• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 11/2001

O PODZIALE ZADECYDOWALI ZWIEDZAJĄCY

W tym roku po raz pierwszy targi Polagra odbyły się w dwóch terminach. Po zakończonych 14 września imprezach Polagra Food oraz Taropak 4 października rozpoczęły się, trwające 4 dni, Międzynarodowe Targi Rolnicze Polagra Farm '2001 (czytaj też str. 33, 44 i 61), połączone z Wystawą Zwierząt Hodowlanych oraz Krajową Wystawą Ogrodniczą.
W tym roku inaczej wyglądała też targowa statystyka. Na ubiegłorocznej, jeszcze połączonej, Polagrze pojawiło się 111 700 zwiedzających. W tym roku frekwencja wyniosła 67 488 osób na Polagrze Farm i 37 236 osób na Polagrze Food. Na pierwszej z tych imprez zmniejszyła się powierzchnia ekspozycyjna (z ponad 18 000 m2 do prawie 14 500 m2) oraz pojawiło się mniej wystawców niż przed rokiem — odpowiednio 429 i 494 (na Krajowej Wystawie Ogrodniczej znalazły się w tym roku stoiska około 125 firm, w ubiegłym — 150). Uczestnicy Polagry mogli też zobaczyć, odbywającą się 5–8 października w podpoznańskich Więckowicach, konkurencyjną wystawę rolniczą Agro Show '2001. W tym roku uczestniczyło w niej około 250 wystawców (w zeszłym — niecałe 200) oraz — według ocen organizatorów — 40 000 zwiedzających.

Integralność i synergia
Według Przemysława Trawy wiceprezesa Międzynarodowych Targów Poznańskich, ... poznańską imprezę powinny cechować przede wszystkim integralność i synergia, czyli zgrupowanie wielu podobnych i wzajemnie powiązanych dziedzin w jednym miejscu i terminie. Oczywiście, przedstawiciele poszczególnych branż rolnictwa reprezentują różne poglądy i nie wypracowali jeszcze wspólnego stanowiska. Na przykład, wielu ogrodników (szczególnie reprezentujących warzywnictwo oraz sadownictwo) wolało poprzedni model Polagry, połączonej z targami żywności, opakowań oraz zaplecza dla przemysłu spożywczego. Podobne opinie prezentują hodowcy bydła, którzy chętnie widzieliby obok swojej ofertę mleczarń. Pytany, czy w przyszłym roku targi też będą rozdzielone i czy istnieje prawdopodobieństwo powrotu do dawnej formuły, wiceprezes Trawa odpowiedział, że nie przewiduje już takiej możliwości. O podziale targów zadecydowali bowiem nie wystawcy, ale zwiedzający, których przekrój jest zupełnie inny na Polagrze Food i Polagrze Farm. Ta pierwsza impreza przeznaczona jest dla profesjonalistów (tam bilety wejściowe powinny być drogie), wśród których dominują producenci i handlowcy. Nie ma tam natomiast miejsca dla rolników, a raczej — dla ludzi ze wsi. Do tej grupy skierowana jest oferta Polagry Farm, gdzie coś dla siebie mogą znaleźć nie tylko profesjonaliści, ale i mieszkańcy wsi, którzy żyją nie tylko z rolnictwa. Brak pomysłu na zrealizowanie takiej formuły spowodował jednak, że ekspozycja w Pawilonie Ludowym, gdzie obok siebie prezentowały się wojewódzkie ośrodki doradztwa rolniczego, firmy związane z agroturystyką, przedsiębiorczością wiejską oraz występowały zespoły ludowe, nabrała charakteru wiejskiego festynu. Lepiej na tym tle wypadła, pomyślana jako samodzielne przedsięwzięcie, wystawa Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie.

