• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2001

W BELSKU DUŻYM...

...k. Grójca 21 lipca zostały zorganizowane — przez firmy Aventis CropScience i Kazgod — Letnie Spotkania Sadownicze. Współorganizatorem tej imprezy było Wydawnictwo Plantpress.
Obecna na spotkaniu dr Hanna Bryk z ISK w Skierniewicach omówiła zwalczanie chorób przechowalniczych. Jej zdaniem, jedną z najczęściej występujących chorób przechowalniczych jest gorzka zgnilizna jabłek, która najsilniej poraża odmiany, mające w rodowodzie podatnych rodziców, na przykład 'Golden Deliciousa', 'Koksa Pomarańczową'. Zaliczamy do nich między innymi 'Galę', 'Glostera', 'Elstara' i 'Ligola'. Zainfekowaniu owoców grzybami wywołującymi tę chorobę sprzyja obecność na drzewach zgorzeli, które w drugiej połowie lata wytwarzają dużo zarodników workowych przenoszonych na jabłka przez deszcze. W przypadku wystąpienia gorzkiej zgnizlizny jabłek w poprzednim sezonie zaleca się wykonanie w kolejnym roku dwóch zabiegów. Pierwszy, 4 tygodnie przed zbiorem, na przykład Befranem 25 SL, następny, 2 tygodnie później Mythosem 300 SC, Zato 50 WG lub preparatami z grupy benzymidazoli. Trzeba jednak uważać, ponieważ w wielu sadach powstały rasy grzybów odporne na preparaty z tej ostatniej grupy. Mythos 300 SC należy stosować w temperaturze poniżej 20°C, ponieważ w wyższej szybko odparuje, co zmniejsza jego skuteczność. Dodatkowo chronić należy drzewa przed zgorzelami kory jabłoni opryskując je po cięciu, gradobiciu, zbiorze owoców fungicydami zalecanymi w aktualnym programie ochrony roślin. Kolejną chorobą, według dr H. Bryk, wyrządzającą duże straty, jest szara pleśń, na którą podatne są między innymi 'Gloster', 'Elstar' i 'Cortland'. Pierwszy zabieg przeciwko niej należy wykonać w okresie kwitnienia (różnymi formami Euparenów lub Mythosem 300 SC). Drugi zabieg — około dwa tygodnie przed zbiorem — najlepiej połączyć z opryskiwaniem przeciwko innym chorobom przechowalniczym. O prawidłowej ochronie roślin sadowniczych przed chorobami i szkodnikami mówił mgr inż. Grzegorz Doruchowski. Liczbę zabiegów chemicznych można ograniczyć sadząc odmiany odporne na choroby i szkodniki oraz stosując właściwą technikę opryskiwania. Precyzję nanoszenia środków natomiast da się poprawić poprzez prawidłowe dobranie parametrów opryskiwacza (wysokiej jakości rozpylacze, odpowiednie ciśnienie, poprawne ustawienie kierunku i siły strumienia powietrza oraz dopasowanie prędkości jazdy). Pozwala to zaoszczędzić 20–30% cieczy użytkowej. Prelegent podkreślał, iż warto montować wysokiej jakości, ceramiczne rozpylacze renomowanych firm. Tego typu końcówki mają zawsze podany wydatek cieczy przy danym ciśnieniu, co ułatwia sadownikowi kalibrację opryskiwacza. Są znacznie lepsze od plastikowych, które szybko ulegają rozkalibrowaniu. Dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie na belce sadowniczej rozpylaczy o różnych wydatkach cieczy — zwłaszcza w opryskiwaczach z tradycyjnym układem zespołu opryskowego (np. Ślęza) — aby zapewnić zróżnicowanie ilości cieczy dostarczanej w górne i dolne partie drzewa.

