• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 11/2000

JONAGOLDY, MALINY I TRUSKAWKI

Pod koniec września GUS opublikował drugi (przedwynikowy) szacunek tegorocznych zbiorów owoców — mają one wynieść 2,043 mln ton (o 120 000 ton więcej niż według pierwszego oszacowania), a więc będą o prawie 350 000 ton niższe niż rok temu.
I chociaż jabłek ma być o 80 000 ton więcej niż wskazywały pierwsze prognozy, to i tak zbierzemy tych owoców o ponad 20% mniej niż w 1999 roku — ta strata najbardziej zaważy na obniżeniu zbiorów ogółem. Ze względu na strukturę gatunkową naszego sadownictwa jest to naturalne i — jedynie z obowiązku — trzeba odnotować, że gruszek i czereśni ma być o 14% więcej niż przed rokiem, śliwek prawie tyle samo, a truskawek i porzeczek tylko o 5% mniej.

Trudny sezon przechowalniczy?
Już od pierwszej dekady maja, czyli po pierwszych przymrozkach, było wiadomo, że będzie właśnie taki. Do małej liczby owoców na drzewach, nadmiernego ich wzrostu, czy niekompletnego wypełnienia komór nasiennych jabłek, doszła jeszcze wiosenna susza. Wszystko to jednak działo się na tyle wcześnie, aby w porę podjąć środki zaradcze, a więc przede wszystkim przeprowadzić liczne opryskiwania związkami wapnia. Przekonują o tym zarówno rozmowy z producentami, jak i stan jabłek oferowanych w Broniszach, na warszawskich bazarach czy też w handlu detalicznym — jak dotąd objawy gorzkiej plamistości podskórnej można zaobserwować (rzadko) jedynie na czerwonych sportach 'Cortlanda'. Owoce najbardziej uszkodzone przez przymrozki, a potem przez grad, w większości opadły w trakcie długiego i obfitego w tym roku opadu świętojańskiego (czerwcowego). Należy też pamiętać, że w każdym prawie roku ujawniają się czynniki niekorzystnie wpływające na kondycję przechowalniczą owoców (w ubiegłym sezonie, na przykład, późnym latem i wczesną jesienią, takim czynnikiem były na Mazowszu ulewne deszcze). Poświęcam tej sprawie tyle miejsca, po pierwsze — aby przypomnieć, że nasi sadownicy są fachowcami o wysokich kwalifikacjach, a po drugie — aby przekonać, że jabłek deserowych nie zabraknie na naszym rynku aż do wiosny. Ostatnio pojawiają się bowiem w mediach wypowiedzi na temat jabłek sprzedawanych obecnie na pniu, nienadających się do przechowywania.

Smaczne i kolorowe owoce
Gdy zaś mowa o wpływie warunków atmosferycznych na stan i wygląd naszych jabłek, to wszyscy sadownicy, z którymi rozmawiałem, podkreślają, że tegoroczny wrzesień był dla nich dość łaskawy. W sadach i na straganach owoce są bardzo kolorowe. Oczywiście, warunkiem koniecznym dla uzyskania dobrze wybarwionych owoców jest poprawne cięcie letnie. Ale pozostałe warunki już od nas nie zależą, ponieważ są to: możliwie duże dobowe różnice temperatury oraz przebieg pogody w okresie sześciu tygodni przed zbiorem (w tym roku aura sprzyjała sadownikom). Jabłka dobrze wybarwione są również smaczne. A "polski" smak (o którym pisze się dostatecznie wiele chyba tylko w fachowych czasopismach) to jeden z naszych największych atutów na rynkach zachodnich. I dlatego nie zgadzam się z poglądami, że polskie ogrodnictwo nie ma w Unii żadnych szans. Nie można przecież odbierać naszym ogrodnikom nadziei już na starcie. Nie ma do tego podstaw, bo oprócz "polskiego" smaku owoców naszą zaletą jest małe zużycie środków chemicznych oraz atrakcyjne odmiany (przynajmniej jabłek), które mają duże szanse na sukces w zachodniej Europie. To prawda, że naszą piętą achillesową jest słaba organizacja rynku, ale znamienne są reakcje sadowników na ostatnią liberalizację handlu produktami rolnymi i ogrodniczymi z krajami UE — kilku moich rozmówców zgodnie postrzegało ten krok właśnie jako wielką szansę naszego ogrodnictwa. Są oni jednak przekonani, że aby ją wykorzystać, zdążą dobrze i szybko się zorganizować. Jest to o tyle realne, że przecież nie będziemy mieli do czynienia z żadną rewolucją na rynku. Zmiany mają następować stopniowo, w każdym sektorze rynku kontyngenty wolne od cła będą zwiększane o 10% rocznie. Nie znaczy to oczywiście (co dodaję już od siebie), że mamy przed sobą wiele czasu — przeciwnie, jest już dwunasta, a może nawet pięć po...