Zadowoleni ze współpracy
W Pawilonie Ludowym zaprezentowało się, na przykład, Zrzeszenie Producentów Upraw Ogrodniczych "Polanie" z Kłecka koło Gniezna. Organizacja ta powstała w 1998 roku i skupia 28 rolników, którzy produkują głównie warzywa korzeniowe, cebulę, ogórki i ziemniaki konsumpcyjne. Większość członków zrzeszenia nie zajmowała się wcześniej branżą ogrodniczą (zaczynali od trzody i produkcji roślinnej) i uczyła się na własnych doświadczeniach. Ich brak w pierwszym roku działalności spowodował problemy ze zbytem. Udział w szkoleniach (i wyjazdach zagranicznych) dla grup producenckich pomógł jednak znaleźć nowych odbiorców i obecnie czeka już kolejka kandydatów na członków zrzeszenia. Reprezentujący ZPUO "Polanie" — Wojciech Sitek oraz Krzysztof Macioszek — chwalili pomoc, której ich organizacji udzieliła Wielkopolska Giełda Rolno-Ogrodnicza SA. Dzięki tej współpracy w Kłocku rozwinęła się, na przykład, produkcja ogórków polowych. Giełda w Poznaniu zapewnia zbyt tych warzyw (w tym roku ogórkami handlowano od końca lipca do początku października, a średnia cena wyniosła 0,8–1,1 zł/kg), kredytuje środki produkcji, między innymi nasiona, linie kroplujące oraz czarną folię (rozliczenie następuje w połowie sezonu zbiorów), a także użycza sortownicy szczelinowej do kalibracji ogórków. Bez takiej pomocy nie można byłoby poszerzać produkcji, gdyż zrzeszeniu trudno uzyskać dostęp do kredytów (ze względu na zbyt niską wartość wspólnego majątku banki wymagają poręczycieli). W ubiegłym roku zrzeszenie powołało do życia spółkę z o. o., która umożliwia prowadzenie działalności gospodarczej. Spółka posiada magazyny o powierzchni 2000 m2, zaadaptowane na przechowalnie wystarczające do przetrzymania przez kilka miesięcy 700 ton cebuli i 400 ton ziemniaków (w tym roku cała produkcja została jednak sprzedana bez przechowywania) oraz chłodnie, w których przez 3, 4 dni można przetrzymać produkty przeznaczone na rynek warzyw świeżych.

Lepsza organizacja i niższe ceny
Większość wystawców była zadowolona ze skrócenia targów do czterech dni (zamiast dotychczasowych sześciu), ale równocześnie miała też wiele zastrzeżeń. Chociaż niewątpliwą zaletą podziału Polagry była lepsza organizacja, dzięki której łatwiej można było znaleźć poszczególne produkty (zostały zgrupowane tematycznie — na przykład środki produkcji w pawilonie 25.), to zmniejszyła się prezentowana oferta, przynajmniej ta interesująca producentów z branży ogrodniczej. Według opinii przedstawicieli firm ogrodniczych, głównym problemem staje się malejąca wśród zwiedzających liczba profesjonalistów, czyli potencjalnych klientów. Tym ostatnim także coraz trudniej znaleźć w Poznaniu kompleksową ofertę (prawie całkowicie wycofała się, na przykład, prężna niegdyś branża chemiczna). Nasila się wśród dużych firm tendencja do rezygnacji z udziału w Polagrze, na korzyść prezentowania się na mniejszych imprezach lokalnych, gdzie łatwiej dotrzeć bezpośrednio do ogrodników. Powszechne jest wciąż przekonanie o ogromnych kosztach zaprezentowania się w Poznaniu, nie tylko bezpośrednich, ale i tych związanych na przykład z cenami hoteli. Zdaniem wiceprezesa MTP P. Trawy: Jest pewna granica kosztów, której się nie przeskoczy. Targi są drogie, ale zaliczają się do zupełnie innej kategorii niż regionalne imprezy wystawiennicze czy marketing bezpośredni. A obniżanie ceny nie przynosi pożądanych rezultatów. Dwa lata temu metr kwadratowy powierzchni ekspozycyjnej (ceny netto, w pawilonie, na parterze) kosztował 91 $, w tym roku 61 $, a w przyszłym cena wyniesie 54 $. Ceny są więc niższe o 40–50%. Wielu uczestników Polagry patrzy jednak na ceny przez pryzmat kosztów udziału w Krajowej Wystawie Ogrodniczej (fot. 1), która jest zupełnie odrębną imprezą i gdzie ceny netto powierzchni wystawienniczej nie zmieniły się od ubiegłego roku i wynosiły około 100 $/m2 (80 $/m2 + VAT, bez rozgraniczenia na parter i piętro).

