• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 05/2001

'CIEKAWE CZASY' DLA POLSKIEGO SADOWNICTWA?

Dość długo wahałem się przed opublikowaniem artykułu "Konkurencja czy komplementarność?" (HO 1/2001). Wyniki obliczeń, które posłużyły do jego napisania, wydawały mi się bowiem dość kontrowersyjne. Sądziłem, że w taki sposób mogą je przyjąć także i inni, a wtedy, być może, staną się zaczynem dyskusji. I nie zawiodłem się, bo szybko odpowiedział prof. Eberhard Makosz. Niniejszy tekst traktuję jako uzupełnienie i rozszerzenie pola dyskusji, nie zaś jako wystąpienie antagonistyczne do Jego artykułu (HO 2/2001). Podobnie też, jak i mój interlokutor, nie będę zdziwiony, jeżeli moje przewidywania okażą się fałszywe.
W Chinach od wieków popularne jest życzenie "obyś żył w ciekawych czasach", przy czym nie musi ono koniecznie być adresowane do przyjaciół. Spełnia się ono nam i polskiemu sadownictwu, którego coraz bardziej realnym problemem wydaje się nadprodukcja owoców — szczególnie jabłek, wiśni i truskawek. Dyskusja o jego przyszłości jest więc bardzo na czasie.

Ile jabłek?
W 1997 roku ich produkcja przekroczyła w Polsce 2 mln ton. Ceny były niskie, opłacalność przechowywania owoców dyskusyjna, a trudności ze sprzedażą (szczególnie owoców gorszej jakości i mniej atrakcyjnych odmian) duże. Dwa następne sezony uraczyły nas pogodowymi niespodziankami, które pozwoliły większości sadowników zapomnieć o potencjale naszych sadów jabłoniowych, mogącym w pierwszym "normalnym" roku stać się rzeczywistością. Rzućmy zatem okiem na liczby. Według GUS, w 1999 roku powierzchnia sadów jabłoniowych wyniosła 165 tysięcy hektarów, czyli prawie tyle samo, ile w roku 1995. W tym samym czasie liczba drzew zwiększyła się z 68,9 mln do 94,9 mln sztuk, zaś drzew owocujących przybyło ponad 21 milionów. Jest to miara postępu, ale zarazem zagrożenia nadprodukcją. Jeśli bowiem przyjąć, że w dobrych warunkach pogodowych plonowanie w przeliczeniu na drzewo wyniesie — tak jak w roku 1997 — 35,3 kg, to znaczy, że już w roku 1999 mogliśmy zebrać w Polsce 2,44 mln ton jabłek. W roku 2001 może być ich jeszcze więcej, bo, wedle tych samych danych GUS, rocznie przybywa od 2 mln do 7 mln owocujących drzew.
Można oczywiście założyć, że zbiory jabłek u naszych wszystkich sąsiadów będą słabe. Ale to zdarzyło się zupełnie niedawno i powtórzenie się takiej sytuacji jest mało prawdopodobne. Można się natomiast spodziewać szybkiej powtórki roku 1997 i to w spotęgowanej postaci. Nie należy przy tym zapominać, że produkcja jabłek na świecie nadal dynamicznie rośnie — by wspomnieć tylko o Chinach. Sytuacja powinna więc skłaniać do bardzo rozważnego podejmowania decyzji, które będą przecież rozstrzygać o kondycji polskiego sadownictwa w nadchodzących, ważnych latach.

Jakie odmiany?
Dane dotyczące przewidywanego składu odmianowego polskich sadów w latach 2003–05 i później podałem na podstawie zestawienia GUS z roku 1998, traktującego o strukturze odmianowej w grupach wiekowych drzew 1–5 lat oraz 6–10 lat. Posługując się tą metodą musiałem to czynić konsekwentnie i z "dobrodziejstwem inwentarza". Oznacza to, że dla odmian 'Elstar', 'Gala' czy 'Ligol' na lata 2003–05 nie mogłem podać prognozy po prostu dlatego, że brak było odpowiednich danych wyjściowych. Prognozy dla 'Idareda', Šampiona' czy 'Jonagolda' stanowią wynik obliczeń opartych na danych dotyczących odpowiedniej grupy wiekowej drzew w sadach w 1998 roku. Oczywiście, prognoza taka może i powinna być zmodyfikowana o udział w grupie owocujących również drzew starszych. Udział ten zależy jednak od skali i struktury karczowania. Nie ma takich danych statystycznych i skazani jesteśmy jedynie na szacunki.
Dodatkowym źródłem informacji, pozwalających weryfikować prognozy struktury odmianowej naszych sadów za lat 5 czy 10, mogą być dane obrazujące produkcję materiału szkółkarskiego zakwalifikowanego przez CIIN w latach 1997–2000 (tab.1). Wynika z nich, że wyraźne tendencje wzrostowe można zaobserwować dla: Jonagolda' i jego sportów, 'Šampiona', a także dla odmian letnich i jesiennych: 'Geneva Early', 'Paulared', 'Delikates'. Spada udział 'Cortlanda', 'Elstara' i jego sportów, 'Glostera', 'Alwy', 'Idareda'. Mało klarowne są tendencje co do 'Ligola' i 'Lobo', a także sportów 'Gali'. Jednak już od 3 lat udział drzewek tej ostatniej grupy nie spada poniżej 4%.

