Dlaczego ekologicznie?
Do pomysłu przejścia na produkcję ekologiczną R. Ciźla (fot. 1) przekonał się przebywając sześć lat temu na wycieczce sadowniczej w Holandii. Tam zobaczył, między innymi, ekologiczny sad w jednej ze szkół rolniczych. Tam też dowiedział się, że poprzez intensyfikację produkcji rolnej, nadmierne nawożenie i intensywną ochronę sadów zepsuto glebę i środowisko. Uświadomił sobie wtedy, że używanie coraz większych dawek środków chemicznych będzie powodowało degradację gleby również w jego gospodarstwie. Dodatkowo, brak stabilizacji cenowej na rynku owoców powoduje, że można zainwestować dużo środków, które trudno potem odzyskać. Przykładem tego był sezon 2004/05. Tymczasem produkcja ekologiczna nadal jest niszowa i jest duże zapotrzebowanie na takie towary. Nie dotyczy to jeszcze polskiego rynku. Skala naszej produkcji jest bardzo mała — ocenia się, że 0,2–0,3% gospodarstw rolnych stanowią te z produkcją ekologiczną, podczas gdy, na przykład, w Austrii stanowią one 11%. Było to również jednym z powodów przestawienia gospodarstwa w Łukawie z produkcji konwencjonalnej na ekologiczną.
Fot. 1. R. Ciźla w ekologicznej kwaterze w swoim sadzie w Łukawie
Nawożenie i chwasty
W całym sadzie rośnie kończyna biała, która — podobnie, jak inne bobowate — wiąże azot atmosferyczny i wzbogaca glebę w ten pierwiastek. Dzięki temu nie ma problemów z nawożeniem azotowym — w produkcji ekologicznej nie wolno stosować nawozów azotowych. Ponadto materii organicznej dostarczają rozkładające się resztki pozostałe po wykaszaniu roślin w międzyrzędziach i rzędach drzew. W produkcji ekologicznej nie wolno także stosować herbicydów, dlatego w gospodarstwie tym chwasty w międzyrzędziach niszczone są mechanicznie, a w rzędach koszone ręcznie. W tym sezonie po zbiorach owoców chwasty w rzędach drzew zostaną zniszczone specjalną glebogryzarką, która dodatkowo zniszczy nory gryzoni. Po tym zabiegu planuje się wysianie gorczycy, która zostanie zniszczona przez pierwsze przymrozki i dodatkowo wprowadzi do gleby znaczną ilość materii organicznej. Gorczyca działa również antagonistycznie na znajdujące się w glebie gryzonie. Wiosną resztki gorczycy pozostałe po zimie zostaną wymieszane z glebą za pomocą glebogryzarki.
Według R. Ciźli, zaprzestanie nawożenia azotowego spowodowało ograniczenie wzrostu drzew. Liście może nie mają tak intensywnie ciemnozielonego koloru, jak w sąsiednich sadach, nie ma jednak problemów z nadmiernym wzrostem pędów, dzięki czemu korona jest bardziej przewiewna, a zatem mniej narażona na rozwój w jej wnętrzu chorób grzybowych (fot. 2). R. Ciźla zauważył również, iż mniejsze przyrosty i szybsze drewnienie tkanki spowodowało, że pędy są mało atrakcyjne dla mszyc (fot. 3). Uszkodzenia przez nie powodowane można było znaleźć w sadach z konwencjonalną ochroną. W ubiegłym roku do zwalczania mszyc używano Pyretryny naturalnej, która produkowana jest ze złocienia dalmatyńskiego. Do zasilania dolistnego używa się preparatu Bio-Algeen S90.
Fot. 2. Sad tradycyjnie chroniony i nawożony — po prawej, drzewa w sadzie ekologicznym
— po lewej
Fot. 3. Zaniechanie nawożenia azotowego ograniczyło wzrost drzew,
co przełożyło się na mniejsze ich porażenie przez mszyce
Ochrona
W produkcji ekologicznej do ochrony drzew przed chorobami dopuszczone są między innymi preparaty miedziowe i siarkowe. Sadownik otrzymał również zgodę jednostki certyfikującej na używanie cieczy siarkowo-wapiennej produkowanej w gospodarstwie. Używanie cieczy siarkowo-wapiennej, potocznie zwanej cieczą kalifornijską, jest niedozwolone w sadach z tradycyjną lub integrowaną produkcją owoców, których prowadzenie podlega ustawie o ochronie roślin. Używanie tego środka jest jednak dopuszczone w UE do stosowania w produkcji ekologicznej. Jak mówi R. Ciźla, jednostka certyfikująca produkcję ekologiczną w jego gospodarstwie na tej podstawie wydała po wejściu Polski do UE zezwolenia na używanie tego preparatu. Produkcja ekologiczna podlega ustawie o rolnictwie ekologicznym. Z informacji, które R. Ciźla uzyskał na spotkaniach sadowniczych wynika, że ciecz siarkowo-wapienna użyta w odpowiednim czasie może służyć także do przerzedzania kwiatów. Działa ona bardzo dobrze w niskiej temperaturze, a także można jej używać podczas mżawki. Stwierdzono również, że nierozcieńczona ciecz kalifornijska naniesiona na pnie drzew ze zgorzelami dobrze ograniczała rozprzestrzenianie się chorób kory i drewna (fot. 4).
