• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2002

LIMANOWA - JAK WYJŚĆ Z KRYZYSU

Tegoroczne XXII Międzynarodowe Seminarium Sadownicze w Limanowej (13–14 marca), odbywało się pod hasłem "Drogi wyjścia z kryzysu ekonomicznego w polskim sadownictwie".
Konferencja zbiegła się z 70. rocznicą urodzin jej wieloletniego organizatora prof. Eberharda Makosza. Starostowie Nowego Sącza oraz Limanowej Jan Golonka i Władysław Bieda wręczyli Profesorowi złote jabłko (fot. 1) — symbol ziemi sądeckiej, będący podziękowaniem za wieloletnie zaangażowanie w rozwój tutejszego sadownictwa. Profesor E. Makosz wielokrotnie w swoich wystąpieniach zwracał uwagę na konieczność jak najszybszego przedstawienia polskim władzom konkretnych wniosków dotyczących dalszego rozwoju naszego sadownictwa. Bardzo ważne jest również promowanie tej branży we wszystkich mediach. Jedyną szansę utrzymania się krajowych gospodarstw na rynku widzi w produkcji jabłek deserowych, gdyż tylko one umożliwiają rozwój. Jak najszybciej należy stworzyć silny rynek pierwotny, który pozwoli ominąć pośredników. Sadownik musi być dzisiaj również biznesmenem, który potrafi walczyć o nowe rynki zbytu dla swoich produktów. W dobie globalizacji i gospodarki rynkowej tylko ścisła współpraca pomiędzy sadownikami, rządem i nauką zagwarantuje polskim producentom utrzymanie się na rynku. Według prof. E. Makosza, należy rozważnie podchodzić do zakładania nowych sadów wiśniowych. W najbliższych latach poważnym konkurentem mogą stać się producenci wiśni z Węgier, gdzie znajdują się obecnie spore nasadzenia nowych odmian, prawdopodobnie lepszych od najczęściej uprawianej w Polsce 'Lutówki'. Na Węgrzech wiśnie dojrzewają około 2 tygodni wcześniej niż w Polsce, dlatego będą one silną konkurencją dla naszych na rynku niemieckim, który jest ich głównym odbiorcą.

PREZES WSOP ZIEMI SĄDECKIEJ ANTOINII GIZA I STAROSTA JAN GOLONKA WRĘCZAJĄ PROF. E. MAKOSZOWI SYMBOLICZNE ZŁOTE SĄDECKIE JABŁKO



M. Maliszewski: działać wspólnie
Jedną z głównych przyczyn obecnej trudnej sytuacji sadowników jest brak dobrej organizacji sprzedaży, a nie nadprodukcja owoców, przekonywał Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej (ZSRP). W kraju funkcjonują duże rynki hurtowe — giełdy owocowo-warzywne, na których sadownicy niejednokrotnie konkurują ze sobą obniżając i tak już niskie ceny. Chcąc poprawić ten stan rzeczy należy jak najszybciej stworzyć silne grupy producenckie, które będą w stanie oddziaływać na rynek. Równocześnie należy wywierać nacisk na władze administracyjne i polityczne. Tę funkcję może pełnić tylko duża, niezależna organizacja skupiająca całe środowisko sadownicze. W tej roli coraz lepiej sprawdza się ZSRP. Związek doprowadził do stworzenia wspólnej, rządowo-związkowej grupy roboczej, która ma opiniować projekty regulacji prawnych oraz rozwiązań organizacyjnych. Podobne rozmowy pracownicy ministerstwa będą prowadzić również z przedstawicielami zakładów przemysłowych. Polska eksportuje 95% wytworzonego w kraju koncentratu jabłkowego. Jednak za ten nasz hit eksportowy powinniśmy uzyskiwać zdecydowanie wyższe ceny niż obecnie.

J. Jasiorowski: tylko dobra jakość
Drzewa na silnie rosnących podkładkach sprawiają dużo trudności w cięciu i ochronie przypomniał Jerzy Jesiorowski. Z takich sadów, przy rosnących wymaganiach jakościowych, owoce będą się nadawały tylko dla przetwórstwa. Trudno jednak myśleć o opłacalności produkcji, jeśli cena takich owoców waha się od 0,1 zł do 0,3 zł/kg. W Europie dominują sady karłowe głównie na podkładce 'M.9', ze średnią obsadą 3000 drzew na hektar. Zbiera się z nich 35–45 ton owoców deserowych i tylko takie sady pozwalają zachować dochodowość produkcji. Prelegent podkreślał, iż sadownicy powinni sprzedawać produkty najlepszej jakości, za które mogą obecnie uzyskać satysfakcjonujący dochód. Również jeśli, przy pomocy krajowych władz i krajowych negocjatorów w Unii Europejskiej, nie stworzy się polskim sadownikom takich samych warunków, jakie mają ich konkurenci na Zachodzie nawet dla dobrych producentów będzie to trudna rywalizacja.