TABELA 1. STRUKTURA ODMIANOWA DRZEWEK JABŁONI ZAKWALIFIKOWANYCH W LATACH 1997-2000. Źródło: CIIN; - brak danych


Kłopot polega na tym, że nie bardzo wiadomo, o ile wiarygodne jest omawiane źródło — nie chodzi przy tym bynajmniej o jakąś nierzetelność Inspekcji Nasiennej. Powody wątpliwości są inne. Drzewka zakwalifikowane wcale nie muszą być w 100% sprzedane i posadzone w sadach. Nie ma przy tym przesłanek pozwalających przyjąć jakiś stały współczynnik. Przeciwnie, wiadomo, że już od 2, 3 lat są kłopoty ze zbytem 'Jonagoldów', a stałym powodzeniem cieszą się drzewka odmian letnich, 'Šampiona' oraz 'Idareda'. W ostatnim sezonie niektórzy szkółkarze sygnalizują problemy ze zbytem grupy 'Gali'. Nie wiadomo, jaki procent rynku szkółkarskiego stanowią drzewka produkowane przez sadowników na własne potrzeby. Szacunki są tu bardzo rozbieżne i mówią o 30–50%. Nie dość jednak, że różnice są tak znaczne, to znowu nie sposób ustalić, jaki jest udział tego sektora rynku dla poszczególnych odmian. Można jedynie domniemywać, że dla odmian starszych ('Idared', 'Lobo', 'Cortland') udział ten jest znaczny, a nawet dominujący, zaś dla nowości znikomy. Udział sektora produkcji "na własne potrzeby" zmienia się z roku na rok — zależnie od cen zarówno podkładek, jak i drzewek, a także notowań owoców, przy czym oddziaływanie to odbywa się często z rocznym "poślizgiem".

UDZIAŁ 'ŠAMPIONA' W NASADZENIACH ROŚNIE




'GLOSTER' TRACI NA POPULARNOŚCI


Reasumując, można stwierdzić, że wspomniane źródło informacji trzeba traktować jedynie jako uzupełniające. Podstawowe jest to, które traktuje o drzewkach już rosnących w sadach. Analiza danych, pochodzących z obu źródeł, pozwala sądzić, że około 2010 roku podstawowymi odmianami w naszych sadach mogą być: 'Jonagold' i jego sporty (około 20%), 'Šampion' (13–15%), 'Idared' (10–13%), 'Lobo' (4–6%), 'Cortland' (3–5%). Prawdopodobny jest wzrost znaczenia odmiany letniej 'Geneva Early' (3–4%) i jesiennych — Delikates (3–4%), 'Paulared' (3%). Na takim samym poziomie może się kształtować udział sportów 'Gali'. Prawdopodobnie zbyt mały (około 1%) będzie udział odmiany 'Jester'. A szkoda, bo z punktu widzenia producenta jest ona interesująca: plenna, mało podatna na choroby, dobrze się przechowująca, o atrakcyjnie wyglądających owocach. Jeszcze mniej (poniżej 1%) będzie najprawdopodobniej odmian z grupy 'Rubina', nie mówiąc już o czeskich odmianach odpornych na parcha — starszej i nowej generacji. To samo można powiedzieć o sprawdzonych już w naszych warunkach odmianach z grupy "białych" ('Honeygold', 'Mutsu') i o interesujących nowościach (np. 'Yataka').
By zakończyć tę sekwencję tematyczną, jeszcze parę uwag i wątpliwości dotyczących 'Golden Deliciousa', sportów 'Gali' oraz 'Elise'. Ta pierwsza dominuje na zachodzie Europy i — chociaż prowadzona jest tam akcja karczowania jej starszych drzew — przewiduje się, że jej prymat w UE utrzyma się przynajmniej do 2005 roku. Obecnie 'Golden Delicious' uzyskuje na polskim rynku wysokie ceny, ale prawdopodobnie skończy się to z chwilą naszego przystąpienia do UE — zwłaszcza w warunkach obecnej nadprodukcji tej odmiany we Wspólnocie. Ponadto, ze względu na słabą wytrzymałość na mróz i wysokie wymagania cieplne w trakcie wegetacji, można ją u nas uprawiać przy stosunkowo niewielkim ryzyku jedynie na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce.

