• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2004

OKIEM DORADCY

  • Coraz więcej jabłek przechowywane jest w chłodniach z KA i ULO, a sadownicy uczą się je obsługiwać z coraz lepszym skutkiem. W ubiegłym roku było wyraźnie mniej "wpadek" ze złym przechowywaniem, aniżeli w latach poprzednich. Również budowę chłodni (szczelnoś­ci komór — ścian, sufitu i podłóg, ale także szczelności i oznakowania drzwi, które można otwierać od środka w przypadku zamknięcia się w komorze) i wyposażanie ich w urządzenia pomiarowe, zawory bezpieczeństwa czy worki kompensacyjne prowadzą coraz lepsi specjaliści. Dostępne są już dobrze działające urządzenia pomiarowe do oceny zawartości O2 i CO2 . Bardzo funkcjonalne — choć jeszcze nadal stosunkowo drogie — są separatory azotu. Przy ich pełnym wykorzystaniu koszt zakupu zwraca się jednak po kilku latach. Myś­lę tu o ich wykorzystaniu we własnym gospodarstwie i w chłodniach sąsiadów. Separator azotu kosztuje od 80 000 zł do 120 000 zł, podczas gdy jednorazowe napełnienie 100-tonowej komory azotem z butli to około 1000 zł. Separatorów można używać w trakcie sezonu przechowalniczego, kiedy trzeba rozszczelnić komorę, wyjąć partię jabłek, niezwłocznie ponownie pomieszczenie uszczelnić i doprowadzić skład gazowy do optymalnego. Separatory azotu są również coraz bardziej energooszczędne i łatwiejsze w obsłudze. Na polskim rynku pojawiły się również nowe, ale już sprawdzone firmy oferujące tańsze niż dotychczas i bardzo funkcjonalne płuczki węglowe.
  • Po szybkim wypełnieniu komór, zwłaszcza schłodzonymi owocami, i zmniejszeniu zawartości tlenu sprawniej działają urządzenia chłodnicze i płuczki CO2. Nis­ka temperatura podczas zbiorów oraz pozostawienie jabłek przez chłodną noc na zewnątrz i wypełnienie komór wczesnym rankiem pozwala na znaczne oszczędności energii elektrycznej. Wyraźnie lepiej przechowują się owoce z sadów nawadnianych i wielokrotnie opryskiwanych przed zbiorem preparatami wapniowymi.
  • Kontrola drzewek w sadzie potrzebna jest w każdych warunkach. Gryzonie i zwierzyna łowna mogą uszkadzać drzewka w zimy zarówno bezśnieżne, jak i w te z dużymi opadami śniegu. Jeżeli zauważymy szkody, należy wyłożyć dodatkową partię trutek, sprawdzić lub naprawić ogrodzenie sadu i bramy, wypłoszyć lub ewentualnie odstrzelić zwierzynę łowną. Przeciwko sarnom skuteczne są dostępne na rynku repelenty. Niektórzy sadownicy zawieszają na drzewkach niewielkie szare mydełka lub włosy ludzkie, które skutecznie odstraszają zwierzęta łowne. Pnie drzew zabezpiecza smarowanie ich na przykład preparatem Pellakol 10 PA czy Dendromal 03 PA. Można także malować pnie drzew farbą emulsyjną z dodatkiem Topsinu M 500 SC czy jednego  z Miedzianów lub z dodatkiem fungicydów o nieprzyjemnym zapachu dla zwierząt, jak Sadoplon 75 WP czy Thiram Granuflo 80 WG. Sprawdzonym, ale kosztownym sposobem zabezpieczania drzewek jest zakładanie ażurowych osłonek na pnie. Jeśli używamy do tego pasków z folii, trzeba je wcześniej podziurkować. Zwykle takie osłony pozostają na drzewach przez cały rok. Pod szczelnymi osłonami utrzymuje się wysoka wilgotność i temperatura, a szkodniki oraz choroby kory i drewna znajdują tam doskonałe warunki rozwoju.
  • W miesiącach zimowych można więcej czasu przeznaczyć na szkolenia. Niektóre są obowiązkowe. Myślę tu o wymaganych co 5 lat szkoleniach umożliwiających zakup i stosowanie środków ochrony roślin (dawniej nazywane szkoleniami chemizacyjnymi). Pamiętajmy o udziale w szkoleniach uprawniających do ubiegania się o certyfikat IP (zaczynają się od stycznia 2005 r.).
    W rejonie grójecko-wareckim sadownicy odbywają także kursy specjalistyczne z zakresu obsługi wózków wid­łowych.
  • Ośrodki doradztwa rolniczego służą pomocą w pozyskiwaniu funduszy z Sektorowego Programu Operacyjnego. Niestety, należy wypełnić więcej dokumentów, niż przy wypełnianiu wniosków o środki z programu SAPARD. Przy korzystaniu z różnego rodzaju kredytów pomostowych powinniśmy jednak być bardzo ostrożni, aby zbytnio nie zadłużyć gospodarstwa. Sadownicy, którzy zamierzają ubiegać się o kredyty czy wsparcie, muszą również okazać dokumenty, że przeszli wymienione wyżej szkolenia, a używane przez nich opryskiwacze uzys­kały atest.
  • Wielu producentów zmuszonych jest "zbywać" owoce, a nie sprzedawać je po cenach gwarantujących opłacalność produkcji. Dotyczy to sadowników, którzy nie mają własnych chłodni, lub tych, którzy zbierają owoce przejrzałe. Ceny 'Lobo' czy 'Cortlanda' wysyłanych na eksport nierzadko wynosiły w październiku 0,40–0,45 zł/kg,
    podczas gdy koszty produkcji były powyżej 0,7 zł/kg. Ceny jabłek innych odmian, na przykład 'Gali', oferowane producentom były nieco wyższe — około 1 zł/kg. Tak niskie ceny są nieuzasadnione. Owoce oferowane na eksport po przesortowaniu i wykalibrowaniu są dobrej jakości, dodatkowo układane są w coraz lepszej jakości opakowania. Przerażająco niskie ceny powstają na skutek nierozsądnej konkurencji firm, którym zależy tylko na własnym zysku. Ceny te nie odzwierciedlają ilości i jakości zebranych w tym roku owoców. Ponadto oceniam, że sadowników, którzy zebrali więcej owoców niż w ubiegłym roku, jest około 15–20%, mających podobne plony — około 30–35%, zaś osób mających mniejsze zbiory (zwłaszcza odmian 'Idared' i 'Jonagold') jest około 50%. Z uwagi na panującą suszę i zwiększoną presję infekcyjną parcha jabłoni — jakość części owoców z tegorocznych zbiorów jest w wielu gospodarstwach niższa niż przed rokiem. Takie owoce powinny być przeznaczane do przetwórstwa. Nie należy się natomiast pozbywać dobrych owoców za wszelką cenę, gdyż już w grudniu ceny powinny wyraźnie wzrosnąć.