• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2001

USTAWA, PROGNOZY, PREPARATY

Tytułowe tematy były najczęściej poruszanymi podczas organizowanej 22.–23.02. przez Instytut Sadownictwa w Skierniewicach Ogólnopolskiej Naukowej Konferencji Ochrony Roślin Sadowniczych.
Ze względu na aktualność tematu, jako pierwszy wystąpił zastępca głównego inspektora ochrony roślin — Marian Hul. 16 lutego Parlament zatwierdził bowiem tekst ustawy o zmianie ustawy o ochronie roślin uprawnych (szerzej temat ten przedstawiam na str. 8).
Szczególną uwagę podczas tegorocznego spotkania zwracano na prognozowanie zagrożeń upraw sadowniczych w nadchodzącym sezonie. (O prognozach piszemy także na str. 36 oraz w HO 3/2001.)

Które szkodniki?
O ile szkodniki glebowe od dawna były zagrożeniem jagodników, o tyle w sadach nie wyrządzały dotychczas szkód mających znaczenie gospodarcze. W ostatnich latach obserwuje się jednak niebezpieczny wzrost liczebności tych organizmów — zarówno na plantacjach roślin jagodowych, jak i w młodych nasadzeniach drzew owocowych. Do najliczniejszych i najniebezpieczniejszych zalicza się od dawna larwy opuchlaków, drutowce, a ostatnio także pędraki — wśród nich zwłaszcza larwy chrabąszcza majowego. Szkodniki te obgryzają korzenie, co prowadzi do osłabienia plonowania, nawet śmierci rośliny. Czasami młode drzewka można bez trudu wyciągnąć z ziemi, a przyczyną tego jest zupełny brak korzeni — efekt żerowania pędraków. Konieczne jest więc, przed założeniem uprawy, skontrolowanie obecności tych organizmów w podłożu i, w razie konieczności, zwalczanie granulowanymi preparatami fosforoorganicznymi. Takie profilaktyczne badania są niezbędne, ponieważ w trakcie uprawy likwidacja tej grupy szkodników jest niemożliwa.
Zagrożeniem sadów stają się obecnie także chrząszcze, między innymi chrabąszcza majowego, ogrodnicy niszczylistki, guniaka czerwczyka czy nierówienki listnika. Zjadają one liście, ale — co szczególnie niebezpieczne — uszkadzają także młode zawiązki owoców. (Obserwowano nawet chrabąszcza majowego zjadającego płatki korony kwiatów.) Konieczna jest więc lustracja sadów w maju i czerwcu w celu stwierdzenia obecności chrząszczy tych gatunków. Zwalczanie dorosłych osobników jest konieczne, ze względu na ich bezpośrednią szkodliwość, a także po to, aby nie dopuścić do złożenia jaj przez samice.
Wśród szkodników niszczących nadziemne części roślin nadal niebezpieczne (ze względu na problemy ze zwalczaniem) są zwójkówki liściowe, które żywią się zarówno liśćmi, jak i owocami. Obserwowano także liczne populacje szkodników minujących — toczyka gruszowiaczka i szrotówka białaczka, których gąsienice pierwszego pokolenia uszkadzają liście, a drugiego — wgryzają się do owoców powodując robaczywienie. W tym sezonie bardzo licznie wystąpią mszyce, wśród nich jabłoniowa, jabłoniowo-babkowa, ale także bawełnica korówka czy miodówka gruszowa plamista. Poza bezpośrednimi szkodami wywołanymi żerowaniem pluskwiaki te są także niebezpieczne pośrednio — przenoszą bowiem choroby wirusowe drzew i krzewów owocowych. W zeszłym sezonie uprawowym, zwłaszcza w drugiej połowie lata, notowano obfite populacje przędziorków. Tak duże ich liczebności były zaskoczeniem dla właścicieli sadów i plantacji jagodowych. Jeżeli nie przeprowadzono późnoletnich czy wczesnojesiennych zabiegów przeciwko tym roztoczom i nie ograniczono liczby zimujących samic, to w nadchodzącym sezonie te szkodniki mogą stanowić duży problem. Kolejnymi roztoczami, z którymi niewątpliwie przyjdzie się zmagać w sezonie 2001, są szpeciele: pordzewiacz jabłoniowy, podskórnik gruszowy, pordzewiacz śliwowy, a także szpeciel śliwowiec — opisywany dotychczas za granicą, ale rejestrowany ostatnio i u nas masowo w rejonach Koszalina, a nielicznie w Rzeszowskiem, Kieleckiem, Grójeckiem. Żerowanie tego ostatniego szkodnika prowadzi do powstawania galasów na brzegach liści i na skórce owoców. Jego samice wychodzą z zimowych kryjówek w okresie rozwijania się liści, początkowo wysysają soki z liści, następnie przenoszą się do kwiatów, z czasem opanowują także zawiązki śliwek, które w wyniku uszkodzeń słabo rosną i są zdeformowane. Niektóre osobniki (w pełni kwitnienia śliw) wgryzają się do liści. W roku może rozwinąć się do pięciu pokoleń szpeciela śliwowca. Zaniedbane (ze względu na nieopłacalność produkcji owoców) plantacje porzeczek zostały masowo zaatakowane przez wielkopąkowca porzeczkowego. Będzie go wiele i w tym sezonie.