Fot. 4. Stężona ciecz siarkowo-wapienna okazała się przydatna do smarowania ran drzew
po wycięciu zgorzeli
Do ochrony drzew używano w tym roku wczesną wiosną — od fazy pękania pąków do ukazywania się pierwszych liści (faza mysiego ucha) — środków olejowych, które okazały się bardzo skuteczne w zwalczaniu wczesnych faz rozwojowych szkodników. Do pierwszych zabiegów (od fazy pękania pąków do końca kwitnienia) przeciwko chorobom grzybowym drzewa opryskiwano preparatami miedziowymi. W następnej kolejności używano preparatów siarkowych oraz pięć razy cieczy siarkowo-wapiennej.
W tym roku w gospodarstwie nie było konieczności zwalczania szkodników. W ubiegłym do ich zwalczania sadownik używał Pyretryny naturalnej oraz "gnojówki" z wyciągu z pokrzywy. W tym celu ścina się pokrzywy przed ich zakwitnięciem, umieszcza się w pojemnikach z wodą, gdzie gniją przez około dwa tygodnie. Następnie takim wyciągiem opryskuje się drzewa. Środek ten jest również bogaty w składniki mineralne.
Zaprzestanie używania środków chemicznych spowodowało intensywny rozwój w sadzie organizmów pożytecznych — biedronek i złotooków, co pozwala zachować równowagę biologiczną w sadzie.
Owoce i ich sprzedaż
W okresie przestawiania gospodarstwa na produkcję ekologiczną — trwa on w uprawach sadowniczych trzy lata — owoce sprzedaje się bez certyfikatu. W tym roku (drugi rok przestawiania) owoce będą sprzedawane jako konwencjonalne, część jednak zostanie prawdopodobnie sprzedana do zakładów przetwórczych, gdzie zakwalifikowane będą jako ekologiczne.
Wszystkie koszty związane z prowadzeniem sadu ekologicznego są, według R. Ciźli, prawie o 50% niższe niż w tych z konwencjonalną ochroną. W ekologicznym sadzie plon może być nieznacznie niższy, na przykład z uwagi na rezygnację z nawożenia azotowego i nawozów dolistnych. Straty te rekompensowane są jednak przez przewidziane w produkcji ekologicznej dopłaty, które w sadownictwie, w okresie przestawiania produkcji wynoszą 1800 zł/ha/rocznie, po uzyskaniu certyfikatu dopłata ta będzie wynosić 1540 zł/ha/rok.
Z pięcioletnich drzew odmian 'Rubinola'/'M.9' (fot. 5) i 'Topaz'/'P 14' (fot. 6), posadzonych w rozstawie 4 m x 1,75 m sadownik spodziewa się plonu około 15 t/ha. Jak mówi, tegoroczne plony będą ograniczone przez wiosenne przymrozki, które spowodowały uszkodzenie kwiatów, zwłaszcza w dolnej części drzew. 'Topaz' jest według niego bardzo dobrą odmianą, a jego owoce wyprodukowane w ubiegłym roku zgodnie z zaleceniami ekologicznymi z powodzeniem przechowywano do marca tego roku w przechowalni. Bardzo wysoko ocenia także walory smakowe i wygląd owoców 'Rubinoli', które uważa za jedne z najsmaczniejszych jabłek.
Fot. 5. Pięcioletnie drzewa odmiany 'Rubinola' na podkładce 'M.9'
Fot. 6. Pięcioletnie drzewa 'Topaza' na podkładce 'P 14'
W starym 12-letnim sadzie dominuje 'Sampion' (fot. 7), na którego drzewach w tym roku trudno było znaleźć objawy parcha jabłoni. Drzewa tej odmiany rosną na podkładkach 'M.26', 'MM 106' i 'M.7' — na tej ostatniej jednak zbyt silnie.
Fot. 7. 'Sampiona' z powodzeniem można uprawiać w sadach
z ekologiczną produkcją
Po przejściu na ekologiczny model produkcji dobrze udaje się również 'Elise', którą R. Ciźla polecałby do takich sadów (fot. 8). Podobnie jest z odmianami 'Jester' i 'Katja'. W tym systemie produkcji nie udaje się jednak wyprodukować dorodnych jabłek 'Golden Deliciousa', podobnie jest z odmianą 'Jonagold'. Dlatego do ekologicznej produkcji sadowniczej należy wykorzystywać przede wszystkim odmiany odporne na parcha jabłoni.
Fot. 8. 'Elisa' jest jedną z odmian, którą R. Ciźla poleciłby do ekologicznych sadów
Według R. Ciźli, przemysłowe jabłka z certyfikatem będzie można z powodzeniem sprzedawać do zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego, które już dziś oferują za nie o 30% więcej niż za owoce z upraw tradycyjnych. Gdyby jednak certyfikowane deserowe jabłka ekologiczne były w tej samej cenie co owoce z tradycyjnych sadów, przy zagwarantowanym zbycie, produkcja ekologiczna byłaby opłacalna, z uwagi na mniejsze koszty ochrony drzew.
W dalszym ciągu bardzo trudno określić, jakie będzie zapotrzebowanie na produkty ekologiczne w Polsce. Duży popyt na takie produkty jest w zachodniej Europie. Rozwija się tam także przetwórstwo owoców i warzyw pochodzących z gospodarstw ekologicznych. W gospodarstwie w Łukawie rozważa się rozpoczęcie produkcji ekologicznych przetworów z owoców lub soku jabłkowego. Według R. Ciźli, ta metoda w sadownictwie jest szansą na opłacalność produkcji na dobrych glebach w wielu gospodarstwach.