Sady i szkółki
Tegoroczne przyspieszenie wegetacji było nadal widoczne pod koniec września. Na Mazowszu zebrano już wtedy (i częściowo sprzedano) jesienne odmiany jabłek, drugi raz zrywano 'Šampiona' i 'Cortlanda', rozpoczynały się zbiory 'Glostera', a w niektórych gospodarstwach — także 'Jonagoldów'. Znacznie wcześniej niż zwykle zaczęto także zbierać 'Idareda' (na Mazowszu prawie wszędzie jego owoce opadały już pod koniec września). Sadownicy oceniali, że zbiory jabłek zakończą się najpóźniej do połowy października. A przecież zwykle w wielu mazowieckich sadach z 'Idaredem' czekano aż do Wszystkich Świętych.
W szkółkach i matecznikach pod koniec września drzewa ciągle jeszcze rosły, nadrabiając zaległości z wiosny i wczesnego lata, a wielu szkółkarzy obawiało się uszkodzenia szczytowych części drzewek przez jesienne przymrozki (do końca pierwszej dekady października szkody takie jednak nie wystąpiły). Kwatery uszkodzone w trakcie przymrozków wiosennych były znacznie mniej dorodne niż te, gdzie nie dotarły przymrozki, i nie pomogło nawet systematyczne nawadnianie. Ciekawe, że rozmiary okulantów niedotkniętych przez przymrozki nie odbiegały od wymiarów osiąganych w bardziej sprzyjających latach.
Zgodnie z tym, o czym mówiono już wiosną, także jesienią szkółkarze ostrożnie oceniali tegoroczną chłonność rynku drzewek. Przewidywano spore zainteresowanie 'Šampionem' oraz — z racji dość dobrej kondycji po przymrozkach — 'Glosterem'. Potencjalni klienci dość często pytali także o wiśnie, rzadziej — o śliwy. Wśród tych ostatnich największym zainteresowaniem cieszą się odmiany w typie węgierek, najlepiej, żeby były to klony 'Węgierki Zwykłej' mało podatne na szarkę (trzy takie — i to polskiej hodowli — już mamy). Przewidywano, że kopanie drzewek rozpocznie się w końcu pierwszej dekady października, zaś odbieranie mateczników — w ostatniej dekadzie tego miesiąca.

Rynek jabłek i owoców jagodowych
Do jego pewnych ewenementów nawiązuje tytuł felietonu — trzeci już rok z kolei na początku października w handlu znajdowały się maliny i truskawki deserowe z upraw sterowanych i obecność tych owoców o tej porze roku przestała być czymś niezwykłym. Ten segment rynku powiększa się i stabilizuje. Świadczą o tym ceny — niższe lub niewiele wyższe niż przed rokiem. Z zadowoleniem trzeba stwierdzić, że owoce są w tym roku bardzo dorodne. Znacznie poprawiła się także estetyka opakowań jednostkowych, głównie dla truskawek. Produkcja owoców deserowych ma jeszcze przed sobą spore możliwości rozwoju, co nie oznacza oczywiście, że trzeba zupełnie zarzucić tę dla przemysłu w tradycyjnym sezonie.
Dość niezwykły był natomiast asortyment odmian jabłek proponowanych konsumentom już na początku października. Niewiele różnił się on od listopadowego, czy nawet grudniowego. Z ważniejszych odmian brakowało bowiem tylko 'Glostera', a pojawił się już nie tylko 'Šampion' i 'Cortland', ale także 'Jonagoldy' oraz 'Elstar'.

WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM - PAŹDZIERNIK 2000/PAŹDZIERNIK 1999: * - współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych); x) - odmiana 'Golden Delicious'


Po raz pierwszy od kilku miesięcy można było mówić o niewielkim wzroście cen hurtowych — w stosunku do notowań z września wyższych o 8%, ciągle jednak o 40% niższych niż rok temu. Z rozmów z sadownikami wnioskowałem jednak, że środowisko nieco się uspokoiło. Ceny owoców przemysłowych nie satysfakcjonowały nikogo, a wielu rejonach (nas przykład w Sandomierskiem) były drastycznie niskie, ale przecież celem dobrego sadownika nie jest produkcja surowca dla przemysłu. Na początku października sądzono, że rynek owoców deserowych już wkrótce zdominują odmiany zimowe, których nie ma w nadmiarze. A potwierdzają to nie tylko GUS-owskie szacunki zbiorów — znanej mi spółdzielni ogrodniczej udało się nawiązać kontakty handlowe z siecią supermarketów, liczącą ponad 100 sklepów. Zarząd spółdzielni martwi się teraz nie o to, jak jabłka sprzedać, ale o to, gdzie zdobyć masę towarową, która pozwoliłaby zapewnić stałe dostawy do sklepów w ciągu całego sezonu.
Takim kłopotom towarzyszyło także dość powszechne przekonanie, że ceny jabłek deserowych wzrosną. W odróżnieniu od sytuacji z jesieni roku ubiegłego, kiedy takie przypuszczenia zasługiwały raczej na miano "chciejstwa", teraz nie brakuje argumentów na ich poparcie. Warto podkreślić, że (inaczej niż w poprzednich miesiącach) ceny owoców południowych są nieco wyższe niż przed rokiem. Jeśli ten trend się utrzyma, to ich konkurencyjność dla krajowych jabłek spadnie.