• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2003

WSZYSTKO DLA JABŁEK

Trzecia edycja targów INTERPOMA (7-9 listopada 2002) w Bolzano - stolicy włoskiego Południowego Tyrolu - była dla tamtejszych sadowników wydarzeniem szczególnym. Po raz pierwszy w historii zbiory jabłek w tej prowincji przekroczyły bowiem magiczną granicę miliona ton. Produkcja jabłek w Południowym Tyrolu odpowiada więc jednej siódmej zbiorów w całej Unii Europejskiej, jednej trzeciej ilości jabłek z sadów niemieckich i ponad połowie - z włoskich oraz przekracza łączną produkcję Belgii i Holandii. Południowy Tyrol to także wizytówka nowoczesnego i wydajnego sadownictwa. Coraz częściej właśnie tutaj, a nie w Holandii pojawiają się w praktyce nowe odmiany, technologie, a przede wszystkim nowoczesne metody marketingu jabłek. W tym roku powodu do narzekań nie mieli także włoscy producenci - za jabłka dostarczane z sadu do spółdzielni otrzymywali średnio 0,65 euro/kg.
Na targach prezentowało się ponad 200 wystawców, głównie z Włoch, Austrii, Holandii, Francji i Niemiec. Pokazano prawie wszystko co wiąże się z produkcją jabłek — od materiału szkółkarskiego przez maszyny do pielęgnacji oraz materiały do wyposażenia sadu, po sortownice, przechowalnie, linie pakujące i do produkcji soków. Wyróżniały się stoiska włoskich organizacji marketingowych (głównie koncernów zrzeszających indywidualne spółdzielnie) — Melinda, Marlene czy VOG. W Bolzano pojawiło się też kilkunastu zwiedzających z Polski. W ich opinii wystawa była ciekawa, ale niestety większość propozycji nie nadawała się dla przeciętnego polskiego sadownika — była bowiem zdecydowanie za droga lub dostosowana do górskich warunków Południowego Tyrolu. Warto jednak przyjrzeć się, w jakim kierunku podąża europejskie sadownictwo.

Odmiany
Pierwszą rzeczą, na którą zwrócili uwagę polscy sadownicy był prawie całkowity brak Jonagoldów (nie wspominając o 'Šampionie') w ofercie odmianowej. Dominowały 'Golden Delicious' oraz nowe odmiany prezentowane pod nazwami handlowymi — Pink Lady®, Kiku® (fot.1.), Tentation®, Cameo®, Rubens®.


Tych ostatnich nie ma jeszcze na rynku zbyt wiele, ale firmy, które zajmują się produkcją ich owoców prowadzą intensywne kampanie marketingowe, mające przyzwyczaić klientów do nowych nazw, zanim jeszcze jabłka te będą dostępne. Większość z nich to tak zwane odmiany klubowe (producent podpisuje kontrakt na ich produkcję, zobowiązując się do sprzedaży owoców wyłącznie przez wybrane organizacje marketingowe) i z założenia ich owoce mają być ekskluzywne, a więc na rynek będą trafiać wyłącznie te najwyższej jakości i zawsze zapakowane w sposób zatwierdzony przez "klub" (na przykład Cameo® - fot. 2) nie będzie dostępne w supermarketach na półkach czy regałach z innymi jabłkami, ale w specjalnie zaprojektowanych i opatentowanych kartonowych dystrybutorach.