Które choroby?
Sezon wegetacyjny 2000 roku, zarówno pod względem temperatury, jak i wilgotności odróżniał się od ostatnich dwudziestu lat. Zanotowano w nim tylko 5 okresów krytycznych sprzyjających porażeniu grzybem Venturia inaequalis, wszystkie w drugiej połowie maja. Liście drzew były już wtedy odporniejsze na zakażenie. Dopiero intensywne opady w lipcu (ten miesiąc również odbiegał od średnich — był bardzo chłodny i deszczowy) korzystnie wpływały na rozwój tego patogenu. W sadach, w których nie wykonano zabiegów w tym okresie, obserwowano później liczne objawy parcha — na młodych, jesiennych przyrostach, także na owocach stwierdzano parcha przechowalniczego. Sadownicy, którzy nie przeprowadzili, pomimo obecności choroby, zabiegu mocznikiem jesienią, mogą spodziewać się wczesnych infekcji. Zdecydowanie jednak w nadchodzącym sezonie choroba będzie bardzo ograniczona i zabiegi preparatami miedziowymi powinny zabezpieczać przed wczesnowiosennymi wysiewami zarodników workowych grzyba, a co się z tym wiąże — przed infekcjami w tym okresie. Do wysiewu zarodników V. inaequalis nie są konieczne opady deszczu. W 2000 roku proces ten kilkakrotnie stymulowała rosa. Liczba wysianych w takich warunkach zarodników była jednak niewielka. Jeżeli w 2001 roku warunki będą korzystne dla sprawcy choroby, należy pamiętać o przestrzeganiu zasady rotacji fungicydów. Preparatami anilinopirymidynowymi, także strobilurynowymi, nie należy wykonać więcej niż 2, 3 zabiegi w sezonie.
W nadchodzącym roku spodziewane jest także małe nasilenie grzyba Botrytis cinerea. W sadach i na plantacjach truskawek szarą pleśń, której sprawcą jest wymieniony patogen, notowano w zeszłym roku lokalnie. Wydaje się, że ze względu na sporadyczne wystąpienie w 2000 roku drobnej plamistości liści drzew pestkowych (jeśli już to źródło choroby znajduje się w sadzie, zarodniki Blumeriella jaapi nie są bowiem przenoszone na duże odległości), gorzkiej zgnilizny wiśni, brunatnej zgnilizny drzew pestkowych w obecnym sezonie wystarczą 1–3 zabiegi, aby nie mieć problemów z tymi chorobami. W przypadku gorzkiej zgnilizny wiśni będzie można ograniczyć zabiegi wkrótce po kwitnieniu na korzyść 2, 3 bliżej okresu zbiorów
Z całą pewnością w zbliżającym się sezonie możemy się spodziewać problemu z mączniakami prawdziwymi. Konieczny będzie więc wczesnowiosenny przegląd drzew, aby w odpowiednim momencie podjąć walkę chemiczną. Amerykański mączniak agrestu był ubiegłego lata dużym problemem na plantacjach agrestu i porzeczki. O ile ochrona liści przed patogenem była skuteczna, o tyle, niestety, owoców nie udawało się ochronić. Należy się więc liczyć z koniecznością intensyfikacji zabiegów ochronnych przeciwko mączniakom.
Poważne zagrożenie spowoduje Phytophthora cactorum — sprawca zgnilizny korony truskawek i skórzastej zgnilizny owoców truskawek. Od zeszłego sezonu obserwuje się coraz więcej odmian truskawek, które stają się żywicielem tego grzyba ('Elsanta', 'Honeoye', 'Kent', 'Elkat', 'Pegasus'). Jedynie mateczniki 'Sengi Sengany' i 'Dukata' były wolne od patogenu. Grzyb ten rozprzestrzeniany jest po kraju błyskawicznie wraz z sadzonkami pochodzącymi z kwalifikowanych plantacji matecznych. Likwidacja chorych roślin nie pomaga w ograniczeniu tej zgnilizny — patogen raz wprowadzony do podłoża może bowiem przetrwać w glebie nawet 15 lat.