P. Kaczor: samorządy mogłyby więcej
Według Piotra Kaczora prezesa Stowarzyszenia Producentów Wysokiej Jakości Materiału Szkółkarskiego (SPWJMS), wsparcia dla sadowników nie można oczekiwać wyłącznie od władz rządowych czy wojewódzkich. Warto zainteresować lokalne samorządy pomocą w tworzeniu centrów logistycznych. W tym celu należałoby jednak wcześniej przedstawić samorządowcom korzyści wynikające z powstania takich ośrodków. Za przykład mogą posłużyć władze samorządowe w Niemczech, które w porozumieniu z sadownikami zapoczątkowały tworzenie centrów logistycznych.

J. van Eijden: gruszki atrakcyjniejsze
W Holandii drzewa starych odmian są szybko karczowane, a w ich miejsce sadzi się nowe w większym zagęszczeniu. Obecnie ponad 17% powierzchni sadów stanowią tam jednoroczne nasadzenia. Tak duża rotacja pozwala produkować wysokiej jakości owoce nowych odmian, przy uzyskiwaniu równocześnie dużej wydajności z hektara. Bezwzględnie nie opłaca się produkować jabłek przemysłowych. Obecnie, oprócz jabłoni, coraz więcej uprawia się grusz (70% stanowi 'Konferencja'), których owoce są prawie dwukrotnie droższe niż jabłka. Dużą część owoców 'Konferencji' eksportuje się na przykład do Anglii, gdzie konsumenci bardzo wysoko oceniają walory smakowe tej odmiany. Holenderskie gospodarstwa stają się coraz większe — od 1990 roku do 2000 roku 50% małych gospodarstw zostało przejęte przez duże i proces ten trwa. Dzięki temu w ostatnich latach przybyło ponad 60% gospodarstw o powierzchni 16 ha. Takie zmiany, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach, spowodowały wzrost rentowności. W Holandii 80% owoców sprzedaje się w supermarketach. Dzięki monopolistycznej pozycji na rynku mogą dyktować ceny, równocześnie cały czas podnosząc wymagania dotyczące jakości. Supermarkety nie zostały jednak stworzone dla sadowników, a celem tych sieci jest uzyskanie jak najwyższego zysku. Chcąc wprowadzić do sprzedaży nową odmianę trzeba liczyć się z koniecznością wycofania ze stoiska jednej z oferowanych wcześniej. Wprowadzenie nowego produktu musi być powiązane z jego reklamą i promocją, co znacznie podnosi koszty produkcji. Z tego względu wielu producentów wraca do sprzedaży we własnym zakresie, czego J. van Eijden nie uważa jednak za dobre rozwiązanie. Jego zdaniem, holenderskie organizacje producenckie mogą posłużyć za przykład dla innych państw. Dzięki dobrze zorganizowanej sprzedaży udaje im się wyeksportować 40% produkcji. Uważa także, że polskie sadownictwo posiada mocne strony, które musi jednak dobrze wykorzystać. Jednym z atutów tworzenia grup producenckich jest możliwość otrzymania dotacji z UE, gospodarstwa niezrzeszone w takie struktury nie mogą liczyć na pomoc.

J. Kirpenstein: skończcie tylko gadać
Jos Kirpenstein z Holandii przedstawił możliwości zabezpieczenia się przed kryzysem w produkcji i dystrybucji owoców. Należy ostrożnie podchodzić do nowych inwestycji, ponieważ przeinwestowanie może wstrzymać rozwój produkcji. Jeżeli polscy producenci nie zjednoczą się i nie pomyślą o wspólnym działaniu, dużym zagrożeniem będzie dla nich ekspansja firm z UE, które szybko stworzą w Polsce duże centra logistyczne. Owoce będą wówczas kupowane bezpośrednio z drzew, przechowywane, sortowane i sprzedawane, a cały zysk zostanie przejęty przez obcy kapitał. Już dziś należy tworzyć grupy producentów, grupy handlowe, a owoce zbierać do jednej puli i wspólnie sprzedawać. Gdy chce się produkować owoce, należy brać pod uwagę położenie geograficzne, cenę ziemi, poziom wykształcenia, ceny, jakość produktu.