FOT. 1. CZTEROLETNIA KWATERA 'ŠAMPIONA'


Opryskiwacze tunelowe z możliwością recyrkulacji cieczy pozwalają na zaoszczędzenie wczesną wiosną, przy małym ulistnieniu, 50–60% roztworu, a przy pełnym ulistnieniu — 15%. Dodatkowo można regulować w nich kierunek strumienia powietrza, co pozwala zróżnicować ilości cieczy pokrywającej górną i dolną stronę liści. Uzyskuje się wtedy lepsze efekty zwalczania szkodników żerujących na dolnej stronie liścia — między innymi przędziorków. Obiecująco zapowiada się dynamicznie rozwijająca się dziedzina opryskiwaczy sensorycznych — opryskują tylko obiekt. Wyróżniamy w nich dwa typy — z czujnikami reagującymi na odbite światło lub odbity dźwięk. Mają one automatyczną kontrolę wyłączania dopływu cieczy do rozpylaczy w przypadku braku drzew w rzędzie. Opryskiwacze tego typu wyposażone są również w czujniki prędkości jazdy oraz program obsługujący elektrozawory sterujące opryskiwaniem. Podczas zabiegu włączona jest tylko niezbędna liczba rozpylaczy potrzebna do pokrycia drzewa. Z testów wynika, że czujniki reagują już na pędy grubości kilku milimetrów.

FOT. 2. CIĄGNIK URSUS 255 PO MODERNIZACJI


Po wykładzie zwiedzano dwa gospodarstwa sadownicze: Bożeny i Romana Przybytniaków z Sadkowa Szlacheckiego oraz Elżbiety i Wojciecha Kotów z Uleńca. W drugim z nich (10 hektarów sadu) odbyła się dodatkowo prezentacja maszyn oraz środków produkcji. Sadownik z Uleńca ma stosunkowo nowy opryskiwacz, pomimo tego przeprowadził już jego atestację, podczas której okazało się, że należy wymienić rozpylacze. Według W. Kota, koszty, jakie poniósł na ten przegląd, zwróciły się już po pierwszych zabiegach. Przeprowadzono również lustrację kwater chronionych środkami oferowanymi przez firmę Aventis CropScience, które przedstawił mgr inż. Paweł Jesiotr oraz mgr inż. Adam Banaszek z Kazgodu. Do zwalczania przędziorków właściciel sadu użył bezpośrednio po kwitnieniu nowego akarycydu zawierającego tebufenpyrod. Po około pięciu dniach od tego zabiegu stwierdził 100-procentowe zniszczenie szkodników. Preparat ten zwalcza wszystkie stadia rozwojowe roztoczy, z wyjątkiem jaj zimujących. Przenika również na dolną stronę liści, co zwiększa jego skuteczność. Po kwitnieniu sadownik wykonał zabieg preparatem Mitac 200 EC i powtórzył go w lipcu, co było potrzebne głównie ze względu na występowanie pordzewiaczy. Do zabezpieczenia owoców przed chorobami przechowalniczymi w gospodarstwie stosuje się różne formy nawozu dolistnego Wuxal oraz preparat Befran 25 SL przeciwko gorzkiej zgniliźnie jabłek. Dobre efekty w zwalczaniu chwastów uzyskano po zastosowaniu herbicydów Klinik 360 SL (zawierającego glifosat) oraz preparatu będącego w trakcie rejestracji, którego substancją aktywną jest terbutyloazyna.

FOT. 3. ATESTACJA OPRYSKIWACZA


Nowe nasadzenia w gospodarstwie E. W. Kotów to w większości drzewa typu "knip-boom", wysoko szczepione, z koroną na wysokości około 90 centymetrów, co pozwala wyeliminować pracochłonny zabieg podwiązywania gałęzi (fot. 1). Takie też zamierza sadzić w przyszłości. Sadownik zwracał jednak uwagę na nawadnianie, jako bardzo ważne w sadzie z tego typu drzewkami, które w suchym roku mogą silnie ucierpieć. Wśród zaprezentowanych maszyn był także ciągnik URSUS 255, który z fabrycznej szerokości około 170 cm został przez lokalnych rzemieślników zwężony do 134 cm (fot. 2). Jest on teraz tylko o 7 cm szerszy od typowego URSUSA 3502 (tak zwanego "sadownika"). Modernizacja (bez kabiny) kosztuje około 4,5 tysiąca złotych. Zabieg ten pozwala zaadaptować ten typ ciągnika do pracy w sadach, w których międzyrzędzia są węższe niż 3,5 m. Dużo mówiło się również o atestacji opryskiwaczy, którą do końca roku powinni przeprowadzić sadownicy. O korzyściach wynikających z przeprowadzenia tych badań w gospodarstwie W. Kota przekonywali sadowników mgr G. Doruchowski z ISK oraz diagności z okręgowych stacji zajmujących się atestacją (fot. 3).