• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2001

CZY WARTO SADZIĆ TRUSKAWKI?

Telewizja oraz inne media, które zwykle ogrodnictwem się nie zajmują, pełne były w sezonie truskawkowym materiałów poświęconych sytuacji na rynku tych owoców. Wielu audycjom i publikacjom można jednak zarzucić brak kompetencji oraz — z reguły — panikarski lub wręcz katastroficzny wydźwięk. Warto więc spokojnie zastanowić się nad przyszłością uprawy truskawek w Polsce, nad tym, czy warto je sadzić?
Próba odpowiedzi na to pytanie ma sens dopiero wtedy, gdy sprecyzuje się sektor rynku. W przypadku owoców przeznaczonych dla przemysłu (a więc odmiany 'Senga Sengana' zbieranej w tradycyjnym terminie) od 1994 roku wskaźnik opłacalności produkcji tylko trzy razy (według kalkulacji IERiGŻ*) przekroczył 100% (czyli poziom kosztów) — w 1994 roku wynosił 176%, w 1998 r. — 137%, a w 1999 r.— 107%. Wyraźnie rysuje się już spadek koniunktury — w zeszłym roku wskaźnik opłacalności zmalał drastycznie — do 54%. W bieżącym nie przekroczy zapewne 50%. Ceny płacone przez zakłady przetwórcze wahały się bowiem wokół 0,9 zł/kg, zaś koszty produkcji kilograma truskawek wynoszą obecnie około 2,5 zł.
Na taką sytuację złożyło się parę przyczyn. Większość skupowanych truskawek kierowana jest do zamrażania i w tej postaci na eksport do państw UE (głównie do Niemiec). Na unijnym rynku jesteśmy prawie monopolistą, ale z drugiej strony jest to praktycznie nasz jedyny kierunek eksportu mrożonych truskawek. Ten stan podwójnego monopolu bywa dla nas bardzo niekorzystny, tym bardziej że na europejskim rynku tych owoców zaczynają się liczyć także Chiny, a zwyczajem tego kraju jest zaniżanie cen. Na szczęście jednak, chińskie truskawki nie dorównują polskim jakością.
Odbiorcy dobrze znają polskie mankamenty i mają rozeznanie w prognozach wysokości naszych zbiorów. Z takich analiz wyciągają wnioski, oczywiście korzystne dla siebie. Ponieważ było wiadomo, że w tym roku zbiory truskawek będą raczej wysokie, więc propozycje cenowe importerów z Zachodu nie mogły być atrakcyjne. Sytuację pogarszała dodatkowo bardzo mocna złotówka. Przetwórcy — jeszcze przed rozpoczęciem skupu — ostrzegali, że ceny oferowane przez nich plantatorom nie przekroczą 1 zł/kg. I tak się stało, gdyż według notowań IERiGŻ pod koniec czerwca tylko w województwie podkarpackim ceny skupu dochodziły do 1,3 zł/kg, zaś średnia dla Polski wynosiła zaledwie 0,95 zł/kg. Tak niskie notowania mieliśmy również w 1995 roku. Wtedy jednak koszty wyprodukowania kilograma owoców wynosiły około 1,4 zł. Obecnie są co najmniej o złotówkę wyższe.
Za zebranie kilograma owoców trzeba było w tym roku zapłacić około 0,5 zł. Nic więc dziwnego, że kto tylko mógł sprzedawał owoce bezpośrednio konsumentom z pominięciem pośredników. Tylko taka forma sprzedaży owoców dawała bowiem szansę na bardziej godziwe ceny. Średnie ceny kilograma truskawek na jednym z bazarów wynosiły: 22.05. — 18 zł, 23.05. — 16 zł, 26.05. — 10 zł, 28.05. — 7 zł, 29.05. — 12 zł, 3.06. — 10 zł, 6.06. — 9 zł, 7.06. — 8 zł, 8.06. — 7 zł, 9.06. — 6 zł, 11.06. — 4 zł, 12.06. — 3,5 zł, 13–15.06. — 3 zł, 17–26.06. — 2 zł, 27.06. — 1,5 zł, 29.06. — 2 zł, 30.06.–3.07. — 2,25 zł. Plantatorzy oceniali, że na Mazowszu owocowanie truskawek w tradycyjnym terminie może potrwać nawet do połowy lipca, ale od końca czerwca ceny powinny już wzrastać. Za szczęście w nieszczęściu należy uznać, że tegoroczny sezon był wyjątkowo długi, a owoce —bardzo dobrej jakości — dojrzewały stopniowo. Pozwoliło to uniknąć większego spiętrzenia ich podaży w krótkim okresie. Gdyby do tego doszło, spadek cen byłby zapewne dotkliwszy.
Tegoroczne załamanie rynku truskawek przemysłowych skończy się zapewne zaoraniem wielu plantacji. Już w przyszłym roku mogą wystąpić braki owoców. Może więc warto taką decyzję przemyśleć i rozważyć założenie nowych nasadzeń. W obecnej sytuacji ekonomicznej trudno myśleć, na przykład o zakupie doniczkowanych sadzonek. Ale nawet jeśli posadzi się zwyczajne, kopane z matecznika, to owocowanie wypadnie za dwa lata. A wtedy sytuacja może być zupełnie inna. Takie rozważania mogą być przez wielu uważane, delikatnie mówiąc, za mało popularne. Nie znaczy to jednak, że są pozbawione podstaw. Wystarczy przecież przyjrzeć się temu, co działo się w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie tylko na rynku truskawek, ale także czarnych porzeczek, wiśni czy jabłek przemysłowych.
Rynek truskawek deserowych wyraźnie się rozwija. Świadczy o tym nie tylko zwiększająca się podaż owoców wczesnych, ale i fakt, że coraz częściej usiłuje się sprzedawać truskawki określonej odmiany. W Warszawie do końca 1. dekady czerwca ceny detaliczne były jeszcze dla producentów zupełnie przyzwoite. O ile nie wystąpią jakieś drastyczne anomalie pogodowe, to można się spodziewać, że podaż truskawek o opóźnionym terminie dojrzewania również może być wysoka. Jak zaś wskazują doświadczenia dwóch ostatnich lat, od początku sierpnia ceny hurtowe takich truskawek nie spadały w Warszawie poniżej 5 zł/kg, zaś detaliczne przekraczały 10 zł/kg.

