• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2001

CENA ZALEŻY OD DŁUGOŚCI KOLEJKI

,
Wraz z sezonem zbiorów owoców rozpoczęły się w tym roku protesty i pikiety sadowników, którzy nie mogą się pogodzić z cenami, oferowanymi przez zakłady przetwórcze za jabłka przemysłowe. Sam koszt zebrania kilograma owoców producenci oceniają na około 6 groszy. Tymczasem większość zakładów skupujących owoce do przetwórstwa (przynajmniej tych w rejonie warecko-grójeckim) nie była skłonna zapłacić więcej niż 10 gr/kg (obawiano się, że w szczycie te ceny jeszcze się obniżą).
Wraz z sezonem zbiorów owoców rozpoczęły się w tym roku protesty i pikiety sadowników, którzy nie mogą się pogodzić z cenami, oferowanymi przez zakłady przetwórcze za jabłka przemysłowe. Sam koszt zebrania kilograma owoców producenci oceniają na około 6 groszy. Tymczasem większość zakładów skupujących owoce do przetwórstwa (przynajmniej tych w rejonie warecko-grójeckim) nie była skłonna zapłacić więcej niż 10 gr/kg (obawiano się, że w szczycie te ceny jeszcze się obniżą).

FOT. 1. SADOWNICY PRZED ZAKŁADAMI W KOZIETUŁACH


Sytuację kryzysową wywołały pierwsze dostawy. 10 września około 1000 sadowników (w tym zarząd ZSM) wysypało jabłka przed zakładami produkcji soków i koncentratu jabłkowego w Kozietułach (fot. 1). Postanowiono protestować w celu wynegocjowania około 20 groszy za kilogram jabłek przemysłowych — ceny, która zagwarantowałaby zwrot nakładów poniesionych na produkcję. Przedstawiciele zakładów tłumaczyli, że nie mogą tyle zapłacić ze względu na nadprodukcję jabłek w Polsce, niekorzystny kurs marki niemieckiej oraz niskie ceny koncentratu na świecie. Według sadowników, takie argumenty łatwo podważyć. "Jabłek przemysłowych nigdzie w Europie nie ma w tym roku zbyt dużo (w Niemczech ich cena nie spadła w bieżącym sezonie poniżej 0,13 DEM/kg), a cena światowa nie funkcjonuje w naszym kraju, co łatwo sprawdzić porównując koszty surowca i gotowego koncentratu." Producenci owoców uważają także, że sporo koncentratu, który importuje się do nas w celu uszlachetnienia, w rzeczywistości nigdy nie opuszcza Polski. Druga strona — właściciele przetwórni — odpiera te ataki, twierdząc że brakuje potwierdzenia tych faktów. Akcja w Kozietułach to nie jedyny sadowniczy protest pod koniec lata. Postanowiono pikietować zakłady przetwórcze we wszystkich rejonach Polski, w których są oddziały ZSM. Sadownicy protestowali, między innymi, w Warce (Warwin oraz zakłady Steinhausera), Łęczeszycach, Górze Kalwarii oraz w Tarczynie (fot. 2).

FOT. 2. PROTEST W TARCZYNIE


Jak powiedział prezes ZSM — Zbigniew Przybyszewski — "milion ton jabłek przemysłowych to połowa polskiej produkcji. Także te owoce nie mogą być robaczywe czy popsute i wymagają kosztownej ochrony oraz pielęgnacji. Jeżeli załamie się ta część branży, szkody poniosą wszyscy sadownicy. Mamy nadzieję, że wspólnie z przedstawicielami zakładów przetwórczych siądziemy przy stole negocjacyjnym. Wcześniejsze rozmowy z parlamentarzystami i rządem nic nie dały. Wszyscy nas rozumieją i popierają, ale tylko w słowach. A w sadownictwie zaczyna być źle. Politycy i rządzący zniszczyli spółdzielczość oraz eksport na rynek wschodni, który został przejęty przez Zachód, a nasze obroty spadły tam o 70%. Musimy o ten rynek walczyć, żebyśmy znów mogli wysyłać tam nasze owoce. Tymczasem brakuje polityki państwa w tej dziedzinie — nie ma gwarancji rządowych, na Wschodzie brakuje polskich banków, w kontaktach na szczeblu rządowym panuje bezwład. Kraje Unii Europejskiej dbają o swoje bezpieczeństwo żywnościowe — jeżeli unijnemu rolnikowi uda się wysłać towar za granicę, dostaje dotacje. My musimy zadbać o siebie sami." Wspólne działania powoli przynoszą rezultaty. Zapewnienia zakładów przetwórczych, że poradzą sobie bez polskich jabłek (można je przywieźć z Litwy czy Białorusi) okazały się blefem. Pozbawieni surowca przedstawiciele branży przetwórczej zasiedli do rokowań i (do 13.09.) wszyscy, z wyjątkiem zakładu Warwin w Warce, zgodzili się płacić co najmniej 19 gr/kg jabłek przemysłowych. Przykład z Grójeckiego pokazuje, że — gdy nie ma pomocy z zewnątrz — sadownikom bardzo może pomóc wspólne działanie i tej szansy nie powinni zmarnować.