E. Polok: Polacy, nie bądźcie głupi
W Limanowej, jak zwykle, nie zabrakło Edwarda Poloka z Horni Suchej k. Czeskiego Cieszyna. Według niego, czescy importerzy polskich jabłek po 0,5–0,6 zł mogą śmiać się ze swoich sąsiadów sprzedając je po 14–15 Kc w marketach. Należy zadbać o opłacalną dystrybucję owoców, co przyniesie sadownikom w Polsce większe dochody. Inż. Polok zwrócił również uwagę na zalety czeskich odmian, a zwłaszcza 'Topaza'. Odmiana ta jest odporna na parcha, a w sadzie nie ma problemów z jej prowadzeniem. Dodatkowo jej owoce bardzo dobrze się przechowują. W najbliższym czasie można spodziewać się wprowadzenia do produkcji nowych odpornych na choroby i szkodniki odmian typu 'Golden Deliciousa', które obecnie znajdują się jeszcze w badaniach.

S. Nowakowski: wielu nie wytrzyma
Według Szymona Nowakowskiego, prowadzącego wraz z ojcem gospodarstwo szkółkarskie w Żdżarach, kryzys nie dotknął tych szkółkarzy, którzy mieli drzewka dobrej jakości, przede wszystkim dwuletnie z jednoroczną koronką, na podkładkach karłowych 'M.9', 'P 59', 'P 22' i odmian: 'Gloster', 'Elise', 'Mutsu', 'Idared', 'Jonagored', 'Ligol', 'Golden Reinders', 'Idared', 'Šampion'. Takich drzewek w szkółkach brakuje. Sz. Nowakowski przewiduje, że niskie ceny drzewek mogą utrzymać się jednak przez kilka najbliższych lat. W tym czasie wiele gospodarstw nie wytrzyma konkurencji, co zredukuje ich liczbę do stanu sprzed pięciu lat. Powinno to unormować sytuację na rynku szkółkarskim. Ciągle ważnym problemem są "dzikie" szkółki, jednak w takich gospodarstwach nie ma pewności czystości odmianowej, zdrowotności materiału czy jego jakości. Szkółkarze powinni także wspólnie z sadownikami rozpocząć promocję konkretnych odmian wśród konsumentów.

E. Bober: samodzielność jest za droga
Ewelina Bober wspólnie z rodzicami i bratem prowadzi 8-hektarowe gospodarstwo w Białej Podlaskiej. Zmiany, jakie zaszły w polskim sadownictwie, zmusiły ich do zwiększenia intensywności nasadzeń — większość kwater jest dwuletnia, z odmianami 'Jonica', 'Jonagold Decosta', 'Šampion'. Rozpoczęto również budowę chłodni z kontrolowaną atmosferą. (Znajdująca się w gospodarstwie przechowalnia na 90 ton owoców nie wystarcza do przechowania wszystkich jabłek.) Pieniądze na budowę tego obiektu pochodzą z kredytu preferencyjnego, o który zabiegano przez kilka lat. Sadowniczka jest przekonana, że obecnie samo wyprodukowanie owoców dobrej jakości nie wystarczy, a pojedyncze gospodarstwo średniej wielkości nie jest w stanie równocześnie promować produktów i sprzedawać je po atrakcyjnych cenach. Żeby zaistnieć na rynku, trzeba inwestować we wspólną politykę cenową, tworzenie bazy przechowalniczej i równocześnie dysponować dużą ilością dobrej jakości owoców.

B. Paciorek: cała sztuka - sprzedać
Bartosz Paciorek wspólnie z rodzicami prowadzi sady o powierzchni 40 ha. Zbiera się z nich około 1000 ton jabłek i 45–50 ton gruszek. Wszystkie kwatery to intensywne nasadzenia z około 3000 drzew na hektarze. Najbardziej poszukiwane przez rynek odmiany mają jednak dla sadowników jedną podstawową wadę: podobny termin zbioru, przez co 80% jabłek w gospodarstwie trzeba zebrać w ciągu 2 tygodni. Poprzednio poprzez dobór odmian można było rozłożyć zbiory na 2 miesiące. Dochód w sadownictwie może być dziesięciokrotnie wyższy niż w innych gałęziach rolnictwa, dlatego wiele osób spoza branży — głównie rolników — szuka dla siebie szansy w ogrodnictwie. Na rynku robi się coraz ciaśniej i trzeba konkurować o klienta. Ze względu na polską specyfikę trudno jest stworzyć szybko dużą firmę, będącą w stanie oferować ilości jabłek porównywalne z proponowanymi przez kooperatywy w zachodniej Europie. Można jednak próbować tworzyć mniej lub bardziej formalne, mniejsze, grupy producenckie opierające się na powiązaniach rodzinnych, sąsiedzkich czy koleżeńskich, mogące zgromadzić nawet kilka tysięcy ton jabłek. Takie grupy już istnieją i sadownicy, którzy do nich należą, wcale tego nie żałują.