FOT. 1. NAJTŁOCZNIEJ BYŁO NA KRAJOWEJ WYSTAWIE OGRODNICZEJ


Przedstawiciele MTP poinformowali, że pawilon 17. (tradycyjne miejsce Krajowej Wystawy Ogrodniczej) dzierżawią poznańskiemu oddziałowi Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Ogrodnictwa za... 10 $/m2 (jeszcze tańsze jest piętro i teren otwarty). Trzeba przyznać, że utrzymanie KWO na wysokim poziomie jest kosztowne, ale czy zbyt wysokie ceny nie podziałają w dłuższym okresie na niekorzyść organizatorów powodując odpływ wystawców?

Nowość Polagry
Na tegorocznej Polagrze Farm po raz pierwszy pojawiła się wspólna ekspozycja o charakterze handlowym "Polskie szkółkarstwo oraz polskie rynki hurtowe" (fot. 2) zorganizowana przez Wielkopolską Giełdę Rolno-Ogrodniczą SA oraz Regionalną Wielkopolską Izbę Rolno-Przemysłową. Pomysłodawcy (Ewa Marciniak z RWIRP oraz Jan Ciesielski z WGRO SA) mają nadzieję, że ten nowy, skromny jeszcze w tym roku, dział Polagry rozwinie się i na stałe wpisze w kalendarz wystawowy MTP stając się ważnym miejscem promocji polskiego ogrodnictwa.

FOT. 2. NOWY DZIAŁ TEGOROCZNEJ POLAGRY-FARM


Zaprezentowanie w jednym miejscu oferty wielu firm szkółkarskich i rynków hurtowych ma pozwolić na kompleksowe przedstawienie kontrahentom krajowym i zagranicznym naszych możliwości produkcyjnych, handlowych, a przede wszystkim eksportowych. Daje też możliwość obsługi dużych firm handlowych z kraju i z zagranicy. Połączona wystawa jest korzystna dla wszystkich uczestników — pozwala skoncentrować rozproszone dotychczas środki na promocję i wspólnie zadbać o ciekawą aranżację stoisk. Oprócz WGRO S.A., zaprezentowali się także przedstawiciele rynków hurtowych z Lublina, Radomia, Warszawy i Wrocławia, kilka szkółek oferujących materiał sadowniczy i ozdobny oraz Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych. Warto wspomnieć, że wystawcom z tego pawilonu MTP zaoferowały ceny promocyjne (30 $/m2), które mają obowiązywać wszystkich (spełniających kryteria prezentacji w tym dziale — wyłącznie polskich producentów owoców i warzyw, rynki hurtowe oraz szkółkarzy) także w przyszłości.

Polski odpowiednik ''Fruit Logistiki''
Ciekawą inicjatywę przekształcenia ekspozycji polskiego szkółkarstwa i rynków hurtowych w odpowiednik berlińskiej wystawy Fruit Logistica, której istotą jest nawiązywanie kontaktów handlowych między producentami i odbiorcami, głównie warzyw i owoców (czytaj więcej HO 3/2001), pod — na razie roboczą — nazwą "Polskie Ogrodnictwo" zaproponował w rozmowach kuluarowych profesor dr hab. Eberhard Makosz (na Polagrze reprezentował Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych). Sądzi on, że w takim pawilonie (i wokół niego) znalazłoby się miejsce także dla polskich producentów warzyw i owoców (fot. 3) oraz być może firm nasiennych z przewagą polskiego kapitału i krajowych przedsiębiorstw z ogrodniczej branży maszynowej.

FOT. 3. WARZYWA I OWOCE MIAŁY PRZYCIĄGNĄĆ HANDLOWCÓW DO HALI, GDZIE PREZENTOWAŁY SIĘ RYNKI HURTOWE


Impreza miałaby swój własny katalog rozsyłany wcześniej do handlowców z całej Europy. W planach jest także udostępnienie tej części Polagry Farm w pierwszych dniach wyłącznie profesjonalistom oraz przygotowanie kilku konferencji lub seminariów (ogólnie dostępnych — propagujących spożywanie warzyw i owoców oraz zamkniętych — kierowanych do handlowców). Pomysł zyskał już poparcie, między innymi, poznańskiego oraz warszawskiego rynku hurtowego, RWIRP oraz wielu wystawców, zainteresowanych przeniesieniem ekspozycji z kosztownego pawilonu KWO.