Prawie wszystkie pokazane jabłka miały intensywne i zdecydowane barwy. Mało było owoców dwukolorowych. Na przykład większość proponowanych obecnie klonów 'Gali' tworzy całkowicie czerwone jabłka. Bardzo dziwne kreacje pojawiły się w grupie 'Red Deliciousa' — niektóre tak ciemne, że przypominały buraki ćwikłowe. Wielobarwnym wyjątkiem były wydłużone owoce Rubensa® ('Civni' – fot. 3), z charakterystycznie głębokim zagłębieniem wokół kielicha i szypułki oraz czerwonym nieregularnym rumieńcem, pokrywającym większość zielonożółtej skórki. Ich miąższ jest kruchy, soczysty, a proporcje pomiędzy zawartością kwasów i cukrów odpowiadają gustom klientów. Ta licencjonowana odmiana — mieszaniec 'Gali' i 'Elstara' — ma tworzyć drzewa o średniej sile wzrostu, zwartym pokroju oraz krótkich międzywęźlach i owocować wcześnie i regularnie.



Jakość wewnętrzna
Na Zachodzie nikt już nie kwestionuje znaczenia idealnego wyglądu jabłek trafiających do sprzedaży. Coraz częściej także zwraca się uwagę na jakość wewnętrzną — jędrność, soczystość, zawartość kwasów i cukrów oraz zdrowotność miąższu. Na przykład w Wielkiej Brytanii można już kupić jabłka danej odmiany, ale posortowane na mniej i bardziej (droższe) słodkie. We Włoszech konsorcjum Melinda (ta marka jest tam popularna prawie tak jak Coca-Cola) proponuje klientom od tego roku pakowane pojedynczo, myte owoce 'Golden Deliciousa' pod nazwą Fresh Snack (fot. 4), sprzedawane z gwarancją, że są słodkie i soczyste.


Do sortowania owoców pod względem jakości wewnętrznej potrzebne są jednak specjalne urządzenia, które w tym roku zostały pokazane prawie przez wszystkie najważniejsze na rynku firmy z tej branży. Holenderskie przedsiębiorstwo AWETA zademonstrowało, między innymi, technikę akustycznego pomiaru jędrności (Acoustic Firmness Sensor), który ma być znacznie dokładniejszy od przeprowadzanego jędrnościomierzem. W zaproponowanej metodzie mierzy się wibracje całego owocu, a nie tylko opór jego fragmentu, jak w badaniu za pomocą jędrnościomierza. Tym ostatnim mierzy się jędrność jedynie warstwy miąższu bezpośrednio pod skórką, podczas gdy Acoustic Firmness Sensor ma wykrywać nawet uszkodzenia wokół komory nasiennej (fot. 5).


Dodatkową zaletą tej metody ma być uzyskiwanie obiektywnych wyników. Inne urządzenie z tej samej fimy — Internal Quality Analyser — pozwala na określenie "smaku" owoców w umownej skali, poprzez pomiar zawartości w nich kwasów (owoce "prześwietla" się je promieniowaniem podczerwonym – fot. 6). Równocześnie umożliwia to odrzucenie tych porażonych przez szklistość miąższu, zgniliznę gniazda nasiennego lub wykazujących niezauważalne na zewnątrz objawy rozpadu chłodniczego. Przedstawione urządzenia dostępne są w wersji laboratoryjnej (współpracują z komputerem) lub jako część kompletnej linii sortowniczej.


Wbudowane w linię sortującą firmy Greefa urządzenie do pomiaru jędrności wykorzystuje natomiast średnią z wyników pomiaru oporu (sprawdzanego nawet w 20 różnych częściach owocu), jaki stawia jabłko wałkowi, pod którym się przesuwa (fot. 7). Można w ten sposób określić jędrność 7 owoców w ciągu sekundy na jednej ścieżce sortowniczej. Do badania jakości wewnętrznej jabłek firma ta wykorzystuje także "prześwietlanie" owoców (5 szt./sek. na jednej ścieżce) wiązką światła. Na podstawie analizy spektrum światła opuszczającego jabłko komputer ocenia zawartość cukrów w soku komórkowym, a tym samym kwasowość owocu.
Opisane sortownice to urządzenia bardzo drogie (wystawcy nie chcieli zdradzić cen, gdyż te ustalane są na drodze indywidualnych negocjacji) i nawet na Zachodzie na ich zakup nie stać pojedynczych sadowników. Mogą sobie na to pozwolić tylko duże spółdzielnie lub firmy zajmujące się zbytem owoców.