Nowe zagrożenia
Do nich zalicza się zanotowaną po raz pierwszy w zeszłym roku w Polsce, na plantacji truskawek 'Tudla' i 'Camarosa' założonej z hiszpańskich sadzonek, antraknozę truskawki. Wywołuje ją grzyb Colletotrichum acutatum, który w sprzyjających mu warunkach może doprowadzić do zniszczenia całej uprawy. Na nadziemnych częściach roślin obserwowano ciemne, czerniejące zgnilizny i obfite zarodnikowanie. Na przekroju korony widoczne były brązowe, dość suche nekrozy. Jeśli producenci zaobserwują podobne objawy, powinni fakt ten zgłosić do najbliższej inspekcji ochrony roślin.
Nowością w Polsce jest także notowana od 1997 r. (na razie jedynie na owocach grusz 'Lukasówki' i 'Konferencji') zgnilizna przykielichowa gruszek wywoływana najprawdopodobniej przez grzyba Alternaria alternata. W 2000 roku warunki klimatyczne nie sprzyjały także tej chorobie, w związku z czym nasilenie jej było mniejsze niż w 1999 r. Mimo to, pierwsze małe, ciemnobrązowe plamy na skórce wokół kielicha zanotowano już w sierpniu. Powiększały się one z czasem i były obficie pokryte czarnymi zarodnikami. Miąższ w ich obrębie gnił. Skórka żółkła, owoce szybko dojrzewały i opadały, proces chorobowy rozwijał się — zgnilizna obejmowała nawet gniazdo nasienne. Lekko porażone owoce próbowano przechować — przy temperaturze 3°C choroba rozwijała się jednak nadal, na powierzchni plam i zniszczonego miąższu pojawiła się również zielonoczarna grzybnia. Porażeniu roślin tym patogenem może sprzyjać zła kondycja roślin, na przykład osłabienie drzew spowodowane niedoborem związków pokarmowych.

Zarejestrowane i zapowiadane
Ze względu na światowy trend poszukuje się obecnie alternatywnych (dla substancji chemicznych) rozwiązań. Bada się wyciągi roślinne (np. z miodli indyjskiej), preparaty zawierające naturalne substancje entomobójcze, itp. Przy intensyfikacji produkcji nie da się zupełnie odejść od chemicznych preparatów, dąży się jednak do tego, aby związki te były najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze dla środowiska. W trakcie badań rejestracyjnych jest obecnie Runner 240 SC, przeznaczony do zwalczania zwójkówek, szkodników minujących liście i owocówek, którego substancją biologicznie czynną jest metoksyfenozyd uniemożliwiający gąsienicom tych owadów prawidłowe linienie. Środek ten jest bezpieczny dla owadów zapylających i entomofagów.
Nowym insektycydem, który będzie można prawdopodobnie wykorzystać w integrowanej ochronie roślin przeciwko owocówce jabłkóweczce i śliwkóweczce, jest Spinosad 480 SC zawierający produkty fermentacji przy udziale bakterii Saccharopolyspora spinosa.
Przeciwko zimującym stadiom przędziorków, mszyc, miseczników, miodówek użyć można już zarejestrowanych u nas zoocydów, które zawierają syntetyczne bądź naturalne oleje (Para Sommer 75 EC, Paroil 95 SC, Promanol 60 EC). Preparatami tymi można będzie prawdopodobnie skutecznie ograniczyć także populacje wielkopąkowca porzeczkowego (badania nad rozszerzeniem rejestracji trwają). Preparat pokrywając pąki porzeczek utrudnia wyjście tego szkodnika, a naniesiony na pędy uniemożliwia przemieszczanie się szpecieli i opanowanie przez nie kolejnych pąków.
Forma podania zoocydu pełni ważną rolę w zwiększaniu skuteczności zabiegu i bezpieczeństwa organizmów pożytecznych. W ubiegłym roku został zarejestrowany Appeal 04 PA, który przywabia samce owocówki jabłkóweczki (zawiera bowiem feromon tego szkodnika), a syntetyczny pyretroid wchodzący także w jego skład — zabija szkodnika. Preparat ten aplikuje się kroplami na powierzchnię kory pędów chronionych drzew, w związku z czym nie przedostaje się on do owoców.
Zwiększenie skuteczności zabiegów, a także ograniczenie zużycia akarycydu, uzyskuje się poprzez dodanie do niego preparatu Stirup M (jeszcze w badaniach). Substancja aktywna zawarta w tym ostatnim powoduje nadmierną ruchliwość szkodnika, który przechodzi na górną stronę liścia, gdzie łatwiej go zwalczać.
W ubiegłym roku został zarejestrowany do zwalczania zarazy ogniowej w sadach i szkółkach w Polsce pierwszy antybiotyk pod nazwą Hortocyna 18 SP, zawierający siarczan streptomycyny. Ponieważ prognozowanie wystąpienia tej choroby jest bardzo trudne, w sadach produkcyjnych szczególnie zagrożonych, to jest przy obecności źródła infekcji (porażony pęd, aktywna zgorzel na gałęzi albo pniu) na plantacji lub w jej sąsiedztwie (w ubiegłym sezonie) i w warunkach sprzyjających chorobie (zwilżenie kwiatów i średnia temperatura dobowa co najmniej 15°C lub nawet prawie suche kwiaty i średnia temperatura dobowa co najmniej 20°C) należy wykonać pierwszy zabieg, kiedy 20–30% kwiatów jest otwarte, drugi — najlepiej do 5 dni po pierwszym — w pełni kwitnienia. Rejestracja tego specyfiku jest dość krytycznie przyjmowana, substancja aktywna w nim zawarta wykorzystywana jest bowiem do leczenia także gruźlicy u ludzi, poza tym istnieje niebezpieczeństwo uodpornienia się patogenu. Preparat ten można nabyć i stosować tylko po otrzymaniu zezwolenia wydanego przez wojewódzkiego inspektora ochrony roślin.