Numer 03/1999
Tak dosłownie odpowiedział znajomy sadownik na moje pytanie o to, co się dzieje na rynku w początkach lutego. Rzeczywiście, jest kilka powodów do zadowolenia.
Rolnicze blokady tylko w niewielkim stopniu wpłynęły na przebieg eksportu do Rosji. Jedynym ich skutkiem był fakt, że ciężarówki przyjeżdżały do producentów później niż się umawiano. Zarówno blokady, jak i wzrost kursu dolara spowodowały też, że cena netto Idareda wynosiła już ''w porywach'' 0,9 zł/kg. Poglądy co do tego, czy się ona utrzyma, są podzielone. Większość uważa, że znowu spadnie do 0,7 zł/kg, co już się zresztą stało w wielu rejonach Mazowsza. Popyt nadal jest duży, ale, jak oceniają sadownicy z Mazowsza i Podlasia, w przechowalniach pozostało już tylko 20%, najwyżej 30% jabłek tej odmiany. Jest to sytuacja zupełnie różna od tej z poprzedniego sezonu, kiedy to eksport Idareda na większą skalę rozpoczął się dopiero pod koniec stycznia. W tym roku niedługo zapasy tej odmiany ulegną wyczerpaniu. Opisany rozwój wydarzeń doprowadził do lepszych notowań cen Idareda w kraju (tab. 1) oraz do wzrostu zainteresowania handlowców ze Wschodu innymi odmianami, m.in. Glosterem (po l zł/kg) i Jonagoredem (po 1,2-1,3 zł/kg).
| ||
| ||
Więcej zostaje w kieszeni sadownika | ||
Niezły jest też stan rynku krajowego. Wzrostowa tendencja cen ze stycznia utrzymała się także w lutym (tab. 2). Tak, jak na początku roku, jabłka w hurcie są o 30% droższe niż rok temu, w detalu zaś - tylko o 22%. Teraz już nie detaliści zarabiają na sadownikach, ale odwrotnie.
Na Mazowszu i Podlasiu wielu sprzedało już połowę jabłek (nie licząc Idareda). Takie są szacunki sadowników, którzy dodają, że rynek krajowy ''bierze'' obecnie nieco więcej owoców niż miesiąc temu. | ||
| ||
O cenie decydują jakość i odmiana | ||
Do najtańszych odmian w hurcie (tab. 3) należały w lutym w kolejności rosnącej: Boiken, Landsberska, Red Boskoop (sic!), Idared i Mcintosh. Za trzy ostatnie płacono po ,1,1 zł/kg. O ile jest to cena stosunkowo niska, jak za Red Boskoopa, o tyle zupełnie przyzwoita jak za Idareda (nawet za bardzo ładnego). Najdroższe (w kolejności malejącej) były w tym samym miesiącu: Szampion, czerwone sporty Jonagolda (niewielkie różnice cen) i... Lobo. Tej ostatniej odmiany nadal jest niewiele na rynku (a dużo w chłodniach), więc i cena jej jest wysoka. Za ładne Lobo można dostać nawet więcej niż za zwykłego Jonagolda. W ubiegłym sezonie hurtownicy narzekali na zieloną barwę zasadniczą, twierdząc, że owoce są niedojrzałe. W tym roku do tego typu sytuacji już nie dochodzi. Prawdopodobnie klienci coraz bardziej przyzwyczajają się do jabłek z chłodni.
Nieco lepiej niż w ubiegłym miesiącu trzyma się Gloster, chociaż sadowników nie zachwyca, że odmiana ta cenowo porównywalna jest z Cortlandem. Kupujący sprawdzają często stan gniazda nasiennego (czy nie gnije). Słowem - karczować nie ma potrzeby, ale sadzić też chyba nie za bardzo. Ceny w detalu na ogół pokrywają się z hurtowymi. Wyjątek in plus stanowi Elstar. Do najdroższych jabłek należy też krajowy Golden Delicious i Ligol, którego ciągle jest jednak niewiele. W sumie rynkowa rzeczywistość mieści się w formule tytułu. Ale... ''jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy''. W tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu. Jaka - o tym następnym razem. |