DYNAMIKA HURTOWYCH CEN JABŁEK NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH 1999/2000 i 2000/20001


Jak szacują niektórzy plantatorzy, koszt produkcji kilograma truskawek w uprawie przyspieszonej oraz opóźnionej wynosi obecnie około 3 zł. W handlu hurtowym można było zatem "wyjść na swoje" do 5, 6 czerwca (ceny na rynku hurtowym w Broniszach wynosiły wtedy 5–9 zł/kg), zaś w detalicznym — do końca pierwszej dekady czerwca. Wraz z rozwojem tego sektora rynku spadają ceny. W największym stopniu dotyczy to właśnie upraw przyspieszonych. Według ogrodników, współczynnik opłacalności produkcji tych ostatnich może w tym roku wynieść nawet 120–140%. Uprawy o opóźnionym terminie dojrzewania są ciągle bardzo opłacalne. Warto też pamiętać, że klienci przyzwyczajają się do wydłużania okresu podaży wielu gatunków owoców — nie tylko importowanych, ale także krajowych. Maliny, na przykład, od kilku lat mamy na rynku od końca czerwca do mrozów. Nie ma żadnego rozsądnego powodu, dla którego ta prawidłowość nie miałaby dotyczyć truskawek.
Działanie na rynku truskawek deserowych wymaga nie tylko wiedzy i pieniędzy, ale determinacji oraz mocnych nerwów (zwłaszcza w warunkach takiej paniki, jak w tym roku). Można zatem przyjąć, że nie będzie tu tłoku, a szanse dla tych, którzy pozostaną, wzrosną. Trudno zresztą sobie wyobrazić, aby gospodarstwa — firmy, które funkcjonują w tym sektorze od lat i zainwestowały w taką produkcję ogromne fundusze — łatwo się z niego wycofały.

WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH (W ZŁ/KG) CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM LIPIEC 2001/LIPIEC 2000: * współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych), x) - odmiany: 'Golden Delicious', 'Granny Smith'



Inne owoce miękkie
Na początku lipca na warszawskim rynku były już czereśnie, maliny oraz wiśnie. Maliny pojawiły się 26 czerwca, ale już w pierwszych dniach lipca można je było znaleźć na każdym straganie, jak zwykle tylko w pojemnikach. Jakość owoców była bardzo dobra, a do pierwszych dni lipca ceny stabilne — 5 zł/kg (hurtowe) i do 10 zł/kg (detaliczne).
Czereśnie pojawiły pierwszy raz na warszawskim rynku 6 czerwca. Poza pierwszym "drobiazgiem" owoce były dość dorodne. Ich ceny detaliczne wynosiły: 6–12.06. — 6 zł/kg, 13–19.06. — 8 zł, 21–27.06. — 5 zł. Na początku lipca notowania znowu wzrosły do 6,5 zł/kg. Wygląda na to, że na Mazowszu czereśni może być nieco mniej niż w ubiegłym roku. Wskazują na to także ceny hurtowe, które od początku sezonu wynoszą 3–5 zł/kg. Są więc nieco wyższe niż w ubiegłym roku.
Wiśnie zaczęły się dopiero z początkiem lipca. Pierwsze ceny detaliczne wynosiły 8 zł/kg. Jest to wprawdzie znacznie więcej od ubiegłorocznych notowań z tego samego okresu, ale nie należy ulegać magii liczb. Wszak w ubiegłym roku sezon rozpoczął się znacznie wcześniej. O tegorocznym można tymczasem powiedzieć jedynie tyle, że 'Groniasta z Ujfehertoi' w mazowieckich sadach nie da zapewne takich plonów, jak w ubiegłym roku. Pogoda powróciła bowiem do normy i wiosna była raczej typowo polska niż węgierska. Zapowiada się natomiast obfite owocowanie 'Łutówki'.

Bezcenne jabłka
Z tabeli mogłoby wynikać, że na początku lipca jabłek na rynku było jeszcze dużo — aż 8 odmian. Ale to tylko pozory, gdyż do tego czasu dotrwały już tylko resztki. Nie pasuje jednak do nich zupełnie określenie "nędzne", zarówno ze względu na jakość, jak i ceny. Te ostatnie można by uznać za swego rodzaju fenomen, gdyby nie jakość właśnie oraz fakt, że jabłka o tej porze to już jednak rarytas. Poza tym, jedną czy dwie skrzynki można przecież sprzedawać przez tydzień, zwłaszcza że aura była raczej łagodna i ciepła niż upalna. Można więc było "przytrzymać" cenę.
Przewidywania cen jabłek przemysłowych są na ogół mało optymistyczne. Myślę, że obecnie należy je traktować z dużą ostrożnością, równocześnie bacznie przyglądając się temu, co dzieje się w sadach, także przydomowych.