• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2000

BYŁE I TERAŹNIEJSZE ZAGROŻENIA ZE STRONY CHORÓB

W ubiegłym roku minęło 30 lat od powołania w Instytucie Sadownictwa w Skierniewicach działu roślin ozdobnych. Wprawdzie nie miałem możliwości pracować w tym dziale od początku, ale ponad 20 lat, jakie w nim spędziłem, to też niemało. Pamiętam, jak przeszedłem z Akademii Rolniczej w Lublinie do Zakładu Ochrony Sadów w Instytucie i miałem ogromną przyjemność pracować nad ochroną roślin ozdobnych przez kilka lat wspólnie z Ryszardem Dzięciołem. On i Leszek Jesiotr po raz pierwszy w Polsce opracowali program ochrony najważniejszych gatunków roślin ozdobnych przed chorobami i szkodnikami. Ryszard Dzięcioł przeniósł się następnie do SGGW, a ja zostałem w Skierniewicach. Profesor Szczepan Pieniążek, ówczesny dyrektor Instytutu Sadownictwa, nie szczędził etatów dla nowo powstającego Zakładu Ochrony Roślin Ozdobnych. W samym zespole fitopatologii roślin ozdobnych było 4 pracowników naukowych (pozostali oni wierni Instytutowi do dziś).
Zaczęło się od goździków i gerber
Zajmując się ochroną roślin ozdobnych przed chorobami miałem okazję obserwować zmiany, jakie zachodziły w ogrodnictwie ozdobnym. Lata 70. to intensywny rozwój produkcji gerbery i goździków. Mimo szkodliwości zawleczonych z Europy Zachodniej grzybów Phytophthora cryptogea oraz Fusarium oxysporum f. sp. dianthi i często masowego z ich powodu zamierania tych roślin, powierzchnia upraw gerber i goździków systematycznie wzrastała.
W połowie lat 80. Polska była znaczącym eksporterem goździków, głównie do Związku Radzieckiego. Dzięki kontaktom zagranicznym i badaniom prowadzonym w Instytucie, producenci sadzonek goździków zaczęli rozmnażać nowe odmiany, mniej wrażliwe na fuzariozę naczyniową. Z pewnością zmniejszyło to ryzyko uprawy. Jednak w latach 90. uprawy goździków gwałtownie się skurczyły i obecnie tylko kilka gospodarstw oferuje sadzonki tych roślin. Według producentów, odbiorcą są byłe kraje ZSRR. Eksportowane są tam również kwiaty cięte goździków. Ich produkcja stanowi jednak margines i trudno w naszych kwiaciarniach kupić wiązankę tych kwiatów. Szkoda, gdyż wiele jest nowych, atrakcyjnych odmian. Wierzę, że Polacy z przyjemnością kupowaliby je, tym bardziej że koszty produkcji goździków są mniejsze niż innych kwiatów i cena może być atrakcyjna dla wielu odbiorców.
Rozwój nowych technik uprawy gerbery zaowocował nowymi problemami związanymi z ochroną tych roślin. Przed kilku laty w Holandii, a od pewnego czasu również i w Polsce, pojawiła się cukrowa zgnilizna gerbery (patrz HO 2/99). W Holandii, z powodu tej choroby, w ciągu kilku miesięcy na plantacjach zamierało nawet kilkadziesiąt procent uprawianych roślin. W naszych gospodarstwach straty te były mniejsze, dzięki innej technice produkcji gerbery. Trzeba się jednak liczyć z tym, że podobnie jak przed kilkunastu laty, gdy tracono nawet 50% gerbery z powodu fytoftorozy, mogą się pojawić takie same kłopoty, jeśli będzie się rozszerzała cukrowa zgnilizna.

Era anturium, pelargonii i... bakterioz
Niewątpliwie bardzo duży postęp nastąpił w produkcji anturium. Przyczyniły się do tego zapewne nowe odmiany tej rośliny oferowane przez firmy holenderskie. W ciągu paru lat nasz rynek, obok tradycyjnych, czerwonych odmian, wzbogacił się o formy w najróżniejszych kolorach, w tym także dwubarwne. Duże walory ozdobne tych kwiatów oraz bardzo dobra trwałość są z pewnością powodem dużego zainteresowania Polaków anturium. Na rozwój produkcji tej rośliny ma też wpływ działalność Klubu Producentów Anturium — coroczne konferencje, wycieczki krajowe i wyjazdy do Holandii. Niestety, czynnikiem, który może znacznie ograniczyć produkcję anturium, jest zawleczenie do Polski, przed kilku laty, bakterii Xanthomonas axonopodis pv. dieffenbachiae. Patogen ten, infekujący wiązki przewodzące, może spowodować masowe zamieranie roślin w okresie wiosenno-letnim. Na naszym rynku, poza środkami zawierającymi tlenochlorek miedzi, nie mamy skutecznych preparatów do zwalczania bakterii. Pozostaje więc zakładanie nowych nasadzeń ze zdrowych sadzonek i dbałość o warunki fitosanitarne.
Problemem, który może znacznie ograniczyć produkcję pelargonii w gospodarstwach ogrodniczych, jest zaraza bakteryjna powodowana przez Xanthomonas hortorum pv. pelargonii (fot. 1).Gdy p