Ciekawostki techniczne
Uwagę zwracało kilka stosunkowo tanich maszyn do pakowania owoców. Za 20 000 euro można nabyć urządzenie włoskiej firmy Pakfrut do pakowania wszelkiego rodzaju pojemników (plastikowych wytłoczek na owoce jagodowe, śliwki lub czereśnie, łubianek, pudełek kartonowych lub małych skrzynek) do siatki (równocześnie doczepiana jest etykieta – fot. 8), która zabezpiecza owoce przed wysypywaniem oraz przekładaniem przez klientów. Taka forma ochrony półotwartych opakowań jest coraz częściej wymagana przez supermarkety. Urządzenie może pokrywać "siatką" około 50 wytłoczek (kilogramowych) na 1na minutę. W Hiszpanii, Włoszech, Turcji i na Węgrzech używane jest często do zabezpieczania brzoskwiń, nektaryn oraz pomidorów.


Na najmniejszy model maszyny do pakowania tacek z owocami w folię termokurczliwą trzeba wydać 8000 euro. Maszyna (oferowana przez przedsiębiorstwo Automac z Włoch) ma masę tylko 150 kg i może pokrywać folią do 20 tacek (o różnych wymiarach – fot. 9) na minutę.


Polskim sadownikom podobało się też urządzenie do pakujące w rękawy foliowe tacki lub nawet pojedyncze owoce — w taki sposób w polskich supermarketach oferuje się, między innymi, pakowane po trzy sztuki różnobarwne papryki. Tak pakowane jabłka można sprzedawać na stacjach benzynowych lub w supermarketach, na przykład w pobliżu kasy, gdzie zwykle oferuje się słodycze, gumy do żucia, lody czy przekąski. To urządzenie (fot. 10) kosztowało jednak aż 45 000 euro.


Włoskich sadowników najbardziej interesowały maszyny pozwalające przyspieszyć zbiór jabłek i zmniejszyć liczbę potrzebnych do tego pracowników. Z zaprezentowanych modeli najciekawszy wydawał się samobieżny — wyposażony w trzycylindrowy silnik Diesla o mocy 18 KM — z włoskiej firmy ZUCAL Apple System. Obsługiwany przez 4 lub 6 osób pozwala osiągnąć wydajność do 350 kg jabłek zbieranych przez jednego pracownika w ciągu godziny. Oferowany łącznie z przyczepą do transportu 16 skrzyniopalet kosztuje około 30 000 euro.
Ciekawą propozycją dla polskich sadowników może być linia do produkcji (fot. 11) pasteryzowanych, nieklarowanych soków jabłkowych (również gruszkowych). W takie instalacje wyposażona jest jedna trzecia gospodarstw sadowniczych w Austrii, podczas gdy w naszym kraju ta nisza rynkowa pozostaje niezagospodarowana. Aby skompletować najprostszą linię, należy wydać (w Austrii) około 7000 euro na myjnię do owoców, 4000 euro na prasę do ich wyciskania (obsługiwaną przez 2 osoby; w pełni zautomatyzowana kosztuje 21 000 euro) 12 000 euro na pasteryzator soku (wydajność 500 l/godz.) oraz 2000 euro na urządzenie do rozlewania soku do butelek lub 4000 euro — do worków foliowych pakowanych w kartony z kurkiem. Te ostatnie są coraz popularniejsze na rynku, gdyż po otwarciu opakowania do soku nie dostaje się powietrze i nadaje się on do spożycia przez 2 miesiące, nawet bez umieszczania w lodówce (odpada też konieczność mycia butelek). Według zapewnień producenta taka linia pozwala na przerób 500–700 kg jabłek na godzinę. Z kilograma owoców uzyskuje się około 0,75 litra soku.