UNIJNY 'GOLDEN DELICIOUS' MOŻE STAĆ SIĘ GROŹNYM KONKURENTEM DLA NASZEGO JUŻ NAZAJUTRZ PO AKCESIE POLSKI DO UNII


Przy znanych zaletach 'Elise' (duża plenność, wygląd i smak owoców) nie należy jednak zapominać o jej istotnych wadach: bardzo dużej wrażliwość drzew na choroby kory i drewna oraz zapadaniu owoców na schorzenie fizjologiczne dające objawy podobne do plamistości 'Jonatana'. Zróżnicowane są też informacje odnośnie zachowania rynku. Są sadownicy, którzy uważają, że 'Elise' nie sprzedaje się dobrze.
'Gala', przy atrakcyjnym wyglądzie i smaku owoców, jest dość trudna w produkcji. Przede wszystkim bezwzględnie wymaga starannego przerzedzania zawiązków — na zaniedbanie tego zabiegu reaguje silnym drobnieniem jabłek, co, niestety, aż za dobrze widać na rynku. W sytuacjach stresowych (nadmiar albo niedostatek wody) jej owoce mogą pękać. Często są to bardzo niewielkie pęknięcia w okolicy szypułki. Stanowią one wrota zakażenia dla chorób grzybowych rozwijających się w trakcie przechowywania. Owoce 'Gali' należą do bardzo wrażliwych na gorzką zgniliznę. Choroba ta może stanowić duży problem także w chłodniach (czyt. HO 12/2000 — red.). Bardzo kruche drewno utrudnia formowanie drzew i zwiększa prawdopodobieństwo wyłamywania się gałęzi. Drzewa są także mało odporne na mróz. Warto również pamiętać, że nie wszystkie sporty 'Gali' mają zadowalającą stabilność genetyczną. Wszystkie te cechy powodują, że wielu sadowników postrzega uprawę tej odmiany na większą skalę jako ryzykowną. Ponadto w Unii produkcja jabłek tej grupy odmian dynamicznie wzrasta i przewiduje się, że już około 2005 roku mogą one stanowić około 12% podaży owoców z unijnych sadów jabłoniowych. W tym zakresie można więc oczekiwać konkurencji na naszym rynku ze strony sadowników z Unii już nazajutrz po akcesie.

Jakie sady?
O ile można mieć wiele uzasadnionych wątpliwości co do tego, czy dane o strukturze odmianowej zakwalifikowanych drzewek odzwierciedlają sytuację w sadach, to w odniesieniu do podkładek sprawa przedstawia się lepiej. Produkcję drzewek z łatwością można ograniczyć do jednego cyklu, ponosząc tylko niezbędne i bezpośrednio związane z tym cyklem wydatki (zakup podkładek i zrazów). Zaś matecznik jest inwestycją wieloletnią, a jego prowadzenie i produkcja podkładek wymagają doświadczenia i dodatkowych nakładów (np. kora drzew iglastych i trociny, specjalistyczne maszyny). Jest zatem wątpliwe, aby ktoś podejmował takie przedsięwzięcie dla zaspokojenia doraźnych, jednorazowych potrzeb. Można więc uważać, że struktura zakwalifikowanych dzisiaj podkładek w dużym stopniu odpowiada temu, co za 2, 3 lata znajdzie się w sadach. Sumaryczne dane na ten temat, znajdujemy w tabeli 2. Okazuje się, że w ostatnich latach nadal najwięcej jest podkładek półkarłowych, a ich udział nawet nieco rośnie. Dają się jednocześnie zauważyć zmiany w obrębie tej grupy. Maleje udział 'M 26' i 'M 7', rośnie zaś 'P 60' i 'P 14'. Z roku na rok coraz więcej jest podkładek karłowych. Udział w tej grupie 'M 9' i jej klonów jest nie tylko dominujący, ale rośnie. Dane zawarte w omawianej tabeli potwierdzają dominację w polskich sadach kwater na podkładkach półkarłowych. Widać z tego, że większość polskich sadowników uważa taki model za najbardziej racjonalny z ekonomicznego punktu widzenia. Wynika to z ciągle relatywnie niskich cen ziemi, przewagi gleb lekkich, z tego, że za najpilniejsze (i słusznie) uważają oni inwestycje związane z budową lub adaptacją chłodni, względnie sortowni, czy zmianą opakowań. Zwiększa się jednak grupa gospodarstw, która albo ma już ten etap za sobą, albo też zaczyna im brakować ziemi. Posiadając dostateczne środki finansowe ich właściciele decydują się na zainwestowanie w intensywne nasadzenia około 2800–3000 drzewek na hektarze.

TABELA 2. UDZIAŁ PODKŁADEK KARŁOWYCH I PÓŁKARŁOWYCH W CAŁOŚCI ZAKWALIFIKOWANYCH PODKŁADEK. Źródło: dane CIIN; * Podkładki półkarłowe bez MM 106