FOT. 1. ZAMIERAJĄCA PELARGONIA RABATOWA PORAŻONA PRZEZ XANTHOMONAS SP.


o raz pierwszy miałem sposobność obserwować tę chorobę w szklarniach, sądziłem, że moja diagnoza, iż jest to bakterioza, okaże się mylna. Uważałem również, że producenci sadzonek pelargonii z Europy Zachodniej, przedstawiający bakteriozę jako najgroźniejszą chorobę tej rośliny, przesadzali w tych ocenach. Jednakże ci wszyscy, którzy mieli okazję obserwować w swych obiektach żółknięcie roślin całymi "placami", zgniliznę podstawy pędów i następnie masowe zamieranie pelargonii, z pewnością uwierzyli, że "zaraza" jest właściwą nazwą dla tej choroby. Podobnie jak w ochronie anturium przed bakteriozą, tak również i w uprawie pelargonii najważniejsze są: wolne od patogenów sadzonki i świeżo przygotowane, "zdrowe" podłoże.

Inne współczesne choroby i tendencje w ochronie roślin ozdobnych
Minione 10-lecie to szybkie rozprzestrzenianie się na roślinach ozdobnych grzyba Myrothecium roridum. Gatunek ten rozwija się bardzo szybko na roślinach uprawianych pod osłonami infekując głównie liście (fot. 2). Okrągłe, często kilkucentymetrowej średnicy, brązowe plamy drastycznie obniżają jakość roślin lub wręcz eliminują je z obrotu. Grzyb ten rozprzestrzenia się równie szybko w szkółkach roślin ozdobnych. Na szczęście, przy wczesnym rozpoznaniu choroby, można zminimalizować jej szkodliwość stosując do opryskiwania preparaty zawierające chlorotalonil, strobilurynę, karbendazym lub prochloraz.

FOT. 2. PIERŚCIENIOWA PLAMISTOŚĆ NA LIŚCIU FIGOWCA


Mimo ogromnego postępu w chemicznej ochronie roślin przed fytoftorozą, grzyby z rodzaju Phytophthora stanowią ciągle jedno z największych zagrożeń. W naszym kraju pojawiły się gatunki, które dotychczas nie były notowane lub występowały bardzo rzadko, w tym P. cinnamomi, P. citricola, P. palmivora, P. nicotianae. Przykładami roślin, na których te grzyby występują od kilku lat, są — oprócz gerbery — bluszcz, fatsjobluszcz, peperomia, radermachera, storczyki, strelicja, pelargonia, a w szkółkach różaneczniki, wrzosy i wrzośce, sosny, jodły, cyprysik Lawsona, a ostatnio również cisy. Bardzo pozytywny jest fakt, że występowanie gatunków grzybów z tego rodzaju i zagrożenie, które stwarzają w uprawach roślin, zmniejszyło się znacznie w ciągu minionych 3 lat.
Moje ostatnie lata pracy to głównie badania nad chorobami występującymi w szkółkach roślin ozdobnych. Mimo że szkółki mamy w kraju od wielu lat, to dopiero ostatnie lata charakteryzuje bardzo dynamiczny rozwój tego działu ogrodnictwa. Nowe gatunki i odmiany, często importowane, nowe technologie produkcji to również nowe dla fitopatologów problemy do rozwiązania. Myślę, że ochrona szkółek będzie w następnych latach naszym głównym obiektem zainteresowania.
Pisząc o zmianach zachodzących w ochronie roślin ozdobnych trzeba koniecznie wspomnieć o postępie w zakresie biologicznej ochrony. Ze Skierniewic rozeszły się w Polskę informacje o istnieniu naturalnej opornoś-ci gleb i podłoży na niektóre patogeny glebowe. Na naszych konferencjach, ale również w innych ośrodkach naukowych, mówi się o możliwościach wykorzystywania kompostowanej kory do ochrony roślin przed grzybami z rodzaju Fusarium i Phytophthora. Myślę, że pierwszym zwiastunem użycia kory w tym charakterze będzie "biokoronawóz", a może w najbliższej przyszłości również wyciąg keratyno-koro-mocznikowy. Dzięki naszym pracom badawczym i współpracy z producentami, na rynku krajowym pojawiły się pierwsze biopreparaty — Antifung 20 SL i Bioczos BR .
Rozmawiając wielokrotnie z producentami roślin ozdobnych odniosłem wrażenie, że dla nich najistotniejszym efektem naszej pracy jest program ochrony. Można go zobaczyć omal w każdym gospodarstwie, gdzie uprawia się rośliny ozdobne pod osłonami (kolejne wydanie, rzecz jasna opracowane przez naukowców z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa, ukaże się w "Haśle Ogrodniczym" jeszcze tego roku — red.).

Autor jest kierownikiem Zakładu Ochrony Roślin Ozdobnych ISK