Wypracować polski model
Prezes WGRO SA Jan Ciesielski stwierdził, że ...na Zachodzie rynki hurtowe pełnią głównie funkcję administracyjną. Im trudno taki stan zmienić, ze względu na wieloletnie tradycje. W Polsce działalność rynków hurtowych jest jeszcze na tyle krótka, że możemy sobie pozwolić na wypracowanie własnego modelu. Dobrym pomysłem byłoby, na przykład, opracowanie wspólnych programów logistyczno-dystrybucyjno-informatycznych, dzięki którym powstałaby w naszym kraju jedna wielka platforma, skupiająca poszczególne rynki i chroniąca przed konkurencją z Zachodu (więcej na temat napiszemy w jednym z kolejnych numerów ,,Hasła Ogrodniczego"). Platforma mogłaby równocześnie posłużyć jako źródło zaopatrzenia supermarketów, które preferują obecnie bezpośrednie kontakty z producentami. W Polsce nie ma jeszcze jednak takich dostawców, którzy oferowaliby ciągły i szeroki asortyment towarów. W rozwiązaniu tego problemu mogłyby pomóc rynki hurtowe współpracujące z producentami mniejszych partii i kompletujące dostawy zgodnie z żądaniami sieci handlowych. Tegorocznej Polagrze towarzyszyła konferencja, na której spodziewano się dyskusji i — ewentualnie — ustalenia możliwości oraz zasad współpracy pomiędzy rynkami hurtowymi a supermarketami. Na spotkaniu pojawili się jedynie przedstawiciele dwóch sieci handlowych, którzy nie byli zainteresowani propozycjami rynków hurtowych. Według prezesa J. Ciesielskiego, okazało się, że każda ze stron mówiła innym językiem. Działające w Polsce supermarkety w większości zaopatrują się u tych dostawców, którzy zaproponują najniższe ceny. Brak wystarczającej konkurencji w handlu powoduje, że na półki sklepów trafiają produkty ogrodnicze nie najlepszej jakości, które czasami nadają się jedynie dla przetwórstwa.

Może być dobrze
Polagra Farm ma jeszcze szanse stać się bardzo dobrą międzynarodową imprezą targową. Trzeba jednak zadbać o wystawców i spowodować, aby opłacało im się prezentować w Poznaniu. To nie będzie jednak łatwe, ze względu na konkurencję wielu, niekiedy bardzo dobrych, imprez regionalnych, na które producenci mają zwykle dużo bliżej niż do Poznania. Chociaż — na podstawie statystyki — tegoroczna Polagra przynajmniej pod względem frekwencji niewiele różniła się od ubiegłorocznej, to bez zdecydowanych działań organizatorów w przyszłym roku może być gorzej. Widząc rozczarowanie zwiedzających brakiem szerokiej oferty, wielu wystawców (wśród nich przeważały negatywne opinie o imprezie) poważnie zastanowi się nad przyjazdem do Poznania w 2002 roku. Krok w dobrym kierunku zrobiły już władze Międzynarodowych Targów Poznańskich obniżając ceny powierzchni ekspozycyjnej oraz biletów wejściowych (w tym roku kosztowały jedynie 5 zł i tak ma być w przyszłym). Te informacje nie zostały jednak wystarczająco dobrze nagłośnione i nie dotarły do wielu potencjalnych wystawców i zwiedzających. Ten błąd marketingowy łatwo jednak naprawić w przyszłym roku. Aby podnieść rangę imprezy, trzeba też ściągnąć do Poznania dziennikarzy z zagranicy, którzy mogliby przekonać handlowców i producentów z branży rolniczej (w tym także ogrodniczej) w swoich krajach o tym, że Polska jest terenem, gdzie warto prowadzić interesy. Ważna jest więc troska i o wystawców (zapewnienie im przyzwoitych warunków finansowych udziału w imprezie oraz jej lepsza popularyzacja za granicą), i o zwiedzających (szeroka, kompleksowa oferta handlowa wzbogacona o światowe nowości), bo ci pierwsi nie pojawią się w Poznaniu, gdy zabraknie tych drugich, a zainteresowani rolnictwem nie przyjadą, gdy nie będzie czego oglądać.