolitego rynku krajowego, a to z kolei — stworzenia tak, jak przewiduje program rządowy, całej sieci ściśle powiązanych i współpracujących ze sobą rynków hurtowych. Trzeba jednak pamiętać o tym, że działalność tych ostatnich musi ulegać ciągłej ewolucji. Znaczenie rynków działających w oparciu o tradycyjną formułę zapewniania miejsca handlowego maleje na rzecz nowych funkcji wynikających z rozwijania rozwiązań logistycznych. W tym przypadku znaczenie rynków hurtowych w kanałach dystrybucji nie będzie malało, a wręcz rosło, szczególnie w polskich realiach i pod warunkiem dostosowania rozwiązań do istniejącej specyfiki polskiego handlu i rolnictwa.

W. G.: Dziękuję za rozmowę.